Konstanty Ildefons Gałczyński "Zachłysnąć się Tobą. Najpiękniejsze wiersze i piosenki" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 13, styczeń 2017 10:22
W ostatnich latach wydawnictwo Prószyński i S-ka opublikowało dzieła zebrane Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w kilku grubych tomach. Piękne i zacne to wydanie, ale jednak nieporęczne dla kogoś, kto lubi nosić tomik wierszy w kieszeni, torebce, plecaku, czy mieć go pod poduszką lub na stoliczku przy łóżku. Na szczęście i dla takich osób wydawnictwo przygotowało coś miłego.
Otóż ukazały się "Najpiękniejsze wiersze i piosenki" tego czarodzieja słów, w podobnej edycji jak wcześniej zbiór utworów Marka Grechuty, tym razem w szarej okładce. Razem będą tworzyć śliczną kolekcję.
W tym wyborze, opartym na wcześniejszej publikacji, zachowano chronologiczny układ tekstów (z lat 1926 - 1953) i zrezygnowano z przypisów. Na końcu podano także indeks alfabetyczny.
Znajdziemy tu utwory znane i lubiane, od wielu lat obecne w szkolnych podręcznikach i te mniej popularne, ale równie piękne. Długo by wymieniać przykładowe tytuły, więc tylko kilka z nich: "Serwus Madonna", "Bal u Salomona", "Ars Poetica", "Rozmowa liryczna", "Pieśni", "Ballada o trzęsących się portkach" i wiele innych...
W tym zbiorze mamy całą śmietankę poetyckiej twórczości autora "Zaczarowanej dorożki", jego najpiękniejsze, najważniejsze, najpopularniejsze teksty, które otwierają przed czytelnikiem drzwi do magicznego, onirycznego, romantycznego, a jednak mocno osadzonego w codzienności świata. Te wiersze są ponadczasowe, mimo upływu lat nadal trafiają do serc kolejnych pokoleń odbiorców i cieszą się niesłabnącą popularnością.
Gałczyński bawi, śmieszy, wzrusza, roztkliwia i zachwyca. To "szarlatan słów". Potrafi być liryczny, by za chwilę przejść do groteski. Wśród jego utworów są refleksyjne i satyryczne, wprawiające w zadumę, melancholijne i budzące uśmiech. Nie zabraknie ślicznych wyznań miłosnych i poematów opartych na motywach mitologicznych i innych.
Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Warto mieć ten tomik pod ręką, by zawsze, gdy czujemy taką potrzebę, przeczytać sobie wybrany wiersz.
Na uwagę zasługuje szczególna elegancja wydania: szara płócienna oprawa z wytłoczonymi złotymi literami. Atutem jest poręczny format książki.
Tomik "Zachłysnąć się Tobą. Najpiękniejsze wiersze i piosenki" może być znakomitym upominkiem, na przykład na zbliżające się Walentynki. A może tak bez okazji podarujmy komuś bliskiemu lub samemu sobie zbiór poezji mistrza Ildefonsa?
Elżbieta Cherezińska "Królowa" (Zysk i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 04, styczeń 2017 10:43
„Królowa” to druga część powieści o Hardej autorstwa Elżbiety Cherezińskiej – znanej pisarki, która po mistrzowsku tworzy fabułę, łączącą świat realny oraz z pogranicza snu i magii. Jakie są dalsze losy Hardej – Królowej, która zmierza drogą przeznaczenia? Kolejny tom powieści przypadnie do gustu przede wszystkim miłośnikom fantastyki historycznej. Choć nie wiele pozostało źródeł na temat życia Świętosławy, to jednak pisarka zbudowała fabułę, która sprawia, że po kilku zdaniach czytelnik zaczyna przemierzać ścieżki głównej bohaterki. Intrygi, walka o władzę, sojusze, wojny – to nie tylko domena walecznych mężczyzn, ale również kobiet, posiadających w sobie tę siłę, iskrę, odwagę i waleczność, które często sprawiają, że to one stają się głównymi graczami.
Elżbieta Cherezińska z niezwykłą plastycznością wykreowała bohaterów swojej powieści. Tu nie ma miejsca na postacie, o których można stwierdzić, że jedynie stanowią tło akcji – każda z nich wyróżnia się swoistymi cechami oraz przeżywa chwile, które sprawiają że powieść trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Co ważne, pisarka nie powołała do literackiego życia bohaterów, których można jednoznacznie zaklasyfikować. Każdy z nich ma zarówno wady, jak i zalety. Świat Cherezińskiej nie jest krystaliczny – jest pełen przeciwności, w których miłość idzie w parze z nienawiścią, a często szlachetne uczucia ponoszą klęskę z odwiecznymi pragnieniami. A to wszystko zostało okraszone literackim talentem. Pisarka zwodzi czytelnika, prowadzi po krętych ścieżkach historii. Urwane, w kawałkach, pozostawione wyobraźni czytelnika – kto kogo pokocha, opuści i kto zwycięży w tej walce o władzę i szczęście?
Nie należy zapomnieć o wątkach miłosnych, które często tak jak to w rzeczywistości bywa, stają się sensem całej historii. I zarówno tej pisanej, jak i tworzonej przez codzienność. Zawikłani i uwikłani, chłodna gra pozornie wielkich emocji, lub wręcz przeciwnie odrobina szczęścia w uczuciach, które walczą o to, aby zaistnieć mimo wielu przeciwności losu – to w powieściach Cherezińskiej (i nie tylko) miłość nieraz staje się przyczyną największych wojen i zmusza do największych poświęceń w imię kruchego szczęścia, które paradoksalnie jest sensem życia. Ale aby nie było zbyt mdło i słodko, pisarka wzbogaciła swoją powieść o nieokiełznaną seksualność, która potrafi uwieść czytelnika. I tak miłość i pożądanie nie zawsze idą w parze, namiętność bywa odcieniem nienawiści, a źródło prawdziwiej przyjemności tkwi w przekraczaniu granic.
Powieść należy do tych pozycji literackich, przy których czas i mijające godziny nie mają już żadnego znaczenia. Ostrzegam – czytelnik może spóźnić się autobus, do pracy, na wizytę u lekarza lub całkowicie zapomni o bożym świecie, a więc rozpoczynacie historię Hardej na własną odpowiedzialność.
Katarzyna Puzyńska "Dom czwarty" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: sobota, 10, grudzień 2016 10:54
Książka jest lekarstwem na wszystko. Wiadomo to od dawna. Moja przygoda z Jej twórczością rozpoczęła się w pewien listopadowy wieczór i skończyła się dwa wieczory później po pochłonięciu pierwszych czterech tomów. A właściwie przerwała, w oczekiwaniu na kolejny tom. Katarzyna Puzyńska- Królowa polskiej literatury kryminalnej należy do tej grupy polskich autorów, których przedstawiać nie trzeba. Powraca do czytelników z siódmym już tomem sagi o policjantach z Lipowa i Brodnicy, zatytułowanym „Dom czwarty”.
Wszystko spowodowała jedna kartka. Wysłana do Klementyny, kiedy ta przebywała w szpitalu na obserwacji, przez jej matkę. Musiała poczekać na powrót Klementyny. A następnie na jej decyzję, czy podejmie prośbę matki - znalezienie prawdziwego mordercy i uniewinnienie kuzyna Błażeja. Decyzja nie należała do prostych, gdyż kontakt z rodzicami Klementyna zerwała, czy wręcz zmuszona była zerwać przeszło czterdzieści lat temu, kiedy dopuściła się haniebnego czynu - miała czelność rozwieść się z mężem, który notorycznie ją bił. Może ciekawość, może zawodowe zboczenie albo fakt, że to matka odezwała się jako pierwsza, spowodował że Klementyna powraca w rodzinne strony, aby poszukać odpowiedzi czy tym razem wymiar sprawiedliwości się nie pomylił. Jednak, rzekomo nigdy nie dociera na miejsce.
Zaniepokojona brakiem jakiegokolwiek kontaktu ze strony partnerki Lilianna, postanawia zgłosić to jej kolegom po fachu. Komendant Cybulski znający Klementynę od lat, bagatelizuję kwestię jej zniknięcia, zdając sobie sprawę że zdarzało się jej już zniknąć na kilka dni. Poszukiwania, od nieoficjalnego śledztwa, za zgodą Wiktora Cybulskiego rozpoczyna Daniel Podgórski, Weronika Nowakowska, która ma zostać profilerem policyjnym i przez przypadek Emilia Strzałkowska. Udają się więc do Złocin, gdzie w małej zamkniętej społeczności, chroniącej swoich brudnych sekrecików, odbijając się od muru milczenia próbują odnaleźć jakiś trop. Z każdym jednak dniem nadzieja na odnalezienie Klementyny żywej maleje. Czy uda się ją znaleźć na czas?
Moją ulubioną bohaterką sagi jest Klementyna Kopp, którą czytelnicy albo kochają albo nienawidzą. Jej nie da się trochę lubić albo trochę nie. Jest tak specyficzną i wielobarwną postacią, że zdanie o jej zaginięciu czytałam dwa razy, żeby się upewnić czy mnie wzrok nie myli - przecież bez Klementyny to nie ta jakość! I o ile odczuwam niedosyt osoby Klementyny w prowadzonym śledztwie, o tyle wdzięczna jestem, że nareszcie, w sioódmym tomie udaje nam się dowiedzieć czegoś więcej o jej przeszłości.
Coraz większą sympatią zaczęłam w tomie szóstym, czyli Łaskunie pałać do Daniela i niestety, lecz w „Domu czwartym” jego wulgarna i chamska postawa, nie wspominając o nieudanej próbie gwałtu, tę budującą się przychylność wyzerowały. Owszem, rozumiem że powodem jest trauma po tragicznych wydarzeniach, ale sposób w jaki zwraca się do Emilii jest poniżej wszelkiej krytyki. Chociaż z drugiej strony, nareszcie nie jest aż tak niezdecydowanym mamisynkiem.
Nie bierzcie się za nią wieczorem, bo jak ja zarwiecie noc. Po każdym rozdziale, które są dosyć krótkie obiecywałam sobie, że odłożę i dokończę następnego dnia. No i skończyłam następnego dnia o 4. nad ranem po przypisie „Od Autorki”. W każdym rozdziale pisarka dokłada nam nowe fakty i opisuje kolejne wydarzenia, które utrzymują napięcie i dają złudną nadzieję, że za chwilę odkryjemy mordercę. Jednak fabuła jest tak skonstruowana, a intryga tak rozwinięta, że do ostatnich stron nikt by się nie spodziewał takiego rozwoju wydarzeń. Dodatkowo Wielkie Brawa dla Pani Puzyńskiej za wplecenie do fabuły wydarzeń z okresu II wojny światowej i upamiętnienia ofiar mordu z 1939 roku z okolic jeziora Bochotek. Pozostaje tylko czekać na kolejny tom, bo końcówka „Domu czwartego” daje nam wyraźny sygnał, że będzie się działo!
Justyna Luszyńska "Będę czekać całą noc" (Novae Res)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 07, grudzień 2016 12:50
„Będę czekać całą noc” jest debiutancką powieścią Justyny Luszyńskiej, którą część osób może kojarzyć jako autorkę strony ajednak.eu lub redaktora działu prozy miesięcznika Wobec.
Głównymi bohaterami powieści „Będę czekać całą noc” są Ola i Piotr, których poznajemy w dość niecodziennej sytuacji rodem z hollywoodzkiej produkcji, czyli rano, w łóżku, gdzie nie wiedzą jak to się stało, że znaleźli się w nim razem. Dodatkowym szokiem jest informacja przekazana przez koleżankę przebywającą w tym samym mieszkaniu, że zawarli pod wpływem alkoholu małżeństwo. Smaku całej historii ma nadać jeden drobny szczegół - Piotr nigdy nie zwróciłby uwagi na Olę. Ona zaś w najśmielszych snach nie spodziewała się, że „usidli” miejscowego bogatego architekta, marzenie niejednej dziewczyny. Spotkały się więc dwa odmienne światy, w dodatku są po ślubie. Jedyne co pozostało, to szybko wywinąć się z tej niecodziennej sytuacji, czyli wziąć rozwód, na co oboje ochoczo przystają. Splot niefortunnych zdarzeń spowoduje, że rozwód odwleka się w czasie, dzięki czemu oboje mogą zyskać - wygrać swoje małe wojny i wojenki z życia „przed ślubem”. Ogromną rolę w całym tym zamieszaniu odgrywają przyjaciele Oli - notabene momentami odnosi się wrażenie, że wręcz koczują w samochodzie pod jej blokiem i śledzą każdy jej krok.
Czytelnik od razu może domyślić się zakończenia, jak na hollywoodzką komedię romantyczną przystało. Bo powieść sama w sobie jest komedią, za sprawą bardzo śmiesznych i żartobliwych sytuacji, dosyć dobrze poprowadzonych, momentami sarkastycznych dialogów oraz ciętych ripost. Kreacja bohaterów głównych i drugoplanowych pozostawia lekki niedosyt, nie zaszkodziłoby gdyby autorka zdecydowała się rozbudować powieść o trochę więcej szczegółów z ich życia rodzinnego, uzupełniając fabułę o ich uczucia i przemyślenia. Przyjaciele, pomimo tego, że odgrywają ogromna rolę w życiu Oli również potraktowani zostali „po macoszemu”, nie wiemy praktycznie nic o ich życiu poza tym, że przyjaźnią się z główną bohaterką.
Powieść skierowana jest głównie do osób lubiących lekką, łatwą i przyjemną literaturę romantyczną lub potrzebujących odskoczni od ambitnej literatury. Osób nielubiących klimatów harlequina czy komedii romantycznych z lat 90-tych raczej ta historia nie zainteresuje, a jeżeli już to nie powali na kolana. Nie znaczy to jednak, że jest pozycją niewartą uwagi. Na pewno znajdzie się rzesza fanów tego typu literatury, którzy odnajdą w niej jedno przesłanie - od losu czy jak kto woli, przed przeznaczeniem, nie uciekniesz.