Agnieszka Lingas-Łoniewska "Zakręty losu. Nowe pokolenie" (Novae Res)

Nie od dziś wiadomo, że jestem wielką fanką twórczości Agnieszki Lingas- Łoniewskiej. Miałam tę przyjemność, że praktycznie od samego początku mogłam podziwiać jej kunszt i lekkość pióra. Zakręty losu to moja najukochańsza seria i zapewne nikogo nie zaskoczę, mówiąc że to ze względu na Lukasa, postać mroczną, z charakterem i przede wszystkim o wielkim i dobrym sercu.   

„Zakręty Losu. Nowe pokolenie” jest czwartym tomem serii o braciach Borowskich- kto nie czytał, koniecznie musi nadrobić te zaległości! Nowe pokolenie umiejscowione jest prawie dwadzieścia lat po „Braterstwie krwi”, naturalnym więc staje się ustąpienie miejsca głównych bohaterów dotychczasowych powieści Łukasza i Krzyśka młodszemu pokoleniu czyli ich dzieciom. Po wielu wydarzeniach, często tragicznych Łukasz i Krzysiek nareszcie prowadzą bardzo ułożone i stateczne życie rodzinne, dzieci dobrze się sprawują- wręcz chodzą jak w zegarku, kobiety ich życia nadal z nimi są, nadzieje na normalność się ziściły. Jednak z tyłu głowy wciąż powraca myśl, że rosyjska mafia z którą zadarli w przeszłości nie odpuści, nie zapomni ich win i uderzy w najmniej spodziewanym momencie, kończąc tym samym sielankowe życie Braci. 

Przysposobiony syn Łukasza, Kacper i jego córka Olga oraz dzieci Krzyśka- Iga i Kamil to główni bohaterowie Nowego pokolenia. Tylko Kacper, rozważny i odpowiedzialny student zna historię ojca, dlatego rozumie dlaczego Borowscy wydają się być nadopiekuńczy- wymagają od dzieci aby trzymały się zawsze razem i zawsze, ale to zawsze mówiły gdzie i z kim idą. Iga, córka Krzyśka, zmaga się z rozterkami swojej pierwszej miłości, która mogłaby się skończyć, nim tak naprawdę zaczęła, dodatkowo poróżnić ojców. Nieodrodna córeczka tatusia, niepokorna Olga, zakocha się w wydawałoby się idealnym chłopaku, przy czym  wyłamie się z dotychczas wypracowanego schematu i zupełnie nieświadomie sprowadzi zarówno na siebie jak i na resztę rodzeństwa zagrożenie. Kamil wydaje się być tłem dla reszty rodzeństwa, o nim i jego problemach dowiadujemy się najmniej, jednak dzięki temu czytelnik nie odczuwa przesytu młodzieńczej miłości i dotyczących jej rozterek.

W tej historii jest jeszcze jeden bardzo ważny bohater, którego autorka wyróżniła kursywą – to w tych fragmentach poznajemy jego losy od dziecięcych lat, jak był szkolony i przygotowywany na pomszczenie ojca i matki. Jak był wykorzystywany, z czego nie zdawał sobie sprawy. Jak w jego przekonaniu, które utwierdzał i umacniał w nim wujek, jedna decyzja Lukasa zmieniła całe jego życie. 

Nasuwa się myśl, że może gdyby starsi Borowscy postanowili wcześniej opowiedzieć swoją historię i uświadomić dzieci, że w każdej chwili mogą spodziewać się ataku, nie doszłoby do dramatu jaki rozegrał się z ich udziałem. Jestem zdania że niewiele by to zmieniło- sam Łukasz wpuszczając Griszę do własnego domu nie spodziewał się, że będzie on wykonawcą misternego planu zemsty rosyjskiej mafii i że na nowo obudzi w nim uśpionego od lat Lukasa. Powraca też odsiadujący wyrok Adam Księżopolski, były mąż Magdy i biologiczny ojciec Kacpra ze swoim planem odzyskania względów syna, przy okazji realizacji finalnego etapu zemsty. Jednak Borowscy nawet w trudnych chwilach jakie zgotowała im rosyjska mafia i Adam Księżopolski, stoją za sobą murem i ze znaną zaciętością walczą o to co dla nich najważniejsze i najcenniejsze-o rodzinę.  

Od „Zakrętów losu. Nowe pokolenie”, tak jak od każdej kolejnej powieści Agnieszki Lingas- Łoniewskiej nie można oderwać przed ostatnią stroną. A i ostatnia strona pozostawia niedosyt i nadzieję na kolejną część losów Borowskich i seniorów i juniorów. Zawsze w jej książkach akcja rozgrywa się bardzo dynamicznie i nie można się w niej dopatrzeć żadnego uszczerbku w fabule, czegoś niedopracowanego, nieprzemyślanego. Pomimo tak długiej przerwy między „Braterstwem Krwi” a „Nowym pokoleniem”, kilkoma powieściami i trylogiami pomiędzy, czytelnik znający trylogię braci Borowskich bez problemu odnajdzie tę szczególną atmosferę w, miejmy nadzieję, w pierwszej części trylogii juniorów. 

Joanna Miszczuk "Nefrytowa szpilka" (Prószyński i S-ka)

Nigdy wcześniej nie zetknęłam się z twórczością Joanny Miszczuk - mieszkającej obecnie w Berlinie wrocławianki. W swoim dorobku literackim ma powieści: "Córki swoich matek", "Matki, żony, czarownice", "Zalotnice i wiedźmy" oraz "Wyspa". "Nefrytowa szpilka " to jej najnowsza, piąta książka.  po nią, bo skusiła mnie okładka. Niby nie widnieje na niej nic szczególnego (kobieta z kwiatem stanowi dość popularny motyw), ale było tam coś, co skutecznie mnie zwabiło. Otóż postać ubrana jest w strój w stylu kimona, haftowany w kwiatowe ornamenty. Powiało Orientem... Dedykacja - "Pamięci Pearl Bucks" skierowała moją uwagę jednoznacznie ku Chinom. 

Intuicja podpowiedziała mi, że to będzie ciekawa lektura. Rzeczywiście, nie zawiodłam się i śmiało mogę polecić tę pozycję tym, którzy szukają przyjemnej prozy obyczajowej przyprawionej odrobiną historii, romansu i egzotyki.

Fabuła powieści nie jest jednorodna, czas akcji przypada na 2015 rok, ale mamy do czynienia z retrospekcją oraz pamiętnikiem, odwiedzamy Wrocław, Londyn, wreszcie Chiny.

Główną bohaterkę, Melanię poznajemy w momencie, gdy w środku nocy dzwoni do niej dawny przyjaciel i proponuje jej przyjazd do Pekinu, celem wyceny antycznych mebli. Kobieta przyjmuje ofertę i wyciąga albumy ze zdjęciami. Przenosimy się w lata 90. XX w.
Melania rozpoczyna naukę w liceum, w nowym środowisku chce zerwać z opinią grzecznej uczennicy, ma nowy image, poznaje nowych przyjaciół. Szybko okazuje się, że rodzice jednej z koleżanek jej nie akceptują. Co za tym się kryje - tego nie zdradzę. Przed maturą dziewczynę spotyka rodzinna tragedia. Musi radzić sobie sama. Dostaje się na studia, ale nie jest to planowana początkowo anglistyka. Wakacje Mel spędza w Londynie, pracując. Nieugięta wobec awansów Haralda, zdobywa jego przyjaźń.
Potem śledzimy dalsze losy: praktyki w wymarzonym miejscu, praca, kariera, miłość, rozterki i nieporozumienie, które zaważyło  na przyszłości..

Wreszcie powracamy do teraźniejszości - Melania, czyli Mel Lan przygotowując wycenę zabytkowych mebli i cennych eksponatów w starym domu w Pekinie, trafia na ślad prowadzący na cesarski dwór... W jej ręce wpada pamiętnik Nije Ke Xin, Wiernej Bambus, która była... no właśnie, kim? Tego dowiecie się z lektury tej powieści.

W pewnym momencie pomyślałam, że fabuła jest niestety dość przewidywalna. Ale tak jak jedna jaskółka wiosny nie czyni, tak to, że czytelnik szybko skojarzy jeden fakt, jeszcze nie świadczy, że autorka nas nie zaskoczy. Udaje jej się to nie raz, bo takiego obrotu spraw, jak ma to miejsce w fabule "Nefrytowej szpilki", to się nie spodziewałam.

Dzięki chińskiemu, "cesarskiemu" wątkowi ta powieść zyskuje smaku, a czytelnik przypadkiem dostaje nieco wiedzy o historii tego kraju, dla nas dość egzotycznego. Ma też możliwość skonfrontowania dwóch tak odmiennych kultur: polskiej i chińskiej.

"Nefrytowa szpilka" opowiada o sile kobiet, które mimo przeciwności losu nie załamały się jak trzcina na wietrze, ale walczyły o swoją przyszłość i szczęście. Udowodniły na co je stać. Dokonały tego własną pracą, intelektem, zaangażowaniem, determinacją. To też opowieść o tolerancji, wzajemnym zrozumieniu, szacunku należnemu rodzicom, o miłości.

Najnowsza powieść Joanny Miszczuk jest zajmująca, zaskakująca, ale niestety- za krótka. Czyta się ją jednym tchem, przeżywając losy Melanii i podziwiając jej przemiany, dojrzewanie do ważnych decyzji. Fragmenty chińskiego pamiętnika wciągają jeszcze bardziej, nad dziejami Nije Ke Xin serce się kraje.
Finał jest piękny, bohaterowie i czytelnicy zasłużyli na szczęśliwe zakończenie.

Polecam serdecznie. To książka idealna do kobiecej torebki, znakomita dla miłośników powieści obyczajowych z nietypowym wątkiem.

 

Wiesław Godzic "Okrakiem na barykadzie. Dziennikarze i celebryci" (Prószyński i S-ka)

Profesor zwyczajny nauk humanistycznych Wiesław Godzic  jest popularnym medioznawcą i filmoznawcą. Wykładał na Uniwersytecie Śląskim, Uniwersytecie Jagiellońskim, obecnie pracuje na Uniwersytecie Humianistycznospołecznym SWPS, gdzie objął Katedrę Mediów Audiowizualnych. Zajmuje się  semiotyką i retoryką przekazów medialnych. Jest także redaktorem naczelnym kwartalnika "Kultura Popularna". Jego publikacje są znane studentom socjologii,, dziennikarstwa, kulturoznawstwa oraz wszystkim, którzy choćby w małym stopniu interesują się tymi dziedzinami.  W swoim dorobku ma  m.in. podręcznik akademicki "Media audiowizualne", książki "Znani z tego, że są znani. Celebryci w kulturze tabloidów", "Gadżety popkultury", "Telewizja i jej gatunki po "Wielkim Bracie"",Film i psychoanaliza. Problem widza", „Oglądanie i inne przyjemności kultury popularnej", „Telewizja jako kultura" i inne.
Już same tytuły wyraźnie mówią, co jest głównym tematem prac tego badacza kultury.

W najnowszej publikacji "Okrakiem na barykadzie" Wiesław Godzic przygląda się stykowi dziennikarstwa i celebryctwa, próbuje określić wzajemne relacje tych dwóch, wydawałoby się zupełnie przeciwnych statusów.
Współczesne dziennikarstwo staje przed coraz trudniejszym wyzwaniem. Zmieniają się czasy, są nowe technologie, nowe możliwości, inne stają się oczekiwania odbiorców, którzy chcą szybkich, ciekawych informacji, najlepiej podanych w efektowny sposób. Zaciera się granica między  profesjonalistami  tzw. dziennikarzami obywatelskimi, nieprofesjonalnymi. pojawiają się nowe gatunki w mediach. Młodzi dziennikarze chcą zaistnieć przed kamerami, bardziej ich interesuje prowadzenie własnego programu niż mrówcza praca za biurkiem, czy z mikrofonem w terenie. Prym wiedzie prasa kolorowa, tzw. tabloidy oraz serwisy plotkarskie. Dziennikarze coraz częściej korzystają z metod promocji, bardziej "celebryckich" niż tradycyjnych. Celebryci zdobywają popularność, stają się wzorami, wyznaczają trendy, mają możliwość w pewien sposób wpływać na społeczeństwo. Dziennikarze, mniej lub bardziej, podążają w tym kierunku. A niektórzy celebryci zasiadają w miejscach, gdzie dawniej spodziewalibyśmy się fachowego dziennikarza.
Trudno tak krótko przedstawić wszystkie różnice, podobieństwa, zależności, relacje między dziennikarstwem a celebryctwem.  Wręcz niepodobna streścić merytoryczną zawartość "Okrakiem na barykadzie".

Godzic  temu zjawisku przyjrzał się dość wnikliwie, prezentując bliższe i dalsze konteksty, przywołując szereg przykładów, odnosząc się do wybranych artykułów, opracowań, konkretnych osób ze świata mediów  i programów telewizyjnych. I tak, na kartach książki "spotkamy m.in. Kubę Wojewódzkiego, Dorotę Wellman, Jarosława Kuźniara, Kamila durczoka, Karolinę Korwin-Piotrowską i Agnieszkę Szulim. Zahaczymy o "Big Brothera","Czas honoru" i paradokumenty. Poznamy także charakterystyczne cechy nurtu Nowego Dziennikarstwa i gonzo, zastanowimy się także nad przyszłością dziennikarstwa i dowiemy się mnóstwa ciekawych rzeczy.

Profesor Godzic pisze w sposób zrozumiały dla przeciętnego odbiorcy, potrafi zainteresować danym zagadnieniem, bywa czasem ironiczny. Przytacza wiele znanych przykładów, odwołuje się do powszechnie znanych osób, wydarzeń, do popkultury. W przystępny sposób przybliża zagadnienia współczesnego medioznawstwa.

"Okrakiem na barykadzie. Dziennikarze i celebryci" to całkiem przyjemna odskocznia od beletrystyki, wartościowa książka popularnonaukowa.

 

Andrzej Poniedzielski "Dla duszy gram" (Prószyński i S-ka)

Artysta słowa, autor tekstów satyrycznych i lirycznych, konferansjer, laureat wielu festiwali/przeglądów piosenki autorskiej i studenckiej, kierownik literacki "Sceny na dole" Teatru Ateneum w Warszawie, "tańczący inaczej" jesienny pan - oto Andrzej Poniedzielski. Z racji posępnej fizjonomii bywa nazywany "logo listopada", natomiast dla mnie jest poetą, który sprawia, że w sercu kwitnie maj. Kiedy pojawia się na scenie, smutny, powolny, melancholijny, wzbudza u widzów serdeczny uśmiech, bo mamy gwarancję, że to, co powie, będzie piękne i mądre, zaskoczy nas liryczną sytuacją i puentą.

Zbiór "Dla duszy gram" stanowi najpełniejsze dotychczas wydanie wierszy i piosenek Andrzeja Poniedzielskiego, w tym zawiera kilka utworów opublikowanych po raz pierwszy. Dla sympatyków jego twórczości to niewątpliwie wymarzona książka, podręczny skarb.
Tyle w tych tekstach wrażliwości, inteligencji, aktualności, literackiego piękna, że trudno im się oprzeć. Nie potrafię mówić o nich bez zachwytu. Wertując tomik napotykamy utwory, nad którymi warto się zadumać, poważne, skłaniające do refleksji, ale też takie iskrzące się grą słów, żartobliwe, lekkie.
I jeszcze piosenki, do których melodia nasuwa się sama. Tu zachwyci nas rym, tam zdziwi przerzutnia, odkryjemy parafrazę, wychwycimy nawiązanie, złapiemy metaforę. Nie trzeba jednak znać  nazw środków poetyckich, by czerpać przyjemność z lektury tych strof.

W poezji Poniedzielskiego mamy cały wachlarz barw, emocji, a w centrum - człowiek, jego życie, miłość, samotność, przemijanie itp.... Klasyczna tematyka, ale za to jak podana! Poetyckie delicje po prostu. "Wiem- słowo jak krem/ krem na zmarszczki w mojej głowie".

W utworze "Przechowajmy się" czytamy:
"Przechowajmy się
Zostawmy się
Na czasy lepsze
Poczekajmy
Aż się zmienią
Czas
I ludzie
I powietrze"

Zatem zanurzmy się w poezji, schowajmy się, przeczekajmy trochę. nie dajmy się zwariować temu, co nas otacza. Wysiądźmy z pędzącego pociągu, by swobodnie popatrzeć na chmury lub zieloną koniczynę na łące. Pamiętajmy, że i piosenka i wiersz są dobre na wszystko...

Twórczość literacka Andrzeja Poniedzielskiego krąży między kabaretową sceną a festiwalem piosenki, snuje się jak pajęcza nić, tli się niczym iskierka wśród popiołów, brzmi cykaniem świerszcza za kominem, puka do serc. Otworzycie?