Elżbieta Herezińska "Harda" (Zysk i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 10, sierpień 2016 10:50
„Harda” to kolejna powieść znanej pisarki Elżbiety Cherezińskiej. Autorka słynie z książek, których akcja jest osadzona nie tylko w dawnych czasach średniowiecza, ale również w czasach powojennych, jak w przypadku bardzo dobrej powieści jej autorstwa pt: „Legion”. Tym razem pisarka w „Hardej” przenosi czytelnika w czasy pierwszych Piastów, kiedy to dopiero na ziemiach słowiańskich pojawiła się nowa religia pod znaku krzyża i często także miecza. Fani książek Cherezińskiej znają jej wcześniejsze powieści, na przykład „Koronę śniegu i krwi” czy kolejny tom „Niewidzialna korona”, które również dotyczą ważnych momentów w historii Polski. I choć można stwierdzić, że to „kolejna książka Cherezińskiej”, która pewnie jest kontynuacją wspomnianych powieści i że pisarka pewnie niczym nowym nie zaskoczy czytelnika, to jednak „Harda” różni się od swoich poprzedniczek. A czym? Przede wszystkim językiem. Z każdą nową powieścią język literacki pisarki stawał się dojrzalszy. I choć pierwsze książki zdradzały nieposkromiony talent autorki, to już kolejne powieści, takie jak „Turniej Cieni” czy wspomniana już „Harda”, wyróżniają się okiełznanym przez autorkę językiem. Co ważne, nawet opisy miłosnych przygód bohaterów, których oczywiście nie może zabraknąć, nabrały już innego charakteru (oprócz pierwszej sceny miłosnej w „Hardzie” bo trąci kiczem – ale nawet najlepsi popełniają błędy). I w tym przypadku, mniej znaczy o wiele lepiej. Autorka umiejętnie buduje napięcie, wodzi czytelnika po zakamarkach historii i za pomocą kilku zdań potrafi sprawić, że również pod względem emocjonalnym towarzyszymy bohaterom. A szczególne Świętosławie – głównej postaci powieści.
Czym jeszcze wyróżnia się, a może odróżnia „Harda” od innych powieści tej autorki? Mocnym atutem w twórczości Elżbiety Cherezińskiej jest umiejętność tworzenia plastycznych opisów. I choćby dotyczyły najnudniejszej szarej prozy życia, to jednak pisarka potrafi stworzyć taki tekst, że czyta się go z największym zainteresowaniem. Po prostu wciąga czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. I podkreślam, to nie jest książka historyczna. Choć pojawiają się w niej postacie znane wszystkim lub nie wszystkim z lekcji historii, to jednak całość stanowi odzwierciedlenie wyobraźni pisarki. I bawią mnie zarzuty kierowane w stronę autorki za „brak prawdy historycznej, bo Świętosława nie istniała” lub „skąd wiadomo o miłości Bolesława Chrobrego do jego żony z pochodzenia Węgierki”. A właśnie, że nie wiadomo. I dlatego Elżbieta Cherezińska, jak i wielu innych pisarzy ma szerokie pole do popisu. Na mapie historii Polski jest jeszcze wiele tajemnic, czekających na odkrycie. A że „Harda” to powieść, głównie opierająca się na fantastycznych wyobrażeniach? To tylko świadczy o wszechstronnym talencie pisarki. I może takie książki wzbudzą, zarówno u młodszych, jak i starszych czytelników zainteresowanie historią Polski… A ja czekam z niecierpliwością na kolejny tom powieści o tej ambitnej, upartej i sprytnej Świętosławie.
"Moje książeczki. Księga druga" (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 09, sierpień 2016 16:55
Z radością i dumą otwierałam wieczorami wielką księgę w zielonej oprawie, by czytać córce kolejne opowiadania z klasyki literatury dziecięcej, z okresu mojego dzieciństwa i jeszcze wcześniejszych czasów. Chwała Naszej Księgarni za tak śliczne i wartościowe publikacje.
Drugi tom "Moich książeczek" zawiera siedem utworów, pochodzących z popularnej przed laty serii z charakterystycznym "kotem w butach. Znalazły się tu takie perełki jak: "Wawa i jej pan" Jana Edwarda Kucharskiego, "Pilot i ja" Adama Bahdaja (znany z kanonu lektur dla pierwszaków), "Apolejka i jej osiołek" Marii Kruger, "Pampilio" Ireny Tuwim, czy słynny "Kot w butach" w wersji Hanny Januszewskiej
Utwory są różnorodne, opowiadają zarówno realne, jak i baśniowe historie, których bohaterami są dzieci i zwierzęta. Głoszą pozytywne wartości, takie jak dobroć, przyjaźń, życzliwość. Bawią, wzruszają, uczą. Pomagają rozwijać wyobraźnię, kształtują wrażliwość.
W tym tomie wspólnym mianownikiem zebranych tekstów jest poczucie osamotnienia, pustki, pewnego braku, których doświadczają postaci. Ten stan w rozmaite sposoby pobudza je do działania, motywuje do zmiany, do uruchomienia wyobraźni, znalezienia przyjaciół, poprawy swego losu.
Mali czytelnicy, czy też słuchacze, szybko polubią te urocze opowiadania. Teksty nic nie straciły na swojej aktualności, są uniwersalne, i tak jak cieszyły naszych rodziców i nas, tak teraz trafiają do naszych pociech.
Zachowana została szata graficzna dawnych wydań. I tak, obejrzymy dzieła sztuki ilustratorskiej w wykonaniu Józefa Wilkonia, Zdzisława Witwickiego, Ignacego Witza, czy Janusza Grabiańskiego. Oczywiście, że jako dzieci nie zwracaliśmy uwagi na nazwiska twórców, ale nasza pamięć wzrokowa działała i do dziś kojarzymy charakterystyczną kreskę, pamiętamy konkretne ilustracje.
Dzięki tej publikacji najmłodsi obcują z pięknie ilustrowaną, wartościową prozą, a dorośli przeżywają podróż sentymentalną do czasów dziecięcej beztroski.
Na końcu książki zamieszczono krótkie biogramy autorów - zarówno literatów jak też mistrzów ołówka i pędzla. Warto o nich pamiętać, znać ich nazwiska. Ich wkład w polską literaturę dla najmłodszych jest wielki i nieoceniony.
"Moje książeczki" polecam z całym przekonaniem. To podobnie jak seria "Poczytaj mi, mamo" niezbędny punkt w domowej biblioteczce, tytuł godny odnotowania na liście prezentów, idealny do czytania na dobranoc. Dla małych i większych czytelników - wspaniała lektura!
Magdalena Kordel "Nadzieje i marzenia" (Wydawnictwo Znak)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 29, lipiec 2016 10:29
Prawdę powiedziawszy, spodziewałam się kolejnej, zgrabnie napisanej, przyjemnej w odbiorze powieści obyczajowej, w której prym wiodą uczuciowe dylematy bohaterek, a akcja rozgrywa się w uroczym, nomen omen malowniczym, miejscu. Wiedziałam, że będzie to lektura dobrej jakości, ale nie spodziewałam się zbyt wiele. Tymczasem - a kuku! "Nadzieje i marzenia" bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły, zachwycając i przykuwając moją uwagę aż po ostatnią stronę.
To kolejna część cyklu "Malownicze", ale spokojnie można tę powieść czytać bez znajomości poprzednich tomów. Treści niezbędne dla zrozumienia poszczególnych wątków są zarysowane, czy zasugerowane na tyle, by czytelnik wiedział ogólnie o co chodzi, a także był zaciekawiony do tego stopnia, by poczuł chęć "doczytania" sobie poprzednich części. Osobiście znałam wcześniej tylko "Wymarzony dom", zatem miałam już jako takie "podwaliny" pod tę najnowszą książkę Magdaleny Kordel. Oczywiście nie omieszkam nadrobić braków w lekturze.
Zaczynamy od wizyty w miejscowości Malownicze, gdzie życie płynie powoli, a marzenia się spełniają. Nie jest jednak tylko sielankowo. Magda musi uporać się z problemem związanym z jej przybraną córką, rozwikłać dylemat dotyczący związku z Michałem, poskromić plotki o jej rzekomo wielkim bogactwie odziedziczonym w spadku. Choć na początku akcja nieco wolno się toczy, to od razu wyczuwa się atmosferę pełną ciepła, życzliwości, przyjaźni. Postaci pani Leontyny i poczciwego księdza łasego na ciasteczka podkręcają tę przyjazną atmosferę.
Można wyczuć sympatyczny klimat znany z serialu "Ranczo" - lokalna plotkara Kraśniakowa z mięsnego i jej mąż zabawnie "dokładają do pieca". Dzięki nim wątek humorystyczny zalicza się do udanych. Widać także wpływy "Ani z Zielonego Wzgórza" - są bezpośrednie nawiązania (oświadczyny Gilberta), ale głównie chodzi atmosferę rodem z Avonlea. Przyjemność z lektury zatem jest wielka.
Nagle zostawiamy w spokoju mieszkańców Malowniczego, a Magdę pozostawiamy w Paryżu, gdzie wyjaśnia wreszcie sprawy spadkowe i przenosimy się do XIX w., na ziemie świętokrzyskie, do czasów, gdy Polski nie było na mapie, panowała żałoba po upadku powstania listopadowego, pogrzeb generałowej Sowińskiej był wielką patriotyczną manifestacją, a potem wybuchł kolejny zryw narodowy- 1863 r. Zaglądamy do dworku w Chybicach, poznajemy tragiczne losy Basi, Janusza oraz ich dzieci.
Zupełnie jakbyśmy zaczęli czytać całkiem inną powieść! Zanim zastanowimy się, dlaczego nastąpił taki przeskok, co to wszystko może mieć wspólnego ze znaną nam już fabułą, tą z współczesności, to opowiadana nowa historia całkowicie nas pochłonie. Tu kluczowe role odgrywają: dziad wędrowny Maciej oraz Sabina, zielarka, "czarownica", tamtejszy odpowiednik szeptuchy. Te postaci są takie inne, nietuzinkowe, charyzmatyczne, intrygujące. Dzięki nim powieść staje się niezapomniana, odbiegająca od schematu popularnych obyczajówek.
Magdalena Kordel zgrabnie "pożeniła" przeszłość z teraźniejszością, zaskakująco splatając wątki bohaterów. Znów potwierdza się prawda, że "świat jest mały", a wyroki losu- niezbadane. Niejeden czytelnik pewnie skręca się z ciekawości, jak potoczyły się losy Sabiny i jej rodzeństwa, te karty jednak pozostały puste i tajemnicze. Frapujące są też dalsze perypetie Magdy i jej bliskich. Sporo jeszcze byłoby do opowiadania, ale dzięki temu jest nadzieja na kolejne tomy...
Autorka zachowała nutę tajemniczości, nie domknęła drzwi. Przepięknie opowiedziała nam kawałek historii przez pryzmat skomplikowanych ludzkich losów, zapewniła solidną dawkę emocji. Powieść wciąga po uszy, potem zostaje żal że to już koniec, niedosyt tego, co było dalej/Czytelnik, gdy już zawita do Malowniczego, to "utknie" tam na dobre, przeżywając wraz z bohaterami ich radości i smutki, śmiejąc się i płacząc. .
Magdalena Kordel ma w sobie coś z czarownicy, w pozytywnym sensie: potrafi zaczarować swoją opowieścią. Tym razem inspiruje i motywuje do "szperania na strychu"- do zaglądania w przeszłość, poznawania dziejów swoich przodków oraz do pisania prawdziwych listów - ręcznie, na eleganckiej papeterii, najlepiej piórem, koniecznie sercem.
"Nadzieje i marzenia" to piękna opowieść, oczywiście, że o miłości, ale nie tylko. Serdecznie polecam wizytę w Malowniczem i innych miejscach, do których prowadzi nas lekkie pióro i wrażliwość autorki.
Laila Shukri "Perska zazdrość" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: poniedziałek, 04, lipiec 2016 11:47
„Wykreśliliśmy z naszego słownika słowo: niemożliwe”
Laila Shukri to polska pisarka, która od wielu lat mieszka i podróżuje po krajach arabskich. Ukrywa się pod pseudonimem ze względów bezpieczeństwa, gdyż w swoich książkach opisuje skrytą, a nawet nieznaną prawdę o świecie arabskiego islamu. Jej debiutancka powieść „Perska miłość” opisująca losy szukającej szczęścia w Kuwejcie Lidki podbiła serca czytelników, dlatego też miłą niespodzianką okazała się, „Perska zazdrość”, w której autorka postanowiła kontynuować losy jednej z drugoplanowych postaci.
Główną bohaterką „Perskiej zazdrości” jest przyjaciółka Lidki – Joanna. Kobieta wiodąca szczęśliwe i ekskluzywne życie u boku kuwejckiego biznesmena Alego. Wraz ze swoją amerykańską przyjaciółką świetnie bawi się w Dubaju, gdzie odwiedza najlepsze sklepy, restauracje i hotele. Egzystencja Joanny przypomina bajkę, ale kiedy luksus przez duże L zaczyna przysłaniać inne wartości, można utracić coś bardzo ważnego. Moment prawdy jest dla kobiety bardzo bolesny, ale czy znajdzie w sobie siłę by walczyć o to co najcenniejsze ?
Joanna nie należy do osób wzbudzających sympatię, a wręcz przeciwnie wywołuje negatywne odczucia. Pozbawiona wszelkich obowiązków zawodowych i domowych koncentruje swoje życie wokół zakupów, znanych marek, wystawnych kolacji i podróży. I to niestety pochłania ją do tego stopnia, że nie znajduje czasu dla trójki dorastających dzieci. Nie ma jednak z tego powodu wyrzutów sumienia, gdyż jej zdaniem dbanie o edukację, fantastyczne wakacje i wygody rekompensuje brak zainteresowania. Kobieta zachłystuje się luksusem i zatraca się w nim. Najlepiej obrazuje to sytuacja, w której dochodzi do wniosku, że obsługa w ekskluzywnym hotelu jej nie wystarcza i w kolejną podróż musi zabrać osobistą służącą.
Niestety skupienie na sobie nie wychodzi Joannie na dobre. Nie zauważa, że dzieci mają poważne problemy i popadają w nieodpowiednie towarzystwo. Umyka jej również moment, w którym ogień i żar małżeńskiej miłości zmienia się w płomyk, a mąż zaczyna wykazywać symptomy oziębłości. Dopiero przykręcenie kurka z kasą pobudza bohaterkę do refleksji, ale wtedy już jest za późno i kobieta zostaje postawiona przed faktem dokonanym. I choć wyjścia ma dwa, zdaje sobie sprawę, że nie do niej należy ostatnie słowo.
Autorka zabiera czytelnika do arabskiego świata, który bardzo przypomina kobietę odzianą w hidżab – na zewnątrz wszystko jest zgodne z tradycją i obyczajami, a w środku trudno mówić o skromności, czystości i surowych zasadach. Okazuje się, że w niektórych kwestiach hipokryzja w tej kulturze jest dość powszechna. I choć to mężczyźni dzierżą władzę, to od wieków kobiety wiedzą jak pociągać za przysłowiowe sznurki by osiągnąć zamierzone cele. A „babski' świat w islamie wcale nie jest taki grzeczny i niewinny, jak go niektórzy „malują”.
Laila Shukri kreuje losy bohaterów tak by czytelnik nie tylko mógł zajrzeć za kulisy tej tajemniczej i fascynującej rzeczywistości, ale również dostrzegł jej dwulicowość. Nawiązuje również do bieżących wydarzeń, a przede wszystkim do terroryzmu i działalności Państwa Islamskiego. Pokazuje różne oblicza Bliskiego Wschodu i mechanizmy w nim dominujące, a także odpowiada na pytanie: dlaczego jego mieszkańcy tak chętnie odwiedzają Europę, która ma powody witać ich szeroko otwartymi ramionami. I choć odpowiedź pewnie nikogo nie zaskoczy, to jednak trudno nie dojść do pewnych wniosków.
„Perska zazdrość” mimo pewnej sztampowości i nieuchronności zakończenia jest lekturą, która robi wrażenie na czytelniku, gdyż autorka w przemyślany sposób doświadcza bohaterkę by dać jej szansę na „przebudzenie”. I choć po kilkudziesięciu stronach czytelnik jest zmęczony przepychem oraz próżnością i niefrasobliwością Jo, to z biegiem fabuły autorka wynagradza mu te niedogodności fundując Joannie niemiłe niespodzianki i zmuszając ją do weryfikacji systemu wartości, a nawet walki o szczęście, miłość i dzieci. Polecam.