Wywiad z Marią Ulatowską, autorką m.in. "Kamienicy przy Kruczej"
- Szczegóły
- Kategoria: Wywiady
- Utworzono: czwartek, 14, marzec 2013 12:00
Prezentujemy wywiad z Marią Ulatowską, który został przeprowadzony przez Natalię Lach i zamieszczony na portalu Stowarzyszenia Beit Lubsko.
Link do portalu: http://beit.lubsko.pl/publikacje/25-wywiad-z-maria-ulatowska
Autorka rozkochana w czytaniu. O miłości, już nie tej do czytania pisze… W najnowszym utworze „Kamienica przy Kruczej” pojawiają się piękne obrazy przedwojennej Warszawy, skomplikowane i trudne losy bohaterów oraz wątek nam najbliższy… Z Marią Ulatowską rozmawiałam o inspiracji, kreowaniu tożsamości bohaterów oraz motywie żydowskim w utworze.
Natalia Lech: Skąd czerpała Pani inspiracje do zbudowania tak pięknego obrazu współżycia Polaków i Żydów w międzywojennej Warszawie?
Maria Ulatowska:Całe swoje życie czytam, różne książki. Nie dzieliłam ludzi na Żydów i nie-Żydów aż do momentu, w którym zaczęłam czytać takie książki np. jak „Dziennik Anny Frank”, która to lektura stała się dla mnie czymś w rodzaju „Chaty wuja Toma”. Jako dziecko nie mogłam zrozumieć, jak ludzie ludziom mogą zgotować taki los. Potem już zaczęłam rozumieć, że dla niektórych ludzi pojęcie Żyd jest pojęciem pejoratywnym. Dla mnie jednak – i dla mojej rodziny – pojęcie Żyd było pojęciem takim, jak Polak, Francuz, Niemiec, katolik, protestant, człowiek. I chciałam wierzyć, że są i tacy sąsiedzi, którym sąsiedztwo innego – człowieka właśnie – nie przeszkadza, z żadnej przyczyny, a już najmniej z przyczyn narodowościowych lub wyznaniowych.
Natalia Lech: Dla wielu czytelników „Kamienica przy Kruczej” jest książką o miłości. Faktycznie, można odnaleźć w niej różnej oblicza kochania… Dla mnie jednak jest to opowieść o tożsamości. Oznacza to, że w Pani pracy każdy odnajdzie to, czego akurat poszukuje?
Maria Ulatowska: Miłość, jak sądzę, jest wszędzie i w każdej książce, nie tylko w typowych romansach. Uczucie to ma tylko rozmaite formy. Miłość do drugiego człowieka, do dziecka, do rodziny, do swojej pracy, do zwierząt, przyrody, i do ojczyzny wreszcie. I każda forma miłości jest formą tożsamości, bo czymże jest ktoś szukający swojego miejsca na ziemi, miejsca, które pokochał, kocha lub chce pokochać?
Natalia Lech: Niezwykle trudno jest dostrzec co w Pani książce należy do świata fikcji, a co przypisać można prawdziwym historiom. Jakie było zamierzenie takiego zabiegu?
Maria Ulatowska: Cała moja książka jest fikcją, poza - oczywiście – historią prawdziwą, toczącą się w tle. I poza domem, kamienicą przy Kruczej 46, który istniał naprawdę. Reszta jest wymyślona. A zamiarem było jak największe zainteresowanie czytelnika, spowodowanie, żeby czytając tę książkę nie mógł się od niej oderwać. Żeby choć trochę identyfikował się z bohaterami, myśląc: to ja, mój ojciec, matka, dziadek wuj itd. mogliby być na ich miejscu. Bo tak właśnie toczyło się wtedy życie.
Natalia Lech: Dla każdego z nas tożsamość jest bardzo ważnym czynnikiem rozwoju osobowości. Nurtuje mnie zatem problem tożsamości Tosi… Wydaje się, że jej pochodzenie nie miało wpływu na dalsze życie. Przecież poznała podstawy judaizmu, znała historię biologicznych rodziców, a mimo to w utworze nie znalazłam rysu psychologicznego tej bohaterki. Jak Pani ocenia kreację tej postaci?
Maria Ulatowska: Tosia wyrosła w rodzinie katolickiej i choć w istocie poznała podstawy judaizmu i wiedziała o pochodzeniu ojca – matka nie była Żydówką – zdecydowała się niczego nie zmieniać w swoim życiu. Myśląc o ojcu, myślała tylko o tym, że od niego pochodzi jej miłość do medycyny. Rodzice adopcyjni specjalnie nie chcieli wzbudzać w dziewczynce zainteresowania kulturą jej ojca, to zrozumiałe, nie chcieli jej stracić. Byli gorliwymi katolikami, a córkę kochali ponad wszystko. Powiedzieli jej wszystko o prawdziwych rodzicach specjalnie na tyle wcześnie (gdy skończyła 10 lat), żeby mogła przetrawić to w sobie i, być może, zapomnieć. Tosia nie zapomniała, jak wiemy choćby z tego, jak zachowała się w roku 1968, jednak pochodzenie jej biologicznego ojca nie odcisnęło na niej większego piętna.
Natalia Lech: Widziałaby Pani alternatywę dla losów małżeństwa Kornblumów? Czy ich historia oparta jest na faktach?
Maria Ulatowska: Faktem było jedynie podrzucenie dziewczynki na wycieraczkę sąsiadów. Późniejszych losów jej biologicznych rodziców nikt nie znał. Z dzieckiem tak naprawdę w życiu też było inaczej – trafiło do szpitala pod wezwaniem Dzieciątka Jezus, w którym siostry zakonne prowadziły ochronkę. Książkowe losy Antoniny i jej rodziców to mój czysty wymysł literacki.
Natalia Lech: A czy dzisiaj znaleźć można, choćby w Warszawie kamienicę, blok czy osiedle, w którym mieszkańcy tworzyliby prawdziwy dom wzorem Kruczej 46?
Maria Ulatowska: Naprawdę wątpię, bo choć czyta się czasami w gazetach o jakichś wyjątkowych grupach, tworzonych przez wspólnoty mieszkaniowe, to mam wrażenie, że są to jakieś historie okazjonalne. Ale może się mylę…
Natalia Lech: Wielu autorów sięga po historie związane z Żydami, judaizmem czy holocaustem wiedząc, że ten wątek obecnie „dobrze się sprzedaje”. Czy zgadza się Pani z takim twierdzeniem? Jakie mogą być przyczyny tego zjawiska?
Maria Ulatowska: Nie wiem i nie chcę tak myśleć. Tak, ze wszystkich stron ogarnia nas wszechobecna komercja, to prawda. Może i judaizm jest komercyjny. Ja jednak w żadnym przypadku, przy żadnej książce, nie myślałam o tym, co by do niej wstawić, żeby się dobrze sprzedało.
Natalia Lech: Czy pracuje Pani już nad kolejną książką?
Maria Ulatowska: Dwie kolejne moje książki już są złożone w wydawnictwie. A ja, oczywiście, piszę następną. „Oczywiście”, bo jeśli już ktoś połknie tego pisarskiego bakcyla, to … pisze i tyle.
Natalia Lech: W wywiadach opowiada Pani o Czytelniku, którego opowieść zainspirowała Panią do napisania „Kamienicy przy Kruczej”. Czy ma Pani z nim kontakt? Jak ocenił efekt Pani pracy?
Maria Ulatowska: To pan, który ma przeszło 85 lat, siłą rzeczy więc nasze kontakty nie są częste, rozmawiamy tylko przez telefon. „Kamienica przy Kruczej” po raz pierwszy została opisana w mojej książce „Sosnowe dziedzictwo” i pan Kazimierz – ów mój Czytelnik – po jej przeczytaniu odszukał mnie, poprzez wydawnictwo i zakomunikował, że mieszkał w tym domu i chciałby się ze mną spotkać, bo mógłby opowiedzieć mi nieco o jego mieszkańcach. Spotkanie doszło do skutku, zrobiło się z tego kilka spotkań, w trakcie których usłyszałam np. historię o dziecku znalezionym na słomiance – i to zainspirowało mnie do napisania książki, Muszę podkreślić, że większość wydarzeń to już historie „z mojego umysłu”, inspirowane przekazami rodzinnymi, nie opowieściami mojego Czytelnika. Potem pan Kazimierz wziął jeszcze udział w promocji książki. Teraz – jak wspomniałam – czasami tylko telefonujemy do siebie. Książki sam na razie nie przeczytał, czeka na operację oczu. Przeczytała ją natomiast żona pana Kazimierza (nie mieszkanka Kruczej, niestety). Oczywiście chwali ją …
Natalia Lech: Serdecznie dziękuję za rozmowę! Naszym czytelnikom polecamy także „Przypadki pani Eustaszyny”, „Sosnowe dziedzictwo” i „Pensjonat Sosnówka” autorstwa pani Marii Ulatowskiej.
Komentarze
The place else may anyone get that kind of information in such a perfect method of writing?
I've a presentation next week, and I'm on the look for such information.
Also visit my web blog: sbobet asia
My web blog ... hypotheek
something that I thijk I would never understand. It seems too complicated and exfremely broad for me.
I am looking forward for your next post, I'll try to get tthe hang of it!
my web site; clash of
clans guide th8
you don't mind. I was interested to know how you center
yourself and clear your mind before writing. I have had trouble
clearing my thoughts in getting my thoughts out. I truly do take pleasure in writing however it just seems
like the first 10 to 15 minutes are generally lost just trying to figure out how to begin. Any suggestions or hints?
Appreciate it!
I'm getting sick and tired of Wordpress because I've had issues with hackers and I'm
looking at options ffor another platform.
I would be awesome if you could point me in the direction of
a good platform.
to work within the agreed upon budget and time constraints.
Transatlantic Night Flight is a good example of this:.
Another type of music that has roots in very early days is the tribal
music.
am a user of internet so from now I aam using net for articles orr reviews, thanks to web.
Also visit my page: salwar kameez 2011
I'm undoubtedly enjoying your bllg and lօօk forward to
new updates.
My wеb-site ... daftar sboЬet