"Julian i Irena Tuwim dzieciom" (Nasza Księgarnia)

Twórczości Juliana Tuwima nikomu przedstawiać nie trzeba, ani zachęcać do sięgania po nią. Wychowują się na niej kolejne pokolenia. To crème de la crème klasyki poezji dla dzieci. Każde jej wydanie jest cenne i cieszy się popularnością. To, które ukazało się nakładem Naszej Księgarni, szczególnie zasługuje na uwagę. 

W prześlicznie oprawionym zbiorze zamieszczono nie tylko i wiersze Juliana Tuwima, ale także teksty pióra jego siostry Ireny. Jako poetka i prozaiczka jest o wiele mniej znana, pamiętamy ją głównie jako tłumaczkę. Przełożyła z języka angielskiego książki o Kubusiu Puchatku, Mary Poppins, czy powieści Edit Nesbit. Adaptowała teksty Walta Disneya i baśnie braci Grimm. Tłumaczyła też z języka rosyjskiego bajki i baśnie. Dla młodych czytelników napisała "Co okręt wiezie", "Marek Wagarek", "O pingwinie Kleofasku", "Pampilio" - warto je poznać, bo są to nie tylko urocze, ale i wartościowe teksty. Na przykład dzięki "Co okręt wiezie" możemy ćwiczyć z dzieckiem naukę alfabetu, a  śledząc perypetie zwierząt w "Pampilio" poznamy sposób na zapamiętywanie.

Z utworów Juliana Tuwima znajdziemy te najsłynniejsze: "Okulary", "Lokomotywę", "Rzepkę", czy "Ptasie Radio", ale także i te mniej znane jak "Dżońcio", "Gdyby", "Mowa ptaków". Wiersze są ułożone w pięciu działach tematycznych, a jako "przerywniki" między tymi częściami występują teksty Ireny Tuwim. 

Zanim jednak zanurzymy się w bajeczne wiersze i opowiadania, mamy przepiękną garść wspomnień z dzieciństwa rodzeństwa Tuwimów. Fragmenty zaczerpnięto z książek "Julian Tuwim. Tam zostałem. Wspomnienia młodości" (czytelnik 2003) oraz Irena Tuwim "Łódzkie pory roku" (Wydawnictwo Literackie 1956). Opowieść o dziecięcym świecie dwojga literatów jest doprawdy magiczna. Niesamowite, jaką oni mieli wyobraźnię! Niewątpliwie dorastanie w domu, w którym poezja i polska kultura były na piedestale, przyczyniło się do rozwijania talentów i wyboru ścieżki zawodowej Tuwimów.

Autorem ciekawych, kolorowych, nowoczesnych ilustracji jest Adam Pękalski, często nagradzany grafik, który zajmuje się ilustracją książkową, prasową i reklamową, czasem komiksem i malarstwem. Od 2007 roku mieszka w Ankarze, gdzie na uniwersytecie prowadzi zajęcia z projektowania graficznego i ilustracji. Klasyka tuwimowska w jego ujęciu nabiera świeżości, miny narysowanych postaci wyrażają różne emocje, doskonale współgrając z tekstami. Z ciekawością odwracamy się kolejne strony, by zobaczyć, jak też artysta przedstawił bohaterów naszych ulubionych wierszy, co jeszcze wymyślił. 

Ten bogaty zbiór stanowi wznowienie wydania sprzed 4 lat, w innej, ale równie pięknej okład
Książka należy to rodzaju niezbędnych w domowej biblioteczce, znakomicie nadaje się na prezent. Przypadnie do gustu i dzieciom i dorosłym. Bez Tuwima poezji "ni ma".

 

Magdalena Knedler "Nic oprócz strachu" (Wydawnictwo Czwarta Strona)

Magdalena Knedler potrafi zaskakiwać, oj tak. Jest jak diabeł wyskakujący z pudełka, nigdy nie wiemy co nas czeka podczas lektury jej powieści. Po udanym debiucie kryminalno-obyczajowym „Pan Darcy nie żyje”, czarowała nas psychologiczno-obyczajową „Windą”, gdzie jej erudycja przenikała się z uważną analizą otaczającego nas świata. A teraz… prawdziwa kryminalna, pełną gębą, bomba!

„Nic oprócz strachu” to pierwszy tom trylogii z polską komisarz w Ystad, Anną Lindholm. Stanowi połączenie rozbudowanej warstwy obyczajowej oraz wartkiego i zaskakującego kryminału. Anna jest żoną Szweda-Vidara, który po wypadku samochodowym traci władzę w nogach. Dzieje się to niebawem po ujęciu przez Annę seryjnego zabójcy kobiet, zwanego Narcyzem. Pani komisarz dostaje informację, że to właśnie psychopatyczny morderca jest za to odpowiedzialny. Lecz w jaki sposób tego dokonał, skoro siedzi zamknięty w celi? Ale nie tylko to zaprząta głowę policjantki. Wokół niej zaczynają się dziać bardzo podejrzane i niebezpieczne rzeczy-ktoś nadal czyha na jej życie. Kobieta jest w dodatku rozdarta pomiędzy miłością do męża, który wciąż oskarża ją o wypadek, a silnym uczuciem do swojego przełożonego, Ingvara Friska, który także odwzajemnia to uczucie. Lecz teraz Anna nie ma czasu, aby zastanawiać się nad tym, co robić dalej z własnym życiem, gdyż oprócz niepokojących wydarzeń wokół, ma jeszcze jedno zadanie do wykonania: wyjazd do rodzinnego Helu na ślub siostry, Lidii. A tym samym spotkanie po piętnastu latach z matką, która nigdy matką dla niej nie potrafiła być. 

Na Hel udaje się z mężem, niesamowitą fińską gosposią Lempi i z głową pełną podejrzeń. W rodzinnej miejscowości, zwanej początkiem Polski, spotyka Leona-Lajona, swoją pierwszą wielką miłość, który jest uznanym fotografem, a teraz będzie pełnił funkcję fotografa na weselu jej siostry. Wesele. Wszyscy czują, że coś się tam wydarzy, to znaczy Anna na pewno, zresztą ostrzega przed tym najbliższych. Napięcie rośnie wraz z każdą przeczytaną stroną i powiem szczerze, że to co zafundowała autorka, należy do najbardziej zagmatwanych kryminalnych intryg, jakie zdarzyło mi się czytać.

Jestem raczej cierpliwym czytelnikiem, ale w tym przypadku wielokrotnie musiałam ze sobą walczyć, aby nie zajrzeć na koniec i nie dowiedzieć się, kto stoi za zagadkowymi zabójstwami, dokonanymi często w bardzo trudnych okolicznościach. Morderca-wirtuoz? Czy po prostu ryzykant? Anna, Ingvar i Lajon, oraz niezawodna, obdarzona ciętym językiem Lempe, powoli odkrywają kolejne karty i składają poszczególne elementy układanki w jedną, zaskakującą całość. Ystad, Hel, Wenecja-przemieszczamy się z bohaterami, oglądając ich oczami te miejsca, dzięki plastycznym opisom mamy wrażenie, że jesteśmy tam razem z nimi.

„Nic oprócz strachu” to wciągający kryminał z misternie utkaną intrygą, która otacza czytelnika jak pajęcza sieć i tak naprawdę do końca trzyma w olbrzymiej niepewności. Jest zazdrość, miłość, oddanie, nienawiść i najniższe ludzkie instynkty. Jest też sporo odniesień do literatury, w tym do twórczości Oscara Wilde’a. Mądra, inteligentna powieść, stanowiąca jednocześnie doskonałą rozrywkę. Polecam i czekam z niecierpliwością na drugi tom!

Dorota Schrammek "Na brzegu życia" (Szara Godzina)

Ostatnio z dużym dystansem podchodzę do powieści powszechnie chwalonych, zbierających niemal same pochlebne opinie. Często bowiem zdarza się, że są one na wyrost, przesadzone, wynoszące przeciętną książkę na piedestał. Sceptycyzm nie powstrzymuje mnie jednak od sięgania po twórczość autorów, których jeszcze nie miałam okazji czytać. Zawsze warto spróbować, by potem śmiało móc skonfrontować własne wrażenia z odczuciami innych czytelników. 

W przypadku "Na brzegu życia" Doroty Schrammek nie rozczarowałam się. Wręcz przeciwnie, byłam pozytywnie zaskoczona, zachwycona dobrze napisaną opowieścią o zwyczajnym życiu, w którym jak w kalejdoskopie przeplatają się dobre i złe wydarzenia, jedni się rodzą, drudzy umierają, są rozstania i powroty, tajemnice i niespodzianki, śmiech i łzy. Przeczytałam tę książkę niemal jednym tchem, zauroczona jej klimatem, szczerością,  swojskością.  Skojarzyła mi się z  powieścią radiową "W Jezioranach", uwielbianą przez słuchaczy od wielu lat. Od razu postawiłam też ogromnego plusa za... Melanię, nie zdradzę kim ona jest, ale zapewniam, że to postać z charakterem, wręcz można powiedzieć: z pazurem. 

"Na brzegu życia" to druga część "pobierowskiej trylogii", jednak spokojnie można ją czytać bez znajomości tej pierwszej -"Horyzontów uczuć". Z tym, że nabiera się ochoty na jej przeczytanie. Pewne wcześniejsze wydarzenia zostały wspomniane, więc chciałoby się uzupełnić wątki. Podobnie jak poznać dalsze losy bohaterów w zapowiadanym, trzecim tomie  "Wiatr wspomnień". Wróćmy jednak do powieści numer dwa.

Akcja toczy się na Pomorzu Zachodnim - w Pobierowie i okolicach. Zajrzymy także do Wrocławia i Berlina. Poznamy grono barwnych postaci. Niektóre z nich już znane czytelnikom z pierwszego tomu, pojawiają się też nowe. Są to bohaterowie z krwi i kości,  zwyczajni i prawdziwi, tacy ludzie z sąsiedztwa. Matylda, dobra i mądra sołtyska Pobierowa, prowadzi pensjonat i troszczy się o męża. Władysław, który pełni funkcję wójta, pracuje z ogromnym zaangażowaniem, choć ktoś mu ciągle podkłada kłody po nogi. Niestety, przypłaci to zdrowiem. Zoja z Ryszardem kupują domek na odludziu, z tym  sielskim miejscem związana jest jednak tajemnicza historia. Aurelia i Christian muszą przewartościować swój związek. Dorota i Piotr cieszą się córeczką i pomagają przyjaciołom, Aldonie i Michałowi, którym nie układa się zbyt dobrze. Natomiast Antoni Woźnica pisze skargę za skargą i "wojuje" ze sfinksem. 

Właśnie o tej postaci chciałabym wspomnieć nieco więcej. Wydaje mi się, że niemal każda gmina, czy powiat ma swojego Antoniego Woźnicę, czepialskiego malkontenta, wiecznego oponenta władz, zajadłego wroga szukającego dziury w całym, zasypującego urzędy stosami nieuzasadnionych skarg i absurdalnych pism, na które odpisywanie paraliżuje pracę administracji. Ta postać jest znakomita, celowo karykaturalna, ale bardzo prawdziwa. 

Błędem byłoby wyjawienie zbyt wielu kluczowych szczegółów fabuły. Powiem tylko, że dzieje się bardzo dużo, zarówno dobrego jak i złego. Dramatyczne i humorystyczne sceny są doskonale wyważone, podane w odpowiednich proporcjach. Mimo sporej ilości postaci i wątków, nie odczuwa się chaotyczności, sprawnie przechodzi się z kadru w kadr, śledząc perypetie bohaterów jak w serialu, na którego kolejny odcinek czeka się z niecierpliwością.

"Na brzegu życia" urzeka swoją normalnością,  jest takim wielowymiarowym obrazkiem z życia wziętym. To powieść ciepła, szczera, realistyczna, ujmująca swojskim klimatem, nadmorską scenerią. Barwne postaci, zwroty akcji, zabawne sytuacje i dialogi, momenty zaskoczenia i chwile wzruszeń to cała gama czytelniczych atrakcji, jakie Dorota Schrammek stosuje z powodzeniem w swojej twórczości. 

Autorka wie, jak rozbawić czytelnika i jak go wzruszyć do łez. Potrafi zbudować ciekawą, wielowątkową historię, w której jak w lusterku odbija się życie zwykłych ludzi, ich problemy, uczucia, tajemnice i marzenia.  Nie zawsze jest możliwy "happy end", ale zawsze jest miejsce na budzące się nadzieje... Czy się spełnią? Okaże się w trzeciej części. Tymczasem zatrzymajmy się z bohaterami pobierowskiej opowieści na brzegu... 

Powieść "Na brzegu życia" polecam szczególnie osobom poszukującym dobrej, nieprzekombinowanej prozy obyczajowej,  lubiącym powieści, nad którymi można się śmiać i płakać na przemian.  Wszystkim czytelnikom zalecam nadmorski klimat, zatem - miejcie książki Doroty Schrammek na horyzoncie,  na brzegu listy lektur na najbliższy czas.

 

Rafał Klimczak "Poznaję świat i kropka! Dlaczego kurzu przybywa i czemu parzy pokrzywa" (Wydawnictwo Skrzat)

Skąd się bierze kurz, dlaczego pokrzywa parzy i kto namalował na niebie tęczę to tylko niektóre pytania spędzające sen z powiek małym ciekawskim. Jak wyjaśnić dziecku te i inne zagadnienia dotyczące przyrody, czy techniki? Z pomocą przybywa Kropka, bohaterka nowej serii książek Rafała Klimczaka.

W drugim tomie przygód ciekawej świata, dociekliwej małej Kropeczki dowiemy się ważnych informacji na temat włosów, kurzu i roztoczy,  przyjrzymy się obiegowi wody, poznamy właściwości niektórych ziół oraz historię wynalazku codziennego użytku, a mianowicie długopisu. Sowa Klara i świnka Pelagia okażą się cierpliwymi "nauczycielkami" objaśniającymi Kropce zjawiska przyrody i  cechy przedmiotów. A ona ciągle chce się czegoś dowiedzieć. Zupełnie jak dziecko, prawda?

Podobnie jak w pierwszej części, mamy 3 rozdziały napisane w przystępny dla dziecka sposób, a na końcu - ciekawostki uzupełniające informacje, które pojawiły się w opowieściach. Czytając samodzielnie lub słuchając czytania rodzica dziecko szybko zostaje w wciągnięte w wir przygód i "bezboleśnie"  przyswaja wiedzę.  A przecież połączyć naukę i zabawę to najlepszy patent!

Ilustracje Ilony Brydak przykuwają uwagę - są bardzo kolorowe, wesołe, proste, bliskie dziecięcym wyobrażeniom. Oglądanie ich stanowi prawdziwą frajdę.  

Z Kropką i jej towarzystwem nie sposób się nudzić. Jej ciekawość świata i dociekliwość są wręcz zaraźliwe. Książeczka Rafała Klimczaka to gratka dla małych odkrywców, spodoba się też rodzicom, ponieważ pomoże im objaśniać dziecku świat. 

U mnie w domu Kropeczka zagościła na dobre, przeczytana od deski do deski, pewnie rychło doczeka się powtórki. Mam nadzieję, że u was będzie podobnie i razem będziemy wypatrywać kolejnego tomu pióra Rafała Klimczaka.