Nina Majewska-Brown "Grzech" (Wydawnictwo Rebis)

Przeszłość prędzej czy później da o sobie znać. Można próbować o niej zapomnieć, starać się zepchnąć wspomnienia w jak najdalsze zakamarki pamięci, a ona i tak uderzy w najmniej spodziewanym momencie w najsłabszy punkt, potem znowu człowiek musi zmierzyć się z tym co już było oraz wciąż zrani dotkliwie. Czy da się uwolnić od jej brzemienia? Ale może to ludzie sami wracając do pewnych wydarzeń nie pozwalając zabliźnić się starym ranom i wymierzają sobie karę się za coś, co jest grzechem tylko w ich mniemaniu?

Z daleka od hałasu stolicy Ola pragnie odpocząć, sielska wiejska okolica dobrze prezentuje się na ekranie komputera i zachęca do odwiedzin. Zresztą nie tylko to kieruje kobietą, w tym konkretnym miejscu ma pewną sprawę do załatwienia i nie zamierza dłużej zwlekać. Oczywiście afiszowanie się z nieurlopowym celem wyjazdu nie wchodzi w grę, wszystko musi pozostać jej tajemnicą. Wakacje rozpoczynają się inaczej niż Ola sobie zaplanowała, ale nic jej nie powstrzyma, nawet prośby córki. Powoli realizuje swój scenariusz, chociaż pewne incydenty zakłócają jego założenia, na przykład morderstwo w tak hermetycznym środowisku jest czymś niespodziewanym i wzbudza lęk oraz różnorodne domysły. Kto i dlaczego zabił Teresę, żyjącą wraz z rodziną na dziedziczonej od pokoleń ojcowiźnie? Nie tak wszystko miało przebiegać, zagrożenie staje się realne, chociaż nie ma konkretnej twarzy. Najlepszym rozwiązaniem byłby powrót do Warszawy, ale gdy jest się o krok od tego czego się pragnęło od lat, trudno zrezygnować. Jeszcze tylko dzień, dwa i wszystko się wyjaśni, a później... no właśnie czy będzie później?

Urokliwe jezioro, piękne lasy i wieś podobna do innych, w której mieszkańcy żyją podobnie jak gdzie indziej. Ale spokój jest tylko pozorny, pod zwyczajnością kłębią się niewypowiedziane emocje i niedopuszczane do głosu pragnienia. Gorące lato, znani nieznani sąsiedzi oraz rodzinne więzi, jednocześnie krępujące i naciągane do granic możliwości. Co może wydarzyć się w takich okolicznościach? "Grzech" Niny Majewskiej-Brown odpowiada na to pytanie w bardzo sugestywny sposób historią, w jakiej nie brak tajemnicy, zawiedzionych nadziei, zbrodni i brutalnej prawdy. Wzajemne związki kilkorga bohaterów powoli się zazębiają, chociaż początkowo nic nie zapowiada, że cokolwiek ich połączy. Spirala napięcia nakręcana jest powoli, ale nieustannie, nie ma chwili na złapanie oddechu, pomiędzy wierszami czai się nieokreślony niepokój, coś musi się wydarzyć. Emocjonalny tygiel podgrzewany jest do czerwoności, jedynie pewne niuanse zakłócają ciszę przed burzą. Najpierw pojawia się jedna ciemna chmura na jasnym do tej pory nieboskłonie, potem druga, w końcu uderza ostrzegawczy piorun, lecz jest już za późno by zapobiec zbrodniczej zawierusze. Autorka niezwykle obrazowo odtwarza cały łańcuch przyczynowy prowadzący do finału, niespodziewanego i prowokującego nowe pytania. "Grzech" nie jest jeszcze jednym kryminałem, bliżej mu do thrillera psychologicznego, rozgrywającego się najpierw w umysłach postaci, później przenoszonych na ich relacje z innymi i w końcu odzwierciedlonych w czynach. Podczas lektury trzeba być przygotowanym na fabułę, ukazującą ludzi takimi jakimi są - od przysłowiowej podszewki, w szczególności z wadami i tym co denerwuje nas u bliźnich oraz stawianie czoła temu, co chcielibyśmy nie dostrzegać lub zapomnieć.

Jan Rychter "Rekonstrukcje" (Novae Res)

Zbrodnia, wskazany morderca i społeczeństwo oddycha z ulgą, można wrócić do zwyczajnej codzienności. Ale kiedy znajduje się ciało jednej ofiary, potem drugiej, zaczynają się pytania. Jak to możliwe? Przecież policja zakończyła dochodzenie i to z sukcesem, więc dlaczego niewinni znowu giną? Może opinia publiczna nie wie o wszystkim? Albo...

Fiszer nie ma w sobie nic z typowego policjanta, zresztą ostatnio już nim nie jest. Ostatnie śledztwo jakie prowadził nie było niepowodzeniem, sprawa "sezonowego zabójcy" okazała się dla niego ostatnią, ale dzięki niemu została rozwiązana. Teraz znowu jest potrzebny, powtarza się schemat dawnych morderstw, jeżeli wtedy wytropił mordercę to nic dziwnego, że komisarz Macerat zwraca się właśnie do niego o pomoc. Metodom śledczym Fiszera daleko do ortodoksyjnych zasad kryminalistycznych, ale jest skuteczny i na ten moment to najważniejsze. Dopiero co zgłoszono nowe zaginięcie i wszystko wskazuje na to, że na terenie Łodzi działa naśladowca "sezonowego zabójcy", jak zwykle czas nie jest po stronie śledczych.  Pozostaje więc liczyć na Fiszera, lecz czy tym razem powiedzie się mu w dochodzeniu? Pogrążony w narkotycznych obrazach nie wydaje się właściwą osobą do prowadzenia śledztwa, a jednak Macerat wierzy w jego skuteczność. Gdzie ich zaprowadzi niezwykły talent detektywistyczny Fiszera? Przywrócony do pracy niekonwencjonalny policjant rusza w poszukiwaniu śladów zbrodniarza i robi to na własnych warunkach! Łódź ma wiele twarzy, te najmroczniejsze znane są nielicznym i tylko ktoś taki ma szansę, by rozwiązać tę zabójczą zagadkę.

Kryminał oparty o schemat scenariusza filmowego nie jest konstrukcją literacka spotykaną nader często. Ten zabieg jest jednym z wielu aspektów, które intrygują w książce Jana Rychtera, dzięki zastosowaniu takiej perspektywy kolejne zdania, akapity i rozdziały przeistaczają się ze słowa pisanego w kadry. Bohaterowie "Rekonstrukcji" to niesztampowe postacie, ich charaktery oscylują na granicy oddzielającej szeroko pojmowaną "normalność" od strefy zbrodni. Autor wplótł ich w łódzkie osiedla, kamienice, mieszkania i to co się w nich kryje. Sięgając po tę sensacyjną historię nie należy się nastawiać na proste prawdy i łatwe do odgadnięcia zagadki, zamiast tego lepiej jest się przygotować na mroczną podróż w głąb ludzkich umysłów i podglądanie jak rodzi się zło. "Rekonstrukcje" są kryminałem wyłamującym się z prostych schematów sensacyjnych, oferującym czytelnikom nie tylko lekturę, ale i filmowo-fotograficzną opowieść. Już na początku lektury czytelnik zaczyna postrzegać kolejne zdania i akapity zgodnie z sugestią autora - w formie kolejnych urywków filmów, kolorowych, czarno-białych, fabularnych i tych o charakterze paradokumentalnych. Pozostają jeszcze bohaterowie, oczywiście podział na pozytywnych i negatywnych także jest zbyt uproszczony w przypadku "Rekonstrukcji", ponieważ tak jak i fabuła, wymykają się oni prostym kategoriom i przede wszystkim ocenom.

Anna Karpińska "Odnajdę cię" (Wyd. Prószyński i S-ka)

Witaj w "Księgarni pod Flisakiem"! Chcesz kupić plan miasta, album, stare wydanie "Buddenbroków", kolorowankę dla dziecka, czy może najnowszą powieść Anny Karpińskiej? Jeżeli lubisz dobrze napisane, wciągające, pełne emocji powieści obyczajowe, z wyrazistymi bohaterami i realistyczną fabułą, nie zawiedziesz się.

"Odnajdę Cię" to bodajże dziewiąta, o ile dobrze liczę, książka w dorobku literackim Anny Karpińskiej, a pierwsza, jaką miałam okazję poznać, i na pewno nie ostatnia.
Autorka ukończyła politologię, ma doświadczenie w dziennikarstwie, wydawaniu książek i prowadzeniu firmy. Mieszka w Toruniu, książki pisze przy kuchennym stole. Trzeba przyznać, że robi to bardzo rzetelnie.

W jej najnowszej powieści przeplatają się losy dwóch kobiet - Dagmary i Bożeny.
Dagmarę poznajemy w sytuacji, gdy wraz pięcioletnim synem i nastoletnią córką przeprowadza się do Torunia, gdzie poznaje rodzinne sekrety i zostaje nową właścicielką księgarni. Musi uporać się ze sprawami zawodowymi, ułożyć na nowo swoje życie, a tu co krok jakaś niespodzianka...
Losy Bożeny ukazane są w formie retrospekcji. Śledzimy jej czasy szkolne, studenckie, małżeńskie. Pewne zdarzenie i decyzja z młodości rzutują na jej całe dorosłe życie. Dziś jest popularną pisarką. Niepomyślna diagnoza lekarska staje się motywacją do uporządkowania spraw z przeszłości. Musi kogoś odnaleźć....
Finał jest przewidywalny, ale w tej powieści raczej nie chodziło o to, by czytelnika zaskoczyć, ale oto, by mu opowiedzieć życiową historię i to w taki sposób, by nie mógł się od niej oderwać. 

Autorka opisuje różne sytuacje życiowe kobiet, porusza ważne tematy, takie jak macierzyństwo, adopcja dziecka, rozwód, śmierć bliskiej osoby, problemy z nastolatkami itp.  Przed bohaterami piętrzą się rozmaite trudności, kłopoty, obawy... Słodko i sielsko tu nie jest, bo w prawdziwym życiu też tak nie ma, niestety. Owszem, coś dobrego też bohaterów spotyka. Chodzi o to, że w powieści Karpińskiej nic nie jest przesadzone, wszystko jest realne, szczere, wyważone. Nie ma grania na emocjach, czy zbytniego lukrowania. 

Docenić trzeba też realizm tej powieści. Akcja nie dzieje się w wymyślonym miasteczku, ale w Toruniu, który autorka zna jak własną kieszeń, we Wrocławiu, gdzie sama studiowała, także w Warszawie. Bohaterka studiuje dziennikarstwo, tu autorka na pewno wiele zaczerpnęła z własnego doświadczenia (np. przedmioty na tym kierunku, akademickie realia czasów PRL). Zazwyczaj w powieściach bywa tak, gdy bohater dostaje w spadku np. kwiaciarnię, czy kawiarnię, to czytamy ogólnikowo, że załatwił sprawy urzędowe i potem już mamy piękne opisy urządzania się i funkcjonowania danego obiektu. W "Odnajdę Cię" czytelnik dowiaduje się, jakie konkretnie kroki musiała poczynić bohaterka, by uprawomocnić się jako nowa właścicielka, poznaje nieco kulisów działania księgarni, a także branżowych terminów (np. konsygnacja). Przy czym jest to zgrabnie podane, wplecione w dialogi postaci, nie znajdziemy tu nudnych "wykładów", ani nużących opisów.

Trzeba przyznać, że Anna Karpińska doskonale wie, o czym pisze, opiera się na konkretach, mocno trzyma się realiów. Potrafi wykreować postaci "z krwi i kości", ciekawą fabułę. Umie przekonująco opowiadać o cieniach i blaskach życia. 

Powieść "Odnajdę Cię" stanowi pierwszy tom cyklu "Księgarnia pod Flisakiem", druga część "Zostań ze mną" - w przygotowaniu. Będę czekać na nią z utęsknieniem, by dowiedzieć się o dalszych losach Bożeny, Dagmary, jej dzieci i przyjaciół. W międzyczasie sięgnę po którąś z wcześniejszych powieści tej autorki, Wam też polecam - w doborze literatury obyczajowej miejcie na uwadze nazwisko Anny Karpińskiej.

 

Maja Wolny "Księgobójca" (Czarna Owca)

Zbrodnia zawsze ma jakiś motyw, chociaż czasem bywa on dobrze zakamuflowany. Niekiedy nawet sam sprawca nie zdaje sobie co go popycha w stronę mordu, wystarczy jedna myśl lub niezaspokojone pragnienie i los co najmniej dwojga osób zostaje przypieczętowany. Także tylko, albo aż tyle oddziela życie od śmierci, dużo nie potrzeba by stać się zabójcą.

Zza okien księgarni można dostrzec o wiele więcej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Od lat Wiktor Krzesim przygląda się Amsterdamowi i temu co się w nim dzieje. Z daleka od Polski księgarz stworzył sobie oraz innym, podobnym mniej lub bardziej do niego, maleńką oazę gdzie książki są największą wartością. Jednak nie tylko słowem drukowanym Krzesim żyje, Marianna nawet nie wie kim jest dla tego skromnego człowieka, znają się długo, lecz nigdy nie przekroczyli granicy luźnej rozmowy. Mężczyzna dobrze ukrywa emocje, przez dekady obserwuje tę kobietę, nigdy się narzucając, oddziela ich coś więcej niż tylko sklepowa lada. Spokojna egzystencja Wiktora zostaje zakłócona po raz pierwszy gdy umiera jeden z jego klientów. Za drugim razem wstrząs ma swoje źródło w kamienicy naprzeciwko księgarni. Marianna kupuje ten dom dla siebie i przyjaciół, teraz jest prawie na wyciągnięcie ręki Wiktora, lecz wciąż nieosiągalna. Te dwa wydarzenia naruszają w dość gwałtowny sposób życie skromnego księgarza, a na tym jeszcze nie koniec niespodzianek. Dochodzenie policyjne wykrywa, że śmierć Jana Vissera nie należała do tych z gatunku naturalnych. Kto mógłby zabić znanego restauratora antyków? Eva Paelinck sprawdza przeszłość ofiary, bo w niej kryje się tożsamość sprawcy, ale nie jest to proste śledztwo, dlatego odkrycie kim on jest budzi zdumienie. Motyw zbrodni pasuje do podejrzanego, wszystko zdaje się potwierdzać teorię. Czasem prawda bywa prosta, chociaż czy i w tym przypadku tak jest? Inspektor Paelinck była pewna swoich wniosków, lecz coś chyba pominęła i jeszcze raz musi spojrzeć na zdobyte dowody i tropy. Może nie zauważyła tego co najważniejsze? Krzesim od lat gromadzi strzępki informacji o Mariannie, dzięki temu mógł poznać ją lepiej, również dostrzegł to co umknęło Evie. Czy zdradzi komukolwiek swój sekret? 

Amsterdam ma wiele mrocznych miejsc, podobnie jak ludzka dusza. Nie każdy je dostrzega, niekiedy zostają zauważone zbyt późno. Niektórzy liczą, że unikną kary, inni mierzą się z nią ze spokojną rezygnacją.

Jedne historie kryminalne toczą się w zawrotnym tempie, trup ściele się gęsto, a na dodatek jeszcze raczą nas wieloma detalami. Inne są nieśpieszne, motyw kryminalny jest cieniem towarzyszącym poszczególnym wątkom, zdających się mieć mało wspólnego ze zbrodnią, ale pomiędzy wierszami kolejnych akapitów jest ona obecna i z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej odczuwalna. "Księgobójca" należy do tej drugiej kategorii, fabuła rozwija się w swoim rytmie, niezbyt szybko, ale za to treść wynagradza ten spokój. Maja Wolny w prawdziwie mistrzowski sposób kreśli sylwetki bohaterów i przedstawia życiowe ścieżki na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Kolejne elementy pojawiają się, a czytelnik wraz z jedną z bohaterek ma możliwość dopasowania ich do tych poznanych wcześniej, ale czy obraz jaki tworzą jest prawdziwy? Z każdym następnym fragmentem losów postaci można dostrzec skrywane skrzętnie tajemnice, czyżby w nich tkwiło źródło zbrodni? W "Księgobójcy" uwidacznia się związek przeszłości z teraźniejszością, tak samo jak siły ludzkich pragnień, umiejącej pchnąć człowieka do zbrodni. Maja Wolny w swojej najnowszej książce sięga głęboko w serca i umysły bohaterów, odsłania mroczne emocje, ale i te o wiele jaśniejsze. Kiedy następuje finał okazuje się, że jeszcze nie wszystko zostało powiedziane, koniec rzuca całkiem inne światło na to wszystko co się wydarzyło.