Anna Ludwicka "Matematyczna pizza" (Nasza Księgarnia)

Matematyka to królowa nauk, ale niektórzy podchodzą do niej jak pies do jeża. Szczęściarzem może nazywać się ten, kto na swojej edukacyjnej ścieżce trafił na dobrych nauczycieli, takich, którzy dziesięć razy wytłumaczą to samo zadanie, a jak trzeba powtórzą po raz jedenasty, znajdą sposób na wyjaśnienie wszelkich zawiłości i przybliżą tę "czarną magię" algebry, trygonometrii i rachunku prawdopodobieństwa, a co najważniejsze - nie zniechęcą do niej, tylko wręcz przeciwnie.  Ja to szczęście miałam i choć obecnie jestem "niepraktykująca", jeśli chodzi o matematykę, to przyznam się, że na maturze zdawałam ten przedmiot dobrowolnie,  z własnego wyboru. W czasach moich studiów (polonistycznych)  mieszkałam ze studentką matematyki, więc nieco wiem, co w trawie piszczy i nieobce mi są pewne pojęcia, nazwiska, nazwy. Np. wiem, że topologia to wcale nie jest nauka o drzewach, a bardzo ciekawa dziedzina, wymagająca użycia wyobraźni...

Jestem przekonana,  że wystarczy odpowiednie podejście do nauczania matematyki,  a przestanie ona być postrachem uczniów.  Matematyka może okazać się fantastyczną przygodą, szkoda byłoby nie spróbować się z nią zaprzyjaźnić.  Pomóc w tym mogą nie szkolne podręczniki, ale książki pokazujące tę naukę od nieco innej strony, na wesoło, z humorem,  ciekawie i z wykorzystaniem praktycznych zadań. 

Taką właśnie książką, która pomoże dzieciom oswoić matematykę, jest "Matematyczna pizza" Anny Ludwickiej, wydana przez Naszą Księgarnię.  To nietypowa, kolorowa, bardzo apetyczna publikacja, pełna ciekawostek i zadań, do których będą potrzebne wyobraźnia, otwarty umysł,  ołówek,  linijka, nożyczki, papier.  Autorka, matematyczka i graficzka, proponuje naukę poprzez zabawę, stara się zafascynować młodego odbiorcę tak, by ten w przyszłości nie tylko nie bał się matematyki, ale także głębiej się nią zainteresował. 
Przyznam, że i dla mnie była to fascynująca lektura,  podczas której niejednokrotnie wołałam "niesamowite!", bowiem o wielu zagadnieniach poruszonych w tej książce nie miałam pojęcia.

Co to jest punkt osobliwy? Czy można uczesać precel? Czy da się przejść przez kartkę papieru? Czy istnieje dywan o powierzchni równej zeru? Czy króliki rozmnażają się zgodnie z ciągiem liczb Fibonacciego? Czy liczby mogą być wesołe, a figury niemożliwe?  Na te i inne pytania znajdziemy odpowiedź w "Matematycznej pizzy". A czy wiecie, że aby pomnożyć jakąś liczbę przez liczbę złożoną z dziewiątek wystarczy wykonać odejmowanie? Np. aby pomnożyć 4653 razy 999, trzeba do liczba 46537 dodać tyle zer, ile jest dziewiątek i od wyniku odjąć naszą liczbę? Czyli 46537000 - 46537=46490463. I to jest wynik tego mnożenia! Sprawdziłam na kalkulatorze. Czyż to nie magia? Poczytamy także o złotej proporcji, magicznych kwadratach szyfrach, wstędze Mobiusa, fraktalach i złudzeniach optycznych itp.  

Teorii nie ma tu zbyt wiele, podane są najistotniejsze informacje, ciekawostki zamieszczono w kolorowych ramkach, rysunki są proste i bardzo zabawne.  Książka wymaga od jej czytelnika aktywności:  trzeba wziąć ołówek, kredki, linijkę itp.  oraz ruszyć głową i samemu przekonać się, czy dane twierdzenie jest prawdziwe, czy teoria sprawdza się w praktyce.  Tak podana matematyka staje się niezwykłą przygodą,  jakże inną od nudnego "obliczania słupków" i szkolnej rzeczywistości.  

"Matematyczna pizza" rozbudza apetyt na matematykę, uczy logicznego myślenia, rozwija wyobraźnię, a przy tym nie przestaje być rozrywką.  Anna Ludwicka przygotowała wspaniałą pomoc dydaktyczną dla nauczycieli i rodziców, którym zależy na jak najlepszej edukacji matematycznej ich podopiecznych.  Tę książkę  przeznaczono dla dzieci w wieku 6-14 lat. Według mnie i starsi też wiele z niej mogą wynieść. To z całą pewnością atrakcyjna publikacja dla całej rodziny, warto spędzić czas nad zawartymi w niej łamigłówkami i ciekawostkami. 

Karolina Korwin-Piotrowska "#Sława" (Prószyński i S-ka)

"Wielka sława to żart, książę błazna jest wart (...)" - tak brzmią słowa arii z jednej z najsłynniejszych operetek świata pod tytułem "Baron Cygański". Żart , a może fakt? Jak z tą sławą naprawdę jest, szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy media, zwłaszcza internet, decydują o czyimś "być czy nie być" na skali popularności?
Najnowsza publikacja autorstwa kontrowersyjnej, znanej z ostrego języka dziennikarki okazała się zajmującą, choć momentami irytującą lekturą. 

Karolina Korwin-Piotrowska "przemaglowała" współczesne social media oraz przyjrzała się jak funkcjonowało zjawisko sławy na przestrzeni dziejów. Przeczytamy m.in. o carskiej rodzinie Romanowów, Królowej Wiktorii i aktorce Sarze Bernhardt, a także o współczesnych gwiazdach portalu Pudelek, celebrytach. Autorka od lat przygląda się "szołbizowi". Zebrała dane, przyjrzała się wnikliwie profilom sławnych osób na facebooku, instagramie itp. , solidnie je przeanalizowała, nie szczędząc krytyki. Wykazała, że choć zmieniły się czasy i narzędzia do kreowania i podziwiania idoli, to pragnienie sławy pozostaje niezmienne.
Omówiła w książce zjawiska związane ze sławą takie jak: muzyka, moda, skandal, śmierć, tabu, ciało, prywatność. Nie pominęła buntowników, w tym outsiderów literatury. Przywołała wiele postaci - legend ze świata filmu, muzyki, mody. Indeks nazwisk zamieszczony na końcu jest naprawdę obfity.

W rozdziale poświęconym internetowi, a raczej jego roli w kreowaniu wizerunku, znajdziemy wiele trafnych uwag. Internet to odrębny świat, istny kosmos, sieć, w którą wszyscy dajemy się złapać. Gwiazdy relacjonują tam często całe swoje życie, wraz ze szczegółami. Obecność w mediach społecznościowych staje się koniecznością, ale trzeba pamiętać, że w sieci nic nie ginie, tam nie ma litości. Nie każdy potrafi właściwie posługiwać się tym narzędziem, często bardziej sobie szkodząc niż się promując.

Korwin-Piotrowska przez wiele miesięcy obserwowała aktywność polskich celebrytów w mediach społecznościowych i, jak sama  twierdzi, "trafiła na dno piekła". Czytelnikom zaserwowała wiele przykładów. Wywnioskowała, że wszędzie króluje ekshibicjonizm, przeraża brak przekazu, a dominuje celebryckie " ja" i marketingowe "kupuj".
Dziennikarka z właściwą sobie ironią sporządziła kilka list, a mianowicie: ikony polskiego show-biznesu, gwiazdy, "poczekalnia", "medialny plankton" oraz "nowa nadzieja". Tej klasyfikacji dokonała na podstawie jakości i wartości, ładunku prawdy i emocji, wizerunku i komunikatu, wysyłanego do odbiorców. Jakie nazwiska tam znajdziemy- odsyłam do książki. 

Zgodnie z tym, co autorka zapowiada we wstępie, ta książka jest "ciekawą historią, świetną zabawą, trochę leksykonem i nauką". Momentami jednak trąci banałem, bywa chaotycznie. Można też odnieść wrażenie, że niektóre przykłady są zbyt "na siłę" przymierzone do naszych czasów (czy królowa Wiktoria miałaby dziś profil na fecebooku?), pozbawione kontekstu. Irytuje nieco ton, narzucanie swojego zdania. Zbędne, uważam, jest podkreślanie fragmentów tekstu, to przecież nie skrypt dla studentów.

Korwin - Piotrowska potrafi być szczera do bólu, bezwzględna, ostra, nie owija w bawełnę, nie można jej zarzucić konformizmu. Można się z nią nie zgadzać, ale trzeba uszanować jej poglądy i opinie. 

"#Sława" jako jedna z nielicznych polskich książek o popkulturze warta jest odnotowania, autorka włożyła w nią naprawdę dużo pracy. Mimo obszerności książkę czyta się szybko, można ją czytać wybiórczo, na bieżąco tworząc własne listy ikon i planktonu.
Polecam zainteresowanym!

 

Magdalena Kozieł-Nowak "Rok na wsi" (Nasza Księgarnia)

Ta przeznaczona dla najmłodszych publikacja typu "picture book" wpada w oko i wywiera duże wrażenie. Na dwunastu kartonowych rozkładówkach wspaniałe ilustracje Magdaleny Kozieł-Nowak przybliżają życie na wsi, którego rytm wyznaczają pory roku. Dodatkowe plansze zawierają prezentację postaci (opisy umieszczono w komiksowych dymkach) oraz zadania typu "policz", "wskaż" itp.

Witajcie w Krzętlach, w gospodarstwie agroturystycznym państwa Listków. Poznajcie ich dzieci, sąsiadów oraz gości. Przyjeżdża tu po świeże produkty właścicielka baru z ekologicznymi daniami, pojawiają się letnicy, czyli osoby spędzające urlop na wsi. Przyjrzyjcie się licznym zwierzętom i zobaczcie, jakie prace wykonywane są na polu, w ogrodzie i w obejściu. Używając wyobraźni wraz z bohaterami obrazków wybierzcie się na kulig, zbierzcie jajka, posiejcie nasiona, nazrywajcie wiśni z drzewa, pomóżcie pleść dożynkowy wieniec,  wykopcie warzywa i usiądźcie przy ognisku... Rok na wsi jest pracowity, ale bardzo wesoły!

Na kolorowych obrazkach dużo się dzieje, ale nie są przeładowane szczegółami, nie ma natłoku postaci. Przyjemnie obserwować, czym zajmują się bohaterowie oraz odnajdować, gdzie tym razem znajdują się np. koty i wszędobylskie myszki. Warto zauważyć, że przedstawiona w książce wieś jest nowoczesna, jednocześnie kultywowane są tradycje, funkcjonuje pomoc sąsiedzka. Oprócz wartości pracy, zaakcentowana jest zabawa, odpoczynek, piękno przyrody. Sporo tu materiału do omawiania z najmłodszymi dziećmi. Dzięki tej książce maluchy poznają specyfikę wsi, nazwy roślin, zwierząt, prac polowych i gospodarskich zajęć. Nauczą się nazw miesięcy i zaobserwują zmiany, zachodzące w przyrodzie w trakcie kolejnych pór roku. 

"Rok na wsi" to znakomita pomoc w  przekazywaniu wiedzy przyrodniczej, kształtowaniu umiejętności językowych dziecka (opowiadanie, poszerzanie słownictwa), ćwiczeniu koncentracji i spostrzegawczości. 

Książka ma duży format, twarde tekturowe stronice, jest estetyczna i solidna. Przyda się w domu i przedszkolu. Uczy i bawi, pobudza wyobraźnię, zapewnia długie godziny spędzone nad planszami. 

 

Antologia "Poczytaj mi, Mamo. Księga pierwsza" (Nasza Księgarnia)

Dawno temu (choć w sumie nie aż tak bardzo), kiedy byłam małą dziewczynką, miałam mnóstwo cienkich, kwadratowych, ślicznie ilustrowanych książeczek. I choć wśród charakterystycznych dla tej serii znaczków (domek, motyl, rybka, królik, gołąb...) widniał napis "Poczytaj mi, Mamo", to przeważnie czytałam sobie sama, bo wcześnie posiadłam tę umiejętność. W domach moich rówieśników, których dzieciństwo przypadało na lata osiemdziesiąte, a także tych nieco starszych dzieci, też gościły te niezapomniane książeczki. Teraz powracają, w formie antologii, zebrane w księgi. Przyjemnie, a wręcz cudownie jest móc do nich wracać i czytać z kolei naszym dzieciom.

To już druga edycja współczesnego wydania ulubionych "poczytajek" w niezmienionej szacie graficznej. Znajdziemy tu "reprinty" dziesięciu książeczek wraz z ilustracjami i okładkami. Tym razem księga ma kształt kwadratu, w czym zbliża się do pierwowzoru. Jest lekka, poręczna, w sam raz, by zabrać ją do plecaka, czy torebki i poczytać dziecku w plenerze.
W tym tomie znajdziemy  m.in. kultowe "Daktyle", wzruszający utwór o zabłąkanym kotku "Agnieszka opowiada bajkę", zabawne przygody kota Filemona i perypetie "Niebieskiej dziewczynki", poczytamy o nie zawsze łatwych relacjach między dziećmi ("Chcę mieć przyjaciela") i zajrzymy do świata przyrody ("Kolczatek"). 

Teksty Danuty Wawiłow, Heleny Bechlerowej, Joanny Porazińskiej, Sławomira Grabowskiego i Marka Nejmana są piękne literacko, wartościowe, bawią uczą, kształtują wrażliwość, odzwierciedlają świat dziecięcych marzeń i wyobrażeń. Mogą być przydatne w przygotowywaniu zajęć edukacyjnych dla przedszkolaków. Ilustracje w wykonaniu m.in. Edwarda Lutczyna, Julitty  Karwowskiej-Wnuczak, Zdzisława Rychlickiego są niepowtarzalne, zapadające w pamięć. To one sprawiają, że przeglądając to wydanie, przypominamy sobie opowiastki z dzieciństwa, dzięki nim wracają wspomnienia licznych chwil spędzonych nad książeczkami z serii "Poczytaj mi, mamo".

Na końcu zamieszczono biogramy autorów, zarówno pisarzy jak i ilustratorów. W tych krótkich notkach znajdziemy wiele czytelniczych inspiracji, podpowiedzi  innych tytułów z ich bogatego dorobku. I znów pojawia się pokusa, by poszperać w bibliotekach, na strychach itp. za książkami naszego dzieciństwa, przypomnieć  je sobie i przedstawić młodemu pokoleniu. 

 "Poczytaj mi, mamo. Księga pierwsza" to publikacja dla dzieci i dla dorosłych,  jedna z tych które obowiązkowo powinny znaleźć się w domowej biblioteczce. Klasyka literatury dla dzieci, po prostu. Znakomita do rodzinnego czytania,  nie tylko na dobranoc.