Aktualności
Piotr Wałkówski "Powietrzny korsarz" (Novae Res)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 18, luty 2015 13:40
Najlepszym chyba wyrazem uznania dla pisarza jest tworzenie opowieści osadzonych w wykreowanym przez niego świecie. Nic nie schlebia autorowi (oczywiście generalizując) tak bardzo, jak oświadczenie "Twoja historia jest tak inspirująca, że chcę ją opowiedzieć na swój sposób!". Ed Greenwood z Zapomnianymi Krainami czy Margaret Weis i Tracy Hickman z Dragonlance byli kiedyś w tym samym miejscu, w którym dzisiaj znajduje się Naomi Novik - niedawno wydano niezłą książkę innego autora osadzoną w jej świecie, i nikt nie wie jak to się skończy. Dziełem tym jest "Powietrzny Korsarz" Piotra Wałkowskiego.
Fabuła koncentruje się na losach Nestora - jedynego znanego półsmoka (i półczłowieka), który jest dzieckiem smoczycy Lung Tien Lien. Po uprowadzeniu jego matki, jajo głównego bohatera zostaje odnalezione przez smoka Temeraire oraz jego ludzkiego kapitana - Williama Laurence'a. Ta znana czytelnikom podstawowego cyklu para staje się przybranymi rodzicami mieszańca, wychowując go oraz ucząc sztuki wojennej. W wyniku niezbyt chwalebnego incydentu Nestor ucieka z brytyjskiej placówki wojskowej razem z Temerairem - "Powietrzny Korsarz" jest zapisem wędrówki po Europie, którą obaj odbyli.
Akcja powieści rozgrywa się w pierwszej połowie XIX wieku, po porażce Napoleona w Rosji. W tej alternatywnej historii ludzkości oprócz piechoty i marynarki, państwa w swoich armiach posiadają także smocze oddziały lotnicze - każdy z gadów ma kapitana oraz załogę, co oczywiście wzorowane było na tematyce pirackiej. Smoki, choć w większości niedorównujące ludziom intelektom, potrafią mówić, czuć i stawiać na swoim, co czyni świat przedstawiony wiarygodną, a momentami nawet idylliczną rzeczywistością. Nie znam dzieł Novik, więc trudno mi to porównać, ale jeśli jej powieści utrzymane są w tym samym klimacie co dzieło Wałkówskiego, bez szemrania będę się musiał z nimi zaprzyjaźnić.
W "Powietrznym Korsarzu" urzekają przede wszystkim bohaterowie. Zagubiony egzystencjalnie Nestor, twardo trzymający się swoich zasad Temeraire, kierujący się własnymi motywami żołnierze polskiej partyzantki w wojnie z zaborcą, pielęgnujący idee wolności jeźdźcy smoków wyjęci spod prawa, wreszcie czarne charaktery, które nie zawsze są tak złe, jak wydawałoby się na pierwszy rzut oka. No i smoki - inteligentne tytany szukające własnego miejsca w zdominowanym przez ludzi świecie. Każdy inny, każdy wyjątkowy.
Wałkówski nie musiał od początku tworzyć świata swojej powieści, mógł zatem skupić się na snuciu historii, co tylko częściowo wyszło mu na dobre. O ile w pierwszych partiach książki fabuła ma odpowiednie tempo i głębię, z każdym kolejnym rozdziałem akcja zwalnia, a znakomite pomysły zostają przyćmione przez trudno do przezwyciężenia dłużyzny. Gdyby "Korsarza" skrócić o sto stron i przyspieszyć rozwój wydarzeń z drugiej jego części, z pewnością zyskałby na wyrazistości. Autor niepotrzebnie rozwijał także wątki relacji między poszczególnymi członkami oddziału, co również wywoływało uczucie znużenia.
Nie zmienia to jednak faktu, że "Powietrznego Korsarza" czyta się z dużą przyjemnością. Obok hollywoodzkiej akcji Wałkówski raczy nas także trudniejszymi tematami, jak kwestie wolności, niezależności czy solidarności z towarzyszami boju w szczególności, i narodem w ogólności. Jeśli nie przeszkadzają wam przydługie fragmenty, w których niewiele się dzieje - marsz do księgarni! W innym przypadku dobrze się zastanówcie, zanim zrezygnujecie z lektury "Powietrznego Korsarza". Mimo mankamentów to świeża, pouczająca i zaskakująco życiowa książka, którą każdy miłośnik niebanalnej fantastyki powinien poznać.
Kacper Dudek, Piotr Olszówka "Kotek Mamrotek" (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 17, luty 2015 09:40
Kotek Mamrotek – pierwszy do psotek! Nie jest on może słodkim kociakiem, ale ma swój urok, nie brakuje mu pomysłów i ciekawości świata. W przygodach towarzyszą mu myszy, pies, a nawet słoń. Tego bohatera komiksu dla najmłodszych znają już czytelnicy czasopisma „Świerszczyk”. Nadeszła pora, aby Mamrotka poznało więcej osób, a to za sprawą niewielkiej, czarno-białej książeczki, wydanej przez Naszą Księgarnię, być może nie przypadkowo w okolicach Światowego Dnia Kota obchodzonego 17 lutego.
Zawiera ona historyjki obrazkowe, każda z nich składa się z max. 6 części i zabawnego komentarza – podsumowania. Śledząc sytuacje i wydarzenia na ilustracjach, szukając ciągów przyczynowo-skutkowych trzeba ułożyć samemu własne opowiadania z Mamrotkiem w roli głównej. Czarno-biała grafika trochę kusi, by sięgnąć po kredki, ale z drugiej strony pomaga to skupić się obserwacji tego, co się na kartkach dzieje. Oglądając obrazki i na ich podstawie opowiadając historyjki, dziecko rozwija swoje kompetencje językowe, spostrzegawczość, zdolność koncentracji, wyobraźnię. Nauczy się opowiadać, jednocześnie znakomicie się bawiąc przy poznawaniu nieco zwariowanych kocich perypetii. Z Mamrotkiem życie staje się kolorowe!
Książeczka przeznaczona jest dla dzieci z przedziału wiekowego 0-6. „Przetestowałam” ją na prawie czteroletniej dziewczynce, która była żywo zainteresowana publikacją. Niezbędne okazało się zadawanie pytań dotyczących poszczególnych obrazków. Udało się nam całkiem nieźle je omówić. Za każdym razem znajdowałyśmy coś nowego, dziecko zwracało uwagę na szczegóły, wymyślało dodatkowe okoliczności. Czas spędzony z Mamrotkiem na pewno nie był stracony, a jakże przyjemny!
Teksty napisał Piotr Olszówka - autor komiksów i bajek dla dzieci, ilustrator, pisarz, grafik reklamowy, fotograf współpracujący ze "Świerszczykiem" i z wydawnictwami edukacyjnymi, jako sekretarz Kotka Mamrotka notujący jego przygody oraz przemyślenia, ponadto autor przygód Bartka i Smoka Chlorofila, bajek dla dzieci i bajek dla dorosłych z cyklu "Królewskie Psy" (zbiorek "Morrigan",2011).
Rysunki wykonał Kacper Dudek – autor niepowtarzalnej postaci Kotka Mamrotka, absolwent Wydziału Malarstwa krakowskiej ASP, zajmujący się malarstwem, rysunkiem, fotografią i ilustracją, twórca wielu kolekcji dla marki Endo oraz serii dowcipnych obrazków i kartek pocztowych, pełnych osobliwych i tajemniczych istot.
Ten duet dobrze wie, jak w atrakcyjnej formie zmieścić naukę poprzez zabawę. Uśmiech najmłodszych i satysfakcja rodziców – gwarantowane.
Gościnnie: Peter Brown "Dzieci to koszmarne zwierzątka domowe" (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: poniedziałek, 16, luty 2015 10:35
Pomijając fakt, że dzieci w ogóle bywają koszmarne, to jako zwierzątka domowe, rzeczywiście, zupełnie się nie sprawdzają.
Przekonała się o tym na własnej skórze niedźwiedziczka Lusia, która spotkała w lesie małego chłopczyka, nazwała go Piskacz i poprosiła swoją mamę, aby pozwoliła jej zatrzymać tego „słodziaka”. Niedźwiedzica sceptycznie do tego podchodziła, lecz zgodziła się, pod warunkiem, że córka weźmie pełną odpowiedzialność za malucha. Piskacz był świetnym towarzyszem zabaw, ale sprawiał też wiele problemów. Nie nauczył się załatwiać do kuwety, zniszczył meble. Pewnego razu zniknął. Zrozpaczona Lusia wszędzie go szukała i w końcu okazało się, że szkrab znajduje się wśród ludzi. Małej misi było bardzo żal „zwierzaczka”, ale zrozumiała, że miejsce Piskacza jest w jego własnej rodzinie.
Ta zabawna, opowiedziana w prosty sposób historyjka, pokazuje dziecku inny punkt widzenia na dość powszechną sprawę posiadania zwierzątka, na co dzień żyjącego w lesie, czy na łące, dzikiego. Uczy, że taki pupil, choć uroczy, w domu może być uciążliwy, a każdy najlepiej czuje się wśród swoich.
Amerykański autor, Peter Brown poświęcił tę książeczkę swoim bratankom. Do jej powstania przyczyniła się anegdota z jego dzieciństwa, kiedy to mały Peter przyniósł z lasu żabę, a jego mama spytała „A ty, czy byłbyś szczęśliwy, gdyby jakieś stworzenie zrobiło z ciebie zwierzątko domowe”? Takie odwrócenie sytuacji okazuje się bardzo pomysłowe, pobudza wyobraźnię i daje do myślenia.
Książka, z którą polskie dzieci będą mogły się zapoznać dzięki tłumaczeniu Joanny Wajs, jest w dużej mierze obrazkowa. Pięknym, autorskim ilustracjom towarzyszą teksty w ramkach i dymkach, różniących się kolorem. Mamy więc odróżnienie frazy narratora od wypowiedzi postaci. Oprócz ślicznej i estetycznej szaty graficznej uwagę zwraca humor, widoczny już w tytule opowieści. Jest zabawnie i kolorowo, ale to znakomity punkt wyjścia do rozmów o odpowiedzialności, traktowaniu zwierząt, naturalnym środowisku życia różnych stworzeń i wielu innych tematów.
Artur Górski i Jarosław Sokołowski "Masa o pieniądzach polskiej mafii" (Wydawnictwo Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 13, luty 2015 09:32
- Autor: Artur Borowski
Najpierw trochę informacji podstawowych. Książka Masa o pieniądzach polskiej mafii autorstwa duetu Jarosław Sokołowski i Artur Górski, jest kontynuacją pozycji będącej bestsellerem: Masa o kobietach polskiej mafii. Pozycja składa się z niespełna 300 stron szarego papieru i jest okraszona kilkunastoma czarno-białymi zdjęciami. Wszystko stoi w wielkim kontraście do rzucającej się w oczy, wręcz krzyczącej Kup Mnie okładki. Książka jest trochę jak ta mafia, o której opowiada. Pod piękną i kolorową skorupką, kryje się szary, brudny świat z masą okrucieństwa, strachu i śmierci. Czy to był specjalny zabieg wydawcy? Nie sądzę. Do takich zabiegów już zdążyłem się przyzwyczaić, bo dzięki nim książki są odrobinę tańsze, a może i autor więcej zarabia. Nie potrafię jednak zrozumieć, dlaczego zdjęcia nie są w żaden sposób podpisane, czy to miejscem, czy też pseudonimami. No, to troszkę się pożaliłem na wydawcę (chyba), więc mogę przejść dalej. W zasadzie książkę czyta się od deski do deski jednym tchem. Nie znajdziemy tu homeryckich porównań czy opisów przyrody oraz dogłębnych analiz stanów emocjonalnych bohaterów. Wszystko wyłożone jest wprost, normalnym, prostym językiem przeciętnego Polaka, można by rzec masowym. Z tym, że tradycyjne polskie słowne przecinki i kropki to prawdziwe znaki interpunkcyjne. Ot tak, lekko upiększony język mafii.
Książka ma formę zapisu rozmowy między najsłynniejszym polskim świadkiem koronnym, którego masa zeznań pogrążyła polską mafię, a Arturem Górskim, dziennikarzem i pisarzem specjalizującym się w przestępczości międzynarodowej (to już wyczytałem z obwoluty). Jak sam tytuł wskazuje, znajdziemy tu informacje o masie pieniędzy, a raczej o fortunach, jakie przepływały przez ręce Prószkowa, ale i innych gangsterskich organizacji. Masa jeszcze przed nawróceniem był jednym z szefów prószkowskiej mafii i na kolejnych stronach opowiada w charakterystyczny i wesoły sposób o interesach, w jakie angażował się on i podobni mu ludzie w szybko zmieniającym się świecie lat dziewięćdziesiątych. W czasach, gdy większość z obywateli RP ciułała grosz do grosza, zmagając się z szarą codziennością, by jakoś przetrwać od piętnastego do piętnastego, polscy mafiosi żyli jak królowie i tysiące dolarów było dla nich drobniakami na waciki. Drogie samochody, kobiety, najdroższe hotele i restauracje, a pieniądze przyjeżdżały do nich w workach na ziemniaki. Zmieniając strony nieraz się uśmiałem niemal do łez, ale przede wszystkim byłem zaskoczony tym, jak wyglądał portfel inwestycyjny polskiego świata przestępczego. Nie mam zamiaru zdradzać, w jakim kontekście pojawiają się w książce księża, czy też marka Dr. Witt, bo to są jedne z masy smaczków, jakie będzie dane odkryć czytelnikowi. O ile to, co świadek koronny mówi nie jest podkoloryzowane, a mam nadzieję, że nie, to po lekturze tej książki wiem dlaczego po dziś dzień krążą legendy o fortunach Prószkowa. Od pierwszej do ostatniej stron książki ciągle w głowie widziałem i słyszałem utwór: Sokół feat. Pono & Franek Kimono - W aucie, i naprawdę nie pytajcie mnie dlaczego. Może to przez opisy spotkań towarzyskich i miejsc, w których się odbywały. No, ale wracając do tematu, to w jaki sposób żyli i prowadzili interesy współpracownicy i koledzy po fachu Masy, dobitnie pokazuje, że ta organizacja przestępcza nie była zwykłą zbieraniną osiłków i półgłówków, a dobrze zorganizowaną i doskonale działającą firmą z kierownictwem, księgowymi i całą masą żołnierzy. Wraz z kolejnymi przytaczanymi przez Masę historiami, anegdotami i faktami, miałem nieodparte wrażenie, że tęskni on za tamtym światem, za tamtymi czasami, gdzie życie ludzkie było niewiele warte, a pieniądze same pchały się w jego ręce. Mam poczucie, że gdyby wraz ze wzrostem przychodów nie rosły konflikty osobowe wewnątrz tej ferajny, to Masa nie przeszedłby na jasną stronę mocy.
Świat przedstawiony w barwny i dosadny sposób przez Masę, pełen luksusów i strumieni pieniędzy płynących z każdej możliwej strony na pewno nęci i kusi każdego. Jednak pamiętajmy, że istnieje druga strona medalu zawierająca pobicia, wymuszenia, haracze, skradzione tiry, narkotyki oraz masę innych brudnych spraw. Człowiek, który teraz jest pisarzem, i to jak się okazuje dość poczytnym, (poprzednia część została okrzyknięta bestsellerem), był bezwzględnym gangsterem. To jest typ kariery od milionera, przez zero, do ukrytego celebryty. Teraz tylko spoglądam na półki księgarskie w poszukiwaniu kolejnymi częściami serii, jak: Masa o samochodach polskiej mafii, czy też Masa o drinkach polskiej mafii, i jeszcze kilka innych tytułów bym wymyślił. Tak naprawdę to nie popieram wydawania takich książek, bo według mnie nie pozwalają one zapomnieć o tej ciemnej karcie polskiej historii. Jedynymi ludźmi, którzy powinni znać tę organizację i nigdy o niej nie zapomnieć, to państwowe organy ścigania. Na plus odbieram to, że Masa się nie oczyszcza i nie broni przed swoją przeszłością, choć przypuszczam, że o wielu rzeczach nam nie mówi.
Na sam koniec, dla kogo jest ta książka? Pewnie dla tych, co żyli w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, dla tych, którzy pamiętają między innymi informacje medialne o zabójstwie Pershinga. Ponadto sięgnąć po nią mogą zarówno laicy jak i znawcy tematu, każdy znajdzie coś dla siebie. Jednym zdaniem, książka dla mas.
Recenzja gościnna.
Więcej artykułów…
- Konstanty Ildefons Gałczyński "Portret muzy. Wiersze zebrane. Tom II" (Wydawnictwo Prószyński i S-ka)
- Agnieszka Lingas-Łoniewska "Szukaj mnie wśród lawendy. Zofia." (Novae Res) przedpremierowo
- Ewa Bartkowska "Ja, judaszka" (Wydawnictwo JanKa)
- Dariusz Michalski "Trzysta tysięcy gitar nam gra. Historia polskiej muzyki rozrywkowej. Lata 1958-1973." (Wydawnictwo Iskry)