"Szaleństwo przychodzi nocą" Grzegorz Gajek (Novae Res)

„Szaleństwo przychodzi  nocą” to debiut literacki Grzegorza Gajka. Autor do tej pory, z powodzeniem publikował opowiadania SF.

Głównego bohatera książki poznajemy w trudnych dla niego chwilach. Dopiero co pochował żonę i wraca do pustego mieszkania. Wtedy do głosu do chodzą stare demony, które już prawie zostały zapomniane, a teraz ponownie budzą się do życia. Staniek jako mały, dziewięcioletni chłopiec był świadkiem śmierci dziewczynki. To wydarzenie przyniosło wielkie zmiany w jego życiu i uruchomiło swoistego rodzaju lawinę szaleństwa. Zło, które dotąd było uśpione, po niemal sześćdziesięciu laty znów budzi się do życia, pragnąc krwawych ofiar.

 Już sama okładka wprowadza w mroczny klimat książki.  Autor stopniowo buduje napięcie, ujawniając kolejne fakty z życia głównego bohatera. Miejscami można odnieść wrażenie, że samemu uczestniczy się w wydarzeniach. Wstyd się przyznać, ale podczas lektury obracałam się za siebie, upewniając się, czy aby na pewno nie ma w pokoju kogoś jeszcze oprócz mnie. Na duży plus zasługuje kreacja wizerunku żony Stańka. Kobieta została przedstawiona jako opiekunka rodziny i domu. Swoistego rodzaju opoka głównego bohatera. To dzięki niej i jej ochronie udawało mu się trzymać Zło uśpione przez tyle lat. Świetnie został przedstawiony również wewnętrzny świat Freny – narkomana (chociaż do końca nie jest to powiedziane), które żeby zarobić trochę pieniędzy jest w stanie posunąć się naprawdę daleko. 

Książka z pewnością godna polecenia. Przedstawia to, co każdemu z nas jest bardzo bliskie. Wybory, które podejmujemy niemal każdego dnia tak jak Stanek. On musiał wybrać między swoim wnukiem, a kobietą, która po śmierci żony wniosła do jego życia promyk nadziei. Miłość, dzięki której można ocalić życie i uśpić przeszłość. I co najważniejsze – każdy z nas ma swoje demony, które budzą się i przychodzą do nas tak jak i szaleństwo w nocy.

"Mama smoczek" Magda Fres (Prószyński i S-ka)

Magda Fres jest absolwentką psychologii na Uniwersytecie Śląskim, a także ukończyła gender & culture studies w Central European University w Budapeszcie. Jest autorką wielu artykułów naukowych i publicystycznych. „Mama, smoczek!” to jej trzecia książka po powieściach „Do piekła kuchenną windą” oraz „Bulgur”.


Małgosia właśnie urodziła dziecko. Synek nosi imię Rumpel i nie daje mamie żyć. Kobieta opowiada o swoich zmaganiach z macierzyństwem, problemach i radościach. Książka jest dziennikiem prowadzonym przez bohaterkę. Przeczytamy tu o nieprzespanych nocach, nieudolnym karmieniu, okładach z kapusty, problemach z doborem smoczka… Według męża, kobieta ma świra na punkcie Rumpelka. Cały czas koło niego biega, zamartwia się każdą błahostką, dogłębnie studiuje książki na temat wychowania małych dzieci, kontroluje składniki każdego posiłku (bo przecież teraz we wszystkim tyle chemii) i relaksuje się przy zapachu organicznego olejku różanego. Razem z Małgosią będziemy szukać informacji o szczepieniach i załamywać się nad błahostkami. Lepszy jest Bebilon „pepti”, czy mleko „ha”? Kiedy dać dziecku zupkę, a kiedy kaszkę, czy owoce? Szczepić, czy nie szczepić?


Książka-dziennik nie do końca spełnia swoje zadanie. Można się nieco pogubić przy czytaniu kolejnych wpisów. Jeden jest 8 maja, kolejny 12 lutego, potem 9 maja, 28 października… Ten bałagan w zapiskach może zdenerwować czytelnika. Kolejnym minusem jest to, że z książki o wiele mniej się dowiadujemy o życiu codziennym matki i dziecka, niż o przemyśleniach, wątpliwościach i dygresjach Małgosi, którymi jest przepełniona powieść. Poza tymi małymi niedociągnięciami książkę czyta się dość łatwo.


Jest to książka idealna, jako poradnik dla młodej matki, będzie ona mogła porównywać swoje doświadczenia i problemy z tymi, które się przydarzyły naszej bohaterce.

 

 

 

"Jestem blisko" Lucyna Olejniczak (Prószyński i S-ka)

Lucyna Olejniczak to znana polska autorka niesamowitych historii. W swoim dorobku artystycznym ma takie tytuły jak „Wypadek na ulicy Starowiślnej” czy „Dagerotyp: Tajemnica Chopina”. Z zawodu jednak nie jest pisarką, swoją przygodę z tworzeniem książek zaczęła dopiero na emeryturze. „Jestem blisko” to jej kolejna pozycja, która ukazała się w 2012 roku. Opowiada w niej o losach Lucyny i Tadeusza, którzy pragną odwiedzić znajomych w Irlandii.

Bohaterów poznajemy w momencie, gdy na lotnisku w Berlinie śpieszą się na samolot do Dublina. Tam też spotykają starych znajomych Władysława i Michalinę. Lucyna i Tadeusz to małżonkowie, którzy mają już na karku pięćdziesiąt lat, ale czują się na nie więcej niż trzydzieści.

"Łowy" Marta Tarasiuk

„ Łowy” to debiutancka powieść Marty Tarasiuk, znajdująca się pod patronatem portalu Czytajmy Polskich Autorów. Po dość krótki e-book sięgnęłam z zapałem i dużą dozą ciekawości. Jednak, przed zapoznaniem się z lekturą, postanowiłam dowiedzieć się kilku informacji na temat samej pisarki. Marta Tarasiuk jest autorką opowiadań publikowanych w miesięcznikach, poświęconych opowiadaniom nie tylko fantasy, a także twórcą wierszy i recenzji. Znana jest też czytelnikom magazynu Libertas, gdzie wielokrotnie udzielała wywiadów.

Książka składa się z pięciu opowiadań, których fabuła umieszczona jest w różnych czasach, od współczesności po średniowiecze. Autorka łączyła nowoczesność z legendarnymi stworami lub poświęcała opowiadanie dawnym okresom historii. E-book rozpoczyna się od przedstawienia losu pary królewskiej, winy i okrutnej kary, a kończy się przepowiednią złotego jelenia. Każda opowieść, mimo różnic, jest połączona spójnymi elementami: konwencją postaci i stylem. Najczęściej bohaterami są dzieci, żyjące wśród magicznych istot, których los kończy się czasem okrutnie. Styl młodej autorki jest interesujący oraz przewrotny. W niektórych fragmentach jest spokojny, niemal monotonny, aby nagle wzbudzić poczucie niepokoju u czytelnika. Przykładem jest opis lasu w tytułowym opowiadaniu e-booka, od łagodnego przedstawienia natury po narastające napięcie, aż do momentu kulminacyjnego, którego nie zdradzę, bowiem jest warty osobistego poznania.

Sądzę, że najlepszymi opowieściami są „ Valravn” oraz „ Łowy”. W tych tekstach można zauważyć, jak autorka buduje fabułę i wprowadza postacie, bez zbędnych dywagacji i rozbudowanego opisu. Skromna charakterystyka bohaterów pobudza wyobraźnię czytelnika, w kreowaniu wizerunku oraz cech osobowościowych postaci. Ciekawym elementem jest zaskakujący koniec tych opowiadań. Jednak, nie ograniczę się tylko do komplementów, bowiem debiut posiada również pewne wady. Zauważyłam, że choć opowieści skierowane są głównie do osób dojrzalszych, to pojawiają się liczne zdrobnienia, które w porównaniu z makabrycznymi sytuacjami tworzą widoczny kontrast. Czytając opowiadania, miałam wrażenie, że w niektórych z nich autorka chciała napisać zbyt wiele i tworzyła zdania, które zawierają za dużą dawkę informacji.  Inną cecha, która nie przypadła mi do gustu, (ale pamiętając, że o gustach się nie dyskutuje) były zbyt krwawe lub przewidywalne zakończenia w wybranych opowiadaniach.

 Jednak, mimo wymienionych przeze mnie nieścisłości, polecam ten debiut literacki fanom nie tylko fantasy, ale tym wszystkim, którzy chcą poczuć dawny świat pełen magii przed swoim czytnikiem e-booków lub innym urządzeniem multimedialnym, będącym symbolem współczesności, tak jak jednorożce, rycerze i zjawy są znakami zamierzchłych czasów.