"Schodząc ze ścieżki" Tomasz Jamroziński (Oficynka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 01, luty 2013 19:47
- Autor: Katarzyna Pessel
Zbrodnia, ofiary, zabójca, śledztwo, winny i kara. Kilka słów, mówiących bardzo wiele i jednocześnie nieoddających nawet w ułamku tego, co faktycznie miało miejsce. Suche fakty i morze emocji, szczególnie odczuwanych przez najbliższych tych, którym odebrano życie, poszukiwanie sprawcy i motywów, rozpacz i niekończące się zadawanie sobie i innym pytania - dlaczego? Ujęcie sprawcy jest jednym z ostatnich akordów, ale dla niektórych wcale nie stanowi końca, a jedynie kolejny etap w niemającej końca żałobie. Zamknięcie akt i sprawa trafia do archiwum, na półkę, gdzie już znajdują się inne podobne do niej, pokryte kurzem, zapomniane przez prawie wszystkich, tylko pozostające w pamięci najbliższych ofiar. Koniec, ale czy na pewno...?
Brutalne morderstwo sprzed kilku lat odbiło się szerokim echem, ale jak to bywa upływ czasu zrobił swoje, po ponad dekadzie nikt już wraca do tamtych wydarzeń, bo i po co?
Przecież wszystko zostało wyjaśnione, dochodzenie zamknięto, jedynie rodziny nadal noszą w sobie tamtą tragedię. Zbieg okoliczności, a może ludzki błąd sprawiają, że dokumenty odnajduje aspirant Zdanowicz, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie ich zawartość. Już na pierwszy rzut oka to, co się w nich znajduje budzi zainteresowanie policjanta, ale czy faktycznie coś kryje się za tymi zapiskami czy to jedynie nadmierna podejrzliwość? Przecież winny został wskazany, sprawa wyjaśniona, więc nie ma punktu zaczepienia, a jednak intuicja podpowiada, że jakiś haczyk jest... Pytanie tylko, jaki i czego dotyczy... Starszy stopniem, i przede wszystkim doświadczeniem, komisarz Wołoszynow nie podziela entuzjazmu młodszego kolegi, ale i on wydaje się zainteresowany tym, co trafiło w ręce Zdanowicza. Przecież można sprawdzić, jakie kroki zostały poczynione w przeszłości i przekonać się, co faktycznie piszczy w trawie. Okoliczności zbrodni, jak i ona sama, okazują się być niezwykle intrygujące, a przypadek raczej nie wchodzi w grę. Może niedoszła ofiara rzuci nowe światło na to, co w pewien letni wieczór się wydarzyło?
Czasem powrót do przeszłości budzi uśpione demony, które atakują znienacka niewinnych świadków. Czyżby komuś zależało, aby aspirant nie drążył tematu zabójstwa nad jedną z częstochowskich glinianek? Kto stoi za kulisami i pociąga za sznurki? Zbieg okoliczności nie jest siłą napędową w tym, co ma miejsce w życiu obu policjantów, szczególnie, że wraz z nowymi informacjami wszystko zaczyna się coraz bardziej komplikować. To, co faktycznie wydarzyło się jedenaście lat temu okazuje się mieć drugie dno, rzucające cień podejrzenia na kolejne osoby. Im bliżej sedna sprawy tym więcej wątpliwości, braku zaufania i pewności, iż to, co zostanie odkryte nie spotka się z entuzjazmem i pochwałą. Nikt nie lubi przyznawać się do błędów, szczególnie, gdy wydawało, że nie ma podstaw do jakichkolwiek wątpliwości...
Częstochowa nie kojarzy się ze zbrodnią, jej symbol jest zgoła inny, lecz jak okazuje się ukazanie tego miejsca w całkowicie przeciwnym świetle niż zwyczajowo się przyjęło, jest naprawdę świetnym zabiegiem. Oczywiście nie samo miejsce tworzy fabułę, ważniejsza jest przecież sama intryga oraz bohaterowie, bo to oni są na pierwszym planie. Jednak odpowiednie tło dodaje wątkom smaku, podobnie jak wykorzystanie motywu - doświadczony wyga i nowicjusz oraz arsenał zakulisowych rozgrywek. "Schodząc ze ścieżki" to kryminał, w którym czytelnik dostaje szansę wejścia w zbrodnię od pierwszych stron książki i pozostaje z nią w bliskim kontakcie do samego końca. Wraz z głównymi postaciami czytający odkrywają kolejne fakty, jednak pełny obraz tego, co faktycznie wydarzyło się pozostaje w cieniu do końca. Rozwiązanie wcale nie jest oczywiste, a autor na drodze do finału wskazuje wiele dróg, czasem kończących się ślepym zaułkiem, chociaż tak się nie zapowiadały, a czasem wprost odwrotnie. Finał odkrywa to, co wcześniej skrywało się umiejętnie pomiędzy słowami, bo odpowiedź dostrzega się schodząc z utartych ścieżek... Pomiędzy tym, co rzeczywiście wydarzyło się i co ujrzało światło dzienne jest motyw, stanowiący źródło zbrodni.