"Niezapominajki" Ewelina Kłoda (Zysk i S-ka)

 

 

 

Kiedy należy przestać czytać książki przeznaczone dla młodzieży? Czy istnieje  granica, po przekroczeniu której nie powinno się po nie sięgać?

 Już ładnych kilka lat temu pożegnałam się z powieściami Musierowicz czy Siesickiej i skupiłam na „poważniejszej” literaturze.

Dlatego wahałam się, czy będę odpowiednią recenzentką książki Eweliny Kłody, zatytułowanej „Niezapominajka”. W końcu ”naście” lat już dawno skończyłam.

Zdecydowałam się jednak zajrzeć do książki. Zachęciła mnie okładka i objętość. Całe 527 stron. A ja lubię długie powieści, podczas czytania których można naprawdę zaprzyjaźnić się z bohaterami.

"Świety od ćpunów" Michał Kotliński (JanKa)

Wszyscy, mimo, że stąpamy po tej samej Ziemi, żyjemy we własnych światach, kreowanych we własnych głowach. Każdy taki świat jak i każdy człowiek jest jedyny, wyjątkowy i niepowtarzalny, choć często wydaje się nam być inaczej, bo dzielimy troski czy lęki z innymi, świetnie rozumiejącymi nas ludźmi. Jednak każdy w swoim świecie skrywa okropieństwa, najgorsze oblicza strachu, zniesmaczenia i ohydę zebraną w ciągu życia wraz z wspomnieniami idyllicznymi, niosącymi błogość i szczęście. Póki zepchnięte są one na granice (pod)świadomości i strzeżone, nasze życie jest prostsze. Kiedy jednak Cerber naszego umysłu spuści je na moment z oczu, wypełzają, zagnieżdżają się na skraju myśli i czekają na dogodny moment, by owładnąć nas całkowicie. A wtedy zaczyna się problem.

"Postrzelony" Alfred Siatecki (Oficynka)

 

 

 

Cóż poza wciągającym debiutem w powieści kryminalnej serwuje nam Alfred Siatecki w „Postrzelonym”?           

Stereotypowe polskie realia władzy – poselskiej, partyjnej, biznesowej i medialnej. Przepychanki i starcia mające na celu ustalenie hierarchii w żądnym potęgi stadzie ścigających się szczurów czy, jak kto woli, świń przy korycie. Wszystko jednak przedstawione jako pamflet na rządzących naszym krajem, stąd i konieczność zdystansowania się od przemycanych w tekście konkretnych odwołań do zdarzeń rzeczywistych.

Zagadkę kryminalną oraz postać Satecka, nieugiętego dziennikarza śledczego przywodzącego na myśl Jane Marple czy Sherlock’a Holmes’a, za wszelką cenę dążącego do wyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy, wbrew decyzjom osób zajmujących najwyższe w regionie stołki.

Ponadto odrobina historii zielonogórskiej sztuki i odkrycia okolicznych tajemnic.

 

Mamy okazję spojrzeć na nasz kraj perspektyw kilku grup zawodowych, gdzie zawsze jesteśmy w centrum dowodzenia jednocześnie pozostając lekko na uboczu. Wartka, zajmująca akcja dzieje się tuż przy nas, jesteśmy w stanie dojrzeć postaci pociągające za sznurki w pochodzie marionetek jakim jest polska władza, choćby na szczeblu partyjnym. Nietrudno także spostrzec roli i siły mediów w kreowaniu naszego postrzegania, jego stronniczości i subiektywizmu. Z drugiej strony jest to świat, który często sami krytykujemy nie podejmując działań mogących go zmienić. Polaka satyra na Polskę.

Wielowątkowość akcji zgrabnie podkreśla tempo zdarzeń, jednocześnie nic nie dzieje się chaotycznie ani przypadkowo. Autor prowadzi czytelnika po nitce do kłębka, odrywając nas jednak wtrąceniami dotyczącymi innej, równie ciekawej co niebezpiecznej sprawy nieopisanej w powieści, choć fascynującej, co daje nadzieję na późniejsze wyjaśnienia, np. w kolejnym tomie przygód Sateck’a.

Jaka w tym wszystkim rola świętego Krystyna, słoniny i ogrodnika-zabójcy? Dlaczego nie warto inwestować w luksusowe, nowe i charakterystyczne samochody? I czy ciąg dalszy nastąpi? Odpowiedzi należy szukać pogrążając się w lekturze, a z pewnością choć część z tych wątpliwości zostanie rozwiana. Nie polecam jednak rozpoczynania w każdej wolnej chwili, a rezerwację popołudnia i wieczoru z książką w dłoni, gdyż oderwanie się od niej jest prawie tak trudne jak pozyskanie wiarygodnego dowodu w umorzonej sprawie.

Nie ma zbrodni doskonałej, ale „Postrzelony” to zdecydowanie doskonały kryminał

 

 

 

"Karminowy szal" Joanna M. Chmielewska (MG)

 

Dziecięca przyjaźń to suma wielu przygód, jeszcze większej ilości spędzonego wspólnie czasu, wzajemnego wyciągania z tarapatów, pocieszania w gorszych momentach i radości w chwilach szczęścia. Wspomnienia z tamtego okresu pozostają już na zawsze w pamięci, chociaż przyjacielskie więzy nie zawsze trwają kiedy ludzie są już dorośli. Czasem można odnowić dawne znajomości, bo to, co wtedy łączyło wcale nie musi być przeszłością, szczególnie gdy chęci sprzyjają temu by je odnowić. Dzieciństwo odchodzi najczęściej niepostrzeżenie, krok za krokiem, aż którego dnia okazuje się, że jest się dorosłą osobą, chociaż nie zawsze dojrzałą. Dawni przyjaciele mogą też pomóc uporać się z wydarzeniami, które miały miejsca dawno, lecz wciąż jeszcze są otwartym rozdziałem.