"Całkiem nowe życie" Maria Ulatowska (Prószyński i S-ka)

"Całkiem nowe życie" to jedna z najładniejszych książek, jakie do tej pory przeczytałam.

To piękna historia Franciszki - sieroty, która trochę z przymusu jedzie na wczasy do Karpacza. Tam zakochuje się w kierowniku domu wczasowego, wręcz świata poza nim nie widzi. Malutki szczegół to taki, ze Zenon jest o trzydzieści lat od niej starszy i ma syna w jej wieku. Mimo to postanawiają wziąć ślub. Wkrótce Franciszka przekonuje się, że jej życie niestety nie będzie usłane różami. Nieustanne walki z teściową o pozycję pani domu oraz palmę pierwszeństwa, a także mąż już nie taki sam jak przed ślubem, nie nastrajają pozytywnie. Czarę goryczy przepełnia fakt, że oboje zmusili Franciszkę do czynu, który zostawił w niej traumatyczny ślad na zawsze.

Teraz dziewczyna zdana jest tylko na siebie. Nawet od męża nie może odejść, bo nie ma zupełnie nic. Pieniądze ze sprzedaży swojego majątku oddała ukochanemu. Pojawia się światełko w tunelu. Kilku oddanych jej przyjaciół i niespodziewany prezent, który może zmienić wszystko. W miarę upływu czasu Franka powoli radzi sobie z duetem: teściowa - mąż. Bardzo pomocny jest jej ukochany przyjaciel, który mógłby być nawet kimś więcej, gdyby nie okoliczności. Ważne, że dziewczyna osiąga swój wymarzony cel i później udaje jej się dość mocno stanąć na nogi. Lecz wtedy w jej życiu dochodzi do kolejnej tragedii. Wówczas Franciszka przekonuje się, na kogo naprawdę może liczyć. I zostaje mile zaskoczona.

"Całkiem nowe życie" to rewelacyjna opowieść o prawdziwym życiu. Takim z kłopotami, codziennymi troskami, smutkami, ale także szczęściami tymi malutkimi i tymi troszkę większymi. O pięknej i rzadko spotykanej przyjaźni między kobietą i mężczyzną. O pokonywaniu barier, przeszkód i przeciwności losu. Ale to książka także o nienawiści, zawiści, o tym, jacy ludzie potrafią być okrutni dla innych tylko dlatego, że im się tak podoba albo, że inni mają lepiej.

Dla takiej kobiety jak ja jest to powieść idealna. Dlaczego? Bo jest prawdziwa. Przecież większość z nas boryka się na co dzień z problemami jakie ma Franciszka. Z wredną teściową, zaborczym mężem, zawiścią bliskich i znajomych. W czasach gdy żyła Franka nie było jej łatwo. Mąż trzydzieści lat starszy to jednak nie było nic normalnego. A jednak zdobyła się na odwagę i podjęła tę drogę. Podziwiam Franciszkę za samozaparcie, determinację w dążeniu do celu. Za to, że potrafiła wyjść ze swojej skorupy, przeciwstawić się swoim bliskim, by spróbować choć trochę być szczęśliwą. Franciszka uczy nas tego, że trzeba być dobrym dla ludzi mimo wszystko, a dobro powróci ze zdwojoną siłą

„Całkiem nowe życie” porusza mnóstwo bardzo trudnych tematów, o których rzadko kto chce rozmawiać. Aborcja, alkoholizm, porzucenie nowo narodzonego dziecka to motywy, które w bardzo umiejętny sposób zostały wplecione w fabułę. Książka skłania do refleksji, zastanowienia się nad własnym życiem. Po przeczytaniu doszłam do bardzo wielu ciekawych wniosków. Czasem aż zaskakiwałam samą siebie.

Najnowsza powieść Marii Ulatowskiej częściej wzrusza niż bawi, zaskakuje, szokuje i czasem wbija w fotel. Ale także uczy wybaczania, podejścia do życia, walki o swoje marzenia i pragnienia, wiary we własne siły. Pokazuje, że prawdziwa przyjaźń pokonuje wszelkie przeszkody. Chciałabym być w choć połowie tak silna i tak odważna jak główna bohaterka „Całkiem nowego życia” Kolejny raz pisarka sprawiła mi wielką radość i dostarczyła swoim dziełem niebywałą ucztę dla mojej duszy.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież