Aktualności
Aniela Mencel "Powiedz tylko słowo" (Novae Res)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 21, styczeń 2015 04:35
Wiele osób w dzisiejszych czasach żyje jakby jutro miało nie nadejść, a teraźniejszość nigdy się nie skończyć. Główna bohaterka powieści Powiedz tylko słowo niewiele różni się od tego grona. Anna żyje głównie pracą, zakupami i pracą. Nie ma czasu dla swoich bliskich, nie ma zbyt wielkiego kręgu przyjaciół, a jedynym substytutem związku jest praca. Poznajemy ją bowiem na takim etapie jej życia, kiedy nie udało jej się zbudować trwałej relacji z drugim człowiekiem. Swoją egzystencję uważa za w miarę udaną - dobrze zarabia, spełnia każdą zachciankę, czuje się spełniona w pracy, jednak w życiu każdego z nas przychodzi taki moment, kiedy najnowszej generacji gadżet już nie wystarcza. Z Anną jest podobnie. Pewnego dnia uzmysławia sobie, iż pomimo zasobności portfela, nie osiągnęła tego co najważniejsze - nie kocha i nie jest kochana. Dlatego też w porywie chwili rejestruje się na znanym portalu randkowym. Dodatkowo, po namowach przyjaciółki zawierza swój los Stwórcy, w nadziei na znak, dzięki któremu jej przyszłość się odmieni.
Będąc szczerą, muszę przyznać, że postać Anny nie przypadła mi do gustu. Rozwydrzona, kapryśna pannica, która nie do końca sama wie, do czego dąży, oprócz oczywiście sukcesów zawodowych. Jej wahania nastrojów zawstydziłyby niejedną kobietę w ciąży z rozhulanymi hormonami. Czym szczerze mówiąc zraża czytelnika do siebie. W dodatku przemiana jaka w niej zachodzi poddaje w wątpliwość dopisek informujący o oparciu się na autentycznych wydarzeniach. Namnożenie postaci przewijających się na stronach powieści wnosi chaos i powoduje, że po chwili już się nie pamięta poprzedniego rozdziału, a przede wszystkich osób w nim występujących, co w pewnym momencie staje się męczące.
Użycie Boga jako katalizatora działań, w przypadku osoby, która na samym początku określa się jako „wierząca, niepraktykująca”, również wydaje się przerysowane. Zdaję sobie sprawę, iż autorka próbowała w ten sposób pokazać, że Bóg jest dla wielu osób ważnym i cennym elementem życia i powodem podejmowanych prób wpłynięcia na swoje losy, jednak jakoś tu mnie to irytowało. Sposób kreacji Stwórcy, pobudek do umocnienia wiary nie porywa. Nie wzbudza w czytelniku chęci do zweryfikowania swojego postępowania pod względem zgodności z Dekalogiem.
I tak oto Aniela Mencel zaserwowała nam powieść o dziewczynie, którą wykreowała na irytującą dwudziestoparolatkę, która z braku lepszego pomysłu kieruje swoje prośby do Boga. Bo jak trwoga to do Boga. Wydaje mi się, że książka miała być inspiracja dla czytelnika, może więc ktoś w niej tę inspirację odnajdzie.
Grzegorz Kasdepke "Kocha, lubi, szanuje, czyli jeszcze o uczuciach" (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 20, styczeń 2015 09:01
Niełatwo jest rozmawiać o uczuciach, podobnie trudno sobie z nimi radzić. Zwłaszcza, gdy ma się kilka lat i dopiero wchodzi się w skomplikowany świat emocji i uczy na nie właściwie reagować.
Z pomocą najmłodszym, a także ich rodzicom oraz opiekunom przychodzi niewielka książeczka Grzegorza Kasdepke, będąca niejako kontynuacją „Tylko bez całowania”. Tym razem autor popularnych opowiadań dla dzieci (np. serii o detektywie Pozytywce) wziął na warsztat uczucia, takie jak: miłość, nienawiść, pogarda, strach, smutek, poczucie winy, szczęście. Wokół nich zbudował historyjki, których bohaterami są rezolutne przedszkolaki Rozalka, Zosia, Bodzio, Grześ, Rafałek, ich wychowawczyni pani Miłka, pani dyrektor i pajacyk. Pojawia się także pewien gitarzysta, prywatnie narzeczony Miłki oraz grupa rodziców.
Każde opowiadanko zakończone jest opisem danej emocji oraz praktycznymi wskazówkami dla dzieci i dorosłych. Autor podpowiada jak się zachować w danej sytuacji, jak odpowiedzieć, komu zgłosić problem, proponuje różne zadania (np. stworzenie odznaki „Pogromcy Strachów”, narysowanie „Rodzinnej Pajęczyny Miłości”, zorganizowanie „Czarnego Punkciku” - miejsca, w którym można wyładować emocje), ale przede wszystkim zachęca do rozmawiania z dzieckiem o uczuciach, podsuwa pytania i zagadnienia.
Kasdepke zbiorem „Kocha, lubi, szanuje...” pomaga dzieciom zrozumieć i oswoić uczucia, a dorosłym podpowiada, jak wspierać maluchy w radzeniu sobie z emocjami. Książeczka ta uczy i wychowuje poruszając ważne tematy, ale także bawi, bo poczucia humoru panu Grzegorzowi nie brakuje. Już on dobrze wie, w jaki sposób najlepiej dotrzeć do małych odbiorców. Jego teksty są krótkie, proste i zabawne.
Gwoli ścisłości, informuję, iż nie jest to nowość, aczkolwiek ja zetknęłam się z tym tytułem po raz pierwszy. Nowe wydania książek Grzegorza Kasdepke, jakie zaoferowała czytelnikom Nasza Księgarnia, cieszą oko kolorową szatą graficzną i solidną oprawą. Ilustracje do tego tomiku wykonał Marcin Piwowarski.
„Kocha, lubi, szanuje...” może być znakomitym pomysłem na walentynkowy upominek dla dziecka. Życzę miłej, rodzinnej lektury!
Anna Fryczkowska "Kurort amnezja" (Wydawnictwo Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: poniedziałek, 19, styczeń 2015 10:13
Annę Fryczkowską uważam za jedną z najciekawszych i najsprawniejszych warsztatowo polskich pisarek współczesnych. Fryczkowska nie raz udowodniła, że potrafi świetnie poruszać się w rozmaitych stylistykach i jest przekonywująca zarówno w powieści obyczajowej, czarnej komedii, jak i psychologicznym thrillerze. Umie wzruszyć, przestraszyć i nieźle wkurzyć. I jest coś jeszcze, co wyróżnia jej prozę. To emocje, które szarpią za żołądek. To doskonałe portretowanie ludzkiej psychiki. To wreszcie niezwykłe wyczucie w ukazywaniu trudnych, niepoddających się definicjom zagadnień. Jak śmierć, na przykład. A o śmierci właśnie, choć nie tylko, traktuje najnowsza powieść Anny Fryczkowskiej - Kurort Amnezja.
Wanda nosi czarne ubrania i ścięte na zapałkę włosy, jest chuda, wymizerowana, a w jej uszach tkwi mnóstwo kolczyków. Właśnie straciła męża, który zginął w wypadku samochodowym. Wanda z jednej strony pragnie, by ktoś wymazał jej pamięć, a z drugiej wciąż rozdrapuje wspomnienia, zupełnie tak samo, jak rozdrapuje rany na swoich podziurawionych uszach. Nie wie, o czym bardziej chciałaby zapomnieć. O tym, że jej mąż nie żyje, czy też o tym, że przed śmiercią nie dochował swojej żonie wierności. Mało tego. W ostatnią podróż wybrał się właśnie z kochanką. Wanda – ogarnięta obsesją poznania prawdy, pogrążająca się coraz bardziej w mroczne refleksje dotyczące śmierci i cierpienia, poruszająca się w czasoprzestrzeni rozciągniętej między antydepresantami i pastylkami nasennymi – udaje się do nadmorskich Brzegów, by wyrównać rachunki. Właśnie w Brzegach bowiem chwilowo stacjonuje Marianna, kochanka jej męża. Tyle tylko, że Marianna cierpi na amnezję. Wskutek wypadku straciła pamięć i teraz usiłuje od nowa namalować swoją tożsamość, odkryć, kim jest i o co w ogóle chodzi w życiu. A odzyskiwanie sił po wypadku i mozolny powrót do umysłowej sprawności przebiega pod okiem jej narzeczonego – prawnika o dość konserwatywnych poglądach dotyczących miejsca kobiety w świecie... W Mariannie budzi się stopniowy opór wobec „opiekuna”. Dziewczyna jest też zaintrygowana swoją sąsiadką, tajemniczą kobietą – Wandą, z którą wkrótce w sposób wyjątkowo przewrotny zwiąże ją los. Nie wie o Wandzie niczego. Ani kim tamta jest, ani też co – lub kto – je łączy. Prawdę pozna stopniowo, a przy okazji dowie się czegoś ważnego o samej sobie. Obie kobiety będą musiały zmierzyć się z przeszłością, która ściga je na każdym kroku, mimo iż jedna chciałaby o niej nie pamiętać, a druga pragnie odzyskać wspomnienia. Ich sytuację komplikuje fakt, iż w Brzegach dochodzi do tragedii...
Przeczytałam w swoim życiu wiele fascynujących książek o śmierci. Tak, właśnie fascynujących – nie przerażających czy wzruszających, czy nawet trywializujących owo tajemnicze zjawisko, ale właśnie fascynujących. Myślę, że dziwna i odrobinę irracjonalna chęć czytania i pisania o śmierci wynika po części właśnie z fascynacji. A może ze strachu. Z próby oswojenia śmierci, zrozumienia jej, uporania się z nią. To temat trudny, emocjonalnie wyczerpujący, pewnie też i mocno obciążający psychikę. Być może również niosący ze sobą zbawienne katharsis. Każdy pisze o śmierci inaczej – każdy też „inaczej” chce o niej czytać. Jedni wolą czarny humor i śmierć z domalowanym uśmiechem, inni – spacer przez piekło, na krańcu którego czeka wielka niewiadoma. Ja zaglądam w różne oblicza literackiej śmierci. W ubiegłym roku najmocniej poruszyła mną świetna powieść Magdaleny Kawki W zakątku cmentarza. W tym – nie sądzę, by cokolwiek przebiło Kurort Amnezję Anny Fryczkowskiej. Każda książka Fryczkowskiej jest dobra. To znakomita pisarka, bardzo wrażliwa, mądra i świadoma tworzywa, którym się – z wprawą – posługuje. A jednak w Kurorcie pokonała samą siebie. W formułę thrillera psychologicznego wkomponowała niezwykle ważną treść. Znane z literatury motywy i schematy, takie jak choćby niespodziewane wdowieństwo młodej kobiety i powypadkowa amnezja, wywraca na lewą stronę, tłucze na najdrobniejsze elementy, przepuszcza przez wyżymarkę i lepi z nich zupełnie nową, świeżą całość. Kurort Amnezja to nie tylko poruszająca powieść o próbie uporania się ze śmiercią, ale też powieść o poszukiwaniu tożsamości, o wielkim trudzie patrzenia na własną osobę z zewnątrz. Jak na kogoś zupełnie obcego, kogo można lubić albo nie. To powieść o poznawaniu siebie, poszukiwaniu swojej wewnętrznej siły, by zapomnieć lub pamiętać. Wybaczyć. Poradzić sobie z poczuciem winy. Zaakceptować konsekwencje swoich błędów. Znaleźć motywację do życia. Zobaczyć barwne akcenty w szarej rzeczywistości.
To również powieść o władzy, którą ma nad nami przeszłość. Przeszłość, która każe się wciąż reinterpretować, przeżywać od nowa wspomnienia, oglądać pocztówki minionych zdarzeń, trawić dobre i złe emocje, analizować dawne doświadczenia. Przeszłość, która czeka za każdym zakrętem i tylko od nas zależy, czy przywitamy się z nią i pojedziemy dalej, czy też może posadzimy ją na miejscu pasażera, poczęstujemy jedzeniem i piciem, zadbamy o jej komfort i dobre warunki do – ponownego – rozwoju. Kurort Amnezja to także, przy całym swoim bogatym przesłaniu i głębokiej, momentami filozoficznej treści, świetnie skonstruowany thriller. Anna Fryczkowska rzeczywiście jest mistrzynią suspensu. Jedną z tych pisarek, które potrafią skutecznie przykuć uwagę odbiorcy już od pierwszej strony, umiejętnie budować napięcie, grać na emocjach i manipulować czytelniczymi przyzwyczajeniami. Nie znajdziemy tu sztampy, ckliwości i nadmiernego patosu. Znajdziemy natomiast znakomicie wykreowane bohaterki i genialnie zindywidualizowanych narratorów, stylistyczne wyważenie, językową sprawność, oryginalne poczucie humoru (Marianna jest moją idolką jeżeli chodzi o obnażanie komunikacyjnych absurdów) i arcy-mądre przesłanie. Myślę, że do napisania takiej powieści potrzebny jest jakiś osobny rodzaj poznania, jakaś inna od powszechnej wrażliwość, jakieś przeżycie, które wywraca wcześniej przyjęty system wartości. Ale w to zupełnie nie zamierzam się zagłębiać. Zamierzam natomiast zagłębiać się w powieść. Pewnie jeszcze nie raz.
Anna Karpińska "Przysługa" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: sobota, 17, styczeń 2015 09:17
Anna Karpińska pisze dla płci pięknej, a w swoich powieściach porusza tematy i problemy bliskie kobiecemu sercu. Zadebiutowała w 2012 roku romantyczną historią „Chorwacka przystań”, którą zaskarbiła sobie serca czytelniczek. Dziś ma na koncie pięć publikacji, Ja na pierwsze spotkanie z autorką wybrałam jej najmłodsze dziecko o intrygującym tytule „Przysługa”.
„Przysługa” to opowieść o pewnej decyzji, która po siedemnastu latach odmieniła życie dwóch rodzin. Karol w przeszłości zgodził się pomóc swojemu bratu Darkowi w bardzo delikatnej sprawie, stawiając tylko jeden warunek gwarantujący mu zabezpieczenie na przyszłość. Był przekonany, że trzymając asa w rękawie ma przewagę, ale nie przewidział, że życie czasem nie zwraca uwagi na plany człowieka i pisze własne scenariusze. I pewnego wrześniowego dnia postanowiło zakpić z Karola, zmuszając go do zmierzenia się konsekwencjami dawnych czynów.
Karol przez wiele lat żył w kłamstwie i na nim zbudował małżeństwo z Elwirą. Darek też nie przyznał się żonie Jagodzie do czego namówił brata. I choć pozornie wiedli życie, jakby braterska przysługa nie miała miejsca, to żaden z nich o niej nie zapomniał i każdy borykał się z jej skutkami we własny sposób.
Autorka bardzo szybko rozbudza ciekawość czytelnika, gdyż już na pierwszych stronach Karol odkrywa przed nim swój sekret, ujawniając powagę sytuacji w jakiej się znalazł i wyboru jakiego musi dokonać. I choć rachunek zysków i strat nie pozostawia wątpliwości, mężczyzna stawia na szali wszystko, co jest dla niego najważniejsze. Gdyby tego mało, z biegiem fabuły pojawiają się kolejne zawiłości, gdyż pozostali uczestnicy wydarzeń mają swoje małe tajemnice i grzeszki. Okazuje się, że za kurtyną pozornego szczęścia nie ma zbyt wielu powodów do radości.
Wydarzenia śledzimy „oczami” trzech bohaterów: Karola, Elwiry i Jagody, którzy nie tylko ukazują czytelnikowi wydarzenia z własnego punku widzenia, ale też dzielą się z nim swoimi przemyśleniami, obserwacjami, odczuciami i wspomnieniami z przeszłości. A to niewątpliwie pozwala bardzo głęboko wejść w przedstawioną historię i zobaczyć ją z wielowymiarowej perspektywy. Autorka posługuje się lekkim i przyjemnym w odbiorze stylem pozytywnie wpływającym na komfort czytania, umiejętnie buduje napięcie oraz zna sposoby na przykucie uwagi odbiorcy i sprytnie je wykorzystuje.
Dla mnie przygoda z książką była ciekawym doświadczeniem, ale w moim odczuciu pisarka za bardzo naszpikowała fabułę sekretami i zbyt mocno naznaczyła bohaterów nieszczęściami oraz zbiegami okoliczności, które z osobna niewątpliwie dodawały powieści pikanterii i podsycały napięcie, ale w całości tworzyły nierealną mieszankę. Drażniły mnie też zdrobnienia szczególnie w przypadku Jagody, która prawie dla każdego była Jagódką, choć została wykreowana na silną kobietę z charakterem.
„Przysługa” to niewątpliwie powieść, która prócz historii niesie za sobą przesłanie, gdyż pod podszewką przedstawionych wydarzeń autorka porusza wiele ważnych i skomplikowanych zagadnień, które są nieodzownym elementem naszego życia. I nie mam tu na myśli tylko wyświadczania przysług mniejszych, większych czy też tych niedźwiedzich, ale też trudność w zdobyciu się na szczerość i asertywność w relacjach z najbliższymi. Książka ma wiele atutów, lecz nie jest pozbawiona wad, dlatego sami musicie podjąć decyzję związaną ze zmierzeniem się z tą historią.