Aktualności
Maria Czubaszek "Blog niecodzienny" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 06, styczeń 2015 10:52
Maria Czubaszek znana z kontrowersyjnych wypowiedzi dziennikarka, felietonistka. pisarka, satyryczka, autorka tekstów piosenek i scenarzystka. Podbiła serca Polaków specyficznym poczuciem humoru, a jej proste i jednocześnie bardzo dosadne i szczere żarty często są niczym kubeł zimnej wody wylany na głowę. Mówi to, co myśli, a wyrażanie prawdy „prosto z mostu” przysparza jej nie tylko rzesze wielbicieli, ale też zagorzałych krytyków.
Blog niecodzienny powstał w 2006 roku na zlecenie Wirtualnej Polski i początkowo Panią Marię przerażał, gdyż jak sama twierdzi komputer służy jej do pisania, sprawdzania poczty i wchodzenia na Google'a w poszukiwaniu informacji. Blogów nie czytała, ale w związku z tym, że propozycja padła akurat wtedy, gdy straciła płynność finansową postanowiła podjąć wyzwanie, które realizowała przez osiem lat, bo aż do lutego 2014 roku. Na blogu autorka nie pisała o sobie, gdyż uznała swoje życie za mało interesujące, a skupiła się na komentowaniu bieżących wydarzeń, życia gwiazd i polemiką z córką sąsiadki.
Publikacja „Blog niecodzienny” to zbiór najbardziej trafnych i zabawnych wpisów z bloga autorki, poruszających tematy związane z polityką, sportem, celebrytami i sprawami bliskimi każdemu człowiekowi. Na prawie ośmiuset stronach przewija się wiele znanych nazwisk ze świata show biznesu i polityki. Autorka dzieli się z czytelnikiem snami, w których odwiedza ją mężczyzna w trykotach, Rysiek z Klanu i Mariusz Pudzianowski w stringach. Pisze otwarcie m.in.: czego zazdrości Renacie Beger, czym zaskoczył ją Taniec z gwiazdami, jak ocenia aspiracje polityczne Natalii Siwiec i co chciałaby powiedzieć Januszowi Dzięciołowi.
Posty są krótkie, czasem przybierają formę dyskusji z fikcyjną córką sąsiadki, której iloraz inteligencji nie przekracza dwóch cyfr, co pozwala nie tylko uwypuklić podejmowany temat, ale też ułatwia pracę uwielbiającej pisać dialogi autorce. Nie brakuje w nich ironii, dwuznaczności, trafnych komentarzy i ciętych ripost. Maria Czubaszek niewątpliwie jest dobrym obserwatorem, któremu nie umknie najmniejszy szczegół. Wiele zjawisk i zachowań społecznych ją zaskakuje, czasem dziwi, ale to nie znaczy, że nie ma zdania na ich temat. Niektóre rozbiera na atomy, żeby jeszcze dosadniej podkreślić absurdy codzienności.
Maria Czubaszek jest osobą, która nie patrzy na świat przez różowe okulary, nie popada w samouwielbienie, ale ma duży dystans do siebie i nie boi się szczerości i ostrej krytyki. I choć czasem dokopuje odbiorcy, robi to w tak zabawny i inteligentny sposób, że nie tylko nie czuje się do niej żalu, ale też wyciąga wnioski i pobudza szare komórki do przemyśleń.
„Blog niecodzienny” to festiwal dobrego humoru pozwalający spojrzeć na wydarzenia, których byliśmy świadkami na przestrzeni ostatnich ośmiu lat przez pryzmat krzywego zwierciadła. Pozwalający na oderwanie od rzeczywistości i odpoczynek po ciężkim dniu, a jednocześnie pobudzający do refleksji i przemyśleń. Ta publikacja to idealnie antidotum na stres, który można dozować pojedynczo, jak tabletkę, bądź połknąć w całości. Polecam.
Ahsan Ridha Hassan "Wieża" (Novae Res)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: poniedziałek, 05, styczeń 2015 10:20
Coś się stało z tą polską fantastyką, że coraz więcej wydaje się tasiemców (przykładowo, większość tego co do mnie dociera z Fabryki Słów to kontynuacje starych serii), a coraz mniej książek, które kontynuowane nigdy nie będą. I o ile nie mam nic przeciwko wielotomowym historiom, brakuje mi krótszych, skondensowanych dzieł. Takich zostawiających czytelnika w stanie egzystencjalnej niepewności połączonej z bezwarunkowym podziwem dla warsztatu autora. Ostatnio dorwałem jedną z nich - to "Wieża" Ahsana Ridha Hassana.
Książka jest zbiorem pięciu opowiadań, które nie są powiązane fabularnie. W części z nich nie występują nawet elementy fantastyki, co trudno oczywiście uznać za wadę. Generalnie, twórczość A.R.H. można sklasyfikować jako opowiadania grozy łamane na niepokój społeczno-egzystencjalny. Autor kreśląc swoje historie zawsze skupia się na mrocznych stronach ludzkiej psychiki, pozwalając ewoluować zaburzeniom wraz z rozwojem fabuły. Muszę przyznać, że dawno nie czytałem tak pobudzającej intelekt beletrystyki.
Najjaśniejszym punktem zbioru jest otwierające go opowiadanie tytułowe. W "Wieży" dostajemy nie tylko początkującego literata i jego materializujące się lęki, ale także próbę wielokrotnego łamania bariery między pisarzem, książką i czytelnikiem. "Pożerany 4.0", drugi w kolejności, jest jednocześnie najsłabszym ogniwem zestawu. Historia licealisty pomagającego starszym kolegom w kradzieży z przeklętego domu wydaje się ciekawa z punktu widzenia psychologicznego (bardzo dobre zakończenie), ale prowadzona jest ociężale i bez żadnych praktycznie intelektualnych uniesień.
"Robaczywy Księżyc" z kolei nawiązuje do wielowiekowej tradycji organizowania się mężczyzn w kluby (najczęściej mieszczące się w pubach). Czuć tutaj najlepsze klimaty dziewiętnastowiecznej dekadencji, co w połączeniu z próbą zmierzenia się ze znanym fantastycznym motywem (nie będę spoilerował) wypada znakomicie. W samych superlatywach można się też wypowiedzieć o niepokojącej historii sobowtóra Romana Polańskiego ("Doppelgänger") oraz polskiej odpowiedzi na "Proces" Kafki - przewidywalnym, ale solidnym "Sądnym dniu".
Choć autorowi jeszcze wiele brakuje do porównywanego z nim na okładce Neila Gaimana, "Wieża" jest jednym z najmocniejszym debiutów fantastycznych ostatnich lat. Głębia, charakterystyczny styl oraz wszechobecny, choć nienachalny morał sprawiają, że każde z zamieszczonych w zbiorze opowiadań jest wyjątkowe i głęboko zapada w pamięć. Jeśli szukacie niebanalnej, zaskakującej fantastyki, Ahsan Ridha Hassan jest właśnie dla was. A gdyby taka rekomendacja nie wystarczyła - "Wieża" bardzo przypomina mi pierwsze dokonania Jonathana Carrolla.
Wiesław Michnikowski w rozmowie z Marcinem Michnikowskim "Tani drań" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: sobota, 03, styczeń 2015 11:32
Wywiady-rzeki interesowały mnie do tej pory głównie z punktu widzenia prawa autorskiego - czy "autorem" książki jest dziennikarz, czy rozmówca? W przypadku "Taniego drania" sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana, ponieważ z legendarnym aktorem rozmawia jego syn, a żaden z nich nie zajmuje się profesjonalnie pisaniem. Pomijając jednak niezwiązaną z tematem dygresję (próbującą oddać styl rozmowy z Michnikowskim) muszę przyznać, że dawno nie czytałem tak nostalgicznego i optymistycznego jednocześnie tekstu.
W książkach tego typu, tj. w rozmowach z ludźmi u kresu życia, zawsze fascynowała mnie możliwość poznania realiów dawnych czasów. Nie licząc specjalistycznych pozycji historycznych, w których prezentuje się sprawy obyczajowe danej epoki, mało kto opowiada o tym, jak wyglądało życie zwykłych ludzi w niezwykłych czasach. Chociażby z tego tylko powodu warto zajrzeć do "Taniego drania" - plastyczne opisy czasów przedwojennych, samej Drugiej Wojny Światowej i okresu PRL, które serwuje nam Michnikowski, nie mają sobie równych. Co więcej, oprócz opisów wielkich wydarzeń, aktor prezentuje nam także wiele tak charakterystycznych dla jego kabaretowej twórczości anegdot, przy których trudno powstrzymać się od wybuchu serdecznego śmiechu.
Wywiad-rzeka jest opowieścią o człowieku, ale także o jego twórczości. Od pierwszych nieudolnych prób scenicznych, przez teatralny sukces, kabaretowe skecze i światową sławę, aż po ostatni etap życia, w którym Michnikowski przystopował i osunął się w cień własnej legendy. Dużo miejsca panowie poświęcają zwłaszcza najbardziej znanemu w twórczości aktora Kabaretowi Starszych Panów i niewiele mu ustępującemu Kabaretowi Dudek. Proces tworzenia literackiego dowcipu, sposób radzenia sobie z wymogami światowej trasy, wreszcie stosunek do żartów i samych siebie - opowieści zza kulis scen kabaretowych tamtych czasów potrafią rozśmieszyć nie gorzej niż same skecze.
Są jednak chwile, w których Michnikowski odchodzi od radosnej, choć nieco wymuszonej maniery gawędziarza i uchyla przed czytelnikiem fragmenty swoich życiowych tragedii. Śmierć bliskich mu osób, w tym członków rodziny, wojna, która zniszczyła większość jego ukochanej Warszawy, represje i zbrodnie dokonywane najpierw przez niemieckiego, a później radzieckiego okupanta. Aktor przeżył tyle, że spokojnie mógłby swoim życiorysem obdzielić całą rodzinę i, choć nie wskazuje na to jego prywatny i sceniczny charakter, często były to wydarzenia tragiczne.
Trudno napisać dobry wywiad-rzekę, tym bardziej, gdy rozmówcy znają się prywatnie. Zbyt często dialog taki zmienia się w pean na cześć przepytywanego lub podwórkowe wspominki starych, dobrych czasów. "Taniemu draniowi" udało się przed tym schemat uciec i zaprezentować historię Michnikowskiego w sposób przystępny i jasny, zjadliwy nawet dla pokolenia III RP. Tam gdzie trzeba, pojawiają się anegdoty, w innych miejscach - wiersze albo teksty piosenek. Całości natomiast dopełnia ogromna kolekcja starych zdjęć, które świadczą o tym, że Michnikowskiemu udało się uciec przed swoim największym koszmarem - nie dał się zaszufladkować.
"Poczytaj mi mamo. Księga piąta" (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 02, styczeń 2015 10:34
Już po raz piąty wydawnictwo Nasza Księgarnia zaprosiło dorosłych na sentymentalną podróż do czasów własnego dzieciństwa, a dzieci - na fantastyczną przygodę z różnorodną literaturą. Ukazała się bowiem piąta część kolekcji zawierająca utwory z niegdyś bardzo popularnej serii „Poczytaj mi, mamo”. Takie wznowienie to prawdziwy skarb!
Nigdy nie przypuszczałam, że moje ulubione (a na pewno nie jestem odosobniona w tym odczuciu) książeczki z dzieciństwa zostaną zeskanowane strona po stronie, łącznie z okładkami i pięknie wydane - na kredowym papierze, w twardej oprawie. Wydawnictwo Nasza Księgarnia sprawiło czytelnikom nie lada niespodziankę. Odkąd ukazała się "Księga pierwsza" wiedziałam, że to strzał w dziesiątkę i obowiązkowa pozycja w kompletowanej dla dziecka biblioteczce. Po tę pierwszą oraz następne księgi sięgnęłam nie tylko z myślą o córce, ale i (może nawet bardziej) o sobie. Z radością i wzruszeniem odkrywałam zawartość kolejnych tomów, znajdując tam znane nieomal na pamięć teksty.
W „Księdze piątej” znalazły się m.in. moje ulubione „Kredki” oraz „Bijacz” M. Musierowicz, opowiadające o perypetiach zerówkowiczów, wierszowany „Pan Maluśkiewicz i wieloryb” J. Tuwima, pouczająca „Wielka przygoda małej Zosi” B. Lewandowskiej, urocze opowiadanie „Babcia na hulajnodze” E. Skarżyńskiej, czy „Malowany ul” A. Bahdaja. Ilustracje – dokładnie takie same jak w „starych” wydaniach – są autorstwa takich malarzy i grafików jak W. Orlińska, J. Krzemińska, M. Kwacz, Z. Byczek, Z. Witwicki. Jako dzieci na pewno nie zwracaliśmy uwagi na to, kto namalował te wszystkie obrazki, ale na pewno zapamiętaliśmy ich charakterystyczne kreski i wyraz ekspresji. Dziś już uważniej postrzegamy sferę graficzną, doceniamy jej twórców, choć zazwyczaj mało o nich się mówi. Dlatego warto podkreślić, że na końcu książki zamieszczono krótkie biogramy nie tylko „ludzi pióra” - literatów, ale i „ludzi ołówka i pędzla”.
Tym, co łączy wszystkie dziesięć utworów, jest dyskretny dydaktyzm i humor. Znajdziemy tu scenki z życia codziennego i elementy cudowności, świata fantastycznego. Szkolne, czy domowe problemy i sytuacje ze świata przyrody. Wszystko to, co bliskie odczuciom i wyobrażeniom dziecka. Oczywiście współczesnym maluchom czasem przyda się wyjaśnienie pewnych „archaizmów”, np. że dawniej w szkole nosiło się fartuszki, czy nawet co to jest ul.
Tzw. „poczytajki” bawią, uczą, wychowują. Otwierają bramę wspomnień, prezentują znane i lubiane, wartościowe utwory, zapraszają do świata wyobraźni. Kolejne tomy „Poczytaj mi, mamo” ukazują się w ramach kolekcji jubileuszowej z okazji 90-lecia NK, pod wspólnym hasłem”Z Biblioteki Wydawnictwa Nasza Księgarnia”. Warto gromadzić te wszystkie publikacje – to wspaniała wielopokoleniowa lektura.