Aktualności
Weronika Wierzchowska "Szukaj mnie" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 31, grudzień 2014 10:17
- Autor: Katarzyna Pessel
Po przodkach dziedziczymy czasem materialne dobra, a czasem cechy charakteru lub wyglądu zewnętrznego. Niekiedy nie zdajemy sobie sprawy ani z jednych, ani z drugich, liczy się tu i teraz oraz ciągła, niekończąca się codzienna gonitwa. Zresztą, nawet gdy wiadomo, że jest się podobnym do kogoś z poprzednich pokoleń lub korzystamy z ich materialnego dziedzictwa to i tak pozostają odlegli i mało znani. Życie wcześniejszych generacji wydaje się odległe oraz całkowicie różne od teraźniejszości jak i sami antenaci - ludzie z zupełnie innych epok. Co może być w nich fascynującego i ciekawego?
Praca, dom, praca, dom, a raczej w przypadku Julii korporacja i mieszkanie, a w następnych dniach powtórka z "rozrywki". Od czasu do czasu spotkania z przyjaciółkami, jakaś impreza i znowu powrót do zwykłego kieratu. Może to nie egzystencja wymarzona, lecz całkiem znośna, a gdy bywa dokuczliwa, wino pozwali zapomnieć o problemach. Jest jeszcze wierny towarzysz - Gary, pewny siebie i rozpieszczony kocur, umiejący zawsze przypomnieć o swojej osobie w odpowiednim momencie. Wydaje się, że nic nowego w życiu Julii nic już się nie wydarzy, czarna wizja przyszłości coraz częściej staje jej przed oczami. Z drugiej strony życia jej przyjaciółek raczej nie ma co im zazdrościć. Jako zgrane trio wspierają się i niejeden problem już rozgryzły, co z tego, że przy napojach procentowych? Czasem trzeba również wypełnić rodzinny obowiązek, a od tego już tylko krok by... trafić na rodzinną tajemnicę i to w odcinkach! Ciotka, w ramach swojej spuścizny, pozostawiła swojej krewnej skomplikowaną łamigłówkę, intrygującą i kryjącą sekret z przeszłości. Kto jednak od razu wierzy w słowa kobiety, jaką się ledwie znało i raczej uważało za dziwaczkę? Jednak ciekawość, wspomagana przyjacielskimi namowami i winem, skłania do zajrzenia w pamiętnik dziewiętnastowiecznej antenatki - Józi. Czym może zaskoczyć singielkę, z dwudziestego pierwszego wieku, panienka z dobrego, może i zubożałego, ale przecież szlacheckiego domu? Panna Józefa okazuje się być całkiem interesującą osobą, podejmującą dość nieschematyczne decyzje, których skutki są naprawdę dalekosiężne. Zabawa w odkrywanie własnych korzeni ma drugie dno, jakiego Julia nigdy by nie podejrzewała. Józia i Julia mają o wiele więcej wspólnego niż ta druga początkowo chce przyznać. Dziedzictwo ciotki jest początkiem nie tylko familijnych poszukiwań, lecz przede wszystkim okazją, by całkowicie odmienić swój los. Ponad sto lat wcześniej Józefa rzuciła wyzwanie wszystkim i wszystkiemu co znała, czy jej praprawnuczka także wykaże się podobnym tupetem?
Kiedy Julia, z kieliszkiem wina sięgała do pudła po wypłowiałe zapiski Józefy Jasińskiej, robiła to, by zaspokoić ciekawość swych przyjaciółek. Jednak szybko przekonała się, że przeszłość wcale nie jest zamkniętym rozdziałem i prowadzi do całkiem niespodziewanej przyszłości.
"Szukaj mnie" to nie kolejna opowieść o nagłym spadku i odmianie życia na prowincji w zrujnowanym domu, chociaż jedno i drugie ma w niej swój udział. Co więc stanowi oś fabuły książki Weroniki Wierzchowskiej? Splecione dwa plany czasowe - teraźniejszy i dziewiętnastowieczny oraz perypetie bohaterek - Józi i Julii. Panna z dobrego domu oraz singielka z korporacji, połączone więzami pokrewieństwa i sekretem, jaki mógłby się wydawać dość melodramatyczny gdyby nie właśnie te dwie kobiety. Autorka nie daje czytelniczkom ckliwej opowiastki, lecz historię w jakiej jest humor, trochę sensacji, wielkie uczucie oraz rodzinna saga, odkrywana z niedowierzaniem i z zaskakującym zakończeniem. Weronika Wierzchowska zbudowała z często spotykanych elementów fabułę odbiegającą od typowego schematu, w końcu wielkie uczucie, spadek i atrakcyjni bohaterowie mogą mieć konkurencję w postaci dominującego kocura, misiowatej, acz sympatycznej postaci i pewnej korporacyjnej księżniczki, wcale nie biorącej udziału w wyścigu mało lubianych czworonogów!
Bożena Gałczyńska-Szurek "Wieczność bez ciebie" (Wydawnictwo Szara Godzina)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 30, grudzień 2014 10:13
Nie mam zielonego pojęcia dlaczego, ale zawsze miałam dystans do polskiej literatury. Znalazły się nieliczne tytuły, których umiejscowienie w polskich realiach mnie nie odstraszało (chociażby Jeżycjada Musierowicz, w której zaczytywałam się jako nastolatka), zazwyczaj jednak nie mogłam przekonać się do akcji toczącej się w Warszawie, Krakowie czy jakiejś innej, mniejszej polskiej mieścinie. Dostawałam ciarek na samą myśl. Swoją drogą długo nie mogłam się też przekonać do muzyki w języku polskim. Nie pytajcie dlaczego, nie wiem. Poza tym są jeszcze te nieszczęsne aferki z udziałem polskich autorów, które jeszcze bardziej pogłębiły moją niechęć do rodzimej literatury. Ale z uprzedzeniami trzeba walczyć, dlatego właśnie postanowiłam dołączyć do akcji Czytajmy polskich autorów. Dziękować niebiosom, że trafiają się też takie książki, jak ta Bożeny Gałczyńskiej-Szurek.
Może to trochę nie moja bajka, bo znów akcja toczy się w polskim mieście, Zamościu, a przecież tego nie lubię. Może trochę bardziej nie moja bajka, bo postacie należą do elity, arystokratycznych rodzin, które wzbudzają we mnie pewne obawy i strach, że zarażę się ich snobizmem i społecznym nadęciem. Owszem, znów miałam wątpliwości, czy nie przejadę się na tej historii, jak na kilku innych, którym postanowiłam dać szansę. Ale wiecie, co jest fajne w tym fachu recenzenta blogowego? Że czasem sięga się po tytuły, po które nigdy by się nie sięgnęło, a które później okazują się być strzałem w dziesiątkę. Okej, Wieczność bez ciebie w sam środeczek tarczy nie trafia, ale wiecie, jest dobrze.
Tak jak już wspominałam, akcja rozgrywa się w malowniczym Zamościu, który zauroczył mnie swoim klimatem - nie na darmo nazywa się to miasto perłą renesansu. W okolicy szykuje się wielkie weselisko członków arystokratycznej rodziny, hrabiego Adama i jego pięknej wybranki, adwokat Kamili. Niestety, nadchodzące wydarzenie zostaje nieco zakłócone dziwnymi incydentami, w tym tajemniczym morderstwem w hotelu, które okazuje się być powiązane z przyszłymi małżonkami. Do akcji wkracza więc policja z naszą główną bohaterką na czele, agentką Interpolu Klarą, próbując rozwikłać wielką rodzinną tajemnicę, która swój początek ma już w dalekiej przeszłości.
Szczerze przyznam, że nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Czytając notkę wydawcy, miałam wrażenie, że będzie nudno. No bo arystokratyczna rodzina i jej wielka tajemnica sprzed lat? Cóż tu może być ciekawego? Na szczęście okazało się, że autorka zgotowała nam niemałą intrygę, która była ogromnym zaskoczeniem. Choć z drugiej strony jestem trochę rozczarowana tym, jak Klara ją rozwiązała - brak konkretnych dowodów, opieranie się na intuicji, przeczuciach i snach do mnie nie przemówiło. Czułam się trochę, jakby nasza główna agentka była odrobinę jak wróżka śniąca o przyszłości. Jasne, można mieć przeczucia, ale bez przesady. Swoją drogą, jeśli już przy Klarze jesteśmy, to nie mogłam się powstrzymać od skojarzeń z agentką Maggie O'Dell znaną z serii kryminalnej Alex Kavy. Szczególnie, że to nie jest pierwsza książka, której główną bohaterką jest właśnie Klara. Podoba mi się to, że Klara z charakteru jest silna i potrafi postawić na swoim. Za to plus, bo przecież nie lubimy tych heroin, co się na chłopach wieszają i krzyczą ratunku!
No i cóż, sami widzicie, że lektura zaskoczyła mnie pozytywnie. Mimo moich uprzedzeń do polskiej literatury, jestem jak najbardziej zadowolona z tej historii i tego, jak rozwiązana została ta kryminalna zagadka. Jedno wciąż nie daje mi spokoju - skąd ta okładka? Owszem, jest przepiękna, ale ni w ząb nie potrafię znaleźć odniesienia do treści. Ktoś ma jakiś pomysł? Może to ta biel i Kamila jako przyszła panna młoda? Nie wiem. Tak czy inaczej, książkę polecam, bo posiada ciekawych bohaterów, dynamiczną akcję i zaskakujące zakończenie.
"Klasycy dzieciom" (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: poniedziałek, 29, grudzień 2014 08:11
W jubileuszowej kolekcji Wydawnictwa Nasza Księgarnia nie mogło zabraknąć klasyki. Trudno sobie wyobrazić, aby najmłodsze pokolenie nie poznawało utworów literackich takich jak, np.: „Paweł i Gaweł”, „Przyjaciele”, „Chory kotek”, „Andzia”, „Powrót taty”, „Stefek Burczymucha”, „O Krasnoludkach i o sierotce Marysi”, na których wychowywali się ich rodzice i dziadkowie. Bez znajomości tych wymienionych, jak i wielu innych tekstów kanonu literatury dziecięcej, a zarazem kanonu naszej kultury narodowej, jakże ułomne byłoby funkcjonowanie młodego człowieka w języku i rodzimych kontekstach kulturowych.
Antologia „Klasycy dzieciom” zawiera najpopularniejsze utwory wierszem i prozą pióra Ignacego Krasickiego, Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Aleksandra Fredry, Stanisława Jachowicza, Józefa Ignacego Kraszewskiego oraz Marii Konopnickiej. Oprócz najsłynniejszych tekstów trafiają się mniej znane, czy rzadziej publikowane. Są wśród nich łatwiejsze i trudniejsze w odbiorze. Warto odnotować, że większość autorów nie tworzyła stricte dla dzieci. Dopiero z czasem ich utwory zaczęły być publikowane docelowo dla młodego odbiorcy. Bajki Krasickiego wszak nie były pisane dla maluchów, a np.: „O Janku, co psom szył buty” Słowackiego to przecież fragment dramatu romantycznego „Kordian”. Z kolei Jachowicz, jako pierwszy w Polsce (obok Klementyny z Tańskich Hoffmanowej) pisał specjalnie dla dzieci, stworzył kanon wierszy, na których wychowywały się całe pokolenia, redagował też czasopisma dla dzieci.
Stosunkowo najwięcej miejsca w zbiorze poświęcono twórczości Marii Konopnickiej, dziś już jakby odsuniętej w cień, która znaczną część swojego dorobku poetyckiego kierowała do dzieci. W zbiorze, oprócz licznej reprezentacji poezji, znajdziemy poemat „Szkolne przygody Pimpusia Sadełko”, „O Janku Wędrowniczku”, fragmenty „O Krasnoludkach i o sierotce Marysi” oraz baśń „Jak to ze lnem było”.
Nad wartościami literackimi i edukacyjno-wychowawczymi utworów zamieszczonych w antologii nie ma potrzeby się rozwodzić. Ich walory są oczywiste i powszechnie znane. Natomiast tym, na co chciałam zwrócić uwagę, jest szata graficzna. Mianowicie – ilustracje wykonane przez Emilię Dziubak, utalentowaną absolwentkę Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, finalistkę konkursu na najpiękniejsze książki obrazkowe 4th CJ Picture Book Award w Korei, nominowaną w konkursie PTWK Najpiękniejsze Książki Roku, laureatkę Nagrody Literackiej m. st. Warszawy w 2014 r. Jej prace zdarzało mi się już widzieć, ale dopiero teraz „na żywo”, w trzymanej w ręku książce. Rzeczywiście, te prace są zachwycające. Słowo „śliczne” dla wielu osób będzie niemiarodajne, gdyż to subiektywna ocena, więc może powiem tak, że te ilustracje doskonale oddają istotę rzeczy. Są nowoczesne, ale nie „wymodzone”, nie „udziwnione”, barwne, bliskie dziecięcej wyobraźni, przyjemne dla oka. Dodatkowo książkę zdobią roślinne motywy, kwiatowe ornamenty wokół nazwisk poszczególnych autorów.
Zapewne wiele z tekstów zawartych w tej antologii już mamy w naszych biblioteczkach, w innych wydaniach, ale ten zbiór, chociażby ze względu na grafikę, warto również mieć w swoich zasobach. Mamy tu w pięknej oprawie niemal cały kanon tradycyjnej literatury dla dzieci. Klasyki nigdy nie za wiele.
Tom „Klasycy dzieciom” na pewno przyda się na szlaku szkolnej i domowej edukacji. Będzie wspaniałym i wartościowym prezentem.
Życzenia :)
- Szczegóły
- Kategoria: O książkach, autorach i nie tylko
- Utworzono: poniedziałek, 22, grudzień 2014 10:00