Adrianna Trzepiota "Zwilczona" (Wydawnictwo Kobiece)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 30, październik 2015 23:53
Dla większości z nas pierwszymi skojarzeniami z literaturą kobiecą są: powieści obyczajowe, romanse i niegrzeczne erotyki. Książki nasycone emocjami i podejmujące tematy bliskie sercu każdej niewiasty: od miłości, przez trudne doświadczenia, życiowe rozterki, po wycieczki do świata zmysłów. Etykieta literatury dla kobiet sprawia, że książki często postrzegane są jako banalne, niepoważne i mało ambitne, a przecież problemy i dylematy, z którymi na co dzień zmagają się kobiety nie są wcale mniej interesujące niż zagadnienia sensacyjne czy kryminalne. Myślę, że tak jak w przypadku każdej publikacji wszystko zależy od autora, dlatego też sięgając po debiutancką powieść Adrianny Trzepioty traktującą o kobiecej intuicji, mazurskiej magii, ogromnej miłości i intrygującym tytule „Zwilczona”, wyzbyłam się wszelkich uprzedzeń.
Główną bohaterką powieści jest trzydziestopięcioletnia nauczycielka Jaśmina, mieszkanka malowniczej mazurskiej miejscowości. Szczęśliwa żona i matka, której poukładane i spokojne życie za sprawą pewnego wypadku i małżeńskiej zdrady wkracza na nowe tory, zmuszając kobietę do weryfikacji własnych pragnień i podjęcia ważnych życiowych decyzji. Ale czy Jaśmina znajdzie odwagę by wsłuchać się w siebie i podąży za głosem własnej intuicji? I czy odkryte sekrety staną się dla niej bodźcem do podążania drogą przeznaczenia?
Jaśmina zostaje wyrwana z kokonu iluzji i zmuszona do zmierzenia się z prawdą o sobie, swoim małżeństwie i własnym życiu, które tylko pozornie są piękne i szczęśliwe. Doskonałość okazała się niedoskonała, a kiedy przychodzi objawienie okazuje się, że powrót z wybranej drogi wcale nie jest taki prosty. Gdyby tego było mało na horyzoncie pojawiają się nieoczekiwane pokusy, a jak wiadomo łatwiej jest ulec i poddać się, niż podjąć walkę i trud odbudowy nadszarpniętych relacji.
„Zwilczona” to interesujące studium kobiecej natury pokazujące, z jaką łatwością płeć piękna wchodzi w życiowe role, często zapominając o tym, co najistotniejsze. To powieść o odnajdywaniu siebie i drogi do własnego szczęścia. O sile kobiecości, a także o jej słabościach, które sprawiają, że wpadamy w pułapki własnego zaangażowania i spychamy na margines to, co najważniejsze. O przebudzeniu i spojrzeniu na swoje życie z dystansu, o wyciąganiu wniosków i odwadze podejmowania ryzyka. O intuicji, która dopuszczona do głosu może okazać się największym i najlepszym sprzymierzeńcem.
Adrianna Trzepiota powołała do życia bohaterkę jakich wiele - przeciętną kobietę, matkę, żonę, przyjaciółkę zmagającą się z problemami dnia codziennego i zmieniła azymut jej życia zmuszając do wypłynięcia na bardziej burzliwe wody. A żeby było ciekawiej całą historię okrasiła tajemnicami z przeszłości, legendami i szczyptą magi tworząc mieszankę zaskakującą, porywającą i fascynującą. Zabrała czytelnika na prowincję, uknuła intrygę by pokazać mu, że w biegu życia często zapominamy jak prosty jest przepis na sukces i recepta na szczęście.
W moim odczuciu „Zwilczona” to godny uwagi debiut literacki oparty na ciekawym pomyśle i zrealizowany w dobrym stylu. Dotykający delikatnej materii, a jednocześnie bardzo plastycznie okazujący sedno problemu. Myślę, że książka najbardziej przypadnie do gustu kobietom dojrzałym, z pewnym bagażem doświadczeń, który pozwoli im nie tylko zrozumieć działania i dylematy głównej bohaterki, ale też wyciągnąć z tej historii odpowiednie wnioski dla siebie. Polecam.
Iwona Banach "Klątwa utopców" (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: czwartek, 29, październik 2015 23:08
Laureatka konkursu literackiego Wydawnictwa Nasza Księgarnia napisała już trzecią powieść komediową, w której znajdziemy tak barwne postaci i splot zwariowanych wydarzeń, że podczas lektury trudno będzie powstrzymać się od śmiechu. Iwona Banach podchodzi do literatury na luzie, sama lubi się śmiać i tą radością zarażać innych. W jej książkach króluje poczucie humoru, o czym mogli przekonać się czytelnicy „Szczęśliwego pecha” i „Lokatora do wynajęcia”. Tym razem fabuła skręca w stronę kryminału, oczywiście, kryminału na wesoło.
Dagmara planuje ślub z Filipem, nie spodziewa się jednak, że zamiast pojechać nad morze w podróż przedślubną, przyjdzie jej spędzić czas w szpitalu psychiatrycznym. Na szczęście w byłym szpitalu i w zupełnie innym charakterze. Ale „świrów” dookoła nie brakuje, to, co tam się dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie, a spiętrzenie dziwnych zdarzeń sięga zenitu. Zaczęło się od zniknięcia dziadka, (którym przez kilka dni miała zająć się Daga, bo kolejne pomoce domowe rezygnowały szybko) i rzekomego porwania przyjaciółki. Bohaterka wraz z narzeczonym i znajomymi znalazła się w Utopcach, zamieszkała w zrujnowanym budynku dawnej placówki szpitalnej. Popełniono tam morderstwo. Ktoś usiłował ją wystraszyć, przepędzić, a może nawet zlikwidować. Podobno to mogło mieć związek z jakimś spadkiem. Czy to jakaś klątwa? A może to zemsta cygańskiej mafii? I choć wszystko kończy się weselem, to nic nie jest tak, jak przewidywał czytelnik. Ciągle mamy jakieś „a kuku”.
Jeśli dodamy do tego plejadę barwnych postaci (z rewelacyjną Kusiakową na czele), nieoczekiwane zwroty akcji, żywe i pełne humoru dialogi, otrzymamy komedię kryminalną, która wspaniale odpręża, „śmieszy, tumani, przestrasza”. Daje chwilę wytchnienia od codziennych problemów, wywołuje salwy śmiechu, pozwala na relaks i oderwanie się od rzeczywistości.
„Klątwa utopców” zabiera czytelnika do świata, w którym znajdzie odrobinę grozy i mnóstwo zabawy, zagmatwaną intrygę i śmieszne dialogi. Iwona Banach powoli staje się specjalistką od polskich powieści komediowych. Potrafi oderwać się od schematu i wnieść trochę szaleństwa w szarą codzienność. Jej powieści wydane w serii Babie Lato polecam wszystkim, którzy mają poczucie humoru i nie wahają się go używać.
Adrian Bednarek "Proces diabła" (Zysk i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 28, październik 2015 22:00
Nie trzeba być Freudem żeby stwierdzić, iż ludzki umysł to jednak bardzo skomplikowana materia. Nie trzeba też być profesorem psychologii, aby przynajmniej przypuszczać, że o tym jakie podejmujemy działania w dorosłym życiu decyduje w głównej mierze to, jak nas wychowano, albo jakich doświadczeń dostarczył nam okres dorastania. Owszem, od tej reguły są wyjątki. Moim skromnym zdaniem ich powodem najczęściej bywa nuda. Na nudę jednak główny bohater thrillera „Proces Diabła”, młody początkujący adwokat z Krakowa- Kuba Sobański za czasów dziecięcych narzekać nie mógł. Mógł za to narzekać na to co działo się za drzwiami rodzinnej willi pod Łodzią. I te wydarzenia odcisnęły na nim ogromne piętno. Kuba sam określa tę traumę demonami, które domagają się nakarmienia. A żywi je śmierć młodych kobiet. Za swe czyny został okrzyknięty Rzeźnikiem Niewiniątek, jednak sprytny sposób działania i inteligencja pozwoliły mu uniknąć kary. Winą za Jego czyny został obarczony chłopak, który przez przypadek pojawił się w świecie Kuby i poniósł tego konsekwencje - skazany, został zabity przez współwięźnia. Kraków odetchnął, bo przecież Rzeźnika Niewiniątek oficjalnie już nie ma wśród żywych. Niestety, tylko sam Rzeźnik wie, jak mało jest prawdy w tych przekonaniach. „Zawiesił” swoją działalność w obawie, że popełni błąd w wyniku którego prawda wyjdzie na jaw. Zło jednak powraca, by siać spustoszenie w głowie Kuby i wśród żeńskiej populacji Krakowa.
Bohater pracuje w jednej z najlepszych krakowskich kancelarii, ostatnio wygrana sprawa dla jednego z kluczowych klientów spowodowała, że nowy, bardzo cenny dla szefostwa delikwent prosi o obsługę swojej firmy właśnie przez niego. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że Kuba ma obsługiwać człowieka oskarżonego o bycie Rozpruwaczem z Krakowa. Postać Rozpruwacza nie może pochwalić się taką „sławą” jak Rzeźnik Niewiniątek. Jego ofiarami są prostytutki, o których mało która gazeta pisała na pierwszej stronie. Jednak sam fakt obcowania z osobą, która tak jak Kuba, z tylko sobie znanych powodów prawdopodobnie decyduje się na zabawę w Boga, powoduje że demony powoli zaczynają się odzywać i domagać nakarmienia. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy na scenę wkracza córka Rozpruwacza –Ada Remiszewska, która do złudzenia przypomina siostrę Kuby.
Obudzone i głodne demony walczą w Kubie z chęcią zdobycia sławy i rozgłosu, które nadałyby tempa jego karierze zawodowej. Walka pomiędzy ciemną stroną a rozsądkiem jaką toczy główny bohater, opisana jest w sposób perfekcyjny wręcz. Opisy przemyśleń, budowanie planu nakarmienia demonów-wszystko to zostało świetnie przedstawione przez Adriana Bednarka. Momentami miałam wrażenie, że nie czytam fikcji literackiej, a pamiętnik. A to świadczy tylko o wyjątkowym talencie autora. Którą drogą pójdzie Kuba? Co odkryje, dzięki fascynacji córką Rozpruwacza i wielu umiejętnościom pozwalającym na zdobycie dodatkowych informacji nie zawsze w legalny sposób? Żeby się o tym przekonać, trzeba sięgnąć po tę powieść, bo za dużo zdradzić nie chcę.
Niewątpliwym atutem książki Adriana Bednarka jest to, że narratorem jest nie kto inny jak sam morderca. Jest to pierwszy thriller jaki trafił w moje ręce napisany w ten sposób i muszę przyznać, że już od pierwszych stron bardzo mi się to spodobało. Utrudniło mi jednak jednoznaczne stwierdzenie, że Kuba jest czarnym charakterem, do którego się zniechęcę ze względu na czyny jakich się dopuścił. Bardziej wywołało współczucie, a może nawet rozczarowanie, że jest słabym człowiekiem, nie potrafiącym poradzić sobie z traumatycznymi doświadczeniami z dzieciństwa. I właśnie ta psychiczna karuzela, jaką serwuje nam z każdą stroną autor, sprawia że po odłożeniu książki nie ma się wrażenia, iż zmarnowało się czas. Ma się wręcz ochotę na kolejną porcję wrażeń, które mam nadzieję, niedługo zostaną nam dostarczone.
Agnieszka Lingas-Łoniewska "Skazani na ból" (Wydawnictwo Novae Res)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 27, październik 2015 09:11
- Autor: Katarzyna Pessel
Dwoje młodych ludzi, którzy na pierwszy rzut oka wydają się z całkiem innych "bajek". Dziewczyna z tzw. dobrego domu i zły chłopak, od pierwszego spotkania wzajemnie się przyciągają, początkowo może zaciekawieni innością tej drugiej strony, ale też jest od razu "coś" więcej. Każde z nich widzi różnice pomiędzy nimi, jakie jeszcze niedawno, wydawałyby im się nie do pokonania, a poglądy z góry odrzucone. Ktoś mógłby powiedzieć, że to historia stara jak świat i nic nowego w tym temacie nie można już powiedzieć, ale czasem warto puścić mimo uszu to hasło oraz poznać niezwykłą książkę o uczuciu, jakie zmieniło pewną dziewczynę i pewnego chłopaka.
"Nie kocha się za coś, kocha się pomimo czegoś"
Amelia i Aleks żyją w dwóch całkiem odmiennych środowiskach, lecz odczują to dotkliwie dopiero później, chociaż od początku wiedzą, iż różni ich wiele, by nie powiedzieć prawie wszystko. Ich uczucie pozwala im wyjść poza bezpieczne ramy, które do tej chwili dawały im oparcie, szczególnie dla Aleksa były one ważne. Pozory skrywają wrażliwego młodego mężczyznę jaki w dużej mierze stał się tym kim jest "dzięki" najbliższym, oni nie dostrzegają w nim tego co najważniejsze, a Amelia tak. Jego "paczka" zastąpiła mu rodzinę, dziewczyna taka jak ona jest jednocześnie kimś o kim nie powinien marzyć i jednocześnie symbolem tego, co kiedyś mu odebrano - ciepła, życzliwości oraz miłości. Chłopak staje przed wyborem - albo porzuci tych, którzy przez lata dawali mu oparcie, byli przy nim gdy potrzebował uwagi i nigdy nie oceniali, kiedy wyrzucał z siebie złość i ból. Przy Amelii staje się innym człowiekiem, nie tym, który do tej pory musiał przed innymi ukrywać swoje emocje, by nie stracić swej twarzy. Przy niej nie musi być kimś twardym, tak by dorównać "autorytetom". Dziewczyna jest tą dojrzalszą, lecz i Aleks przy niej powoli uczy się, iż uczucia to nie słabość, lecz siła. Każde z nich musi dokonać wyborów jakie okazują się tymi najważniejszymi w życiu. Ta jedna, jedyna miłość do każdego przychodzi w innym czasie, rzadko kiedy jest to odpowiedni moment, tylko nielicznym jest dane ją przeżyć w pełni.
Zachowanie Aleksa i Amelii nie wynika tylko z ich buntu przeciwko rodzicom, to przede wszystkim forma obrony przed przeszłością, która obydwoje doświadczyła brutalnie i boleśnie, może gdyby nie to co się wydarzyło, byliby całkiem inni? Aleks jest nieobliczalny i bywa bezwzględny, koledzy stanowią dla niego rodzinę jakiej zabrakło mu w najtrudniejszych momentach życia. Jego bliscy wyrządzili mu ogromną krzywdę, rany te wcale nie zagoiły się, wprost przeciwnie, wciąż są świeże i nie mogą się zabliźnić. Amelia stara się go zrozumieć, wbrew opiniom innych chce poznać jego znajomych, pragnie wiedzieć kim są, czuje, że są dla niego ważni. Ona marzy by wyrwać się spod klosza stworzonego przez bliskich, jak do tej pory nie było okazji lub kogoś, kto byłby tego wart. Pojawienie się w jej życiu Aleksa stwarza okazję by wyjść z bezpiecznego, lecz raniącego kokonu. Pytanie tylko: czy zdaje sobie sprawę, że związek właśnie z tym młodym mężczyzną od samego początku jest o wiele poważniejszy w konsekwencjach niż z chłopakiem z jej otoczenia? Dla Aleksa nie jest kolejną dziewczyną, jest kimś o wiele ważniejszym, lecz ciągle odzywa się w nim destrukcyjna moc, pchająca go do kolejnych rozrób, bijatyk, w gronie sobie podobnych nie widzi zła jakiego są autorami. Ona wierzy, iż zmieni go, chociaż może to nierealne pragnienie? Każdemu z nich wydaje się, że będą mogli stworzyć związek i jednocześnie być ze sobą, będzie to trudne do zrealizowania, czy wystarczy im siły oraz wiary w sobie?
"Skazani na ból" są historią z kategorii tych, która zapadają w pamięć na zawsze i chociaż mówi o młodych ludziach to tak naprawdę jest uniwersalna. Agnieszka Lingas-Łoniewska nie ucieka od trudnych tematów, również w swoich wcześniejszych książkach dawała tego przykłady wielokrotnie, tu pokazując problemy młodych bohaterów nie bała się poruszyć tematów tabu, nie oceniając a przedstawiając ich rzetelny portret. Nie osładza obrazu rzeczywistości, za to obnaża uczucia, nie oszczędza swoich postaci - wprost przeciwnie, czytelnicy powinni być przygotowani na ból, brutalne odkrywanie szczerej prawdy. Autorka jak zawsze jesteś mistrzynią w oddawaniu emocji jakie dosłownie targają postaciami, które nie są już tylko słowami na papierze, ale ludźmi z krwi i kości, czującymi istotami, bliskimi, jakim chcemy pomóc w trudnych chwilach i dodać otuchy. "Skazani na ból" to prawdziwa opowieść o miłości nie znającej granic, pokonującej czas i przestrzeń, a przede wszystkim trwającej zawsze i wszędzie bez względu na to jaki scenariusz napisze los.