Elżbieta Musiał "Mówię pochyloną cambrią" (Nowy Świat)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: czwartek, 22, październik 2015 10:29
Prostym, zwyczajnym Timesem New Romanem chciałabym przedstawić wyjątkowy poemat Elżbiety Musiał „Mówię pochyloną cambrią” – uhonorowany I nagrodą w II Konkursie Literackim im. Stefana Żeromskiego. Autorka pochodzi z Końskich, jest członkiem Związku Literatów Polskich oraz Związku Polskich Artystów Malarzy i Grafików. W 2004 r. otrzymała stypendium twórcze Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jest laureatką wielu nagród i wyróżnień. W swoim dorobku literackim ma wiele tomików poezji, poematów i zbiorów esejów, a jej prace malarskie eksponowano na licznych wystawach krajowych i zagranicznych.
„Mówię pochyloną cambrią” składa się z czterech części poświęconych Katarzynie Kobro, Fridzie Kahlo, Camille Claudel oraz Elinor Wylie Morton - kobiecym postaciom świata sztuki, które łączy tragizm ich życia i twórczości. Poetka przyjrzała się ich losom i dziełom, a efektem jest przejmująca do szpiku kości liryczna wypowiedź, opowieść o tworzeniu i przeżywaniu.
Podmiot liryczny to niezwykle wrażliwa kobieta o artystycznej duszy, która zwraca się do bohaterek poematu bezpośrednio, jakby pisała do nich listy. Przygląda się im, ich dziełom, próbuje zrozumieć ich postawy i czyny. Utożsamia się z nimi w jakimś stopniu.
„Jestem kobietą. Przyszłam wiek po tobie.
Mówię pochyloną cambrią i mam pewien kłopot.
Ja w odruchu solidarności mogłabym co najwyżej
książki utopić, lecz Sekwana tu nie mieszka. Zresztą,
Po co mi twoja rzeka. W każdej z nas jakaś inna płynie.”
Takimi słowami zwraca się do Camille Claudel, niedocenionej rzeźbiarki, modelki i pomocnicy Augusta Rodina. Podobnie podchodzi do Fridy, K. Kobro, Elinore Morton, każdej z nich zadaje pytania, w każdej znajduje kawałek siebie, próbuje „wniknąć” w ich twórczość, współprzeżywa z nimi ból istnienia. To poetycka „rozmowa” artystki współczesnej z artystkami minionych epok, z którymi czuje nić porozumienia, dzieli ból tworzenia, samotność, niezrozumienie. Wspólnie z nimi lepi, rzeźbi, maluje i pisze.
Poemat zawiera bardzo osobiste refleksje, wyszlifowane poetyckim dłutem metafory, nie brak konkretów, sensualnych obrazów. Jest pełen emocji, dramatyzmu i wzruszeń. Zaskakuje tematyką oraz inspiruje do sięgnięcia po biogramy i dzieła omawianych postaci. Nietypowo – na końcu znajdziemy przypisy wyjaśniające pewne odniesienia, co bardzo pomaga w zrozumieniu i odbiorze utworu. Na okładce i książce umieszczono reprodukcje obrazów Elżbiety Musiał, dopełniających treść.
„Mówię pochyloną cambrią” to skromna, niepozorna publikacja, będąca perłą wśród kamieni, wyróżniająca się na tle poezji współczesnej. Warto nad tym poematem przystanąć i zadumać się choć chwilę. Polecam wrażliwym na sztukę.