Aktualności
Mateusz Czarnecki "Otwórz oczy, zaraz świt" (Wydawnictwo AL REVÉS)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: poniedziałek, 08, wrzesień 2014 09:11
- Autor: Agnieszka Trześniewska
„Otwórz oczy, zaraz świt” to historia Teodora, młodego człowieka sukcesu, który na płaszczyźnie zawodowej wspiął się po drabinie na sam szczyt. I choć pozornie ma wszystko, dopiero spontaniczny wyjazd do Indii uświadamia mu prawdę o jego życiu. Ale czy twardo stąpający po ziemi biznesmen będzie umiał wyciągnąć odpowiednie wnioski z lekcji, jaką zafundował mu los?
Piotr Szewc "Bociany nad powiatem" (Wydawnictwo Literackie)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: niedziela, 07, wrzesień 2014 10:35
Bociany nad powiatem nie są moim pierwszym spotkaniem z prozą Piotra Szewca. Wcześniej czytałam Zagładę (1987) oraz Zmierzchy i poranki (2000) – znakomite powieści, utrzymane w konwencji realizmu magicznego skrzyżowanego z proustowską kontemplacją upływającego czasu. W Bocianach nad powiatem Szewc przenosi nas w podobne miejsce akcji i prezentuje podobnych bohaterów, poruszających się po zaułkach świata, którego już nie ma. To nawet nie jest powieść. To wielka literacka impresja, narracyjna pogoń za zjawiskami ulotnymi i kruchymi, jak porcelanowe figurki. Próba uchwycenia gry światła, odgłosów miasta, śpiewu ptaków, zapachu kwiatów i ludzkich emocji, zaklętych w słowa i zdania. Pogoń za tym, co mija z każdą sekundą, bezpowrotnie połknięte przez nienasycony żołądek czasu.
Nad niewielkim, polsko-żydowskim miasteczkiem wstaje dzień. Promienie światła drażnią oczy, rozwierają zaspane powieki, przyspieszają bicie serca i wyrywają umysł z miękkiej waty snu, każąc mu pracować wedle reguł poddanych logice. A jednak w miasteczku nic nie jest zwykłe i logiczne. W każdej cząstce rozwibrowanego kolorami lata tkwi element cudu. W pliszkach, w kwiatach, w zieleniącej się akacji, w koleinach wyżłobionych przez koła wozów, w kurach dziobiących ziarno, w lustrze rzeki, odbijającej słońce i w bocianach kołujących nad powiatem. Miasto budzi się do życia, ale duch powiatu nie spał nigdy. Unosi się nad przyrodą, przedmiotami i ludźmi, stanowi część wielkiego, doskonale skonstruowanego mechanizmu, jakim jest natura. Natura zaś od zawsze pozostaje na usługach czasu. A czas jest nieubłagany. Przemija z każdą sekundą, skazując na zagładę absolutnie każdy element świata. Przeminąć musi kaszarnia Reginy Forem i kury babci Lolka, przeminąć musi kuźnia Adama Ostrowskiego i maszyna do szycia Emilii Kuczyńskiej, przeminąć musi budka Icchaka Safiana, przeminąć musi również grusza, pod którą odpoczywa posługaczka Alina. Unoszący się nad powiatem wraz z bocianami narrator – wszechwiedzący opowiadacz z bliżej nieokreślonej przyszłości – wie, że wszystko pochłonie nicość. I jego samego również. Snuje więc historię tętniącego podskórną energią miasteczka i bohaterów, nieświadomych tego, że są trybikami wielkiego, niezniszczalnego zegara. Młody Lolek ogląda rzeczywistość oczami dziecka i marzy o tym, by kiedyś znaleźć odpowiednie słowa i wszystko opisać, nad rzeką Alina oddaje się kochankowi, stolarzowi Marcinowi Greli, Emilia Kuczyńska i Adam Ostrowski przeżywają dojrzałą miłość, z której siły dopiero zaczynają zdawać sobie sprawę, babcia Lolka po raz kolejny liczy kury, nieufna wobec swoich starych oczu, Regina Forem krząta się po kaszarni, a jej syn Daniel myśli o tym, że chciałby kiedyś pojechać do Wiednia. Nad wszystkim unosi się duch powiatu. I bociany – spokojne i dumne, również jednak poddane sile czasu.
Bociany nad powiatem to niezwykła książka, którą trzeba czytać i smakować powoli, z wyczuciem i skupieniem, by niczego nie przeoczyć. Niezwykła literacka impresja, opis świata, który bezpowrotnie minął i nigdy nie odrodzi się w tej samej formie. Bo rzeczywistością rządzą inne prawa, reguły, które nie pozwalają powstać z prochu Alinie i Marcinowi Greli, które nie pozostawiają miejsca na kaszarnię Reginy Forem i kurnik babci Lolka. Świat nie daje się już zatrzymać w takiej słonecznej stop-klatce. Nie pozwala kontemplować gry światła na miejskim bruku, nie pozwala kontemplować pliszek i dziwnego zapachu dość pospolitych pelargonii. Być może dlatego, że minęła również bezpowrotnie ówczesna, specyficzna wrażliwość, która nakazywała człowiekowi z zachwytem, ciekawością i niejakim zdumieniem przyglądać się przestrzeni, zjawiskom i otaczającym go ludziom. Piotr Szewc jest niezwykłym malarzem nastroju, sprawnie operuje literackim pędzlem i z ogromną siłą oddziałuje na wyobraźnię. Posługuje się słowem tak, że doświadczamy opisywanych przez niego zjawisk wszystkimi zmysłami, czujemy smak owoców i zapach kwitnących kwiatów, rozumiemy niepokój Aliny i słyszymy przyspieszone bicie serca Adama Ostrowskiego, kiedy Emilia Kuczyńska przytula policzek do jego klatki piersiowej.
Umieć wykroić z systemu językowego taką rzeczywistość i takich bohaterów, to naprawdę wielka sztuka. Proza Piotra Szewca rzeczywiście przypomina literackie dokonania Marcela Prousta i Brunona Szulca, co często podkreślają krytycy, mnie jednak nasunęło się również inne porównanie. W barwnych, żywotnych opisach przyrody, podlegającej nieustającym metamorfozom – opisom, które szarpią język i wyciągają z niego nowe, nieznane dotąd porównania i metafory – Piotr Szewc przypomina Alejo Carpentiera, kubańskiego twórcę realizmu magicznego, i jego powieść Królestwo z tego świata. Taki jawi się również powiat, nad którym kołują bociany. Jest królestwem z tego świata – barwnym ogrodem, zamieszkałym przez czujące i myślące istoty. Królestwem z tego świata, które gdzieś kiedyś naprawdę zaistniało. Bociany nad powiatem to kawałek wspaniałej, doskonałej, wybitnej prozy.
Aneta Jadowska "Egzorcyzmy Dory Wilk" (Fabryka Słów)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 03, wrzesień 2014 08:42
- Autor: Kamila Walendowska
Czy gdyby Teodora Wilk trzymała się swojego gatunku, była grzeczną wiedźmą, zadającą się tylko z magicznymi istotami, unikając brzydkich i złych piekielników i pierzastych, byłaby interesującą osobą, o której chciałoby się czytać i z niecierpliwością czekałoby się na kolejny tom powieści? Zdecydowanie nie. Zatem bardzo dobrze, że Dora jest, jaka jest. Jeśli dzieję się coś lub cokolwiek, wiedźma od razu musi być w to wplątana i zaczyna się kolejna wciągająca i ekscytująca przygoda z książką.
Choć Dora nie jest już policjantką i wydawać by się mogło, że „już nic nie musi”, to jednak powrót nawet chwilowy, znów okazał się konieczny. Na stół w prosektorium pod skalpel Bogny trafiają bestialsko zmasakrowane zwłoki trzech kobiet. Wśród wielu ran na ciałach jest coś jeszcze, tajemnicze świecące symbole, które znikają przy pierwszym kontakcie ze skalpelem. Nie wszyscy mają możliwość widzieć owe symbole, jakby były zarezerwowane tylko dla pewnego gatunku oczu. Bogna, choć nie wierzy w zjawiska nadprzyrodzone i w to, że sama ma coś magicznego w sobie, prosi Dorę o pomoc w rozwiązaniu zagadki, gdyż zdaje sobie sprawę, że tylko ona może doprowadzić do ujęcia sadystycznego psychopaty.
Teodora, rozpoczynając śledztwo już na samym początku wie, że nie uda jej się samej tego rozpracować. Użycie konkretnych symboli wskazuje na bardzo silną osobowość. W celu zrozumienia symboliki udaję się do swojego ojca, Leona. Niestety, już na samym początku zostaje przestrzeżona, by nie mieszała się w tę sprawę, gdyż stoją za tym bardzo złe moce. Nasza wiedźma jednak nie odpuszcza i po wiedzę udaję się do samego Belzebuba, a to, jak można się domyślać, nie spodoba się jej prywatnemu diabłu Mironowi. Na szczęście nasz diabełek jakby „wydoroślał” i nie robi już takich scen zazdrości jak w poprzedniej części „Wszystko zostaje w rodzinie”.
To już powoli zaczyna być tradycją, że naszej wiedźmie co jakiś czas zdarza się zapominać o złotej myśli: „przezorny zawsze ubezpieczony” i pakuje się w kłopoty na granicy życia i śmierci. Przez swoją nieostrożność sama wpada w ręce psychopaty, który poddaje ją nieziemskim torturom. A co dalej? Oczywiście splot niefortunnych, przypadkowych i mało komfortowych wydarzeń, który sprawia, że od książki trudno się oderwać. Wśród nich jedna z najważniejszych, a mianowicie rozwiązanie tajemnicy, dlaczego Baal we wcześniejszym tomie powieści postanowił ogłosić Dorę swoją oblubienicą. Jak można się domyślać intencje diabła nie były takie bezinteresowne. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jakie było drugie dno, zapraszam do lektury.
Czy uda się odkryć, kto tak naprawdę stoi za bestialskimi morderstwami? Czy winny zostanie schwytany? Jakie konsekwencje poniesie Dora na skutek przeprowadzonego mrocznego rytuału? Kogo niespodziewanie odwiedzi wiedźma, by uzyskać najważniejsze informacje? Czy uda jej się przeżyć egzorcyzmy, jakim będzie musiała się poddać? Odpowiedzi na te pytania i wiele innych znajdziecie w książce.
Autorka Aneta Jadowska bardzo dobrze skomponowała już piąty tom serii o Dorze Wilk. Doskonała fabuła, która wcale nie musi kończyć się happy endem sprawia, że chce się wrócić i przeżywać przygody na nowo. Polecam.
Aleksandra Szarłat "Celebryci z tamtych lat" (Znak)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 02, wrzesień 2014 11:08