Anna Klejzerowicz "Ostatnią kartą jest śmierć" (Oficynka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 25, czerwiec 2014 09:47
Ostatnią kartą jest śmierć, to wznowienie powieści pióra Anny Klejzerowicz. Główną rolę w książce odgrywa tarot, jego historia, tajniki, a przede wszystkim wpływ jaki wywiera na ludzi. Rolę drugoplanową otrzymała Weronika Daglewska.
Weronika jest dziennikarką kroniki kryminalnej w lokalnej gazecie. A właściwie nią była, ponieważ poznajemy ją jako świeżą bezrobotną, w dodatku chwilę po rozstaniu z wieloletnim partnerem. W trudnym dla siebie czasie, postanawia wybrać się do znanej tarocistki Semiramidy, w nadziei, że usłyszy kilka słów o świetlanej przyszłości jaka na nią czeka tuż za rogiem. Zamiast tego, dowiaduje się z tarota, że czeka na nią niebezpieczeństwo. I na tym teoretycznie historia mogłaby się skończyć, gdyby nie wiadomość usłyszana w radiu- mianowicie ekscentryczna Semiramida zginęła na skutek upadku z okna. Nic dziwnego by w tym nie było, gdyby nie wczesno-poranna godzina zdarzenia, jak i pora roku.
Nie tylko Daglewskiej sprawa wydaje się podejrzana. Mąż tarocistki, znając ją jak nikt inny nie wierzy, że Semiramida po prostu wypadła przez okno. Dlatego też zwraca się do Weroniki z prośbą o pomoc w odnalezieniu ewentualnego mordercy. W trakcie prowadzonego przez Weronikę śledztwa, wychodzi na jaw, iż Semiramida używała tarota, nie zawsze w dobrej intencji- głównie do wpływania na ludzi i ich postępowanie. Jednym ze zmanipulowanych i jeszcze żyjących okazuje się być Damian, zagubiony artysta. Bohaterka i jej towarzysz wspólnie odkrywają krok po kroku sekrety tarota, historię Semiramidy i jej rodziny, by dotrzeć w końcu do prawdy o jej śmierci.
Jest to pierwsza powieść Anny Klejzerowicz, którą miałam okazję przeczytać, mam nadzieję że nie ostatnia. Może książka swą objętością (zaledwie, a może aż 190 stron) nie wskazuje na rozbudowaną fabułę, jednak urzeka czytelnika swą zawiłością i wartką akcją. Przecież żeby książka działała na wyobraźnię czytelnika nie potrzeba 1000 stron☺ Niewątpliwie jest to świetna pozycja dla osób lubiących krótkie historie z dreszczykiem emocji. Ja czekam na kolejne.
Dorota Ponińska "Podróż po miłość. Maria" (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 24, czerwiec 2014 11:30
- Autor: Kamila Walendowska
„Maria” to drugi tom wyśmienitej trylogii „Podróż po miłość”, autorstwa Doroty Ponińskiej. Cóż można o niej powiedzieć? Sugerując się tytułem, można by pomyśleć, że będzie to jakaś miłosna opowieść z happy endem. Faktycznie, miłości jest w niej sporo, ale takiej prawdziwej i wielorakiej. Możemy znaleźć głęboką miłość żony do męża, matki do dzieci, młodzieńczą ślepą miłość, miłość buntowniczą, miłość do sztuki, przyjaźń, miłość romantyczną. Dla równowagi pomiędzy miłością znajdziemy poprzeplatane zawiłe losy bohaterów okupione często skomplikowanymi relacjami międzyludzkimi, trudne wybory, tajemnice, które nie powinny wyjść na jaw, strach, śmierć, żałobę, żal, nienawiść.
Emilia, bohaterka pierwszego tomu, nareszcie wiedzie bezpieczne życie w tureckim haremie ze swoim mężem Zakirem i synkiem Kemalem. Niestety, napięte stosunki pomiędzy Rosją, a Turcją przyczyniają się do wybuchu wojny krymskiej. Honorowy Zakir zaciąga się do wojska i wyjeżdża na front. Haremowe życie Emilii, które dotąd tak lubiła, stało się jałowe i próżne. Pełna tęsknoty, a także obaw o życie męża, postanawia zatrudnić się jako sanitariuszka w szpitalu polowym na froncie. Teściowa Gűlşen nie ukrywa swego oburzenia, nie widzi nic szlachetnego w tym, aby zamężna kobieta dotykała obcych mężczyzn. Pozostawiając syna pod opieką babci, Emilia wraz ze służącą Nadire dociera do portu w Bałakławie. Praca w szpitalu do łatwych nie należy, jednak nie poddaje się, wierzy, że odnajdzie męża. Pewnego dnia poznaje brytyjskiego dziennikarza Russella, który ma dla niej propozycję. W zamian za pewną przysługę obiecuje pomoc w skontaktowaniu ją z Zakirem. Transakcja, choć niezwykle ryzykowna, dochodzi do skutku. W szpitalu kilkakrotnie odwiedza Emilię ukochany. Małżonkowie znów mogą obdarzać się miłością. Podczas wykonywania przez Emilię zadania, jakie zlecił jej Russell, do szpitala trafia Zakir z silnymi objawami cholery. Los kolejny raz zdaje się drwić z młodej kobiety. Emilia odkrywa, że spodziewa się dziecka. Nie chce jednak wracać do haremu bez Zakira, z myślą o nienarodzonym dziecku i jego przyszłości podejmuje decyzję pozostania w Teodozji i prowadzenia pensjonatu na zlecenie słynnego malarza Iwana Konstantynowicza Ajwazowskiego. Wkrótce na świat przychodzi Marysia. Po zakończonej wojnie ze względów politycznych Emilia zataja swoje powiązania z Turkami.
Maria, nieświadoma swego pochodzenia, przy boku artysty Ajwazowskiego odkrywa swój talent malarski, marzy o studiach, zakochuje się, lecz gorące uczucie do najlepszych lokat nie należy. Przeżywa własne dramaty, jak i wspaniałe chwile, których tu już opowiadać nie będę. Zrobiła to bardzo pięknie Dorota Ponińska, a ja nie zamierzam streszczać w wielkim skrócie mistrzowskiej historii. Zachęcam za to do przeczytania fascynującej lektury, obok której nie sposób przejść obojętnie. Nie miałam okazji czytać pierwszego tomu, ale z ręką na sercu przyrzekam, że nadrobię zaległości, jak i chętnie w przyszłym roku kupię trzeci tom „Lilianę”.
Katarzyna Bonda "Pochłaniacz" (Wydawnictwo Muza)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: poniedziałek, 23, czerwiec 2014 09:21
Marcin Pałasz "Elf i dom strachów" (Wydawnictwo Skrzat)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 20, czerwiec 2014 11:18
Już po raz czwarty Marcin Pałasz, „z zawodu pisarz i optymista” zapewnił czytelnikom (z założenia dzieciom, a jak się okazuje w praktyce – także dorosłym) porcję znakomitej lektury, pełnej przygód, humoru i chwil grozy.
W tej części popularnej serii przygodowej Duży i Młody, czyli ojciec z synem, wybierają się celem spotkania autorskiego na parę dni do Jasiennika, gdzie mają nocować w pensjonacie „Pod Wzgórzem”, w którym podobno straszy. Towarzyszy im oczywiście nieoceniony pies Elf, postrzegający wyprawę w całkiem inny, psi sposób. Na miejscu okazuje się, że rzeczywiście w budynku dzieją się bardzo dziwne rzeczy. Bohaterowie są jednak profesjonalnie przygotowani do „łowienia duchów”, mają miernik K2, kamery na podczerwień, dyktafony z technologią EVP i inne tego typu sprzęty. Aby zdobyć to wyposażenie, naruszyli pieczołowicie oszczędzane fundusze na nową lodówkę. Czego jednak nie robi się w imię przeżycia niesamowitych przygód! Czy przydały się specjalistyczne urządzenia i jaką tajemnicę skrywał pensjonat – o tym warto przeczytać!
Trzeba przyznać, że historia opowiedziana dwutorowo – z punktu widzenia Dużego oraz Elfa jest zajmująca i trzyma w napięciu. Straszną atmosferę rozładowuje humor, którego w tej powieści nie brakuje. Jest tu również dużo ciepła wyrażającego się w trosce bohaterów o ukochanego zwierzaka i siebie nawzajem.W treści pojawiają się nawiązania odsyłające do poprzednich tomów serii. Ich nieznajomość nie utrudnia czytania tego tomu, raczej zachęca do sięgnięcia po pozostałe, o ile ktoś dopiero teraz zaczął swoją przygodę z Elfem i jego opiekunami.
„Elf i dom strachów” posiada walory edukacyjne. Wzbogaca słownictwo niepostrzeżenie wprowadzając do dialogów trudne i nieznane z perspektywy kilkuletniego dziecka słowa, następnie je wyjaśniając (np. „rejterować”, „bawialnia”). Poszerza wiedzę o zjawiskach paranormalnych i nowoczesnych technologiach, zahacza także o treści historyczne. Uczy empatii, odpowiedzialności. Te wszystkie wartości są umiejętnie „schowane” pod warstwą fabularną pełną przygód i emocji, przemycone. Przede wszystkim powieść przykuwa uwagę i wzbudza ciarki na plecach - nawet u dorosłego czytelnika, a co dopiero mówić o najmłodszych! Dzieciaki powinny być zafascynowane opowieścią o Elfie i duchach.
Ta książka to taki jakby „Pan Samochodzik” dla najmłodszych, tyle, że bez wątków związanych z historią sztuki. Ma również wiele wspólnego, moim zdaniem, z animowanym „Scooby- Doo”, ale jest o niebo fajniejsza. Pokusić się też można o skojarzenia z prozą Kornela Makuszyńskiego, ze względu na „uśmiechnięty” klimat prozy przygodowej. Coś musi być na rzeczy, skoro autor w 2013r. zdobył Nagrodę im. K. Makuszyńskiego za „Sposób na Elfa”. Wyróżnienie w Konkursie Książka Roku 2012 Polskiej Sekcji IBBY również świadczy o wartości twórczości dla dzieci Marcina Pałasza. Nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejne – szczerze zasłużone nagrody i dalsze tomy cyklu o czworonożnym ulubieńcu.