Katarzyna Bonda "Pochłaniacz" (Wydawnictwo Muza)

Zawód profilera zaczyna być coraz bardziej popularny w naszym kraju, ale nie do końca jest jeszcze doceniany i akceptowany przez stróżów prawa. Za oceanem jest profesją samą w sobie i chyba nie ma przestępstwa na większa skalę, gdzie nie wykorzystywałoby się umiejętności profilowania sylwetki i osobowości sprawcy. Bardzo lubię czytać powieści, w których ukazana jest praca profilerów, z tym większym zaciekawieniem sięgnęłam po najnowszą książkę Katarzyny Bondy, zatytułowaną „Pochłaniacz”, bo czytać o tym pasjonującym zawodzie na naszym polskim gruncie to nie lada gratka.
 
Bohaterką powieści, otwierającej kryminalny cykl „Cztery żywioły Saszy Załuskiej” jest profilerka, była policjantka, matka i kobieta zraniona przez życie. Sasza Załuska. Przeszła przez piekło, a jednak nadal utrzymuje się na powierzchni, chociaż przychodzi jej to z niemałym trudem. Samotnie wychowuje córkę Karolinę, z której poczęciem wiąże się tragiczna i dramatyczna historia. To piętno przeszłości ciągle tkwi w kobiecie, balansującej na granicy ryzyka, tkwiącej w szponach nałogu, który powoli pokonuje. Lecz to jest proces. Czy wyzwoleniem może być praca? Załuska wraca z Anglii do Polski. Ostatnie siedem lat spędziła w Instytucie Psychologii Śledczej w Huddersfield, lecz teraz czuje, że musi wrócić do kraju. Dawne kontakty odżywają i kobieta dostaje zagadkowe zlecenie stworzenia profilu psychologicznego pewnego napastnika. Od tego momentu zaczynają mnożyć się niedopowiedzenia, wkrótce w jednym z najmodniejszych klubów w Trójmieście ginie Igła, gwiazda przeboju sprzed lat, a oskarżona o to zabójstwo młoda kobieta może nie być wcale winna zbrodni. Sasza wsiąka w dawne klimaty, spotyka się ze starymi kolegami z policji, jednak nie jest już tą dziewczyną sprzed lat. Powoli, systematycznie odkrywa kolejne tajemnice, które sięgają kilkudziesięciu lat wstecz. Czy uda się jej rozwikłać zagadkę śmierci Igły? Jaki ma z tym wszystkim związek przebój sprzed dekad „Dziewczyna z północy”? Czy Załuska sama odnajdzie się w nowej rzeczywistości i zwalczy nie tylko demony z przeszłości, ale także to, co teraz czeka ją każdego dnia? No cóż, pierwszy tom po części odpowie na te i wiele innych pytań, ale należy pamiętać, że to dopiero początek i wiele jeszcze kamieni na drodze Saszy Załuskiej.
 
Katarzyna Bonda wiele uwagi poświęciła merytorycznym aspektom pracy profilera, tutaj można naprawdę doszkolić się, jeśli chodzi o metodologię działań, sposoby tworzenia rysu, analizę, pytania, jakie należy zadawać świadkom, na co zwracać uwagę. Widać, że z wielką dokładnością autorka przygotowała tę „zawodową” część powieści, ukazując dosyć duże, wręcz reportażowe przygotowanie w tym zakresie. A wszystko to kosztem akcji fabularnej, bo jeśli spodziewacie się kryminału mrożącego krew w żyłach, tego tutaj nie dostaniecie. Fabuła rozgrywa się powoli, systematycznie dążąc do zaskakującego jednak finału. Bardzo ciekawie rozegrany, może wynagrodzić brak akcji i emocji, które dla mnie osobiście są niezmiernie ważne w książkach, czy też filmach.
 
Podoba mi się też zabieg, stosowany często w seriach kryminalnych i serialach kryminalnych, czyli osobiste aspekty głównych bohaterów, które powoli odsłaniają wszelkie tajemnice z życia postaci i oprócz sprawy kryminalnej, czytelnik ma możliwość poznawania kolejnych sekretów w następnych odsłonach cyklu.
 
Tak więc, podsumowując, „Pochłaniacz” to kryminał, a dla mnie to powieść nawet psychologiczno-obyczajowa z bardzo mocnym podłożem merytorycznym i zagadką, której rozwiązanie jest ukoronowaniem żmudnej czasami akcji. Myślę, że jak na początek cyklu zapowiada całkiem niezłą ucztę, liczę też, że w kolejnych tomach nie zabraknie dynamiki i emocji, co może sygnalizować finał „Pochłaniacza”. 

 

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież