Mila Rudnik "Miłość przychodzi z deszczem" (Prószyński i S-ka)

W życiu są wybory, których nigdy nie powinno się dokonywać i decyzje, których nie powinno się podejmować. Ale nie zawsze możemy pozwolić sobie na taki luksus i czasem ślepy los stawia nas w sytuacjach bez wyjścia, przypominających jazdę ślepą uliczką. I choć wnikliwa analiza argumentów za i przeciw może pomóc w ostatecznym rozstrzygnięciu, to oszacowanie wysokości ceny, jaką przyjdzie nam za dokonane posunięcie zapłacić nie zawsze jest możliwe. Dopiero z biegiem czasu poznajemy rachunek zysków i strat naszych działań.

 

Ania oddała serce Markowi nie pytając o przeszłość i z nadzieją patrzyła w przyszłość, aż do dnia, w którym jej ukochany zginął w wypadku. Miało być pięknie, ślub, wspólne życie, a wystarczyła jedna chwila, by została sama z rozdartym sercem. Praca okazała się idealnym antidotum na ból, ale kiedy po pięciu latach przewrotny los postawił na jej drodze brata bliźniaka Marka – Marcina, „przeszłość” powraca. Lecz czy Ania jest gotowa, by zamknąć ten rozdział swojego życia i przestać  oglądać się za siebie? 

Autorka oparła fabułę książki na fundamentach kłamstwa, które stało się motorem działań bohaterów. Jedna decyzja, małe oszustwo wystarczyły, by życie potoczyło się tak jak nie powinno.  Ale kiedy prawda może zranić wiele osób i odebrać człowiekowi to, co najcenniejsze, egzystencja w kłamstwie i poczuciu winy wydaje się mniejszym złem. Marcin poprosił brata o przysługę, ale czy gdyby wiedział, jak wysoką cenę przyjdzie im za to zapłacić, zdecydowałby się na ten krok? I czy w imię miłości rzeczywiście mamy prawo prosić o wszystko?

Mila Rudnik w intrygujący sposób splata losy bohaterów, by uwikłać ich w trójkąt, którego wierzchołki wyznaczają: miłość, poświęcenie i kłamstwo. Trzy zmienne, a wystarczyły, aby usnuć niebanalną opowieść o skomplikowanych relacjach międzyludzkich i różnych odcieniach życia nasyconą moralnymi dylematami, demonami przeszłości i wyborami między pragnieniami a powinnościami. I choć wszystko zaczyna się i kończy na miłości, to bohaterowie muszą przejść długą drogę zanim zrozumieją, że przed samym sobą nie da się uciec.

Jestem pod wrażeniem kreacji bohaterów i ich losów, tym bardziej, że „,Miłość przychodzi z deszczem” jest debiutem literackim, więc na tym polu autorka nie ma doświadczenia. A mimo to z prostej opowieści stworzyła bardzo emocjonujący obraz, w którym każda postać wiarygodnie odgrywa swoją rolę pozwalając czytelnikowi wczuć się jej w sytuację i zrozumieć motywy działania czy rozterki. Autorka w bardzo plastyczny sposób pokazuje jak łatwo wpaść w spiralę kłamstw i zagubić swoje życie. 

Mila Rudnik posługuje się swobodnym i lekkim stylem, wie jak rozbudzić ciekawość karmiąc odbiorcę strzępami informacji, niedopowiedzeniami i dając przesłanki, że „coś” wisi w powietrzu. I mimo że bieg wydarzeń jest przewidywalny, a zakończenie nieuniknione, to obserwacja zmagań bohaterów dostarcza różnorodnych wrażeń i emocji. 

 

Mnie „Miłość przychodzi z deszczem” porwała i bardzo przyjemnie spędziłam czas w jej towarzystwie. W moim odczuciu jest to literatura kobieca, na którą warto zwrócić uwagę. Lekka, a jednocześnie dotykająca bardzo delikatnej materii i uświadamiająca, że bardzo łatwo jest zrobić o jeden krok za daleko, a powrót ze źle obranej drogi może być bardzo trudny, a czasem wręcz niemożliwy. Polecam. 

 

 

Marta Galewska-Kustra "Z muchą na luzie ćwiczymy buzie" (Nasza Księgarnia)

Książeczka „Z muchą na luzie ćwiczymy buzie, czyli zabawy logopedyczne dla dzieci” ukazała się w ramach serii „Uczę się: mówić, wymawiać, opowiadać”, której koncepcja oraz opracowanie logopedyczne i pedagogiczne są zasługą d. n. hum. Marty Galewskiej-Kustry. Autorka jest logopedą, pedagogiem dziecięcym, pedagogiem twórczości, adiunktem w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. M. Grzegorzewskiej w Warszawie. Specjalizuje się przede wszystkim w terapii opóźnionego rozwoju mowy i zaburzeń artykulacji. Jest współtwórczynią publikacji „Wierszyki ćwiczące języki” oraz członkinią Polskiego Towarzystwa Logopedycznego.

W opowieści o perypetiach muchy Fefe zawarte zostały zadania do wykonania dla dzieci i wskazówki dla rodziców. Ćwiczenia logopedyczne „oprawione” w zabawną fabułę, szkoda jednak, że nie wierszowaną, nabrały atrakcyjniejszej formy. O wiele przyjemniej gimnastykować aparat artykulacyjny, gdy trzeba np. wydawać odgłos zachwytu nad samochodem owada (”Oooo!”), uciekać ze strachu przed psem („Aaaa!”), naśladować jedzenie krówek „mordoklejek”, czy „cmokać” zastanawiając się jednocześnie, dokąd mucha mogłaby wybrać się na randkę ze swoim adoratorem. Ćwiczenia są proste i znane, ale bez nich trenowanie popranej wymowy byłoby niemożliwe. Dzięki Fefe staje się to łatwiejsze i przestaje być nudne. Jej przygody, choć dość absurdalne, są dla dzieci ciekawe i zabawne. Odtąd nikt już na widok muchy nie powie „a, fe!”, bo może to właśnie bohaterka niniejszej historyjki…

„Z muchą na luzie…” to dobra pomoc dla rodziców, dbających o rozwój mowy swojego dziecka. To kolejna pozycja do wspólnego czytania i wspólnej zabawy. Litery są dość duże, niektóre zwroty, zdania pogrubiono. W dymkach zamieszczono polecenia dla dzieci i wyjaśnienia dla dorosłych odnośnie celu danego ćwiczenia i sposobu poprawnego wykonania. Są to treści podane przejrzyście i przystępnie.

Książeczka jako pomoc logopedyczna przyda się także w przedszkolach i poradniach pedagogicznych. Oprócz walorów edukacyjnych ma także estetyczne. Została ładnie i starannie wydana, w twardej oprawie. Zilustrowała ją Joanna Kłos, która studiowała na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, dyplom obroniła w Pracowni Projektowania Plakatu, kilkanaście lat pracowała jako grafik, prowadzi pracownię lalek Romaszop. Ilustracje w jej wykonaniu są delikatne, jasne, akwarelowe, namalowanym postaciom nie można odmówić uroku.

 „Z muchą na luzie ćwiczymy buzie” to znakomita publikacja edukacyjna zachęcająca do rodzinnego treningu logopedycznego, do wspólnego czytania, opowiadania, oglądania i odpowiadania na pytania. Przeznaczono ją dla dzieci w wieku przedszkolnym. 

 

Anita Graboś "Wyspy" (Nasza Księgarnia)

„A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź...” – do tej prośby słowami wiersza Gałczyńskiego dołączam następującą uwagę: tylko nie zapomnij zabrać z sobą kredek i flamastrów. Przydadzą się bardzo, ponieważ Anita Graboś przygotowała książkę do kolorowania dla wszystkich od lat 5 do 105, a jej głównym motywem uczyniła archipelag na Bardzo Spokojnym Oceanie, zamieszkany przez ludzi, którzy uwielbiają spędzać czas w bibliotekach popijając różaną herbatę. Każda przeczytana książka sprawia, że powstaje nowa wyspa-marzenie.

Na kolejnych kartach poznajemy tajemnice wysp, oglądamy tamtejszą roślinność, sposoby podróżowania mieszkańców, świąteczne dekoracje, plan miasteczka, czy wnętrza mieszkań. Autorka wykreowała fantastyczny świat, nieco oniryczny, bajkowy. Zaprosiła nas do współtworzenia „Wysp” poprzez nadawanie barw poszczególnym obrazkom. Zachęciła do rozwijania wyobraźni, wymyślania opowieści na podstawie rysunków.

Zestaw liczy ok. 30 prac i ma postać bloku rysunkowego o dość sztywnych kartkach, z dodatkową tekturką, służącą jako podkładka do kolorowania. Naprawdę, stół czy biurko nie są już konieczne. Rysunki składają się z bardzo dużej ilości detali, często wręcz mikroskopijnych rozmiarów. Toteż wymagają precyzji kolorowania oraz dobrze zaostrzonej kredki, czy cienkopisu. Trzeba wykazać się dokładnością i cierpliwością, więc niekoniecznie jest to publikacja dla maluchów. Za to dla starszaków, dorosłych, wszystkich marzycieli, pasjonatów kolorowania będzie jak znalazł. Dodatkowo można wykorzystać białe „rewersy” i namalować tam coś według własnych pomysłów, bądź dorysować obok „ciąg dalszy” gotowego obrazka.

Anita Graboś jest absolwentką Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, współpracuje z Galerią Zapiecek. Tworzy oryginalną grafikę ubraniową. Zajmuje się linorytem, rysunkiem, ilustracją książkową, ma w dorobku ok. 30 okładek. Jej twórczość charakteryzują prostota, subtelność, baśniowość.

Kolorowanki dla dorosłych są ostatnio bardzo popularne, wręcz modne. Przez niektórych niesłusznie wyśmiewane, niosą radość i relaks coraz większej liczbie osób. Dobrze, że powstają nowe publikacje, a stoją za nimi polscy autorzy. 

„Wyspy” Anity Graboś to fantastyczna podróż do niezwykłej krainy, przynosząca wspaniałą zabawę i odprężające zajęcie. Chwyćmy więc za kredki i temperówki. Do dzieła!

 

Emilia Padoł "Dżentelmeni PRL-u" (Prószyński i S-ka)

W kolorowych czasopismach dużą popularnością cieszą się rubryki „z życia gwiazd”, artykuły na temat znanych aktorów, piosenkarzy, sławnych osób ze świata sceny i estrady. Ze sporym zainteresowaniem czytelników spotykają się też biografie, zbiory wspomnień, listów. Literatura faktu świeci triumfy obok wciąż mocno trzymającej się beletrystyki.

W ten „modny” – w dobrym tego słowa znaczeniu - nurt wpisuje się książka Emilii Padoł- dziennikarki i antropolożki literatury. „Dżentelmeni PRL–u” to bliźniacza publikacja odnośnie do „Dam PRL-u”. Tym razem autorka skupiła się na dziwięciu postaciach polskiej kultury, mężczyznach, których charyzma, atrakcyjność, talent, ambicje budziły i chyba nadal budzą podziw. To ikony tamtych czasów. Każdy z nich był dżentelmenem, choć niekoniecznie w tym podstawowym, słownikowym znaczeniu tego słowa. Każdy tkwił w jakiejś sytuacji. Oto mamy zatem barwne portrety dżentelmenów w modzie, opałach, kostiumie, objęciach. A w tych ramach poczytamy o takich znakomitościach jak: Leopold Tyrmand, Zbigniew Cybulski, Marek Hłasko, Leon Niemczyk, Daniel Olbrychski, Stanisław Mikulski, Jerzy Zelnik, Andrzej Łapicki i Jan Nowicki. 

Sporo już o nich wiemy, albowiem wiele na ich temat napisano, o czym świadczą bogate przypisy. Nie każdy jednak dysponuje aż tak pełną wiedzą o ulubionych aktorach, czy pisarzach. Z tej książki może się wiele dowiedzieć, znaleźć fakty, ciekawostki, które go zaskoczą. Np. o tym, dlaczego twarz Hłaski na zdjęciach wykrzywiona jest grymasem, czyj pradziadek był bratem dziadka gen. Jaruzelskiego, kogo szkolili Amerykanie na komandosa, i co się działo w „miasteczku walecznych Asteriksów”. Anegdot jest tu mnóstwo.
Trzeba przyznać, że Emilia Padół niezwykle skrupulatnie przygotowała materiał do swojej książki, którą opatrzyła ponad 700 przypisami, odnosząc się do wywiadów, artykułów prasowych, internetowych, biografii itp. Dla czytelnika będzie to nie tylko źródło wielu informacji o znanych aktorach i pisarzach, ale i przyczynek do rozszerzania ich poprzez sięgnięcie do innych publikacji. 

„Dżentelmeni PRL-u” to zbiór napisanych w lekkim stylu szkiców biograficznych, w których nie znajdziemy sensacji, czy kontrowersyjnych opinii. Autorka opowiada z wyczuciem, humorem, bez oceny i krytyki. Czyni to z klasą, przybliżając czytelnikom osobowości bohaterów, nie przytłaczając zbędną ilością dat i szczegółów. Udało jej się połączyć 9 tak różnych postaci w jednej książce, przedstawić w przyjętym przez siebie aspekcie i pokazać, że są między nimi punkty wspólne. Lektura warta uwagi, pozwalająca spędzić czas w przyjemny i ciekawy sposób.