"Na Pragę nie wrócę" Elżbieta Wichrowska (MG)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 02, kwiecień 2014 23:16
Na Pragę nie wrócę Elżbiety Wichrowskiej jest jedną z tych książek, w których miejsce akcji wydaje się równie ważne, jak bohaterowie. Ważniejsze nawet, albowiem to właśnie przestrzeń definiuje postaci, wpływa na ich zachowanie, kształtuje postawy, wyznacza granice znanego im – bądź nieznanego – świata. Wichrowska pisze głównie o Warszawie, ale nie tylko. Znajdziemy tu również literackie obrazy Wenecji, Rzymu, Nancy, a także... Nowego Dworu Mazowieckiego. Portrety miast niekiedy estetycznie wysublimowane, malownicze, poetyckie, a niekiedy zaskakujące, ocierające się o naturalizm i turpizm. Jedno jest pewne – Wichrowska przypomina czytelnikom o istocie i potędze genius loci. I czyni to z wielką pompą.
Magdalena jest pisarką i historykiem. Przekroczyła magiczną i nieco demonizowaną „czterdziestkę”, pracuje na uczelni i stara się napisać książkę o Warszawie, jednak wciąż brakuje jej weny, skupienia, chęci... Ma dorosłą córkę, z którą łączy ją dziwna więź, niedawno wyzwoliła się z mocno toksycznego związku, przyjaźni się z nieco starszawym gejem i dwiema kobietami „po przejściach”. Oprócz tego Magdalena lubi podróżować, oglądać filmy o Jamesie Bondzie, pić wino, czytać książki i rozmawiać o Warszawie, a raczej opowiadać o niej. O metamorfozach miasta, jego znanych i nieznanych bohaterach – władcach, politykach, poetach i damach lekkich obyczajów, o uliczkach, teatrach i kamienicach, które przetrwały wojnę i widziały, jak tworzy się historia. To właśnie największa pasja Magdy. Warszawa. Choć, jak sama przyznaje, stolica nie jest jej miastem rodzinnym, małą ojczyzną i swoistą Doliną Issy, którą wciąż usiłuje odnaleźć. A jednak to właśnie Warszawa najsilniej kobietę definiuje, nie pozwala o sobie zapomnieć i stwarza wciąż na nowo. Plac Zamkowy, Mokotów, Plac Bankowy, Wilanów, Brudno, Saska Kępa i wreszcie Praga, gdzie bohaterka spędziła wczesną młodość. Praga jest tutaj szczególnie ważna i postrzegana na dwa sposoby. Po pierwsze jako miejsce owiane złą sławą, widziane przez pryzmat stereotypów i miejskich legend, a zarazem powoli wyrastające ponad uprzedzenia, poddawane rewitalizacji, piękniejące i unowocześniające się z każdym dniem. Po drugie Praga staje się tutaj symbolem utraconej młodości, przeszłości, do której niekiedy nie można, nie warto i nie trzeba nawet wracać. Bo człowiek się zmienia, tak samo jak przestrzeń wokół niego, i to, co odpowiadało nam dawniej, należy poddać reinterpretacji, zobaczyć na nowo i od zera zdefiniować. A tego właśnie Magdalena boi się najbardziej. Nie potrafi stać się w pełni samodzielna, nie może zrobić kroku do przodu. Nie umie pogodzić się z tym, że młodość odeszła. Że to już za nią. Że nie da się zwyczajnie cofnąć czasu...
Na Pragę nie wrócę to przepięknie napisana powieść, pełna poezji i ciepła, radości i bólu, pasji i humoru, trudnych do odmalowania egzystencjalnych lęków i nadziei na lepsze jutro, którą nosi w sercu każdy człowiek. Wichrowska nie przywiązuje się mocno do fabuły, snuje dygresje, przetyka wątek główny pojedynczymi historyjkami, z których każda ma pretensję do osobnej opowieści, wplata retrospekcje, portrety drugoplanowych bohaterów i ciekawe refleksje dotyczące funkcjonowania świata w ogóle. To również książka o przyjaźni, silnej i trwałej, ale nie zawsze pięknej, a także o różnych formach miłości, która bywa niekiedy tak trudna, że staje się dla człowieka niemożliwa do zniesienia. Przede wszystkim jednak powieść Wichrowskiej traktuje o emocjonalnej niedojrzałości, o lęku przed dorosłością, starością, przed odpowiedzialnością, samodzielnością i przed oglądaniem rzeczywistości przez racjonalny filtr. Autorka zwraca ponadto uwagę na genius loci – na słynny „geniusz miejsca”, przestrzeń, która człowieka określa, dopełnia, która kształtuje jego charakter, wyznacza ścieżki, inspiruje, a niekiedy narzuca styl życia i wyznawane wartości. Jednostka ludzka nigdy nie jest w stanie oddzielić się od tego, co na zewnątrz – od tła, z jakim tworzy integralną całość. I dlatego właśnie Magdalenie na każdym kroku towarzyszą duchy miasta – cienie dawnych mieszkańców Warszawy i przeszłość przeżywana wciąż na nowo.
Elżbieta Wichrowska po mistrzowsku operuje słowem, ma znakomite wyczucie stylu i przede wszystkim potrafi bez reszty wciągnąć czytelnika w swoją opowieść. A później z wprawą, niczym niewidzialny cicerone, prowadzi nas przez podwójny labirynt – labirynt warszawskich ulic i labirynt emocji doświadczanych przez bohaterów. To bardzo dojrzała powieść, mądra, wzruszająca i pełna celnych spostrzeżeń. Mnie szczególnie przypadła do gustu również z uwagi na niecodzienny i niebanalny obraz Warszawy – tego dziwnego starego-nowego miasta, w którym człowiek zakochuje się powoli i z trudem, ale na zawsze.
"Z jednej gliny" Liliana Fabisińska (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 01, kwiecień 2014 11:57
Seria "Babie lato" okazała się niezawodna - oto ukazał się kolejny świetny tom, tym razem pióra Liliany Fabisińskiej - dziennikarki, redaktor dawnego czasopisma "Filipinka", autorki znanej dotychczas ze sztuk teatralnych oraz książek dla dzieci i młodzieży. Tym razem napisała coś dla starszych czytelników. W powieści "Z jednej gliny" zaczytałam się od pierwszego wejrzenia! Już fragment zamieszczony w materiałach promocyjnych przekonał mnie i rozbudził apetyt na dalszy ciąg, a całość mnie nie rozczarowała, pochłonęłam ją z przyjemnością.
Autorka oddała głos bohaterkom, które na przemian relacjonują to, co się dzieje. Dzięki temu poznajemy różne spojrzenia na pewne sprawy, czy też zbieramy różne kawałki tej samej historii. Zastosowanie takiej formy narracji jest ciekawym zabiegiem, rzadko chyba spotykanym w tzw. "babskiej" literaturze. Już poprzez pierwsze wypowiedzi kobiet na zapoznawczych zajęciach z ceramiki uwidaczniają się ich cechy. Lena wydaje się nieśmiałą, niepewną siebie szarą myszką. W trakcie rozwoju akcji poznamy jej przygody z kotem, kłopoty z facetami oraz... zupełnie inne, zawodowe oblicze. Jakie ma zadanie do wykonania? Gośka to roztrzepana, zwariowana gaduła, istny MacGyver w spódnicy, na wszystko ma pomysł i sposób, jej pomoc jest nieoceniona. Niby taka zaradna, twardo stąpająca po ziemi, a jednak żyje złudzeniami i buduje swą przyszłość u boku francuskiego ukochanego w idyllicznej winnicy. Czy przejrzy na oczy? Marta - na początku wzbudza niechęć: jest zasadnicza, chłodna, zdystansowana. Z czasem okazuje się, że dobra z niej przyjaciółka, owszem ma swoje dziwactwa, które śmieszą, ale tak naprawdę to jej sytuacja wcale nie jest wesoła. Na pewno wiele czytelniczek mogłoby się utożsamić z problemem Marty. Czy uda się jej spełnić marzenie o dziecku? Na koniec Nora - sprawczyni całego zamieszania z gliną - matka pięciorga rudowłosych dzieci, bliska depresji i bankructwa. Co się stało z jej mężem i czy piec do wypalania ceramiki kryje jakąś tajemnicę?
Odpowiedzi na te pytania oraz garść innych spraw znajdziemy w lekkiej, wciągającej, żywym językiem napisanej powieści, która ma duże szanse zdobyć wiele czytelniczych serc. Określiłabym ją mianem komedii obyczajowej, w której pod płaszczykiem zabawnych sytuacji i wręcz groteskowych, przejaskrawionych scen, mieszczą się poważne problemy, takie jak niemożność zajścia w ciążę, pogodzenie się z utratą bliskiej osoby, zaślepienie uczuciem i życie złudzeniami. Doprawdy trudno się nie śmiać obserwując przesadne zachowanie Marty (np. pozycję w taksówce czy "ubiór" chroniący przed toksoplazmozą), czy zachować powagę, czytając o pobycie Nory i Karolka na targach funeralnych. Pod warstwą komediowych pozorów, niczym pod szkliwem, znajduje się forma z solidnej gliny - porcja życiowych doświadczeń.
Trzeba przymrużyć nieco oko i dać się porwać biegowi wydarzeń, by wyłowić to, co najważniejsze. O skomplikowanych sprawach, problemach i życiowych zakrętach niekoniecznie trzeba pisać śmiertelnie poważnie. Nie powinno się też robić sobie z nich żartów. Liliana Fabisińska umiała to wypośrodkować. W dodatku obyczajową historię zabarwiła lekko nutą romantyczną oraz kryminalną.
Przyznam, że lektura wciągnęła mnie niesamowicie i wsiąkłam w jej świat. Chciałabym zapisać się na kurs ceramiki w pracowni powieściowej Nory, dowiedzieć się, jak potoczyły się dalsze losy Leny, Gośki i Marty. To właśnie jest wada tego typu książek - zbyt szybko się kończą, budzą ochotę na więcej, na następny odcinek perypetii osób, które się polubiło, na kolejne dialogi i zwroty akcji.
"Z jednej gliny" to przesympatyczna powieść o przyjaźni, kobiecej solidarności i typowych babskich kłopotach. Bohaterki, które zetknął ze sobą los, różnią się charakterami i stylem bycia. Są jak kubki i filiżanki z zupełnie innych kompletów, ale – po bliższej analizie - okazuje się, że są z jednej gliny i potrafią sobie pomagać, wspierać się i co też istotne, lubią ze sobą spędzać czas. Można powiedzieć, że książek i filmów o kilku przyjaciółkach było już na pęczki, ale nie widzę przeszkód, by powstawały kolejne, zwłaszcza takie w stylu serii "Babie lato". Takich właśnie opowieści nam potrzeba - życiowych, mądrych, pisanych z sercem i humorem, bo chyba o to chodzi w literaturze określanej mianem "kobieca".
„Motylek” – Katarzyna Puzyńska (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 26, marzec 2014 18:51
Wraz z początkiem lutego 2014 roku na czytelniczym rynku pojawiła się kryminalna powieść pod delikatnym tytułem „Motylek”. Debiut literacki polskiej autorki Katarzyny Puzyńskiej można zaliczyć do bardzo udanego. Lektura ta zawiera w sobie wszystko to, co tworzy dobry kryminał, a wbrew pozorom ten gatunek wcale nie jest łatwy. Początkująca pisarka, Katarzyna Puzyńska, podołała temu zadaniu i stworzyła powieść, która mimo dość pokaźnych rozmiarów (600 stron) przykuwa uwagę czytelnia i nie pozwala rozstać się z fikcyjnym światem.
"Grecka mozaika" Hanna Cygler (Rebis)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: niedziela, 23, marzec 2014 19:11
Hanna Cygler mówi o sobie, że jest pisarką lubującą się w romantycznych historiach. Mogę się z tym zgodzić, ale nie do końca jest to prawda. Bo w jej powieściach, oprócz uniesień serca, szukania szczęścia w życiu, walki z przeciwnościami losu, jest zawsze solidna podstawa społeczno-obyczajowa doskonale osadzona w realiach historycznych.
Nie inaczej jest w jej najnowszej powieści, zatytułowanej „Grecka mozaika”, gdzie autorka funduje nam kolejną podróż przez lata, przez różne miejsca, wrzucając nas w szalony wir wydarzeń, które podane w smakowity sposób sprawiają, że nie można się oderwać od tej książki. Poznajemy rodzeństwo greckich uchodźców, Anastazego i Jannisa Kassalisów, którzy wraz z rodzicami mieszkają w małej wiosce w Bieszczadach.