"Bez pożegnania" Barbara Rybałtowska (Axis Mundi)

 Poznajemy historię na wiele sposobów, podręczniki podają fakty, programy dokumentalne i filmy fabularne przedstawiają ją obrazami i relacjami naocznych świadków. Możemy także sięgnąć po książki biograficzne, które słowami oddają te dramatyczne momenty. Osobista perspektywa i mikroskala sprawiają, że zaczyna się dostrzegać czym faktycznie były dziejowe wydarzenia i z czego zbudowana jest Historia pisana z dużej litery. Na nią składają się setki tysięcy podobnych i jednocześnie całkowicie indywidualnych opowieści.

 

Polskie lato, pełne dojrzewających owoców, grzybobrań, ale też pracy i wakacji w gronie bliskich. Gdzieś tam jest wielkomiejski świat, lecz w Hajewiszczach żyje się czym innym – żniwami, pójściem do szkoły i rychłym spotkaniem z mężem oraz zwykłą codziennością. Nic wielkiego i ważnego, jednak to cisza przed burzą – wojną, która już na samym początku zmiecie wszystko, a przynajmniej tak się wówczas wydaje Zosi. Nie tak miało być … Ale może jeszcze będzie normalnie … Nadzieja jest jeszcze w pociągu, gdy kobieta przytula córeczkę Kasię, chociaż łzy i niewiedza co stanie się za chwilę obezwładnia o wiele silniejszych niż ona. Kolejne dni i początek gehenny jaką przyjdzie nie tylko im dwojgu stawić czoła. Kiedy wydaje się, że gorzej nie będzie po prostu jest, lecz przecież tuż obok śpi trzyletnie dziecko i wciąż nie ginie wiara, że mąż przeżył. Rodzina została w okupowanej Polsce, lecz przecież w końcu nastąpi powrót, do tych których się kocha i za którymi tęskni się. Kolejne miejsce na mapie i znowu walka by przeżyć, a w tle tym tajga, potem monumentalne góry, w końcu afrykańska ziemia – nie polska. Wojna jest odległa i bliska, wciąż obecna w myślach i w sercu, nie pozwala zapomnieć o zadanych już ranach i wciąż uderza w słabych i silnych. Życie toczy się, a Zosia nie poddaje się, chwyta się każdej szansy dającej obietnicę, że wróci do Warszawy i spotka się z członkami rodziny z jakimi nie zdążyła się pożegnać.

 

Druga Wojna Światowa naznaczyła świat na dekady, ale za tym dziejowym huraganem stoją przede wszystkim ludzie, małe i wielkie narody oraz … człowiek z rodziną. Barbara Rybałtowska opowiada kameralną historię swoich najbliższych oraz własną, ale nie dosłownie. Pisarka nie używa wielkich słów, nie podkreśla i tak już dramatycznej fabuły, zamiast tego przedstawia sagę rodzinną, prawdziwą do bólu oraz będącą źródłem łez. „Bez pożegnania” nie pozwala na obojętność, szybkie przewracanie kartek nie jest spowodowane znudzeniem, lecz chęcią poznania losów postaci – rzeczywistych i stających się coraz bliższymi. Wojna jest tłem, motywem głównym zaś to co z sobą niesie czyli strach, cierpienie i walka, nie ta frontowa, lecz o to by przeżyć kolejne dni, tygodnie. Na pierwszym planie są  dwie bohaterki – matka i córka, ta druga kilkuletnia. Oderwane od znanych sobie ludzi nagle, niezdające sobie sprawę z tego co ich za chwilę czeka i skonfrontowane z brutalną rzeczywistością. Pisarka nie czyni z czytelników biernych obserwatorów, którzy stoją na zewnętrz i tylko przez okienną szybę oglądają co się dzieje w środku. Zamiast tego uchyla drzwi do przeszłości, zaprasza do jej poznania z punktu widzenia ludzi jakim odebrano prawie wszystko, oprócz nadziei. Surowa Syberia, egzotyczny Pakistan i gorąca Afryka, miejsca gdzie zostali rzuceni Polacy przez wojenną zawieruchę, nie ma w nich piękna z programów podróżniczych, jest za to lęk, przerażający głód, śmierć zbierająca obfite plony i nie patrząca na płeć i wiek. To jedna strona medalu, w drugiej jest codzienna egzystencja czyli niewolnicza praca, wycieńczający klimat i ciągła obawa o dziecko oraz niewiedza czy kiedykolwiek zobaczy się kogokolwiek bliskiego. Tygodnie zamieniają się w miesiące, te w lata, wywózka stała się początkiem podróży w niewiadomym celu, ale za to coraz dalej od Polski. „Bez pożegnania” czyta się na przysłowiowym jednym tchu, to za pierwszym razem, za drugim  zaczyna się dostrzegać detale jakie umknęły wcześniej, a przy następnym emocje na pewno nie będą mniejsze.

 

 

 

„Kroniki Drugiego Kręgu. Naznaczeni Błękitem” Ewa Białołęcka (Jaguar)

Talent wydaje się darem, który otwiera wiele drzwi, a ten kto go posiada wygrał los na życiowej loterii. Jednak czy naprawdę jest to szansa, bez której człowiek straciłby coś istotnego? Czasem przeznaczenie obdarowując zdolnościami naznacza czymś co nie jest łatwe do zaakceptowania i wymaga poświęceń. Nie jest łatwo rozwijać się kiedy czuje się swoją odmienność i trzeba przezwyciężyć przeszkody jakich inni nie zauważają.

 

Wyróżnianie się pośród ludzi nie zawsze jest czymś chcianym. Kamyk chciałby być podobnym do innych wiejskich dzieciaków. Niestety nie jest taki jak oni, głuchoniemy chłopiec w dodatku obdarzony magicznym talentem wcale nie ma w życiu z górki, wprost przeciwnie. Ma światu do udowodnienia niejedno lub raczej ludzie oczekują tego od niego. Czy warto walczyć o uznanie? Lęk przed potężnymi magami jest duży, lecz jeszcze większy przed pokazaniem swoich umiejętności oraz przed ich oceną. Jak szybko może się odmienić człowieczy los? Wystarczy na chwilę dać się ponieść emocjom by diametralnie zmieniła się życiowa sytuacja, a upragniona błękitna wstęga stała się mnie namacalna. Kamykowe plany ulegają zmianie, podobnie jak i kilku jeszcze osób. Poza Kręgiem także można egzystować i przede wszystkim poznawać otoczenie, pełne zadziwiających rzeczy. Jednakże czyhają w nim również zagrożenia oraz trzeba stawić czoła nieznanym do tej pory emocjom. Pozostaje jeszcze kwestia magicznych umiejętności – niezwykłych i sprawiających, że czasem proste sprawy komplikują się, a te złożone okazują się nadzwyczaj proste. Przyjaźń bywa w takich momentach tym co pozwala spojrzeć na wszystko z innej perspektywy i wybór całkiem nowej ścieżki, wcześniej nie dostrzeganej.

 

Świat pełen magii i mitycznych stworów, barwny i niezwykle plastycznie oddany stanowi odpowiednią kanwę dla przygód młodych magów obdarzonych niezwykłymi zdolnościami. Ewa Białołęcka dała czytelnikom do rąk intrygującą z jednej strony, a baśniową z drugiej opowieść z nieszablonowymi bohaterami, w której nic nie jest oczywiste, nawet jeśli takie początkowo wydaje się. W pierwszym tomie serii „Kronik Drugiego Kręgu” poznajemy głównych bohaterów oraz ich drogę, czasem dość krętą, do poznania swojego talentu oraz przede wszystkim siebie samego. Autorka nie zapomniała o detalach tworząc postacie, przedstawiła je tak by bez trudu można było ich sobie wyobrazić, natomiast wyraziste cechy charakteru nie pozwalają im być jednymi z wielu. „Naznaczeni błękitem” to nie tylko książka dla młodszych odbiorców, starsi również znajdą w niej interesującą pozycję, gdyż pod magiczną warstwą kryją się następne – opowiadające o dorastaniu i skomplikowanych uczuciach, drzemiących w dojrzewających głowach. Ewa Białołęcka nie ucieka od trudniejszych tematów, wprost przeciwnie – baśniowy po części klimat pozwala na swobodne poruszanie istotnych problemów oraz tego co z sobą niosą. Jednak „Kroniki Drugiego Kręgu” są przede wszystkim pierwszorzędną fantastyczna lekturą, przenoszącą czytających do krainy gdzie nic nie jest oczywistym, inność staje się czasem pierwszym krokiem do niecodziennych przygód, a niezwykli przyjaciele są podporą w trudnych chwilach i niekiedy bywają niezłym utrapieniem.

 

 

 

 

"Obca w świecie singli" Krystyna Mirek (Edipresse Książki)

,,Obca w świecie singli”  należy do gatunku  literatury obyczajowej, po którą chyba najrzadziej sięgam. Jednak nie żałuję żadnej minuty spędzonej nad tą powieścią. Wiesz dlaczego?  Bowiem autorka, w swej wydawać by się mogło lekkiej historii, zawarła bardzo współczesny problem, jaki dotyka często młodych partnerów i małżonków.  Tam gdzie normalnie kończą się książki zdaniem ,, I żyli długo i szczęśliwie” pani Krystyna zaczyna swoją opowieść. Przedstawiając szarą rzeczywistość, z którą muszą się zmierzyć zakochani. Jaką zapytasz ?  Praca, dom, wychowywanie dziecka, problemy życia codziennego nie jeden najsilniejszy związek zburzyły. Tak jest i tutaj. Poznajemy dwie rodziny, łączące bardzo wiele pomimo, że się nie znają. Mamy Karolinę, Patryka i ich córkę Lenę oraz Agnieszkę, Jakuba i córkę Martynkę. Obie pary prowadzą własne restauracje, lecz te związki dalekie są od ideału. Kiedy więc Patryk zostaje przyłapany na zdradzie, a Agnieszka zostawia Jakuba, nasza dwójka musi poradzić sobie z nową rzeczywistością, która nazywa się samotność. Los sprawia, że Karolina i Jakub łączą siły i zaczyna się prawdziwa akcja. Bowiem kobieta musi uratować swoją upadającą restaurację. Natomiast Kuba, pomimo iż jest najlepszym kucharzem zostaje  wyrzucony z rodzinnego interesu po rozstaniu z Agnieszką, musi znaleźć sobie pracę. Uwierz mi, ta dwójka tworzy świetny duet i genialne miejsce do jedzenia. Jednak czy znajdą szczęście i miłość?

    Karolina i Jakub, choć są czołowymi bohaterami tej powieści, nie są bez wad, co bardzo mi się spodobało. Można więc spokojnie utożsamiać się z nimi, odnajdując w nich nas samych. Fabuła prowadzona naprzemiennie pozwala bliżej poznać ich perypetie.  Czytając tę książkę miałam wrażenie, że oglądam film, co uważam za cechę wspaniałego kunsztu pisarskiego. Już teraz wiem dlaczego autorka  uważana jest za królową lekkiego pióra. Książka jest bardzo życiowa i niejedna osoba może powiedzieć,, oto moje życie”. W przepiękny sposób pisarka przedstawiła problemy dzisiejszych rodzin, pokazując jak kruche są teraz relacje między członkami rodziny. Wtrącający się teściowie, problemy finansowe, praca do późnych godzin, powodują, że zatracamy się w wirze konsumpcjonizmu zapominając o tym co tak naprawdę jest ważne. Miłość, rodzina, wsparcie, bezpieczeństwo wydają się być daleką  mrzonką. Jednak nie martw się, zakończenie jakie zaserwuje Ci pani Krystyna, daje nadzieję na lepsze jutro.

Podsumowując książka bardzo mi przypadła do gustu, jest idealna na taki letni odpoczynek  na leżaku. Powieść ta napisana jest lekkim i przyjemnym stylem, czyta się ją bardzo szybko. Fabuła jest wciągająca, a czytelnik kibicuje postaciom, w ich dążeniu do celu. Bohaterowie są genialni  i z przyjemnością odwiedziłabym ich restauracją, by spróbować kuchni Jakuba i pogadać z Karoliną. Polecam wszystkim tym, którzy chcą zrelaksować się, przeczytać coś lekkiego, lecz mądrego. Powiem Ci w sekrecie, że szybciutko muszę nadrobić wcześniejsze pozycje autorki, bo naprawdę bardzo spodobał mi się jej styl pisarski J

"Właśnie tak!" Anna Szafrańska (Novae Res)

 Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, zwłaszcza kiedy oznacza to powrót bolesnych wspomnień. Jednak czasem coś nas popycha do kroku, jakiego nie chcieliśmy zrobić i obawialiśmy się jego skutków. Pamięć bywa zawodna oraz wybiórcza, nie zawsze pamiętamy to co powinniśmy i zapominamy o szczęśliwych chwilach. Nie jest łatwo stawić czoła temu co wciąż jest zadrą w głowie i przede wszystkim sercu.

 

Co może czekać dziewczynę  w miejscu gdzie będzie musiała się zmierzyć z przeszłością, od której kiedyś uciekła? Stefania od lat stroniła od Drzewicy, ułożyła sobie życie w Warszawie i jest szczęśliwa, przynajmniej przez większość czasu. Jednak coś ją popchnęło, by wbrew danym sobie obietnicom, powrócić do punktu wyjścia. Czy był to błąd? Trudno dziewczynie osądzić swoją decyzję kiedy szaleją w niej emocje, radość miesza się z bólem, no i na dodatek staje się w oko z kimś kogo się nie spodziewała. Jak na tak krótki czas Stefania miała aż nadto wrażeń, a to przecież dopiero początek jej pobytu  w Drzewicy i zapowiada się, że kolejne dni mogą być równie obfite w uczuciowe burze. Przyjęcie zaproszenia na wesele wydaje się zbyt dużym wyzwaniem, lecz czy ucieczka da spokój? Rozsądek i serce rzadko kiedy idą w parze, szczególnie kiedy od lat ten pierwszy wiódł prym, a to drugie wciąż starało się by rany się zabliźniły. Nie jest łatwo patrzeć na chwile gdy spełniają się marzenia innych, nawet jeśli są to najbliżsi, wciąż przed oczyma pojawiają się niechciane obrazy, no i pozostaje jeszcze kwestia tego co wydarzyło się niedawno … Czy dać się ponieść chwili czy też lepiej pozostać wiernym bezpiecznym zasadom? Nie tylko Stefania zadaje sobie to pytanie, ktoś także przeżywa uczuciową huśtawkę, rozważania za i przeciw ani nie są łatwe, ani nie przynoszą spokoju. Wątpliwości to jedno, drugą stroną tej samej monety jest tęsknota za tym o czym marzyło się od dawna i teraz jest tak blisko. Pozostaje jedynie podjąć decyzję …

 

Lubicie niecierpliwe pożerania oczami kolejnych zdań stron by jak najszybciej dowiedzieć się co wydarzy się dalej? Jeśli tak, to koniecznie przeczytajcie najnowszą książkę Anny Szafrańskiej, historia w niej opowiedziana jest z gatunku tych, których nigdy nie ma się dość i gdy kończy się z jej postaciami nie da się szybko pożegnać. "Właśnie tak!" skradnie wasze serca, a bohaterowie staną się przyjaciółmi. Humor i gorąca atmosfera towarzyszą od początku do ostatnich stron, ale to nie wszystko, gdyż autorka po raz kolejny ukryła przed czytelnikami poważniejszą warstwę – pełną emocjonalnych blizn i uczuciowej niepewności. Zaskakujące zwroty akcji, ciekawe dialogi i przede wszystkim fabuła, w jakiej znalazło się miejsce na spotkanie przeszłości z możliwymi scenariuszami przyszłości, stanowi mieszankę czytelniczą gdzie śmiech i drżenie serca idą z sobą w parze. „Właśnie tak!” nie jest w żadnym razie przesłodzoną opowieścią o miłości, wprost przeciwnie – jest w niej niepewność, obawa przed zranieniem, bolesne wspomnienia, ale i nadzieja na zdobycie tego co wydawało się nieosiągalne. Ból i szczęście stoją na przeciwległych biegunach uczuć, jednak czasem dzięki temu pierwszemu uczymy doceniać się to drugie, łączy je dość kręta droga i w „Właśnie tak!” jest ona zauważalna. Wyważenie lżejszych i cięższych elementów nie zawsze służy opowiadanej historii, w tym przypadku sprawia, że czas podczas czytania upływa zdecydowanie zbyt szybko, lecz od czego są powroty do lektury.