• Skocz do głównej treści strony
  • Skocz do menu nawigacyjnego i logowania

Nawigacja i wyszukiwanie

Nawigacja

  • Wywiady
  • Recenzje
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Redakcja

Szukaj

Click for: Promotional Hats
Jesteś tutaj: Home

Filmowe CPA

Przeglądaj

  • Aktualności
  • Recenzje
  • Wywiady
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Konkursy
  • Blog
  • Partnerzy
  • Pliki do pobrania
  • Redakcja
  • Wasza twórczość
  • Mapa strony
  • Polityka prywatności

Ostatnio komentowane

  • Patronat naszego portalu - "Wspomnienia w kolorze sepii" Anny J. Szepielak. Wydawnictwo Nasza Księgarnia. (15)
  • Wywiad z Karoliną Wilczyńską, autorką m.in. "Anielskiego kokonu" (46)
  • Wywiad z Marią Ulatowską, autorką m.in. "Kamienicy przy Kruczej" (48)

Odwiedza nas

Odwiedza nas 47 gości oraz 0 użytkowników.

Jan Brzechwa "Sto bajek" (Wydawnictwo Skrzat)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: sobota, 09, styczeń 2016 12:30

Klasyki nigdy nie za wiele, a twórczość Jana Brzechwy to niewątpliwie solidna pozycja w kanonie literatury dla dzieci. W dodatku bardzo lubiana, wręcz uwielbiana przez mniejszych i większych czytelników. Wychowują się na niej kolejne pokolenia. Niech każdy sobie przypomni, gdzie ma te ukochane książeczki z dzieciństwa, te zaczytane, z pożółkłymi kartkami lichego papieru, z naddartą okładką albo i już bez niej całkiem. Na pewno niejednemu gdzieś się zapodziały, zniszczyły, czy zostały dawno temu oddane komuś młodszemu. A przecież tak miło do Brzechwy powrócić i własnym potomkom poczytać…
Toteż z ogromną radością witam niedawno wydany zbiór ponad stu utworów popularnego literata, prześlicznie ilustrowany przez Ewę Podleś.

W „Stu bajkach” znajdziemy zarówno znane i lubiane teksty (np. „Kaczka dziwaczka”, „Leń”,  „Na straganie”, „Sójka”) , jak też mniej znane utwory (np.„Talerz”, „Król i błazen”, „Ziewadło”, „Natka-szczerbatka”). Będą to wiersze krótsze i dłuższe, mniej lub bardziej niepoważne, zmierzające w stronę absurdu, pobudzające wyobraźnię, żonglujące słowami i związkami frazeologicznymi. Do wyboru, do koloru. Dla każdego coś miłego. A wybór mamy ogromny, bo skorzystać możemy aż z ośmiu działów. I tak, posłuchamy„Co w trawie piszczy”, damy „Nurka do wody”, zobaczymy jak „Lata ptaszek”, poznamy „Gorzkie prawdy” i będziemy pleść „Androny”, niektórzy dostaną „Po nosie”, będą też historie „Wyssane z palca”. Na koniec zaś „Prosimy do zwierzyńca”.
Oto twórczość Brzechwy w pełnej krasie, o wysokiej klasie – każdemu przyda się.

Atutem tego wydania jest przejrzystość i umiarkowanie. Zastosowano wyraźną, sporą czcionkę. Strony są białe i nie na każdej widnieje ilustracja. Nie ma natłoku obrazków, pstrokacizny, tak często, niestety, spotykanej w książkach dla dzieci. Zachowano zdrowy minimalizm, nie tracąc jednocześnie „na urodzie” książki. Ilustracje w wykonaniu Ewy Podleś są bowiem barwne, pomysłowe, przemawiają do wyobraźni i bardzo pasują do treści.
Tytuły ułożono z kolorowych liter, numerację strony zaznaczono kolorowym czworobokiem - innym kolorem dla każdego działów. Estetyka jest na bardzo wysokim poziomie.

„Sto bajek” Jana Brzechwy to księga solidnie wydana, zdaje się, że przetrwa wiele lat i wytrzyma łapki małych użytkowników. Dostarczy wielu uśmiechów i wzruszeń zarówno małym, jak i dużym czytelnikom. Niezbędnik każdej domowej biblioteczki!

Dodaj komentarz

Tomasz Mackiewicz "Spowiedź" (Videograf)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: piątek, 08, styczeń 2016 10:36
Autor: Agata Piątek


Spowiedź
to polska powieść kryminalna, debiut Tomasza Mackiewicza. 

W podwarszawskiej miejscowości Ogrody, na pozór spokojnej i idyllicznej dochodzi do tragedii, która szybko obiega cały kraj. Wierna parafianka zostaje zabita przez proboszcza, który zaraz po morderstwie popełnia samobójstwo. Córka ofiary nie może pogodzić się ze śmiercią matki i nie wierzy też w winę proboszcza, dlatego zaczyna prowadzić własne śledztwo. Kilka tygodni później, Olga Wagner, redaktorka jednego z warszawskich wydawnictw dostaje rękopis, którego autor twierdzi, że sprawa wygląda inaczej niż przedstawia ją policja. Redaktorka zaintrygowana całą sprawą jedzie do Ogrodów i zaczyna węszyć.

Fabuła i zagadka są dobrze skrojone. Pomimo tego, że można się domyślać, kto jest sprawcą, do końca nie ma pewności. Autor kieruje wydarzeniami w taki sposób, że w pewnym momencie nie wiadomo już kto jest ofiarą, a kto zawinił. Olga próbując rozwiązać zagadkę dociera do kolejnych ludzi, zaczyna współpracę z miejscowym blogerem – Rafałem Grabowskim, sięga do spraw, które miały miejsce jeszcze w czasie II wojny światowej. 

Autor wprowadza w książce wiele wątków, w kilku okresach, w tym dwa oddalone są od siebie zaledwie o dwa tygodnie. Jest też również rozdział, który opowiada o  wydarzeniach z 1945 roku – przyznam szczerze, że to właśnie ten fragment najbardziej mnie zaintrygował, a zarazem bardzo wzruszył. Szkoda, że autor nie poprowadził tego wątku dokładniej, bo z chęcią dowiedziałabym się więcej o wydarzeniach z tamtego okresu. Rozwikłanie tajemnicy może nie było dla czytelnika szokiem, ale wyjaśnienie całej sytuacji i zawiłości dostarczyło odpowiedzi na pytania, a przy okazji wyszła na jaw sytuacja sprzed siedemdziesięciu lat.

Styl autora jest bardzo przyjemny w odbiorze, nie nudzi opisami, sprawnie wprowadza dialogi, które są wiarygodne, niewymuszone. Postaci, które stworzył również są realistyczne, aczkolwiek ciężko jest opowiedzieć o nich coś więcej. Autor operuje językiem poprawnie, nie upraszcza, ale nie wprowadza też górnolotnych zwrotów – pisze językiem przystępnym, prostym, lecz solidnym. Spowiedź  to kryminał, który czyta się szybko i łatwo, zwłaszcza, że objętościowo nie jest zbyt obszerny.

Powieść uważam za udany debiut. Przebojowa kobieta w roli samozwańczej detektyw, niewyjaśnione morderstwa, tajemnica z przeszłości i prowincjonalny klimat Ogrodów tworzą ciekawą całość. Spowiedź wciąga, z każdym rozdziałem czytelnik chce wiedzieć co wydarzy się dalej – może nie na tyle, że nie może tej książki odłożyć, ale jak tylko odłoży, to ta kusi, żeby przeczytać jeszcze kilka stron. Styl i język jakimi posługuje się autor są naprawdę dobre i to właśnie uważam za największy atut książki. I śmiem sądzić, że kolejne powieści – o ile takowe autor ma w planie, mogą być tylko lepsze.

Dodaj komentarz

Ola Makowska, Jerzy Horsten "Tadzik się nudzi" (Wydawnictwo Skrzat)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: czwartek, 07, styczeń 2016 09:54

Dzieci nudzą się nie tylko w czasie deszczu. Najlepsze lekarstwo na nudę to jednak nie interaktywne, drogie zabawki lecz WYOBRAŹNIA. Wystarczy tak niewiele, aby ją uruchomić. Potrzebny jest tylko jakiś impuls, aby klucz „zaskoczył” i otworzył drzwi do krainy zabawy i przygód. Tadzika, bohatera książeczki wymyślonej i zilustrowanej (a właściwie „zmalowanej”) przez Olę Makowską, a „ubranej w słowa” przez Jerzego Herstena, zaprowadziła tam „cienka, czerwona linia”. Chłopiec, zaintrygowany snującą się nitką, dał się ponieść fantazji. Doświadczył wielu niezwykłych przygód, wśród nich m.in. uratował biedronkę, spotkał stworka Włóczka i baranka, zagrał na harfie i przepłynął wartką rzekę. A to wszystko za sprawą… kłębka włóczki. Tak zwyczajnego z pozoru, a przecież dającego tyle rozmaitych możliwości wspaniałej, kreatywnej zabawy. 

Ta książeczka przyciąga uwagę niebanalną szatą graficzną, która stanowi integralną całość z tekstem. Rysunki są minimalistyczne, skoncentrowane na konkretnych elementach ( np. ruda czupryna Tadka i naszkicowana tylko jego sylwetka). Głównym motywem kolejnych stron jest włóczka – przedstawiona mocną, wyrazistą kreską, w kolorze czerwonym. Tekst „zachowuje się” adekwatnie do treści, czyli bywa powiększony, pogrubiony, zwija się lub… blednie, a czasem, aby go przeczytać, trzeba przekręcić książkę.

Pokuszę się o stwierdzenie, że to taka „grafika dla smyka”. Dzięki książkom tego typu dzieci obcują ze sztuką ilustratorską na wysokim poziomie artystycznym, jako odbiorcy są traktowane serio. Nie ma tu miejsca na kicz, kolorową „papkę” wizualną. Wszystko jest przemyślane, doskonale podane, bez zbędnych elementów – po prostu sama „esencja”.

„Tadzik się nudzi” to publikacja, z którą nudzić się nie można. Jest pomysłowa, inspirująca, pobudzająca wyobraźnię, a przy tym starannie wydana – w twardej oprawie, na kredowym papierze, z dużą dbałością o każdy szczegół. Wyróżnia się spośród innych książeczek. To perełka wydawnicza współczesnej literatury dla najmłodszych (przedział wiekowy ok. 4-7 lat) Będzie ozdobą i atrakcją dziecięcej biblioteczki. 

 

Dodaj komentarz

Arkadiusz Niemirski "Testament bibliofila" (Wydawnictwo Skrzat)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: środa, 06, styczeń 2016 11:57

Testament bibliofila to wznowienie wydanej w 2005 roku powieści Arkadiusza Niemirskiego pod tym samym tytułem. Tym razem wydania podjęło się Wydawnictwo Skrzat, nadając powieści niezwykłą, dostosowaną do wieku czytelnika okładkę. Autora tej powieści nie trzeba jakoś szczególnie przedstawiać, gdyż kultowa seria książek o Panu Samochodziku większości czytelnikom jest znana. Arkadiusz Niemirski bowiem po śmierci Zbigniewa Nienackiego kontynuował przygody bohaterskiego Pana Tomasza.

Zakochany w Kórnickim zamku, architekt oraz bibliofil, Emanuel Karski po swojej śmierci zostawia rodzinie dość oryginalny testament. Każdemu ze spadkobierców zostaje przekazana płyta CD. Ale żeby nie było tak łatwo, dostęp do zawartości płyty broni hasło. Kto je jako pierwszy wpisze otrzyma skarb. Nikt z rodziny jednak nie potrafi go odgadnąć. Najstarsza Barbara, która decyduje się wynająć detektywa. Najmłodszy, chodzący z głową w chmurach, niepoprawny romantyk i poeta, Patryk i modelka bez pracy, Joanna. Czwartą płytę otrzymuje tajemnicza kochanka bibliofila, której nikt nie widział na oczy. Sprawa nie jest łatwa. Rodzina nie utrzymuje ze sobą kontaktów, więc nie wiedzą jak mają zabrać się do rozszyfrowania hasła. Z pomocą, zza grobu przychodzi im sam architekt. Na spotkaniu u mecenasa, który był realizatorem ostatniej woli Karskiego, spadkobiercy otrzymują podpowiedź, który odsyła ich do Kórnika, miasta w Wielkopolsce. I tak oto zaczyna się wyścig z czasem. Kórnicki zamek zostaje wręcz oblężony przez wszystkich naraz i każdego z osobna. Plus detektyw Juliusz Barber, który wspólnie ze swoim asystentem Omnibusem są zwalniani i na nowo zatrudniani przez rodzinę Karskich.

Arkadiusz Niemirski niewątpliwie ma talent do łączenia faktów z literacką fikcją. Niewątpliwie przykuwa czytelnika wieloma zwrotami akcji, szybkim tempem czy ilością tajemnic. To powieść w stylu Indiana Jones, Lary Croft, czy przywołanego powyżej Pana Samochodzika. Aby odnaleźć skarb bohaterowie muszą wykazać się intelektem oraz wiedzą, a w tym wszystkim może, a nawet musi uczestniczyć i sam czytelnik. I niech nikogo nie zwiedzie niepozorna postać detektywa.

Dobre dialogi, niejednokrotnie powodujące uśmiech na twarzy, dobrze zarysowani bohaterowie plus zaskakujące zakończenie, to wszystko powoduje, że od książki naprawdę ciężko się oderwać. Kartka za kartką dajemy wciągnąć się w wir wydarzeń do tego stopnia, że ma się ochotę przyjechać do Kórnika i wraz z bohaterami zamieszkać w pensjonacie. Jakimś cudem wepchnąć się do fabuły i pomóc faworyzowanej postaci rozszyfrować zagadki pozostawione przez Emanuela Karskiego.

Testament bibliofila, to przygodowo – detektywistyczna powieść przeznaczona dla młodzieży oraz dzieci starszych. Jednak bez obaw sięgnąć po nią może również dorosły czytelnik, miłośnik tajemnic, zagadek, zamków czy legend. W fantastyczny sposób, i przede wszystkim przestępny dla młodszego czytelnika, autor przedstawia historię kórnickiego zamku, jego właścicieli, legend z nim związanych czy bibliotecznych zbiorów. Na uwagę zasługują wplecione życiorysy takich osób jak Tytus Działyński, poznański arystokrata, założyciel bibliotecznych zbiorów w Kórniku, miłośnik starodruków i rękopisów, czy Teofilia Działyńska zwana Białą Damą, która po dziś dzień straszy w zamku. Kto jej nie zna, ten swoje pierwsze kroki powinien postawić w Kórniku, a potem pochylić wzrok nad Testamentem bibliofilia lub odwrotnie. Jak, kto woli. Polecam!

Dodaj komentarz

Arkadiusz Niemirski "Pojedynek detektywów" (Wydawnictwo Skrzat)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: środa, 06, styczeń 2016 11:49

Kolejna powieść kontynuatora Pana Samochodzika doczekała się wznowienia. Podobnie jak Testament bibliofila, Pojedynek detektywów ukazał się nakładem Wydawnictwa Skrzat, które i tym razem zadbało o ciekawą szatę graficzną okładki.

Arkadiusz Niemirski w Pojedynku detektywów zabiera czytelnika do Oporowa, miasta w województwie łódzkim, leżącego nieopodal (15 kilometrów) Kutna. Bohaterem oraz jednocześnie narratorem powieści jest Artur Burski, nauczyciel matematyki z Warszawy. Wciela się on w rolę detektywa i udaje do zamku w Oporowie. Wraz z innymi konkurentami, którzy na czas poszukiwań przyjmują pseudonimy, otrzymuje nietypowe zadanie. I tak oto: Lara Croft, Miss Marple, James Bond, Harry Potter, Porucznik Colombo, Hanussen oraz Liberales, nasz główny bohater pod pseudonimem. Wszyscy w ciągu tygodnia mają odnaleźć ukryty skarb. Tylko tyle i aż tyle. Zwycięzca otrzyma zapłatę – 20 tysięcy euro. Każdy z sobie znanych pobudek staje do udziału w wyścigu. Każdy z siedmiorga detektywów ma swoje tajemnice i  niekonwencjonalne metody. Łączy ich jedno: chęć wzbogacenia się.

Niestety, początkowo Pojedynek detektywów nuży, bowiem akcja nie ma zawrotnego tempa, a brak punktu widzenia w powieści innych osób niż Artura Burskiego trochę doprowadza do jednostajności, a chwilami wręcz do nudy. Na szczęście, dość szybko autorowi udaje się wyjść z tego impasu i wciągnąć czytelnika w wir często niebezpiecznych wydarzeń w Oporowie i jego okolicach. Trochę również w lekturze zabrakło mi różnego rodzaju nowoczesnych gadżetów, którymi mogliby poszczycić się detektywi. Ale uwaga: tak naprawdę ich brak absolutnie nic nie ujmuje fabule, ani nie przeszkadza bohaterom w poszukiwaniach skarbu.

Pojedynek detektywów to wielowątkowa, trzymająca w napięciu powieść. Właściwie do samego końca Niemirski nie ujawnia ani kawałka z finalnego rozwiązania. Fabuła została perfekcyjnie przemyślana i doskonale spisana. Nie ma tam nic zbędnego czy niepotrzebnego. Pisarz cały czas plącze i celowo nie dopowiada wszystkiego do końca. Całość przypomina klasyczne powieści detektywistyczne z wyjątkowym historycznym klimatem, takim który właściwie czuje się od pierwszej strony. Mamy więc pełno tajnych skrytek, intryg, szpiegowania, ukrywania się, mamy porwania i podsłuchy. A to wszystko to tylko namiastka i zapewniam, że po przejściu wstępu nie będzie nudził się ten, kto sięgnie po Pojedynek detektywów. Fabuła lektury toczy się dość sprawnie. Im bliżej odnalezienia skarbu tym wydarzenia stają się straszniejsze i większego kalibru. Odkrywamy też prawdziwe twarze i powody pojawienia się detektywów w oporowskim zamku. Atmosfera gęstnieje z każdym rozdziałem, a odkrywane przez bohaterów fragmenty historii układają się w całość, by ostatecznie przejść do zaskakującego, jakże logicznego rozwiązania. Niewątpliwie obok książki nie można przejść obojętnie. Zaryzykuję stwierdzenie: nie można przejść nie przeczytawszy jej!

Pojedynek detektywów podobnie jak Testament bibliofila to pozycje dedykowane młodzieży. Jednak po obie powieści z powodzeniem może sięgnąć pełnoletni czytelnik, do czego zdecydowanie zachęcam. Szczególnie polecam osobom ceniącym w literaturze zagadki przeszłości, skarby oraz historię zaprezentowaną w lekkiej, przestępnej formie.

Dodaj komentarz

Lucyna Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria" (Prószyński i S-ka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: wtorek, 05, styczeń 2016 12:47

Kiedy powiedziało się „a”, trzeba powiedzieć „b”. Po porcji wrażeń i emocji, jakich dostarczył mi pierwszy tom sagi „Kobiety z ulicy Grodzkiej”, czyli „Hanka”, nie miałam najmniejszych wątpliwości, że sięgnięcie po drugi tom stanowi tylko kwestię czasu. Jak potoczą się losy Wiktorii, córki krakowskiego aptekarza? To pytanie na pewno nurtowało wszystkich czytelników. Autorka nie zamierzała dać na to łatwej i prostej odpowiedzi. Przeciwnie, pogmatwała dzieje bohaterów, sprawiając, że powieść z każdą kolejną stroną fascynuje coraz bardziej. 

Rok 1912. Wraz z Wiktorią wyruszamy do Paryża, gdzie kobieta nie ustaje w poszukiwaniach swojego ukochanego, by przekazać mu ważną informację. Przeżywa prawdziwy sprawdzian uczuć, znajduje przyjaźń i odkrywa swój talent plastyczny. Paryskie wydarzenia okażą się brzemienne w skutki. I to dosłownie. Nie zdradzę tu wielkiej tajemnicy fabuły, bo o tym mowa w opisie na okładce. Otóż niebawem na świat przybędzie kolejna potomkini obarczonego klątwą rodu… Wiktoria będzie musiała zmierzyć się nie tylko z samotnym macierzyństwem. Wkrótce ona i jej najbliżsi, pani Kasperkowa, Joasia, współpracownica z apteki Zosia, staną w obliczu wojennej rzeczywistości. Gdzie znajdą ostoję w trudnym czasie? Jaką rolę odegrają rodzice Filipa i co działo się z nim samym? Czy Wiktoria wykorzysta szansę zbudowania rodziny? Na ile „klątwa” zdeterminuje jej los? O tym wszystkim przeczytacie w drugim tomie sagi.

Przyznam, że choć wiele zdarzeń można przewidzieć, to i tak sporo nas zaskoczy, a emocji również w tym tomie brakować nie będzie. Dostarczy ich zwłaszcza otwarte zakończenie, zawieszenie akcji w ważnym momencie. I po raz kolejny przyjdzie zastanowić się nad ludzkimi charakterami, zaletami i wadami, słabościami, skłonnościami, bo choć czas i miejsce inne, to one jakby niezmienne, ciągle te same…. Nie znużą nas drobiazgowe opisy, czy rozbudowane dygresje, bo takowych w tej powieści po prostu nie ma. Lucyna Olejniczak zdążyła już przyzwyczaić czytelników do operowania konkretem, unikania dłużyzn i pozostawiania tylko tego, co niezbędne. Dała się także poznać jako twórczyni wyrazistych postaci i ciekawie odmalowanego tła. 

Autorka zgrabnie nawiązywała do pierwszej części, nie wyjawiając zbyt wiele. Na upartego, ktoś, kto nie czytał „Hanki”, poradzi sobie bez jej znajomości, ale jednocześnie nabierze ochoty na uzupełnienie fabuły. Zasiane zostało także ziarno pod kolejny tom, oto bowiem oprócz Matyldy pojawił się Lulek, a także bliźniaki, do tego jeszcze mamy „wiedeńską” gałąź rodziny Bernatów, również nie bez komplikacji. 

Przekornie powiem tak: nie czytajcie „Wiktorii”, nie sięgajcie po „Hankę”. Chyba, że lubicie obgryzać paznokcie niecierpliwiąc się „i co dalej, co dalej?”. Poczekajcie na „Matyldę” i wtedy dopiero hurtem pochłońcie całą sagę. Tylko pamiętajcie, aby zabrać się za lekturę w weekend, albo weźcie urlop, bo zarwana noc jest pewna jak amen w pacierzu.
Natomiast do autorki mam taką prośbę: Pani Lucyno, niech Pani nie każe nam długo czekać  na trzeci tom „Kobiet z ulicy Grodzkiej” i niech Pani powoli już zastanawia się nad kolejną sagą albo solidnym, opasłym tomiszczem nowej powieści. Głodni wrażeń czytelnicy nie mogą się doczekać. 

 

Dodaj komentarz

Jan Brzechwa "Sto bajek" (Skrzat)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: poniedziałek, 04, styczeń 2016 12:02
Autor: Agata Piątek

Każdy mały czytelnik prędzej czy później na swojej drodze natknie się na bajki Jana Brzechwy. Kto z nas nie zna Kaczki dziwaczki czy Na straganie?  Sto bajek Jana Brzechwy to zbiór najpiękniejszych bajek z dzieciństwa każdego czytelnika, z którymi każde dziecko powinno się zapoznać.

Na początek nie sposób nie wspomnieć o pięknym wydaniu książki. Twarda oprawa i świetnej jakości druk zapewni lekturze trwałość na długie lata. Książka zawiera przepiękne ilustracje autorstwa Ewy Podleś, które dodatkowo umilą czytanie najmłodszym. 

Bajki są podzielone na kilka kategorii: Wyssane z palca, Po nosie, Prosimy do zwierzyńca, Androny, Gorzkie prawdy itd. Całość jest bardzo przejrzysta i nawet dla dzieci, które dopiero uczą się czytać, książka ta będzie doskonałą pozycją. 

W każdej kategorii znajdziemy bajki znane i lubiane przez wszystkie dzieci, ale też bajki mniej popularne, ale równie zabawne, ciekawe i pouczające.  Dziecko czytając dzieła Brzechwy nie tylko dostaje śmieszną historyjkę, ale też morał, który w większości przypadków jest bardzo zrozumiały i prosty w przekazie.  

Sto bajek to książka idealna na prezent dla każdego dziecka na każdą okazję,  jestem przekonana, że tę pozycję wydawniczą każdy mały czytelnik na długo zapamięta, a historyjki w niej opowiedziane zapadną w pamięć na długi czas.  

 

Dodaj komentarz

Barbara Wicher "Hura! Mamy pieska!" (Skrzat)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: niedziela, 27, grudzień 2015 13:00

Niewielka, bo licząca około 30 stron książeczka, o kwadratowym formacie przypomniała mi czasy dzieciństwa, kiedy czytałam mnóstwo opowiadań, baśni i historyjek, sukcesywnie gromadzonych przez rodzinę dla małej czytelniczki. Cóż, wtedy jednak nie było takich pięknych i kolorowych wydań. Cieszyliśmy się tym, co po prostu było. Teraz dzieci są bardziej wybredne, ale i mają o wiele większy wybór. Multum propozycji na wydawniczym rynku, feeria barw i różne atrakcje sprawiają, że często trudno się zdecydować. Może choć trochę uda mi się pomóc?

Dla dzieci w wieku mniej więcej 3-7 lat, szczególnie tych, które chciałyby mieć psa lub mają go od niedawna, proponuję ciepłą, zabawną i mądrą książeczkę pt. „Hura! Mamy pieska!” Barbary Wicher. Już wykrzykniki w tytule zapowiadają, że będzie to lektura pełna emocji.
 
Ida dostała na urodziny Tofika. Słodki jak cukierek szczeniak dostarczał dużo radości, ale wymagał wychowania, nauczenia go odpowiedniego zachowania i zasad bezpieczeństwa. Mama obiecała, że gdy piesek będzie się starał, to dostanie złoty medal. Dzieci, Ida i jej brat Oskar miały zatem przed sobą trudne zadanie. Tofik bowiem potrafił nieźle narozrabiać. Zupełnie jak małe dziecko. Czy zasłuży na medal?

Krótka, podzielona na trzy rozdziały opowieść pokazuje, że posiadanie wymarzonego zwierzaka to nie tylko zabawa, ale i obowiązki oraz ogromna odpowiedzialność. Zanim jednak dziecko dojdzie do takich wniosków, będzie z entuzjazmem śledziło, co porabia Tofik i czy w końcu otrzyma medal w nagrodę za zachowanie, będzie się świetnie bawiło oglądając kolorowe, wesołe ilustracje Agnieszki kłos-Milewskiej. Może nawet samo przeczyta tę książeczkę? Duża, wyraźna czcionka i proste zdania pomogą w samodzielnej lekturze. 

Autorka, z wykształcenia nauczycielka, tłumaczka języka francuskiego i pisarka ma w swoim dorobku m. in. cykl fantastyczny o przygodach Tybalda oraz książkową wersję perypetii Detektywa Łodygi znanego dzieciom z telewizyjnego ekranu, ale zdaje się, że podbije serca milusińskich także serią o Tofiku.

Zanim więc wasze dziecko zawoła „Hura! Mamy pieska!” zawołajcie „Hura! Mam nową książeczkę”. 

 

Dodaj komentarz

Więcej artykułów…

  1. "Poczytaj mi, mamo. Księga szósta" (Nasza Księgarnia)
  2. Ewa Stadtmüller „Najpiękniejsze opowieści pod choinkę” (Skrzat)
  3. Ewa Ornacka, Karolina Szymczyk-Majchrzak "Pajęczyna strachu" (Rebis)
  4. Katarzyna Bajerowicz, Marcin Brykczyński "Opowiem ci mamo, skąd się bierze miód" (Nasza Księgarnia)

Strona 51 z 129

  • Start
  • poprz.
  • 46
  • 47
  • 48
  • 49
  • 50
  • 51
  • 52
  • 53
  • 54
  • 55
  • nast.
  • Zakończenie

Copyright © 2012 Polscy autorzy. Wszelkie prawa zastrzeżone.

biuro rachunkowe opole - tłumacz przysięgły włoskiego Wrocław - masaz Walbrzych - kontenery Strzegom - Płyty polerowane granitowe Strzegom

profesjonalny dobry hosting

Ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
ZAMKNIJ
Polityka Plików Cookies

Serwis nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies.
Pliki cookies (tzw. "ciasteczka") stanowią dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i przeznaczone są do korzystania ze stron internetowych Serwisu. Cookies zazwyczaj zawierają nazwę strony internetowej, z której pochodzą, czas przechowywania ich na urządzeniu końcowym oraz unikalny numer.

Pliki cookies wykorzystywane są w celu:
  1. dostosowania zawartości stron internetowych Serwisu do preferencji Użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych; w szczególności pliki te pozwalają rozpoznać urządzenie Użytkownika Serwisu i odpowiednio wyświetlić stronę internetową, dostosowaną do jego indywidualnych potrzeb;
  2. tworzenia statystyk, które pomagają zrozumieć, w jaki sposób Użytkownicy Serwisu korzystają ze stron internetowych, co umożliwia ulepszanie ich struktury i zawartości;
  3. utrzymanie sesji Użytkownika Serwisu (po zalogowaniu), dzięki której Użytkownik nie musi na każdej podstronie Serwisu ponownie wpisywać loginu i hasła;
W ramach Serwisu stosowane są dwa zasadnicze rodzaje plików cookies: "sesyjne" (session cookies) oraz "stałe" (persistent cookies). Cookies "sesyjne" są plikami tymczasowymi, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika do czasu wylogowania, opuszczenia strony internetowej lub wyłączenia oprogramowania (przeglądarki internetowej). "Stałe" pliki cookies przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika przez czas określony w parametrach plików cookies lub do czasu ich usunięcia przez Użytkownika.

W ramach Serwisu stosowane są następujące rodzaje plików cookies:
  1. "niezbędne" pliki cookies, umożliwiające korzystanie z usług dostępnych w ramach Serwisu, np. uwierzytelniające pliki cookies wykorzystywane do usług wymagających uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  2. pliki cookies służące do zapewnienia bezpieczeństwa, np. wykorzystywane do wykrywania nadużyć w zakresie uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  3. "wydajnościowe" pliki cookies, umożliwiające zbieranie informacji o sposobie korzystania ze stron internetowych Serwisu;
  4. "funkcjonalne" pliki cookies, umożliwiające "zapamiętanie" wybranych przez Użytkownika ustawień i personalizację interfejsu Użytkownika, np. w zakresie wybranego języka lub regionu, z którego pochodzi Użytkownik, rozmiaru czcionki, wyglądu strony internetowej itp.;
  5. "reklamowe" pliki cookies, umożliwiające dostarczanie Użytkownikom treści reklamowych bardziej dostosowanych do ich zainteresowań.
W wielu przypadkach oprogramowanie służące do przeglądania stron internetowych (przeglądarka internetowa) domyślnie dopuszcza przechowywanie plików cookies w urządzeniu końcowym Użytkownika. Użytkownicy Serwisu mogą dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących plików cookies. Ustawienia te mogą zostać zmienione w szczególności w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym zamieszczeniu w urządzeniu Użytkownika Serwisu. Szczegółowe informacje o możliwości i sposobach obsługi plików cookies dostępne są w ustawieniach oprogramowania (przeglądarki internetowej).
Operator Serwisu informuje, że ograniczenia stosowania plików cookies mogą wpłynąć na niektóre funkcjonalności dostępne na stronach internetowych Serwisu.
Pliki cookies zamieszczane w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i wykorzystywane mogą być również przez współpracujących z operatorem Serwisu reklamodawców oraz partnerów.