Aktualności
Eliza Piotrowska "Ortografia - twardy orzech, ale każdy zgryźć go może" (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 16, sierpień 2017 07:58
Zanim zabrzmi pierwszy dzwonek, w naszej znowu zreformowanej szkole, warto zaopatrzyć się w książkę pióra Elizy Piotrowskiej z ilustracjami Oli Krzanowskiej. To może być remedium na wszelkie ortograficzne bolączki!
Trudno tę publikację jednoznacznie określić - to taki rymowany "podręcznik" z ćwiczeniami. Podręcznik nie w sensie szkolnym, ale dosłownym - to książka, którą warto mieć pod ręką, by lekko i przyjemnie przyswoić sobie zasady skomplikowanej polskiej ortografii. Kolorowa, atrakcyjna forma wydaje się zachęcająca dla dzieci, które dopiero rozpoczynają wspinaczkę po szczeblach edukacji i czeka na nie niejedno dyktando.
Eliza Piotrowska, autorka i ilustratorka książek dla dzieci, tłumaczka z języka włoskiego, znana m.in. z serii "Tupcio Chrupcio" i "Ciocia Jadzia", przedstawiła ortograficzne reguły w formie zabawnych, wpadających w ucho, rymowanych wierszyków, w których umieściła mnóstwo przykładów wyrazów o danej pisowni. Znajdziemy tu wierszowane recepty na pisownię ó, u, rz, ż, ch, h nie tylko te podstawowe dotyczące wymiany np. ó/o, czy rz/r, ale też cały szereg końcówek ( np. unek, usia, ów, ówna), wyrazów z daną literą na początku, czy końcu wyrazu. Autorka pochyliła się nad pisownią ś , si, ź, zi, ć, , ci, ń, ni, dź, dzi, nad kłopotliwymi końcówkami ą, om, ę, em. Nie zabrakło reguł pisania "nie razem czy osobno oraz wielką czy małą literą. W każdym dziale znajduje się też fragment poświęcony wyjątkom od danej reguły. O ile materiał jest uporządkowany i przejrzyście przedstawiony, to zabrakło, moim zdaniem spisu treści, który znacznie ułatwiałby odnalezienie akurat potrzebnego działu. Zakładam bowiem, że tej książki nie będzie się za każdym razem czytać od deski do deski, a sięgać do niej w poszukiwaniu wybranych treści.
Ortograficzne nauki z wierszyków trzeba wykorzystać w ćwiczeniach o różnorodnej formie: są to pytania, puste pola i zdania do uzupełnienia, krzyżówki. Utrwaleniu wiedzy sprzyjają podsumowania. Rymy pomogą w nauce słuchowcom, dla wzrokowców pomocne będzie oznaczenie kolorem danych liter, czy końcówek. W podsumowaniu na końcu książki autorka podsuwa cenną wskazówkę, jak opanować język, który ma tyle reguł i trudnych słów - otóż istnieje sprawdzony sposób:
"To są książki i... czytanie!
Bo osoba która czyta,
z ortografią jest obyta,
gdyż sukcesu tkwi połowa
w tym, że oko widzi słowa"
( s. 111)
"Ortografia - twardy orzech, ale każdy zgryźć go może" to wspaniała pomoc dydaktyczna, która może być wykorzystywana zarówno na lekcjach, jak też podczas pracy w domu. Nauka poprzez humor i zabawę przynosi najlepsze efekty. Polecam także "Jak się nie bać gramatyki? "Marcina Brykczyńskiego z tej samej serii.
Agnieszka Tyszka "Zosia z ulicy Kociej. W ciekawych czasach" ( Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: poniedziałek, 31, lipiec 2017 09:34
Obecne czasy są aż nadto ciekawe, doświadczyła tego na własnej skórze bohaterka serii książek Agnieszki Tyszki, która wraz ze swoją zwariowaną rodzinką i zwierzakami mieszka przy ulicy Kociej. Zosia jest już w szóstej klasie i coraz rzadziej czyni zapiski w poczciwym zeszycie. Częściej udziela się na klasowym forum i korzysta z sms-ów. W "pamiętniczku" udziela się jej młodsza siostra, Mania, mistrzyni słowotwórstwa i zabawnych neologizmów.
Co słychać u dziewczynek? Zosia z jednej strony cieszy się, że zniesiono test szóstoklasisty, bo testy "są stresujące, głupie i niczego nie sprawdzają" ( s. 9), z drugiej - żałuje, że nie pójdzie do upatrzonego gimnazjum, tylko będzie - zgodnie z nową reformą szkolną - siódmoklasistką. Mania uczęszcza do pierwszej klasy i przeżywa kryzys. Nie ma tam nikogo znajomego, jest "bezparczasta", bo jest jedenastą dziewczynką, a w dodatku z wychowawczynią, panią "Wonsz", zupełnie nie może się dogadać. Za płotem zamieszkali nowi, niebyt przyjemni sąsiedzi ( Król Herold z rodziną). Rodzice przymierzają się do zakupu "starej stodoły na końcu świata", ale na wyprowadzkę z Kociej jednak się nie zanosi. Babcia Zula urządza wielki remont w swojej kamienicy w Grodzie Kraka, wujka Jurka zwolnili z pracy w radiu, trwa budowa kanalizacji, Wiluś ząbkuje, a w kuchni w najlepsze grasują myszy. Krótko mówiąc: dzieje się!
To już dziewiąty tomik o perypetiach rezolutnych dziewczynek i ich rodzinki. Podobnie jak w poprzednich częściach czytelnik znajdzie wiele powodów do śmiechu, rozbrajające są zwłaszcza, "oczewiście" teksty Mani, nad wyraz inteligentnej i wrażliwej językowo, nieustannie przekręcającej wyrazy i tworzącej nowe słowa. Jej antyortograficzne opowieści o wilku morskim, szopie Fryderyku Praczu i "wawelsku", czyli smoku wawelskim biją wszystko na głowę. Oby tylko młodociani czytelnicy wzięli przykład tylko z jej fantazji, a nie z pisowni!
Oprócz śmiesznych scen, są życiowe sytuacje, poważne zmartwienia i problemy (np. kłopoty w szkole, choroba domowego zwierzaka, utrata pracy przez wujka, utrudnienia w codziennym życiu spowodowane budową kanalizacji - np. konieczność przesadzenia roślin, przechodzenie przez ogrodzenia, itp.) Są też wątki lekko miłosne (Kris z sąsiedztwa) i teatralne. W książce jak w zwierciadle odbija się aktualna rzeczywistość np. budząca wiele kontrowersji reforma oświaty, a Misio nie bez powodu czyta książkę "333 polityków i dyktatorów" i stwierdza "W historii ludzkości wszystko już było. Także upadki dyktatorów " (s. 211).
"Zosia z ulicy Kociej. W ciekawych czasach" to lekka, zabawna, ciepła i mądra książka, z którą nie będą się nudzić ani dorośli, ani dzieci ( kategoria wiekowa niby 6-10 lat, ale spokojnie można rozszerzyć do 110). Sympatyczne postaci, ciekawe wątki, śmieszne teksty, trafne uwagi, życiowe tematy i prawdziwe realia - czego chcieć więcej! No chyba, że kolejnych tomików z tej serii!
Agnieszka Osiecka "Dzienniki 1953" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: poniedziałek, 31, lipiec 2017 09:29
„Dzienniki – 1953” autorstwa Agnieszki Osieckiej są kontynuacją części dzienników, które prowadziła od wczesnych lat pisarka. Kim była Agnieszka Osiecka? To każdy wie – dziennikarka, poeta, autorka znanych i nieśmiertelnych tekstów piosenek, które wciąż są żywe i cieszą się kolejnymi pokoleniami fanów.
Ale jaka była Agnieszka Osiecka? I tu dzięki jej dziennikom możemy bliżej ją poznać – bez otoczki sławy, masek i historii stwarzanych przez innych. Agnieszka Osiecka w dziennikach odkrywa tę część swojej duszy, która często była ukrywana przed światem. I to w tych nieraz krótkich wpisach towarzyszymy jej w smutkach i radosnych chwilach, w momentach zwątpienia i nadziei, które przelewała na karty swojego dziennika. Czytając tę książkę miałam wrażenie, że nieraz Agnieszka Osiecka prowadziła w ten sposób swoją własną psychoanalizę. Nieraz zagłębiała się w swój świat emocji, rozdrabniając je na kawałeczki, a później próbując skleić w całość. Wiadomo, że przedmiotem fascynacji pisarki były relacje, te ludzkie, prawdziwe i często tak codzienne, a zarazem niezwykłe. I nieraz ubolewała nad tą rzeczywistością, która obojętnie podchodziła do emocji, duszy i potrzeb jednostki, postrzegając ją jako jedynie element całości społeczeństwa. A ona była całkowicie inna.
I również refleksje, dotyczące tej części życia pojawiły się na kartach dziennika. Agnieszka Osiecka drobiazgowo opisuje spotkania, rozmowy, wydarzenia, które pozornie nie miały większego znaczenia, ale nieraz prowadziły do przełomu w jej życiu. Co ciekawe, dziennik jest także obrazem społeczeństwa, pośród którego żyje Agnieszka Osiecka. Ale dlaczego pośród? Pisarka nie żyła mentalnie w społeczeństwie, ale tuż obok – jako jednostka o indywidualistycznym podejściu, która bacznie obserwuje, opisuje i komentuje rzeczywistość społeczną. Ona nie szła z nurtem, ale zazwyczaj wybierała trudniejszą drogę pod prąd, zmagając się z codziennymi problemami, przeciwnościami oraz nieraz taką zwykłą, powszechną ciemniejszą stroną ludzkiej duszy. I może dlatego jej teksty piosenek, felietonów i opowiadań nic nie straciły na swojej aktualności - mimo upływu lat, zmian politycznych i postępu.
„Dziennik 1953” jest wyjątkową pozycją literacką, wzbogaconą również o fotografie, listy i inne pamiątki Agnieszki Osieckiej. I choć wydaje się, że czytając dziennik przekraczamy pewne granice intymności, prywatności autorki, to jednak dzięki temu możemy spojrzeć na twórczość, a nawet samą postać pisarki w inny sposób – bardziej ludzki, bardziej bliski.
Marcin Brykczyński "Jak się nie bać gramatyki?" (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 28, lipiec 2017 11:04
Nigdy nie straszna mi była ani ortografia, ani gramatyka, choć i mnie się zdarzało popełnić w nich "byka". Wiem jednak, że dla wielu uczniów zasady kierujące językiem polskim to może nie aż "czarna magia", ale też nie bułka z masłem. Deklinacja, koniugacja, rozbiór zdania, strona czynna i bierna, stopniowanie przymiotników, imiesłowy.... niektórym to śni po nocach niczym najgorszy koszmar. Tymczasem gramatyki wcale bać się nie trzeba, zwłaszcza gdy ma się pod ręką nowość z Naszej Księgarni, zatytułowaną "Jak się nie bać gramatyki? Gramatycznych zasad kilka – by je poznać, starczy chwilka".
Tę uroczą książeczkę wydaną w nowej serii "Uczę się" napisał Marcin Brykczyński - "ekonomista z wykształcenia, poeta z powołania", autor, który w swej twórczości dla najmłodszych stosuje zabawy słowne i humor. Znany jest z tego, że odważnie podchodzi do trudnych tematów. Był laureatem nagród Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, Polskiej Sekcji IBBY oraz Fundacji Świat Dziecka.
Tym razem Brykczyński wziął się za bary z gramatyką i jej podstawowe zasady opisał wierszykiem. Ku radości tych, którzy mają kłopoty z zapamiętywaniem, o głoskach, sylabach, częściach mowy, rodzajach zdań, przypadkach, czasach, trybach itp. napisał do rymu, krótko i zwięźle przedstawiając meritum danej definicji oraz podając zabawne przykłady.
Ważna tu także jest szata graficzna. Ilustracje wykonała Ola Krzanowska, absolwentka krakowskiej ASP. Jej prace są proste, delikatne, utrzymane w duchu dziecięcej wyobraźni.
W tekście najważniejsze słowa są wyróżnione kolorem, występują także hasła w dymkach, ramkach, zaznaczenia strzałkami. Całość prezentuje się nowocześnie i atrakcyjnie.
Nauka gramatyki dzięki tej książce może stać się znacznie łatwiejsza i przyjemniejsza. Można ją wykorzystać do wprowadzania uczniów w świat reguł rządzących językiem albo do powtarzania wiedzy przed sprawdzianem. Zakres materiału obejmuje treści przeznaczone do nauki w klasach I - IV szkoły podstawowej.
"Jak się nie bać gramatyki? Gramatycznych zasad kilka – by je poznać, starczy chwilka" to pomoc dydaktyczna godna polecenia. Przyda się w domu i w szkole. Efektem lektury będzie nie tylko szóstka w dzienniku, ale przede wszystkim rzetelna i ugruntowana wiedza z dziedziny gramatyki.