"Andromeda" Anna Kasiuk (Novae Res)

 Książka ,, Andromeda” już samym swym tytułem przykuła moją uwagę.  Co było dalej?
Czy powieść okazała się być tak samo interesująca jak jej tytuł? Zaraz się wszystkiego dowiecie.

Główną bohaterką jest Judyta, bardzo charyzmatyczna postać i polubiłam ją od samego początku. Bywa zadziorna, pyskata, a z drugiej strony stroni od innych ludzi. Czytelnik wie co jest powodem jej zachowania i  nie jest to trudny wiek. Widać, że dziewczyna chce być bardziej towarzyska, ale boi się by nie zboczyć z ustalonego kursu.  Jej kreacja i aspekt psychologiczny dopięte są na ostatni  guzik.  Judyta ma przyjaciółkę, z którą spędza swój czas wolny, lecz z pomocą przychodzi do niej chłopak, będący jej totalnym przeciwieństwem. Jednak o nim będzie za chwilkę. Dziewczyna jest bardzo dobrym człowiekiem i wrażliwym. Jako  wolontariuszka pomaga w schronisku dla zwierząt oraz w domu starości opiekuje tamtejszymi pensjonariuszami. Zaprzyjaźnia się z pewną starszą kobietą - Eleonorą, która staje się dla niej bardzo ważną i bliską osobą. To ona zna prawdziwe oblicze Judyty, skrywane przed światem.

Szymon jest  typowym nastoletnim chłopakiem, będacym ,,chodzącym ideałem” i  jest w związku z równie popularną dziewczyną jak on. Wysportowany, mądry i spokojny chłopak, czuje dziwne przyciąganie względem ekscentrycznej dziewczyny z klasy. Wspólne zadanie domowe zbliża ich do siebie bardzo, choć są tak różni. Ich miłość niczym drożdże szybko rośnie, sprowadzając przy okazji różne nieszczęścia, kłótnie i problemy.

 Co do fabuły jest ona jak najbardziej poprowadzona bardzo ciekawie. Sprawi, iż będziecie mieli problem z oderwaniem się od  lektury. Dialogi oraz problemy z jakimi musi radzić sobie Judyta są rzeczywiste i bliskie nam. Jej zmagania z przeszłością oraz problemy psychologiczne były  fenomenalnie zilustrowane na kartach powieści.  Co do postaci to serce skradła mi o dziwo właśnie główna bohaterka, która mogłaby zostać przyjaciółką nie jednej z nas.  Szymon jako partner naszej bohaterki wypada troszkę słabo, ale to moja opinia. Może młodszym czytelniczkom przypadnie bardziej do gustu.

 

PODSUMOWUJĄC: Książka ,, Andromeda” to bardzo ciekawa i interesująca historia, potrafiącawciągnąć czytelnika od pierwszych stron. Jej mocnymi stronami są elementy psychologii, problemy z jakimi zmaga się Judyta są znane nam z życia codziennego.  Kreacja głównej bohaterki, jak wspominałam jest świetna.  Dziewczyna ma charyzmę i zrywa ze standardem szarej myszki. Język jest rzeczywisty i lekki, co sprawi, że połkniecie tę książkę jak tabletkę.   Dlaczego warto ją schrupać?  Myślę, iż z powodu głównego motywu tej historii jakim jest żałoba i pogodzenie się ze stratą, został on znakomicie przedstawiony i to właśnie dla niego oraz pierwszoplanowej postaci warto schrupać tę powieść. Młodzież oraz ich niektóre problemy mogą się wyjadaczkom książek wydać banalnymi wręcz dziecinnymi, aczkolwiek nie są one najważniejsze. Dlatego będę kusiła każdą z Was doa zapoznanie się z „Andromedą” niezależnie od wieku.

 

 

 

"Królowa gwiazd" Agnieszka Walczak - Chojecka (Edipresse)

 Gdyby tak poprosić w bibliotece albo w księgarni o jakąś przyjemną, lekką powieść o kilku (najczęściej czterech) przyjaciółkach, miła pani (albo pan) ułożyłaby przed nami spory stosik książek, z których niełatwo byłoby dokonać wyboru. Na dobrą sprawę o przyjaźni napisano już naprawdę dużo, wątki wydają się powtarzać, ileż można czytać o tym samym i co nowego jeszcze można wymyślić? W poszukiwaniach nieco odmiennej, dobrze skrojonej fabuły, wciągającej, lekkiej, ale nie banalnej treści, proponuję zwrócić uwagę na najnowszą, już siódmą powieść w dorobku literackim Agnieszki Walczak-Chojeckiej, slawistki, tłumaczki z języka serbskiego, wieloletniej pracowniczki korporacji, z zamiłowania podróżniczki. Nie miałam wcześniej okazji zapoznać się z jej książkami, tym bardziej miło zaskoczyło mnie spotkanie z "Królową gwiazd".

Królowa może być tylko jedna? Ależ skąd! Bohaterkami są cztery przyjaciółki, aktorki, każda z nich ma nieco inną sytuację życiową i zawodową, swoje problemy, ambicje, nadzieje...
Mirka zwana Miśką, tkwi pod skrzydłami apodyktycznej matki, która chce za wszelką cenę uczynić córkę gwiazdą, ta  jednak walczy o swoje "po swojemu", jest odważna, bezkompromisowa, doskonale radzi sobie w internetowym świcie social mediów, a jej instagramowe relacje okażą się bardzo przydatne. Malwina, atrakcyjna i świadoma swoich atutów, boryka się z kłopotami finansowymi, gra w serialu poboczną rolę, wplątuje się w "skandalik" ze scenarzystą, szuka cały czas swojej szansy na stabilny byt.
Klaudię, niepozornej urody o męskiej posturze, niekoniecznie czeka sława na wielkim ekranie, spełnia się prowadząc zajęcia teatralne dla młodzieży i realizując swoje pasje wspinaczki i nurkowania, los ma dla niej w zanadrzu niespodziankę...
Dominice, żyjącej w cieniu męża- gwiazdora i zatrącającej się w domowej rutynie z opieką nad niepełnosprawnym krewnym włącznie, też życie przyniesie wiele zmian, a jej wiedza z zakresu historii okaże się nieoceniona.

Niby stanowią zgraną paczkę, ale między nimi także toczy się rywalizacja, wszystkie starają się zdobyć rolę w pewnym filmie znanego reżysera, chcą zaistnieć w środowisku. Biorą więc udział w nietypowym castingu, który okazuje  się... tajną misją z historycznymi rekwizytami. Rzecz rozgrywa się podczas filmowego festiwalu na Malcie, wyspie o malowniczej scenerii i ciekawej, choć mało znanej historii.

Dziewczyny nieustannie mają jednak "pod górę", los rzuca im kłody pod nogi, a może same sobie te  (zgrabne) nogi podstawiają? Czy kariera przesłoni ludzkie uczucia? Ile młode aktorki będą w stanie poświęcić dla roli, czy ich przyjaźń przetrwa? Wiem, że to nie brzmi zbyt oryginalnie, ale przecież diabeł tkwi w szczegółach i właśnie te szczegóły sprawiają, że "Królowa gwiazd" to nie kolejna przeciętna obyczajówka o babskich perypetiach, czy komedia romantyczna jakich wiele. Tym, co wyróżnia i uatrakcyjnia tę powieść są różnorodne "smaczki", np. ciekawie pokazane kulisy show-biznesu, wątek zakonów rycerskich, wątek serbski (związany z wojną domową i jej konsekwencjami), a nawet mamy motyw historii sztuki  (Caravaggio).

Autorka zgrabnie wplotła fakty historyczne w fikcję literacką,  napisała dobre, naturalnie brzmiące dialogi,  poprowadziła wartką akcję wrzucając swoje temperamentne bohaterki w wir przygody, takiej w "panasamochodzikowym" stylu. Zabrała czytelników na wycieczkę po Malcie i pokazała najważniejsze zabytki, ale uniknęła szczęśliwie opisów rodem z przewodnika turystycznego. Dostarczyła emocji, zachowując  przy tym umiar, wydarzenia nie są nadmiernie udramatyzowane, a to duży plus.

Nieistotne jest, czy kartki są w odcieniu śnieżnej bieli czy ecru, liczy się to, czy przewracamy je z niecierpliwością, co będzie dalej, czy ze zniecierpliwieniem i skwaszoną miną. W przypadku najnowszej powieści Agnieszki Walczak- Chojeckiej ta druga opcja nie wchodzi w grę, bowiem "Królową gwiazd" czyta się z przyjemnością i zaciekawieniem, bez zgrzytów, za to z apetytem na więcej. Zgodnie z założeniami,  o których pisze autorka w posłowiu, czytelnik otrzymał znakomitą rozrywkę, przygodę, tajemnicę, dużą porcję emocji, barwną galerię postaci, powody do śmiechu i momenty skłaniające do refleksji. Malownicza, rzadko eksploatowana w literaturze, sceneria Malty dopełniła całości, dodając szczególnych walorów i sprawiając, że tak szybko o tej powieści nie zapomnimy.

 

 

 

"Wędrowne ptaki" Karolina Wilczyńska (Czwarta Strona)

Kochani, nie wiem, czy zgodzicie się ze mną, ale uważam, że mieszkańcy dużych miast nie zwracają uwagi na otaczających ich ludzi. Nawet jeśli znają się z widzenia, to w biegu codziennego życia, nie mają czasu na to, by nawiązywać nowe znajomości, o bardziej zażyłych relacjach nie wspominając. Dziś opowiem Wam o czterech kobietach, bohaterkach cyklu Rok na Kwiatowej autorstwa Karoliny Wilczyńskiej, które gdyby nie pewna złośliwość rzeczy martwych, mimo że mieszkają na jednej ulicy i w jednym bloku mijałyby się każdego dnia, wymieniając być może tylko zdawkowe grzecznościowe dzień dobry. Jednak choć one jeszcze tego nie wiedziały, los szykuje dla nich wspaniałą niespodziankę.
 
„Wędrowne ptaki to pierwsza część wspomnianego wyżej cyklu i w nim to właśnie poznajemy Malwinę, Lilianę, Wiolettę i Różę. Wszystkie cztery kobiety wprowadzają się do nowo wybudowanego bloku na ulicy Kwiatowej. Każda ma nadzieję, że nowe mieszkanie będzie także nowym etapem w jej życiu. Kiedy poznajemy osobowości kobiet, niemal od samego początku jesteśmy przekonani, że poza wspólnym adresem, nic tych kobiet nigdy łączyć nie będzie, ponieważ są od siebie diametralnie różne.
 
Malwina to dorosła kobieta, która zachowuje się, jak zbuntowana nastolatka, a wszystko dlatego, że przez całe życie otoczona była ochronnym parasolem  swoich rodziców, którzy spełniając wszelkie prośby córki oraz wspierając jej artystyczną pasję, wychowali ją na bardzo roszczeniową osobę. Wyprowadzając się z domu rodziców, dziewczyna myśli, że nareszcie uwolni się od ich opiekuńczości i będzie mogła być wolna, żyjąc po swojemu.
 
Liliana to pewna siebie, asertywna bizneswomen, która wie, czego chce i konsekwentnie dąży do realizacji swoich planów. Wiele kobiet patrząc na nią i styl życia, jaki prowadzi, mogłoby jej pozazdrościć.
 
Wioletta to gadatliwa matka polka, dla której własne mieszkanie było spełnieniem największych marzeń. Wspólnie z mężem i synkiem Oskarem wyprowadzają się z domu teściowej. Teraz Wioletta może być panią we własnym domu, choć łatwo nie jest, bo Marcin musi ciężko pracować, by spłacić kredyt, a ona sama w zaawansowanej ciąży poradzić sobie z żywiołowym synem.
 
Róża to cicha, wycofana, nieśmiała i niepewna siebie nauczycielka, która wspólnie ze swoimi dwoma kotami wprowadza się na Kwiatową, aby zamknąć bolesny etap w swoim życiu, bowiem dom rodzinny, w którym do tej pory mieszkała, przypinał jej o tym, co trudne i bolesne.
 
Myślę, że teraz, kiedy przeczytaliście te krótkie charakterystyki bohaterek powieści, doskonale widzicie, że są one od siebie tak odmienne, jak żywioły ogień, woda, powietrze i ziemia. Jednak, jak już wcześniej wspomniałam, przypadek sprawił, że drogi kobiet skrzyżowały się. A wszystko zaczęło się tak zwyczajnie od awarii windy, przez którą skazane były na swoje towarzystwo. Ja jednak uważam, że w życiu nic nie dzieje się przypadkiem, na co dowodem jest ta powieść. Nieoczekiwane zrządzenie losu zaowocowało niełatwą, ale bardzo cenną przyjaźnią.
 
Cała powieść podzielona jest odpowiednio na cztery części zatytułowane imionami kobiet i im właśnie poświęcona. Zaznaczyć jednak należy, że ta część cyklu w głównej mierze poświęcona jest Malwinie, którą kilka dni po przeprowadzce dotyka bolesna strata. Dziewczyna nie może się pozbierać, choć życie wymaga od niej dojrzałości i odpowiedzialności, stawiając przed nią trudne wyzwania. To właśnie przyjaciółki wprost i bez znieczulenia uświadamiają jej, że to nie zapis w metryce urodzenia świadczy o naszej dorosłości.
 
„Samo życie pokazało mi, jak bardzo się myliłam. Zrozumiałam, że dojrzałości nie weryfikuje się numerem PESEL, ale tym, co robimy i jak potrafimy sprostać nieoczekiwanym i trudnym chwilom. Kiedy zaczynała się jesień, byłam jeszcze dzieckiem i trzydziestka na karku niczego nie zmieniała. Taka prawda. Musiałam dopiero zmierzyć się z prawdziwym życiem, bez ochronnego parasola taty, bez nieustannej troski mamy. Doświadczyć trudów prawdziwej codzienności, poczuć samotność i bezsilność, żeby znaleźć własną siłę, dostrzec i docenić tych, którzy są prawdziwymi przyjaciółmi”.
 
Poznajemy również od środka prawdę o codzienności pozostałych kobiet, lecz rozdziały im poświęcone przedstawiają głównie punkty widzenia i postrzegania osób swoich sąsiadek oraz sytuacji Malwiny, dlatego dla niektórych czytelniczek może okazać się nużące czytanie o jednej i tej samej sytuacji z różnych perspektyw. Mnie to jednak zupełnie nie przeszkadzało, co więcej pozwoliło jeszcze bardziej poznać osobowości i sposób postrzegania ważnych życiowych kwestii przez każdą bohaterkę. 
 
„Wędrowne ptaki” to historia o kobietach dla kobiet. Czytając tę książkę, czułam się dosłownie częścią tego wyjątkowego „Kapciowego  klubu”. Z każdą z bohaterek bardzo mocno się zżyłam. Każda stała mi się bliska, choć przyznam szczerze, że nie każda od razu zyskała moją sympatię.
Niezwykłej zażyłości czytelnika z bohaterem sprzyjało zastosowanie przez autorkę drugoobiegowej narracji. Bohaterki w swoich wypowiedziach zwracają się bezpośrednio do czytelnika, przez co, przez całą lekturę miałam wrażenie, że siedzę z każdą z dziewczyn przy herbatce, jak z przyjaciółką i z uwagą słucham tego, co ma mi do powiedzenia.
 
Moje kochane, jeśli macie ochotę na ciepłą, lekką historię, która nie tylko Was zrelaksuje, ale również wzruszy i poruszy. Opowieść o tym, że każdy z nas ma swoją historię i swoje problemy, o których nie zawsze chce i potrafi mówić, choć pozory mogą wskazywać na to, że są osoby, którym niczego w życiu nie brakuje i nie mają powodów do zmartwień, to ta książka jest właśnie dla Was. Historia Malwiny, Liliany, Wioletty i Róży, to dowód na to, że życie może w każdej chwili nas zaskoczyć i może zmienić się tak bardzo, jak nigdy byśmy tego nie przypuszczali.
Ja już wkrótce z ogromną ciekawością sięgnę po kolejny tom cyklu, a Wy skusicie się?
 
Na zakończenie, chciałabym zapytać Was, czy zdarzyło Wam się zawrzeć znajomość, która zaowocowała prawdziwą przyjaźnią, choć na początku, nic na to nie wskazywało?
Jeśli tak, opowiedzcie, proszę o Waszych przyjaźniach w komentarzach.

"Pan dr" Sylwia Janik (Novae Res)

 Książka ,, Pan dr ” intryguje już na wstępie swym tytułem. Jednak zanim opowiem co sądzę o tej historii, przedstawię  zewnętrzną stronę tej powieści.

 Książka jest formatu A5, utrzymana w kolorystyce bieli z obrazem lekarza, trzymającego strzykawkę dłoni z jakąś substancją.  Książka nie posiada okładki z skrzydełkami oraz spisu treści.  Kartki są koloru białego, a czcionka przyjemna dla oka, rozdziały ponumerowane ułatwiają odnajdowanie się w treści. Całość oceniam na: 5

Teraz zajrzyjmy do środka. Całą historię poznajemy z perspektywy Tamary Rajtar, oddanej przyjaciółki, na którą można polegać w najtrudniejszych chwilach życiowych.  Jako pani psycholog jest ambitna, konsekwentna i potrafi umiejętnie wykorzystać swoją wiedzę. Nieobce są jej różne problemy z jakimi zmagamy się na co dzień, na każdy problem ma swój sposób,  by się go pozbyć. Wszystko zmienia się gdy poznaje Oliwera Flovesa.  Jak do tego dochodzi?  Wspomniałam już, że Tamara to idealna przyjaciółka. Kiedy Eliza  dzwoni ze szpitala zapłakana, ta spieszy na pomoc. Okazuje się, iż jej narzeczony miał wypadek i jest w ciężkim stanie.  Muszę przyznać, że autorka w genialny sposób ukazuje psychikę ludzką w różnych momentach życiowych. Załamana Eliza zrobi wszystko by pomóc ukochanemu,  ale lekarz prowadzący okazuje się  nie tylko przystojniakiem,  lecz i bucem. Tak, owym prowadzącym jest właśnie Oliwer.  Jak się domyślacie Tamara i Oliwer wpadają sobie w oko od pierwszych chwil. Jednak sielankowość, romantyczność szybko znika  niczym  zapomniana woda wstawiona na gazie. Kiedy umiera Igor na łóżku szpitalnym, a Eliza była ostatnią osobą, która odwiedziła ukochanego.  Zaczynamy się razem z bohaterką zastanawiać, czy aby na pewno umarł on śmiercią naturalną? Czy może jej przyjaciółka, zakochana po uszy, zabiła narzeczonego?  Autorka uśpiła mnie tym przewidywalnym romansem oraz  czujność, by za chwilę podłożyć taką petardę. Od tego momentu akcja nabiera tempa. Zaczynamy zastanawiać się,  szukać wyjaśnień tego całego zdarzenia.  Na plus zasługują także dialogi, rozbawiające do łez. Muszę przyznać, iż podobała mi się ta historia, na pewno należąca do nieprzewidywalnych, lekkich  i wciągających.

Podsumowując: książka zasługuje na uwagę  z kilku przyczyn. Po pierwsze wspaniałe połączenie różnych gatunków literackich w jedną genialną całość. Po drugie napisana jest potocznym językiem z elementami naukowymi związanymi z medycyną, co sprawia, że czyta się ją szybko. Po trzecie  dialogi świetnie okraszone humorem. Elementy medycyny i psychologii są przedstawione ciekawie, a pytanie jakie zadaje nam autorka jest dla mnie poezją. Mianowicie: jak dobrze znasz swoich bliskich ? Co do głównej bohaterki jest sympatyczna i polubisz ją od pierwszych stron. Przewidywalna ? Do pewnego stopnia, potem to już jest jazda bez trzymanki. Zakończenie jest zaskakujące. Jeśli interesujecie się psychologią czy medycyną to koniecznie musi ją przeczytać.