"Namiętność pachnąca terpentyną" Anna Kasiuk (Novae Res)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 11, grudzień 2018 16:00
- Autor: Magdalena Krauze
Piszę tę recenzję świeżo po lekturze, aby nie pozbyć się emocji, które się we mnie nagromadziły.
Jeśli napiszę, że próbuję znaleźć w sobie pokłady zachwytu, będzie to równe szukaniu igły w stogu siana.
Przyznam, że nigdy nie robię notatek w trakcie czytania książki. Tym razem musiałam, a to ze względu na dość kontrowersyjne jak dla mnie, liberalne podejście do pewnych kwestii wychowawczych głównej bohaterki książki oraz kilku innych rzeczy.
Ale po kolei...
Sabina jest czterdziestoletnią kobietą, która w wieku szesnastu lat została matką. Jej mąż, Jeremi, był malarzem, a różnica wieku między parą wynosiła trzynaście lat. Niestety pewnego dnia, Jeremi umiera. Ich związek trwał bardzo krótko. Zrozpaczona Sabina zostaje sama z córką, a do pomocy ma mamę, która bardzo chętnie zostaje z małą Anitą podczas, kiedy Sabina zarabia na ich utrzymanie i w dalszym ciągu się jeszcze uczy.
Pewnego dnia w jej domu pojawia się kolega Anity ze studiów, Jakub, który pod pretekstem wspólnej nauki, oraz szukania weny, spokoju i natchnienia do pracy, prosi o możliwość zamieszkania do momentu zakończenia roku akademickiego.
Jakub budzi w Sabinie uśpioną namiętność. Lecz teraz nie chcę się o tym wątku zbyt rozpisywać.
Jest jeszcze Wiktor, którego kobieta poznała będąc w Bieszczadach. Pojechała tam szukać natchnienia do nowej powieści, którą miała zamiar poświęcić zmarłemu mężowi.Po jej powrocie do domu, między dwojgiem dochodzi do wymiany cotygodniowych wiadomości, na które Sabina czeka z utęsknieniem.
Czy Sabina wybierze opiekuńczego, mężczyznę w obecności którego czuje się bezpiecznie?
Czy też chłopka w wieku jej córki, który potrafi jej ''dogodzić fizycznie''?
Mam ogromny szacunek do pracy Autorów, lecz tutaj w mojej subiektywnej ocenie, coś nie zagrało.
Sabina, będąca od dwudziestu jeden lat wdową, jak do tej pory wiernie pozostaje w celibacie skupiając swą uwagę na wychowaniu córki, zapewnieniu jej bytu i rozwijaniu swojej pisarskiej pasji. Rozpamiętuje zmarłego męża, z którym była zaledwie kilka lat. Rozumiem, wielka miłość, jej autorytet, opiekun, przewodnik itd, ale bez przesady!
Autorka w dalszej części książki wprawdzie wyjaśnia przyczynę takiego zachowania, obarczając winą matkę Sabiny, którą ukazuje jako opiekuńczą kobietę, dbającą o córkę i wnuczkę, ale też osobę, która podporządkowała sobie Sabinę, celebrując w niej wspomnienie Jeremiego.
I tutaj nasuwa mi się pytanie.
Sabina nie jest w ciemię bita, nie jest zahukaną kobietą. Ma duże pokłady tolerancji zważywszy na to, że Anita jest lesbijką. Rodzicom z reguły ciężko jest zaakceptować odmienność swoich dzieci, a tutaj mamy przykład niesamowitej akceptacji. Pisze powieści, więc potrafi trzeźwo myśleć. Mniemam, że ktoś taki, potrafi wziąć życie w swoje ręce i odciąć się od sugestii matki, a może się mylę?
Kolejna kwestia, która mnie zniesmaczyła już na samym początku książki, to dość liberalne podejście Sabiny do palenia marihuany przez Anitę. Anna Kasiuk napisała coś takiego; ''Dlaczego miałam zabraniać jej rzeczy których sama próbowałam"? W tym momencie ręce mi opadły, ponieważ nie wyobrażam sobie wychowywania dziecka pozwalając na popełnianie błędów, które wiem, że nimi są. To tak, jakby położyć dziecku na dłoni rozżarzony kawałek węgla i powiedzieć: - Trzymaj, ja kiedyś też się w to bawiłam i jak widzisz, żyję".
Nie wiem czemu miał służyć ten wątek? Czy ukazaniu życia studenckiego ludzi z artystyczną duszą, czy pokazaniu wyluzowanej mamuśki, która pozwala córce na wszystko?
Wątek Sabiny i Jakuba najchętniej ominęłabym przerzucając kartki. Tak naprawdę nie wniósł on nic do tej powieści. Jedyne co mi się nasuwa na myśl, to fakt , że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Sabina nagle zauważyła, że na świecie istnieje jeszcze męski gatunek. Rozumiem, że przez dwadzieścia jeden lat, żyła jak kobiety w filmie Juliusza Machulskiego ''Seksmisja". Mocno naciągane i wręcz niewiarygodne, żeby ze statecznej pani pisarki zrobić rozhukaną erotomankę.
By nie było, że cały czas narzekam, to napiszę, iż mocno kibicowałam Wiktorowi. Szkoda tylko, że Sabinka zanim znalazła się w ramionach Wiktora, została już wyeksploatowana przez Jakuba, ale rozumiem, że taki był zamysł, iż tylko młodzieniec jest w stanie rozbudzić dwudziestojednoletni okres posuchy.
Błędów logicznych już nie będę wytykać...chociaż nie, ten akurat był taki dość śmieszny. Sabina wyjechała w Bieszczady w poniedziałek rano, by w tym samym dniu odbyć swoje pierwsze spotkanie autorskie z czytelnikami. Nagle dowiadujemy się, że jest piątkowe popołudnie :)
,,Namiętność pachnąca terpentyną to niewątpliwie powieść, za którą kryje się dobry warsztat Anny Kasiuk, tego nie mogę Autorce odmówić. To powieść, która jest emocjonalna, niemniej mnie zabrakło w niej romantyzmu, spójności i mniej naciąganej fabuły.
Czy jestem rozczarowana?
Nie!
Jestem zniesmaczona. Tak, to jest to uczucie, które mi towarzyszy.
Niemniej pamiętajcie, że to jest moje subiektywne odczucie i aby się przekonać, czy moja opinia pokryje się z Waszą, zachęcam do sięgnięcia po '' Namiętność pachnącą terpentyną".
"Lwowski ptak" Piotr Tymiński (Novae Res)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: czwartek, 06, grudzień 2018 17:54
- Autor: Katarzyna Pessel
Bohaterowie nie zawsze znani są z imienia, nazwiska czy pseudonimu. Bywają, i to wcale nie tak rzadko, anonimowi, o których jedynie pamięć zbiorowa pozostała. Ich czyny wcale nie są mniej waleczne, ale zbyt często w zbiorowości nie dostrzegamy jednostek i ich czynów. Za nieznanymi imionami kryją się ludzie, którzy w godzinie próby dali z siebie wszystko, nie oczekując uznania czy też sławy.
Nie miała w planach walki z bronią w ręku, lecz kiedy w pewnej chwili Tońka podjęła decyzję, jakiej nie tak dawno nie brała pod uwagę. Jednakże jej ukochany Lwów był zagrożony co więc pozostaje? To, na co nie wszyscy by się poważyli, dołącza do obrońców i nie chce być jedynie sanitariuszką, tylko czynnie walczyć. Jednak czy ktoś weźmie ten zapał na poważnie? Młodsi od niej chłopcy, z bronią w ręku, nie dziwią zbytnio, lecz dziewczyna wzbudza co najmniej nieufność. Pozostaje jedynie ukrycie swej tożsamości, zamiast Tońki pojawia się Hipolit, a jego obecności w samym centrum walk nie jest zaskoczeniem i nikomu nie przychodzi do głowy odesłanie go na tyły, by biernie uczestniczył w obronie. Jednakże rzeczywistość nie jest romantycznym obrazem patriotyzmu, chociaż to uczucie pomaga w ciężkich godzinach. Tuż obok giną lub zostają ranni rówieśnicy, a użycie karabinu może oznaczać odebranie komuś życia, lecz dla Tonki – Hipolita ważna jest obrona ojczystego Lwowa. Cena za to bywa czasem bardzo wysoka, zmęczenie i ból to tylko jej mały ułamek, ale warto ją ponieść gdy każda godzina przynosi nową nadzieję, że już niedługo ujrzy się nad lwowskimi dachami polską flagę. Czy wszystkim towarzyszom dziewczyny będzie dane zobaczyć biel i czerwień? Jaka rola pisana jest młodej obrończyni? Śmierć pojawia się często i zabiera kolejnych młodych obrońców, niekiedy znanych jedynie z imienia lub pozostających nieznanymi.
Mogła być jedną z wielu, tą, którą pamiętali jedynie najbliżsi i kompani, a kolejne pokolenia nie znało jej z imienia i nazwiska, lecz jako jedną z obrońców. „Lwowski ptak” nie jest kolejną książką z historią w tle lub taką szybko znikającą z pamięci. Obrona Lwowa z tysiąc dziewięćset osiemnastego roku widziana oczami naocznego świadka, co więcej obrońcy albo raczej obrończyni, nastoletniej dziewczyny – panienki z dobrego domu, chwytającej za broń. Niecodzienna perspektywa czyż nie? Ale także bardzo wymagająca wobec pisarza, gdyż z jednej strony punkt widzenia nie tak często spotykany, z drugiej fakty historyczne. Uzyskanie równowagi nie jest łatwe, lecz kiedy zostanie osiągnięta czytelnik otrzymuje niezapomnianą lekturę. Monumentalności faktów dziejowych Piotr Tymiński nie umniejszył w żadnym stopniu, jednakże za sprawą postaci przybliżył je szerszemu gronu i odkrył ich ludzką twarz. Dzięki pokazaniu młodych obrońców czytający mają szansę poznać historię od kulis, wcale nie mniej spektakularnych niż fabularyzowanych opracowaniach, w których obserwuje się bohaterów z przysłowiowych krwi i kości, targanych emocjami i wątpliwościami, pełnych zapału, lecz i zmęczonych walką. „Lwowski ptak” to lektura dla każdego, łączy w sobie rzeczywiste, dziejowe, momenty z przedstawieniem tych, tworzących je ludzi, lecz pozostających anonimowych. Za krzyżami na cmentarzu oraz wspomnieniami tych, którzy przeżyli kryją się splątane losy młodszych i starszych, jacy poszli za głosem serca oraz patriotyzmu, a najnowsza książka Piotra Tymińskiego pozwala poznać niezwykłych bohaterów w jednej z najważniejszych chwil w życiu.
"Spadkobierca" Agnieszka Pruska (Oficynka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: niedziela, 02, grudzień 2018 19:47
- Autor: Katarzyna Pessel
Pewne zagadki mają wiele więcej wspólnego z przeszłością niż się komukolwiek wydaje. Niewidoczne dla większości nitki łączą to, co było z tym, co jest oraz z tym, co dopiero może się zdarzyć. Jedynie przez przypadek lub jeśli komuś bardzo zależy odkrywa te wzajemne powiązania, a od tego już krok by poznać prawdę, która pokazuje to co przez lata uchodziło bezkarnie.
Skomplikowane dochodzenie jest niczym niezwykłym dla Barnaby Uszkiera, najnowsza sprawa nie zapowiadała się na taką. No cóż okazała się trudną i przede wszystkim pokazującą do czego prowadzi zbrodnicza ludzka determinacja. Jednak nim wszystko lub prawie wszystko zostanie wyjaśnione przed komisarzem oraz jego współpracownikiem pracowite dni i coś jeszcze, czego się nie spodziewali się. Morderstwo młodego mężczyzny nie byłoby niczym nadzwyczajnie dla Barnaby, lecz rozwój wydarzeń skłania go do szerzej zakrojonych poszukiwań niż zazwyczaj. Nie daje mu spokoju modus operandi sprawcy, lecz czy jego przypuszczenia są trafne? Wydają się co najmniej mało realne, ale intuicja nie pozwala o nich zapomnieć, w końcu jeszcze jeden trop nie zaszkodzi. Zresztą w tym śledztwie jest wiele znaków zapytania, a fakty są nad wyraz skromne, ale od czego doświadczenie i mrówcza praca w terenie? Właśnie w takich sprawach przydaje się zespołowa praca, chociaż w tym konkretnym przypadku pojawia się pewna przeszkoda, jednak nie z takimi problemami Uszkier radził sobie. Czas goni i trzeba znaleźć koniec właściwej nitki by doprowadziła ona do prawdziwego morderczego wątku, zaskakującego i nad wyraz długiego …
Nadkomisarz Barnaba Uszkier znowu w akcji i jak się szybko okazuje w najwyższej formie, najnowsze dochodzenie gdańskich policjantów to prawdziwy majstersztyk kryminalny. „Spadkobierca” to nie lada gratka dla fanów dochodzeń, w jakich liczy się inteligencja detektywów oraz nieoczywisty motyw. Agnieszka Pruska dołożyła starań by czytelnicy, z przysłowiowymi wypiekami na twarzy, śledzili postępy bohaterów w rozwiązywaniu morderczej łamigłówki. Trzeba przyznać, że tropów jest bardzo wiele i wydarzenia mogą potoczyć się w bardzo wielu kierunkach. Od początku, najpierw gdzieś w tle, a później coraz wyraźniej przeszłość łączy się z teraźniejszością, lecz kluczowy dowód tego związku wciąż pozostaje tajemnicą. Śledztwo zatacza kręgi, to co z sobą przynosi odsłania skrywane oblicza poszczególnych postaci, napięcie jest utrzymane do samego końca. Pisarka podsuwa, za pomocą prowadzących dochodzenie, przedstawia wiele możliwych ścieżek do rozwiązania, lecz nie tak łatwo odnaleźć tę właściwą, zwłaszcza kiedy i sam motyw nie jest oczywisty. „Spadkobierca” jest nie lada gratką czytelniczo-kryminalną i ze względu na znanych już bohaterów i z powodu intrygującego dochodzenia oraz zbrodniczego suspensu. Trudno jest przerywać lekturę, gdyż każdy rozdziała przynosi coś nowego i jednocześnie istnieje możliwość przełomu, więc najlepiej zarezerwować dla książki Agnieszki Pruskiej tak by móc delektować się kryminalną historią, w jakiej nie ma nic oczywistego, za to każdy z watkó1) jest intrygujący.
„Kobiety. Badaczki, czempionki, awanturnice” Joanna Kończak Karolina Matyjaszkiewicz (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 28, listopad 2018 18:58
- Autor: Katarzyna Pessel
Kobiety … podobno słaba płeć, puch marny albo … badaczki, czempionki, awanturnice i podobne do mnie czy do Twojej matki, córki, koleżanki y, starsze lub młodsze, zwyczajnie niezwyczajne. Połowa ludzkości mniej więcej, ale czasem o ich osiągnięciach wiemy zaskakująco mało, więc warto poznać bliżej niezwykłe postacie i zapamiętać co wniosły oraz wnoszą do naszej cywilizacji.
Maria Curie-Skłodowskiej nie trzeba przedstawiać, ale postać Tu Youyou już bliżej znana nie jest, podobnie jak i Babara McClintock oraz jeszcze co najmniej kilka badaczek z nagrodą Nobla w kieszeni. Każda z nich ma na swoim naukowym koncie badania, które zostały docenione i uhonorowane jedna z najważniejszych nagród w świecie nauki. O aktywistkach społeczno-politycznych słyszymy, ale ich nazwiska zapamiętujemy na krótko i przypominamy sobie przy następnej okazji, lecz są i takie, o których wiedzą nieliczni. Rokeya Sakhawat Hossain właśnie należy do grona tych drugich, założycielka szkoły dla dziewcząt oraz pomagająca wdowom i ubogim rodzinom. Wydawałoby się, że to niewiele, ale jeśli do tego dołożymy uznaną twórczość literacką i wspomnimy, iż działała w pierwszych dekadach dwudziestego wieku na terenie dzisiejszego Bangladeszu to wszystko nabiera całkiem innych barw. Skala Apgar – znana wszystkim i nazwana na cześć Virginii Apgar, kobiety jakiej miliony ludzi zawdzięczają odpowiednią opiekę w momencie kiedy najbardziej jej potrzebowali czyli tuż po urodzeniu. Nazwisko sławne, ale już osoba kryjąca się za nią pozostaje w głębokim cieniu. Te kobiety są jedynie kilkoma z ogromnej rzeszy tych, które wniosły wiele do nauki, kultury i przede wszystkim naszego świata.
Powiem, a raczej napiszę, tak książkę – leksykon autorstwa Joanny Kończak z ilustracjami Karoliny Matyjaszkiewicz trzeba po prostu poznać. „Kobiety. Badaczki, czempionki, awanturnice” odpowiednie są dla każdego, kto chce poznać interesujące osoby, których dokonania zapisały się w historii ludzkości. Twarda oprawka z obrazem idealnie zapowiada czego można spodziewać się w środku i wcale nie jest na wyrost, nawet więcej skrywa biografie intrygujących kobiet, czasem mniej znanych, lecz z osiągnięciami, obok jakich trudno przejść obojętnie. Joanna Kończak przedstawiła nie tylko badaczki czy też zdobywczynie laurów sportowych, ale także osoby wyróżniające się w takich dziedzinach jak kaskaderstwo czy łowiectwo albo muzyka. Trzeba przyznać, że dobór bohaterek jest bardzo intrygujący i różnorodny. Nie o wszystkie postacie są znane bardzo szerokiemu ogółowi, lecz zagłębienie się w ich życiorys daje możliwość spotkanie z interesującym człowiekiem. Poszczególne noty nie są ani bardzo długie, ani zdawkowe, lecz zawierają informacje, które pozwalają zapoznać się z bohaterką i to było lub jest dla niej istotne. „Kobiety. Badaczki, czempionki, awanturnice” pokazują osoby sprzed dziesięcioleci, ale również nam współczesne, taki przekrojowy portret zbiorowy niezwykłych ludzi wzbudza zainteresowanie i może stanowić wstęp do poszukiwania kolejnych informacji. Trudno także przynajmniej nie wspomnieć o graficznej stronie powstałej dzięki Karolinie Matyjaszkiewicz. Dopełnia ona tekst i jednocześnie wzbogaca go, obrazuje postać w niesztampowy sposób.