Aktualności
Elżbieta Musiał "To jedno" (ARK Media)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: czwartek, 23, luty 2017 19:23
W tomiku poetyckim "Mówię pochyloną cambrią", pochodząca z Końskich autorka skupiła się na postaciach Katarzyny Kobro, Fridy Kahlo, Camille Claudel i Elinor Wylie Morton. Przyglądając się ich losom i dziełom, stworzyła wówczas przejmującą do szpiku kości liryczną wypowiedź, opowieść o tworzeniu i przeżywaniu. To jednak nie koniec.W swoim najnowszym poemacie, tym razem prozą, poświęciła uwagę Dorze Maar, wybitnej artystce fotografii, muzie i kochance Pabla Picassa. Znów udało jej się poruszyć do głębi nieobojętnego na tematykę psychologii i sztuki czytelnika.
Przyznaję, że o istnieniu Dory Maar do tej pory nie miałam pojęcia. Może dlatego że nigdy nie zagłębiałam się szczegółowo w biografię twórcy "Guerniki", a choć interesuję się historią sztuki, to jednak moja wiedza w tym zakresie pozostawia wiele do życzenia. Dzięki tej niepozornej książeczce nie tylko poszerzyłam swoje wiadomości, ale zaczęłam się zastanawiać nad tym, jak często za sukcesem mężczyzny kryje się dramat kobiety. Jak wiele kobiet jest niedocenianych w dziedzinach, którymi się zajmują, zapomnianych, mimo ogromnych osiągnięć. I tu przychodzą na myśl książki "Upór i przekora. 52 kobiety, które odmieniły naukę i świat" Rachel Swaby oraz "Żona Einsteina" Marie Benedict, wywołująca z cienia postać Milevy Marić.
Wróćmy jednak do utworu Elżbiety Musiał. Poemat ma formę monologu skierowanego do adresata: w pierwszej części do Dory Maar, w drugiej - do Pabla Picassa. Na uwagę zasługują wnikliwość, z jaką ukazane są poszczególne sytuacje, duża emocjonalność i pewna zmysłowość płynące z tego przekazu.
Poetka z właściwą sobie wrażliwością przygląda się postaci Dory Maar, podążając jej śladami. Próbuje zrozumieć, dlaczego tak utalentowana kobieta zrezygnowała z własnej twórczości, z siebie, poświęciła się dla mężczyzny, "skarlała do roli kochanki". W imię czego? Miłości? Uznania wyższości jego geniuszu? Poetyckie spojrzenie na Dorę pełne jest współczucia, empatii, żalu nad samotnością i zniszczoną osobowością artystki, która u boku słynnego kubisty zamiast rozkwitać - uschła, stała się ofiarą. To głos kobiety o kobiecie. Rozbudowana refleksja o życiu, miłości, śmierci i sztuce. "Życie i Guernica, Doro. To jedno" ( s. 34)
Przypisy zawierające wszelkie informacje, niezbędne do zrozumienia o kim mowa w utworze (noty biograficzne, najważniejsze fakty dotyczące Picassa, Dory, Eluarda, obrazu Guernika itp.) okazały się bardzo pomocne. Umożliwiają lekturę poematu także laikom, uzupełniają go.
"To jedno" opowiada o skomplikowanych relacjach pary artystów, ich podejściu do sztuki i miłości, o okrutnym traktowaniu kobiet przez słynnego malarza - egoistę. To jednocześnie esej o sztuce napisany w poetyckiej formie, o ciekawej, inspirującej treści. Wzbogacają go grafiki wykonane przez autorkę.
Konrad Szołajski – „Wisłocka, czyli jak to ze sztuką kochania było” (Świat Książki)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 14, luty 2017 12:18
„Wisłocka, czyli jak to ze sztuką kochania było” to fabularyzowana historia niezwykłej kobiety, której książka pomogła milionom Polaków i Polek. O jakim dziele mowa? To słynna „Sztuka Kochania” autorstwa Michaliny Wisłockiej sprawiła, że o seksie zaczęto rozmawiać, zarówno w czterech ścianach, jak i na polu naukowym. Ba! Poradnik znanej ze swojej szczerości oraz uporowi pani ginekolog uznano nawet za element wywrotowy, który mógł zachwiać fundamentem socjalistycznej polityki. Kto wtedy rozmawiał o seksie? O seksie się nie rozmawiało! To temat, który był nie tylko pomijany w rozmowach przeciętnych obywateli, ale również w sztuce czy filmie – cenzura z wnikliwością i wielką troską dbała o moralność społeczeństwa.
I pewnego dnia w wydawnictwie zjawia się kobieta z poradnikiem dla par, który szybko został uznany za pornografię i poruszył system partyjny. Bo jak można tak jawnie pisać o seksie, orgazmie i fizjologii ludzkiego ciała? A te wszystkie pozycje seksualne demonstrowane za pomocą rysunków? To nie nadaje się do druku! – i tak rozpoczęła się długa, mozolna i trudna droga do wydania książki, która już po jej publikacji została sprzedana w ponad 7 milionach egzemplarzy. Należy wspomnieć, że Michalina Wisłocka była także zwolenniczką edukacji seksualnej, skutecznie rozpowszechniając wiedzę o środkach antykoncepcyjnych, higienie i sprawach związanych z szeroko pojętym seksem nie tylko w miejskim środowisku, ale również w społeczeństwie wiejskim. To, co dziś wciąż z oporem przebija się przez skostniały system oświatowy i moralny – tak również wtedy „uświadamianie młodzieży” należało do marginalnych działań. Michalina Wisłocka nieraz podejmowała ryzyko związane ze swoją działalnością – i choć zdarzały się porażki, to z uporem podnosiła się i dalej walczyła, mimo licznych zakazów, nakazów oraz innych utrudnień.
Mimo, że dziś półki w księgarniach uginają się pod stosem poradników o wszelkich technikach seksualnych, a rekordy popularności biją książki pełne kiczowatych opisów erotycznych uniesień (najlepiej w formie wyuzdanego seksu) niewinnych bohaterek, to jednak seks jest wciąż tematem tabu. Wiele osób nie potrafi z różnych przyczyn rozmawiać z partnerem lub partnerką nie tylko o seksie, ale również o swoich emocjach czy potrzebach. Michalina Wisłocka zresztą również podkreślała znaczenie budowania związku opartego nie tylko na udanym życiu seksualnym, ale przede wszystkim na uczuciach, wzmacniających miłość. Przekazywała wiedzę, która stała się pomocna w wielu aspektach codziennego życia i można stwierdzić, że dzięki niej, a szczególnie jej poradnikowi wiele par zdołało pokonać trudności, pojawiające się w związkach.
Ale wróćmy już do książki Konrada Szołajskiego. Pisarz stworzył ciekawą fabułę kryminalno-szpiegowską, która nie tylko koncentruje się na postaci Michaliny Wisłockiej, ale także dokonuje przekroju społeczeństwa i atmosfery politycznej, uwypuklając hipokryzję ustroju komunistycznego. Od pierwszych stron śledzimy również historię powstania książki – od pierwszych problemów związanych z działalnością Wisłockiej, aż po wydanie poradnika – zakończenia żmudnej i ciężkiej walki, która kosztowała autorkę: „dwadzieścia lat nieudanego małżeństwa i jeden mały zawał”. Ale książka Szołajskiego jest także próbą, zresztą udaną, ukazania Michaliny Wisłockiej z różnych perspektyw pełnionych ról – lekarza, żony, kochanki, przyjaciółki oraz matki. I tak czytelnik tworzy całościowy obraz kontrowersyjnej autorki z różnych elementów jej życia – tak niezwykłego i zarazem zwykłego. Dzięki tej książce młodsze pokolenie może zrozumieć przyczyny problemów z wydaniem dzieła Wisłockiej, zaś osoby, które pamiętają te czasy – mają szansę na skonfrontowanie swoich wspomnień z literacką rzeczywistością. Ale przed wzięciem tej książki Szołajskiego do ręki, najpierw polecam zapoznanie się z samą „Sztuką Kochania”, która udowadnia, że miłość niejedno ma oblicze.
Wojciech Młynarski "Od oddechu do oddechu" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 07, luty 2017 18:41
Tomik zawierający najpełniejsze wydanie wierszy i piosenek Wojciecha Młynarskiego to prawdziwy skarb, który niedawno trafił w ręce czytelników. Ze świecą szukać kogoś, kto nie zna tych tekstów. One już tak wrosły w naszą świadomość, że trudno sobie wyobrazić, by mogło być inaczej. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy, że "mówimy Młynarskim", posługujemy się cytatami z jego utworów, które funkcjonują jako "skrzydlate słowa", aforyzmy( np. "Róbmy swoje", "W Polskę idziemy, drodzy panowie", "Nie mam jasności w temacie Marioli", "Chleba dosyć, rośnie popyt na igrzyska..." i wiele innych). Kiedy słyszymy piosenki w wykonaniu np. Ewy Bem ("Żyj kolorowo", "Serce to jest muzyk"), Edyty Geppert ("Kocham Cię, życie"), Skaldów ("Prześliczna wiolonczelistka"), Andrzeja Zauchy ("Bądź moim natchnieniem") to niejednokrotnie nie mamy pojęcia, kto jest autorem ich tekstów.
A to właśnie Wojciech Młynarski! Poeta, satyryk, konferansjer i artysta kabaretowy, tłumacz, autor librett, felietonista, scenarzysta, dramaturg, reżyser teatralny, kompozytor i wykonawca swoich utworów (np. "Nie ma jak u mamy", "Dziewczyny, bądźcie dla nas dobre na wiosnę", "Jeszcze w zielone gramy" i wiele innych). Wszechstronnie uzdolniony, mistrz puenty, potrafiący zawsze trafnie, z humorem skomentować otaczającą nas rzeczywistość. Liryczny do bólu, wykazujący się fenomenalnym słuchem językowym.
W jego dorobku znajduje się ponad dwa tysiące utworów.
Zbiór "Od oddechu do oddechu" zawiera najpełniejsze, jak dotąd, wydanie wierszy i piosenek Wojciecha Młynarskiego z lat 1963-2000. Wstępem o wymownym tytule "Młynarski. Absolutnie" opatrzył go językoznawca, profesor Jerzy Bralczyk. Zamieszczono notę edytorską, alfabetyczny i chronologiczny spis treści. Dzięki nim łatwo odnajdziemy interesujący nas tytuł.
Przeglądając tę książkę, co chwilę spotykamy znane i lubiane teksty, od razu słyszymy w głowie odpowiednią melodię i przyłapujemy się na podśpiewywaniu. To nic, jeśli nawet fałszujemy.... Taka jest bowiem siła piosenek Młynarskiego - wpadają do głowy i zostają tam na długo, niesione muzyką. Czytając zbiorek uważnie, można dostrzec z jakim ogromnym kunsztem Młynarski posługuje się językiem polskim, wykorzystując bogactwo środków stylistycznych, grając znaczeniami, aluzjami, bawiąc się słowem. Ma znakomite wyczucie rytmu, rymu. Umie snuć opowieści, a w konstruowaniu puent nie ma sobie równych. W efekcie - jego teksty od wielu lat cieszą, bawią, wzruszają, uczą, zachwycają... Poruszają w nas czułe struny.
"Od oddechu do oddechu" przynosi nam powiew prawdziwej poezji, piosenki z tekstem, które są tak piękne i mądre, że nie poddają się upływowi czasu. Warto mieć ten tomik pod ręką.
Krystyna Sienkiewicz "Skrawki" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 18, styczeń 2017 15:49
Krystyna Sienkiewicz to artystka w pełnym wymiarze tego słowa - aktorka teatralna, filmowa, kabaretowa, wykonawczyni piosenek, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych. Od wielu lat występuje na estradzie, maluje, rzeźbi, opiekuje się zwierzętami, którym oddała całe serce, pomaga charytatywnie potrzebującym. Potrafi też pięknie opowiadać, snuć wspomnienia i refleksje w uroczy, poetycki sposób. Bawi się słowem, żartuje, serdecznie rozprawia o wszystkim. Z humorem i dystansem podchodzi do siebie i swoich problemów.
Los jej nie rozpieszczał, tym bardziej godne podziwu są optymizm i pogoda ducha, jakimi emanuje pani Krystyna. W jej życiu wiele się działo, począwszy od nieszczęśliwego dzieciństwa (osierocona w czasie wojny), poprzez bogate zawodowe doświadczenia, liczne podróże po całym świecie, niezbyt udane związki, w końcu - poważne choroby.
Myli się jednak ten, kto sądzi, że publikacja będzie smutnym, pełnym narzekania rozliczeniem z przeszłością. Autorka nie rozczula się nad tym, co było złe, przyjmuje fakty takimi, jakimi są. Skupia się na tym, co dobre, nie narzeka. Co więcej, zaraża swoim optymistycznym podejściem do życia.
Nic nie było w stanie jej złamać. Nawet czerniaka i udar potraktowała jako "dar". Nie poddała się, nauczyła się żyć na nowo, z pomocą specjalistów i serdecznych osób musiała przypomnieć sobie słowa, teksty, ich pisownię. To nie było łatwe, ale dzięki ogromnej determinacji i pozytywnemu nastawieniu - udało się.
Nieodłącznym atrybutem Krystyny Sienkiewicz jest uśmiech. Dzięki niemu łatwiej przeżyć kolejny dzień. Aktorka zyskała wielu fanów, przyjaciół, do każdego podchodzi z sercem na dłoni, z empatią, życzliwie. Ta karma do niej wraca.
"Skrawki" nie są typową autobiografią. To opowieść w niepowtarzalnym, poetyckim stylu, uszyta z fragmentów, zapisków, listów, dzienników, wspomnień, fotosów, zdjęć, rysunków, utrzymana na wysokim poziomie graficznym. To taki literacko-plastyczny kolaż. Nieco chaotyczny, ale w tym cały jego urok.
Tę uroczą książkę polecam nie tylko sympatykom twórczości artystycznej aktorki, ale przede wszystkim osobom starszym schorowanym, narzekającym na swój los - niech uczą się od pani Krystyny! To wspaniały człowiek, wzór do naśladowania. Gdyby takich osób jak ona było więcej, świat byłby piękniejszy i lepszy.