Leszek Kołakowski "Ułamki filozofii" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 17, marzec 2017 14:03
Zgodnie z podtytułem książka zawiera "Najbardziej wysłużone i najczęściej cytowane zdania filozofów z komentarzem". Znajdziemy w niej słowa m.in. Heraklita, Sokratesa. Kartezjusza , Husserla, Locke'a, Nietzsche-go, Hegla, Kanta, Schopenhauera, Kotarbińskiego. Łącznie 62 cytaty, a wśród nich te słynne i mniej znane teksty, dotyczące problemów poznania, prawdy, świadomości, istnienia bytu, Boga, dobra i zła. Ich układ jest tematyczny, nie chronologiczny. Kryterium wyboru było to, aby fragmenty dały się pojąć bez szerszego kontekstu i nie sprawiały trudności czytelnikowi nie obeznanemu z filozofią.
Każdy z cytatów opatrzony jest komentarzem autorstwa Leszka Kołakowskiego (znanego na całym świecie profesora, filozofa, historyka idei, eseistę i publicystę) oraz jego córki, Agnieszki, która nie chciała by jej imię widniało na karcie tytułowej. Pisali je na zmianę lub wspólnie, konsultowali się ze sobą. Powstały inspirujące do dalszych rozważań wyjaśnienia, przykłady, polemiki, uwagi. Czasem pojawiają się "wymijające" odpowiedzi, wtedy nie pozostaje nic innego, jak poruszyć nasze szare komórki i "dopisać" nasz własny komentarz. I to właśnie chyba główny cel tej publikacji - inspirować do przemyśleń filozoficznych, zachęcać do pogłębiania wiedzy.
Książka ma bardzo poręczny format, twardą oprawę. Optymistyczny żółty kolor okładki przyciąga wzrok. W pewnym stopniu to też przyczyni się do tego, że ktoś zdecyduje się wziąć "Ułamki.." do ręki, otworzy, poczyta, pomyśli... Przekona się, że filozofia nie gryzie, nie jest taka straszna jak ją malują.
Czytelnik dostaje taki subiektywny miniprzekrój przez historię filozofii od antyku po współczesność, swoisty podręcznik, czy raczej notes z cytatami, do którego warto zaglądać .
"Ułamki filozofii" zawierają okruchy myśli, które uwierają umysł i domagają się rozważenia i refleksji. Książka ta przyda się uczniom, studentom, nauczycielom, wszystkim tym, którzy nie boją się myśleć. Warto ją mieć w domowej biblioteczce.
Magdalena Niedźwiedzka "Maria Skłodowska-Curie" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 17, marzec 2017 13:50
Kilka lat temu czytałam książkę Barbary Goldsmith "Geniusz i obsesja. Wewnętrzny świat Marii Curie". Byłam wówczas pod ogromnym wrażeniem tej zajmującej lektury, w której autorka zbudowała wnikliwy portret psychologiczny pierwszej kobiety - profesora uniwersyteckiego na Sorbonie, pokazując dzieje wywyższenia i upadku „Joanny D’Arc nauki”,jej gigantyczny trud, ciężką pracę i zmagania z wieloma życiowymi doświadczeniami.
Teraz otrzymałam kolejną książkę, której bohaterką jest słynna polska uczona, dwukrotna noblistka, i podobnie - jestem nią zachwycona i pełna podziwu dla autorki. Magdalenie Niedźwiedzkiej, znanej już dzięki "Królewskiej heretyczce", udało się napisać znakomitą powieść opartą na motywach biografii Marii Skłodowskiej - Curie, korespondującą z najnowszym filmem fabularnym o noblistce, w którą wcieliła się Karolina Gruszka.
Fabuła powieści jest zgrabnie uporządkowana. Narracja dotycząca akcji rozgrywającej się w latach 1911-1913 utrzymana jest w czasie teraźniejszym. Natomiast wcześniejsze losy bohaterki na przestrzeni lat 1884 - 1909 ukazane są w retrospekcjach, napisane w czasie przeszłym. Rozdziały są dość krótkie, zwarte, niczym kadry filmowe roztaczają przed czytelnikiem poszczególne sytuacje.
Sięgając po tę książkę, trzeba pamiętać, że to jest powieść biograficzna, a ta nie może podawać czytelnikowi suchych faktów, musi być nasycona emocjami, barwna. Opierając się na dokumentach, listach i innych materiałach źródłowych autor musi w znaną ogólnie historię tchnąć życie, ożywić postacie, ma prawo do pewnej dowolności interpretacji, swobody wyobraźni. Wszak nie pisze noty encyklopedycznej. Na pierwszy plan wysuwają się uczucia, namiętności, rozterki.
Główny wątek powieści koncentruje się wokół romansu Marii Skłodowskiej Curie, wówczas już wdowy, z Paulem Langevinem, skłonnym do zdrad żonatym naukowcem, który nie potrafił dokonać wyboru między kobietami. Romans ów był otoczony atmosferą skandalu, spotykał się z negatywną reakcją środowiska, podsycaną przez brukowe czasopisma. I jak to często bywa, jedna strona pozostawała bardzo zaangażowana w związek, druga - niezdecydowana, myśląca o własnej wygodzie.
Sukces uczonej okupiony był ciężką pracą i problemami osobistymi. Jej życie stało się piekłem. Osaczona przez dziennikarzy, atakowana przez ludzi na ulicy, mieszana z błotem, dyshonorowana przez innych naukowców Maria stała się bliska załamania nerwowego. Silna i zdeterminowana na ścieżce nauki, pracy, kariery - w sferze uczuciowej okazała się słaba i zagubiona. Dla przyjaciół nie była łaskawa. Fascynujące są jej relacje ze szczerze oddanym współpracownikiem Andre Debierne'm oraz z młodym ekstrawaganckim naukowcem - Albertem Einsteinem. Autorka zadbała o to, by przywołując odpowiednie epizody z przeszłości, umotywować obecną postawę bohaterki, pokazać co i w jaki sposób na nią wpłynęło, jak ją ukształtowało.
Niedźwiedzka stworzyła "odbrązowiony" portret Skłodowskiej. Ukazała ją jako kobietę zakochaną, targaną emocjami, szalejącą z tęsknoty i rozpaczy, pełną zalet i wad, zwyczajną. Poznajemy ją od prywatnej strony, nie przez pryzmat naukowych odkryć. Niekoniecznie musimy polubić jej trudny charakter. Warto jednak przyjrzeć się tej ciekawej, nietuzinkowej postaci.
Ta książka nie tylko opowiada o Marii Skłodowskiej - Curie, ale szerzej dotyka problemu traktowania kobiet w zdominowanym przez mężczyzn środowisku naukowym i w ogóle w społeczeństwie tamtych czasów. Inspiruje także do sięgania po inne lektury np. w związku z wątkiem Alberta Einsteina i jego żony Milevy - do książki "Żona Einsteina" M. Benedict. O ile Maria Skłodowska nie dała umniejszyć swej roli w prowadzonych wraz z mężem pracach naukowych, nie odpuściła, mimo nieprzychylności środowiska naukowego, to co się stało z utalentowaną fizyczką i matematyczką Milevą Einstein?
Zapraszam do lektury obu wspomnianych książek, a także do szukania innych fascynujących opowieści o genialnych kobietach.
Nadia Szagdaj "Nowe śledztwa Klary Schulz. Tajemnica Nathaniela" (Bukowy Las)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: poniedziałek, 27, luty 2017 13:48
- Autor: Katarzyna Pessel
Gdy raz się zajrzy śmierci w oczy świat już zawsze będzie oglądany z innej perspektywy niż dotychczas. Nie da się zapomnieć tej chwili, w której życie zaczyna się wymykać, a ból spleciony ze strachem to jedynie co się czuje. Potem ten moment powraca i trzeba nauczyć się na nowo jak patrzeć w przyszłość bez lęku i oglądania się za siebie. Łatwo się pogrążyć w tym co najgorsze, o wiele trudniej pozostawić za sobą zło i wyjść na przeciw temu co dopiero będzie.
Samobójstwa prostytutek nie stanowią dla policji priorytetu, tyle innych spraw o większej wadze zaprząta uwagę stróżów prawa. Ale szef wrocławskiej policji Gabriel Hübschner nie traktuje tych zgonów standardowo, poświęca im swoją uwagę, bo coś nie daje mu spokoju. Nikt inny oprócz niego nie widzi w nich niczego więcej niż śmierci z własnej ręki biednych kobiet, przecież brak jakichkolwiek śladów "pomocy" drugiej osoby w zejściu z tego świata. Cóż, w końcu zajęcie ofiar raczej nie sprzyja długiej egzystencji, lecz Hübschner nie przyjmuje do wiadomości tak prostego wyjaśnienia. Intuicja detektywa nie pozwala mu zostawić śledztwa w rękach podwładnych, pomimo ich opinii w tym temacie. Może opinia Klary Schulz pozwoli na ostatnie wydarzenia rzucić nowe światło? Jednak problem w tym, że ona nie zamierza zajmować się niczym, co mogłoby przypomnieć jej o tym czego niedawno doświadczyła. O mało co nie zginęła w strzelaninie, a skutki odczuwa do tej pory. Ale czy pani detektyw będzie umiała się powstrzymać by nie uczestniczyć w dochodzeniu? Szczególnie kiedy dotknie jej ono prawie osobiście? Pani Schulz ma talent do rozwiązywania zagadek kryminalnych i kilka już dużych sukcesów na koncie w zawodzie zarezerwowanym dla mężczyzn. Jej opinia i doświadczenie mogą pomóc policji, pytanie tylko czy odważy się znowu wkroczyć na drogę, gdzie zbrodnia jest czym zwyczajnym? Zima roku tysiąc dziewięćset trzynastego we Wrocławiu jest nie jedynie mroźna, lecz również bardzo krwawa i skrywa wiele tajemnic.
Co może mieć wspólnego utalentowana i skromna panna Inge z paniami z półświatka? Czyżby to jedynie zbieg okoliczności? Niektórzy dostrzegają więcej niż inni, lecz nie tak łatwo poprzeć swoje przypuszczenia dowodami, o ile w ogóle one istnieją.
Trzy K, Kindern, Küche, Kirche, dzieci, kuchnia, kościół. Te kilka słów na pewno nie charakteryzuje Klary Schulz, głównej bohaterki serii o wrocławskiej pani detektyw z początku dwudziestego wieku. Nadia Szagdaj wkomponowała tytułową postać w epokę w wspaniały sposób, tak, iż czytelnik nie ma przed sobą współczesnej kobiety "upchniętej" na siłę w przeszłości, lecz kogoś kto wyróżnia się tym co sobą reprezentuje na tle sobie współczesnych, ale jest też po części dzieckiem swoich czasów. "Nowe śledztwa Klary Schulz. Tajemnica Nathaniela" jest kryminałem w pełnym tego słowa znaczeniu, smaczku dodaje tło, jakim jest Wrocław w u schyłku belle epoque, dodatkowo wzbogacony fotografiami i wieloma detalami historyczno-społecznymi. Suspens przeplata się z życiem głównej bohaterki lub raczej jedno z drugim zazębia się co nakręca atmosferę pełną napięcia i jest doskonałym punktem wyjścia dla kolejnych wątków. Oczywiście podczas lektury łatwo nasuwa się porównanie do innego bohatera kryminalnych historii czyli komisarza Mocka, lecz postać Klary Schulz jest w pełni autonomiczna i nie stanowi kopii, kalki czy też odwzorowania, tak samo jak i jej śledztwa. "Nowe śledztwa Klary Schulz. Tajemnica Nathaniela" zaskakuje i pozwala czytelnikom zagłębić się w kryminalny świat Wrocławia z początku ubiegłego stulecia, znajome miejsca nabierają całkiem nowych barw, podobnie jak i ludzie, wydający się na pierwszy rzut całkowicie inni od nas, lecz gdy ich poznamy trochę zaskakująco są nam znajomi. Książka Nadii Szagdaj to wspaniała kryminalna zagadka, w której słowo retro nabiera całkiem nowego smaku.
Elżbieta Musiał "To jedno" (ARK Media)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: czwartek, 23, luty 2017 19:23
W tomiku poetyckim "Mówię pochyloną cambrią", pochodząca z Końskich autorka skupiła się na postaciach Katarzyny Kobro, Fridy Kahlo, Camille Claudel i Elinor Wylie Morton. Przyglądając się ich losom i dziełom, stworzyła wówczas przejmującą do szpiku kości liryczną wypowiedź, opowieść o tworzeniu i przeżywaniu. To jednak nie koniec.W swoim najnowszym poemacie, tym razem prozą, poświęciła uwagę Dorze Maar, wybitnej artystce fotografii, muzie i kochance Pabla Picassa. Znów udało jej się poruszyć do głębi nieobojętnego na tematykę psychologii i sztuki czytelnika.
Przyznaję, że o istnieniu Dory Maar do tej pory nie miałam pojęcia. Może dlatego że nigdy nie zagłębiałam się szczegółowo w biografię twórcy "Guerniki", a choć interesuję się historią sztuki, to jednak moja wiedza w tym zakresie pozostawia wiele do życzenia. Dzięki tej niepozornej książeczce nie tylko poszerzyłam swoje wiadomości, ale zaczęłam się zastanawiać nad tym, jak często za sukcesem mężczyzny kryje się dramat kobiety. Jak wiele kobiet jest niedocenianych w dziedzinach, którymi się zajmują, zapomnianych, mimo ogromnych osiągnięć. I tu przychodzą na myśl książki "Upór i przekora. 52 kobiety, które odmieniły naukę i świat" Rachel Swaby oraz "Żona Einsteina" Marie Benedict, wywołująca z cienia postać Milevy Marić.
Wróćmy jednak do utworu Elżbiety Musiał. Poemat ma formę monologu skierowanego do adresata: w pierwszej części do Dory Maar, w drugiej - do Pabla Picassa. Na uwagę zasługują wnikliwość, z jaką ukazane są poszczególne sytuacje, duża emocjonalność i pewna zmysłowość płynące z tego przekazu.
Poetka z właściwą sobie wrażliwością przygląda się postaci Dory Maar, podążając jej śladami. Próbuje zrozumieć, dlaczego tak utalentowana kobieta zrezygnowała z własnej twórczości, z siebie, poświęciła się dla mężczyzny, "skarlała do roli kochanki". W imię czego? Miłości? Uznania wyższości jego geniuszu? Poetyckie spojrzenie na Dorę pełne jest współczucia, empatii, żalu nad samotnością i zniszczoną osobowością artystki, która u boku słynnego kubisty zamiast rozkwitać - uschła, stała się ofiarą. To głos kobiety o kobiecie. Rozbudowana refleksja o życiu, miłości, śmierci i sztuce. "Życie i Guernica, Doro. To jedno" ( s. 34)
Przypisy zawierające wszelkie informacje, niezbędne do zrozumienia o kim mowa w utworze (noty biograficzne, najważniejsze fakty dotyczące Picassa, Dory, Eluarda, obrazu Guernika itp.) okazały się bardzo pomocne. Umożliwiają lekturę poematu także laikom, uzupełniają go.
"To jedno" opowiada o skomplikowanych relacjach pary artystów, ich podejściu do sztuki i miłości, o okrutnym traktowaniu kobiet przez słynnego malarza - egoistę. To jednocześnie esej o sztuce napisany w poetyckiej formie, o ciekawej, inspirującej treści. Wzbogacają go grafiki wykonane przez autorkę.
Konrad Szołajski – „Wisłocka, czyli jak to ze sztuką kochania było” (Świat Książki)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 14, luty 2017 12:18
„Wisłocka, czyli jak to ze sztuką kochania było” to fabularyzowana historia niezwykłej kobiety, której książka pomogła milionom Polaków i Polek. O jakim dziele mowa? To słynna „Sztuka Kochania” autorstwa Michaliny Wisłockiej sprawiła, że o seksie zaczęto rozmawiać, zarówno w czterech ścianach, jak i na polu naukowym. Ba! Poradnik znanej ze swojej szczerości oraz uporowi pani ginekolog uznano nawet za element wywrotowy, który mógł zachwiać fundamentem socjalistycznej polityki. Kto wtedy rozmawiał o seksie? O seksie się nie rozmawiało! To temat, który był nie tylko pomijany w rozmowach przeciętnych obywateli, ale również w sztuce czy filmie – cenzura z wnikliwością i wielką troską dbała o moralność społeczeństwa.
I pewnego dnia w wydawnictwie zjawia się kobieta z poradnikiem dla par, który szybko został uznany za pornografię i poruszył system partyjny. Bo jak można tak jawnie pisać o seksie, orgazmie i fizjologii ludzkiego ciała? A te wszystkie pozycje seksualne demonstrowane za pomocą rysunków? To nie nadaje się do druku! – i tak rozpoczęła się długa, mozolna i trudna droga do wydania książki, która już po jej publikacji została sprzedana w ponad 7 milionach egzemplarzy. Należy wspomnieć, że Michalina Wisłocka była także zwolenniczką edukacji seksualnej, skutecznie rozpowszechniając wiedzę o środkach antykoncepcyjnych, higienie i sprawach związanych z szeroko pojętym seksem nie tylko w miejskim środowisku, ale również w społeczeństwie wiejskim. To, co dziś wciąż z oporem przebija się przez skostniały system oświatowy i moralny – tak również wtedy „uświadamianie młodzieży” należało do marginalnych działań. Michalina Wisłocka nieraz podejmowała ryzyko związane ze swoją działalnością – i choć zdarzały się porażki, to z uporem podnosiła się i dalej walczyła, mimo licznych zakazów, nakazów oraz innych utrudnień.
Mimo, że dziś półki w księgarniach uginają się pod stosem poradników o wszelkich technikach seksualnych, a rekordy popularności biją książki pełne kiczowatych opisów erotycznych uniesień (najlepiej w formie wyuzdanego seksu) niewinnych bohaterek, to jednak seks jest wciąż tematem tabu. Wiele osób nie potrafi z różnych przyczyn rozmawiać z partnerem lub partnerką nie tylko o seksie, ale również o swoich emocjach czy potrzebach. Michalina Wisłocka zresztą również podkreślała znaczenie budowania związku opartego nie tylko na udanym życiu seksualnym, ale przede wszystkim na uczuciach, wzmacniających miłość. Przekazywała wiedzę, która stała się pomocna w wielu aspektach codziennego życia i można stwierdzić, że dzięki niej, a szczególnie jej poradnikowi wiele par zdołało pokonać trudności, pojawiające się w związkach.
Ale wróćmy już do książki Konrada Szołajskiego. Pisarz stworzył ciekawą fabułę kryminalno-szpiegowską, która nie tylko koncentruje się na postaci Michaliny Wisłockiej, ale także dokonuje przekroju społeczeństwa i atmosfery politycznej, uwypuklając hipokryzję ustroju komunistycznego. Od pierwszych stron śledzimy również historię powstania książki – od pierwszych problemów związanych z działalnością Wisłockiej, aż po wydanie poradnika – zakończenia żmudnej i ciężkiej walki, która kosztowała autorkę: „dwadzieścia lat nieudanego małżeństwa i jeden mały zawał”. Ale książka Szołajskiego jest także próbą, zresztą udaną, ukazania Michaliny Wisłockiej z różnych perspektyw pełnionych ról – lekarza, żony, kochanki, przyjaciółki oraz matki. I tak czytelnik tworzy całościowy obraz kontrowersyjnej autorki z różnych elementów jej życia – tak niezwykłego i zarazem zwykłego. Dzięki tej książce młodsze pokolenie może zrozumieć przyczyny problemów z wydaniem dzieła Wisłockiej, zaś osoby, które pamiętają te czasy – mają szansę na skonfrontowanie swoich wspomnień z literacką rzeczywistością. Ale przed wzięciem tej książki Szołajskiego do ręki, najpierw polecam zapoznanie się z samą „Sztuką Kochania”, która udowadnia, że miłość niejedno ma oblicze.
Wojciech Młynarski "Od oddechu do oddechu" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 07, luty 2017 18:41
Tomik zawierający najpełniejsze wydanie wierszy i piosenek Wojciecha Młynarskiego to prawdziwy skarb, który niedawno trafił w ręce czytelników. Ze świecą szukać kogoś, kto nie zna tych tekstów. One już tak wrosły w naszą świadomość, że trudno sobie wyobrazić, by mogło być inaczej. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy, że "mówimy Młynarskim", posługujemy się cytatami z jego utworów, które funkcjonują jako "skrzydlate słowa", aforyzmy( np. "Róbmy swoje", "W Polskę idziemy, drodzy panowie", "Nie mam jasności w temacie Marioli", "Chleba dosyć, rośnie popyt na igrzyska..." i wiele innych). Kiedy słyszymy piosenki w wykonaniu np. Ewy Bem ("Żyj kolorowo", "Serce to jest muzyk"), Edyty Geppert ("Kocham Cię, życie"), Skaldów ("Prześliczna wiolonczelistka"), Andrzeja Zauchy ("Bądź moim natchnieniem") to niejednokrotnie nie mamy pojęcia, kto jest autorem ich tekstów.
A to właśnie Wojciech Młynarski! Poeta, satyryk, konferansjer i artysta kabaretowy, tłumacz, autor librett, felietonista, scenarzysta, dramaturg, reżyser teatralny, kompozytor i wykonawca swoich utworów (np. "Nie ma jak u mamy", "Dziewczyny, bądźcie dla nas dobre na wiosnę", "Jeszcze w zielone gramy" i wiele innych). Wszechstronnie uzdolniony, mistrz puenty, potrafiący zawsze trafnie, z humorem skomentować otaczającą nas rzeczywistość. Liryczny do bólu, wykazujący się fenomenalnym słuchem językowym.
W jego dorobku znajduje się ponad dwa tysiące utworów.
Zbiór "Od oddechu do oddechu" zawiera najpełniejsze, jak dotąd, wydanie wierszy i piosenek Wojciecha Młynarskiego z lat 1963-2000. Wstępem o wymownym tytule "Młynarski. Absolutnie" opatrzył go językoznawca, profesor Jerzy Bralczyk. Zamieszczono notę edytorską, alfabetyczny i chronologiczny spis treści. Dzięki nim łatwo odnajdziemy interesujący nas tytuł.
Przeglądając tę książkę, co chwilę spotykamy znane i lubiane teksty, od razu słyszymy w głowie odpowiednią melodię i przyłapujemy się na podśpiewywaniu. To nic, jeśli nawet fałszujemy.... Taka jest bowiem siła piosenek Młynarskiego - wpadają do głowy i zostają tam na długo, niesione muzyką. Czytając zbiorek uważnie, można dostrzec z jakim ogromnym kunsztem Młynarski posługuje się językiem polskim, wykorzystując bogactwo środków stylistycznych, grając znaczeniami, aluzjami, bawiąc się słowem. Ma znakomite wyczucie rytmu, rymu. Umie snuć opowieści, a w konstruowaniu puent nie ma sobie równych. W efekcie - jego teksty od wielu lat cieszą, bawią, wzruszają, uczą, zachwycają... Poruszają w nas czułe struny.
"Od oddechu do oddechu" przynosi nam powiew prawdziwej poezji, piosenki z tekstem, które są tak piękne i mądre, że nie poddają się upływowi czasu. Warto mieć ten tomik pod ręką.
Krystyna Sienkiewicz "Skrawki" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 18, styczeń 2017 15:49
Krystyna Sienkiewicz to artystka w pełnym wymiarze tego słowa - aktorka teatralna, filmowa, kabaretowa, wykonawczyni piosenek, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych. Od wielu lat występuje na estradzie, maluje, rzeźbi, opiekuje się zwierzętami, którym oddała całe serce, pomaga charytatywnie potrzebującym. Potrafi też pięknie opowiadać, snuć wspomnienia i refleksje w uroczy, poetycki sposób. Bawi się słowem, żartuje, serdecznie rozprawia o wszystkim. Z humorem i dystansem podchodzi do siebie i swoich problemów.
Los jej nie rozpieszczał, tym bardziej godne podziwu są optymizm i pogoda ducha, jakimi emanuje pani Krystyna. W jej życiu wiele się działo, począwszy od nieszczęśliwego dzieciństwa (osierocona w czasie wojny), poprzez bogate zawodowe doświadczenia, liczne podróże po całym świecie, niezbyt udane związki, w końcu - poważne choroby.
Myli się jednak ten, kto sądzi, że publikacja będzie smutnym, pełnym narzekania rozliczeniem z przeszłością. Autorka nie rozczula się nad tym, co było złe, przyjmuje fakty takimi, jakimi są. Skupia się na tym, co dobre, nie narzeka. Co więcej, zaraża swoim optymistycznym podejściem do życia.
Nic nie było w stanie jej złamać. Nawet czerniaka i udar potraktowała jako "dar". Nie poddała się, nauczyła się żyć na nowo, z pomocą specjalistów i serdecznych osób musiała przypomnieć sobie słowa, teksty, ich pisownię. To nie było łatwe, ale dzięki ogromnej determinacji i pozytywnemu nastawieniu - udało się.
Nieodłącznym atrybutem Krystyny Sienkiewicz jest uśmiech. Dzięki niemu łatwiej przeżyć kolejny dzień. Aktorka zyskała wielu fanów, przyjaciół, do każdego podchodzi z sercem na dłoni, z empatią, życzliwie. Ta karma do niej wraca.
"Skrawki" nie są typową autobiografią. To opowieść w niepowtarzalnym, poetyckim stylu, uszyta z fragmentów, zapisków, listów, dzienników, wspomnień, fotosów, zdjęć, rysunków, utrzymana na wysokim poziomie graficznym. To taki literacko-plastyczny kolaż. Nieco chaotyczny, ale w tym cały jego urok.
Tę uroczą książkę polecam nie tylko sympatykom twórczości artystycznej aktorki, ale przede wszystkim osobom starszym schorowanym, narzekającym na swój los - niech uczą się od pani Krystyny! To wspaniały człowiek, wzór do naśladowania. Gdyby takich osób jak ona było więcej, świat byłby piękniejszy i lepszy.
Konstanty Ildefons Gałczyński "Zachłysnąć się Tobą. Najpiękniejsze wiersze i piosenki" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 13, styczeń 2017 10:22
W ostatnich latach wydawnictwo Prószyński i S-ka opublikowało dzieła zebrane Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w kilku grubych tomach. Piękne i zacne to wydanie, ale jednak nieporęczne dla kogoś, kto lubi nosić tomik wierszy w kieszeni, torebce, plecaku, czy mieć go pod poduszką lub na stoliczku przy łóżku. Na szczęście i dla takich osób wydawnictwo przygotowało coś miłego.
Otóż ukazały się "Najpiękniejsze wiersze i piosenki" tego czarodzieja słów, w podobnej edycji jak wcześniej zbiór utworów Marka Grechuty, tym razem w szarej okładce. Razem będą tworzyć śliczną kolekcję.
W tym wyborze, opartym na wcześniejszej publikacji, zachowano chronologiczny układ tekstów (z lat 1926 - 1953) i zrezygnowano z przypisów. Na końcu podano także indeks alfabetyczny.
Znajdziemy tu utwory znane i lubiane, od wielu lat obecne w szkolnych podręcznikach i te mniej popularne, ale równie piękne. Długo by wymieniać przykładowe tytuły, więc tylko kilka z nich: "Serwus Madonna", "Bal u Salomona", "Ars Poetica", "Rozmowa liryczna", "Pieśni", "Ballada o trzęsących się portkach" i wiele innych...
W tym zbiorze mamy całą śmietankę poetyckiej twórczości autora "Zaczarowanej dorożki", jego najpiękniejsze, najważniejsze, najpopularniejsze teksty, które otwierają przed czytelnikiem drzwi do magicznego, onirycznego, romantycznego, a jednak mocno osadzonego w codzienności świata. Te wiersze są ponadczasowe, mimo upływu lat nadal trafiają do serc kolejnych pokoleń odbiorców i cieszą się niesłabnącą popularnością.
Gałczyński bawi, śmieszy, wzrusza, roztkliwia i zachwyca. To "szarlatan słów". Potrafi być liryczny, by za chwilę przejść do groteski. Wśród jego utworów są refleksyjne i satyryczne, wprawiające w zadumę, melancholijne i budzące uśmiech. Nie zabraknie ślicznych wyznań miłosnych i poematów opartych na motywach mitologicznych i innych.
Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Warto mieć ten tomik pod ręką, by zawsze, gdy czujemy taką potrzebę, przeczytać sobie wybrany wiersz.
Na uwagę zasługuje szczególna elegancja wydania: szara płócienna oprawa z wytłoczonymi złotymi literami. Atutem jest poręczny format książki.
Tomik "Zachłysnąć się Tobą. Najpiękniejsze wiersze i piosenki" może być znakomitym upominkiem, na przykład na zbliżające się Walentynki. A może tak bez okazji podarujmy komuś bliskiemu lub samemu sobie zbiór poezji mistrza Ildefonsa?