• Skocz do głównej treści strony
  • Skocz do menu nawigacyjnego i logowania

Nawigacja i wyszukiwanie

Nawigacja

  • Wywiady
  • Recenzje
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Redakcja

Szukaj

Click for: Promotional Hats
Jesteś tutaj: Home

Filmowe CPA

Przeglądaj

  • Aktualności
  • Recenzje
  • Wywiady
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Konkursy
  • Blog
  • Partnerzy
  • Pliki do pobrania
  • Redakcja
  • Wasza twórczość
  • Mapa strony
  • Polityka prywatności

Ostatnio komentowane

  • Patronat naszego portalu - "Wspomnienia w kolorze sepii" Anny J. Szepielak. Wydawnictwo Nasza Księgarnia. (15)
  • Wywiad z Karoliną Wilczyńską, autorką m.in. "Anielskiego kokonu" (46)
  • Wywiad z Marią Ulatowską, autorką m.in. "Kamienicy przy Kruczej" (48)

Odwiedza nas

Odwiedza nas 102 gości oraz 0 użytkowników.

"Marzenia mają twoje imię" Karolina Klimkiewicz (wyd. Inanna)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: poniedziałek, 18, styczeń 2021 19:20
Autor: Agnieszka Kaniuk

 

 

 

 „Kocham Cię”, te dwa krótkie słowa każdy z nas chciałby usłyszeć choć raz w życiu. Mają one w sobie wielką moc. Kryje się bowiem za nimi obietnica troski, oddania, ale przede wszystkim szczerości i lojalności. Niestety w dzisiejszym świecie często o tym zapominamy i co bardzo bolesne szafujemy nimi, mając za nic ich wartość. Przekonał się o tym bardzo dotkliwie główny bohater najnowszej powieści Karoliny Klimkiewicz „Marzenia mają twoje imię”, na której moją recenzję chciałabym Was moi kochani serdecznie zaprosić. 

 
Cedrick jest mężczyzną, który wie, czego chce od życia i z kim chce przez nie przejść. Ma u swojego boku kobietę, z którą planuje wspólną przyszłość. To dla niej się stara i chce, aby wiedziała i czuła, jak bardzo ważna i wyjątkowa jest dla niego. Nie ma lepszego momentu, aby okazać swoje uczucia, niż rocznica związku. W momencie, kiedy my czytelnicy zaczynamy poznawać perypetie naszego bohatera, przygotowuje on dla swojej dziewczyny cudowną niespodziankę w dniu, który wyznacza już piąty rok ich wspólnego życia. Jestem pewna, że kiedy czytając książkę, poznacie szczegóły niespodzianki przygotowanej dla Diany, pomyślicie sobie, że para zapamięta ten dzień już na zawsze. I owszem macie racę, lecz uwierzcie mi, sam Cedrick chciałby te chwile wymazać z pamięci. Za moment z jego świat, który roztaczał przed nim tak cudowne perspektywy przyszłości z ukochaną, zostaną tylko zgliszcza. Diana porzuca go dla innego, którego dziecko nosi pod sercem, choć jeszcze kilka godzin wcześniej z jej ust padły słowa miłości. Zdruzgotany i przepełniony bólem porzucenia i zdrady Cedrick zatraca się w swoim cierpieniu, co wpływa bardzo destrukcyjnie nie tylko na niego samego, ale także na pracę, która, o czym jest głęboko przekonany, jest jedynym, co mu teraz zostało. Nie wie jednak jeszcze, że los ma mu do zaoferowania o wiele więcej, niż mógłby przypuszczać. Pokaże mu, że tak samo, jak człowiek potrafi zranić człowieka, tak tylko drugi człowiek może nas uratować z przepaści, nad którą stoimy. Ja mocno wierzę w to, że każdy człowiek, który pojawia się w naszym życiu, zjawia się w nim nie bez powodu. Nie wierzę w przypadki, a w przeznaczenie. Podobnie myśli Letty. Osoba, która już wkrótce nauczy Cedricka patrzeć na życie swoimi oczami, a swoje marzenia nazwie jego imieniem. 
 
Zacznijmy jednak od początku. Musicie bowiem wiedzieć, że nie jest to historia miłości, jakich wiele. Oboje są od siebie tak bardzo różni, a jednak stają się sobie tak bardzo bliscy. On, mimo że nie potrafi patrzeć na tę młodziutką, piękną i tajemniczą nieznajomą jak na kobietę czuje, że staje mu się ona coraz bliższa. Dzieli ich praktycznie wszystko. Nie tylko duża rocznica wieku, ale także sposób postrzegania życia i tego, co w nim tak naprawdę jest najważniejsze. On odkąd tylko pamięta, stara się podporządkować przyjętemu przez społeczeństwo pojęciu normalności. Ona natomiast chce pokazać mu, że definicja normalności może być bardzo uniwersalna i każdy może mieć ją własną. Dzięki temu przy niej Cedrick może być wreszcie sobą i robić tylko to, czego sam chce, a nie to czego oczekują od niego inni. To właśnie ona uczy go, że liczy się tylko dzień dzisiejszy. Jest to, dla niej bardzo ważne, a to dlatego, że ona zna już własne przeznaczenie, którego nic nie jest w stanie zmienić. O tym jednak musicie już przeczytać sami, sięgając po książkę, do czego serdecznie Was wszystkich zachęcam. 
 
W tym miejscu dochodzimy do bardzo ważnego aspektu książki, który mnie samą skłonił do wielu refleksji i przemyśleń. Letty ma swój świat, do którego nie chce wpuścić Cedrica. On czuje, że dziewczyna skrywa jakąś tajemnicę, jednak ona sama nie zdobywa się na szczerą rozmowę. Wie, jaki będzie koniec ich krótkiej historii, a mimo to pozwala mu uwierzyć w przeznaczenie i marzenia. I tu rodzi się pytanie, robi to dla niego, czy może z myślą o sobie? Czy to już jest egoizm? Nie wyciągajmy jednak pochopnych wniosków, ponieważ, jak się przekonacie, na kartach tej niezwykłej książki odnajdziecie obraz miłości niepodlegającej schematom, niebanalnej i wielowymiarowej opartej na przyjaźni i silnych emocjach. Miłość ma bowiem wiele oblicz i wiele definicji. 
 
Warto zaznaczyć, że miłość to nie jedyne czemu autorka poświęciła uwagę w powieści. Przeczytamy w niej także o przyjaźni, trudnych relacjach rodzinnych, stracie w różnych jej aspektach, jak również o uzależnieniu. 
 
Macie moje słowo, że jest to książka wyjątkowa, której emocje udzielają się czytelnikowi bardzo namacalnie. Nie będzie przesadą, że czułam je niemalże całą sobą, a to dzięki temu, że do końca nie wiemy, co tak naprawdę dzieje się w życiu Letty i jak, prawda, która w końcu poznajemy wspólnie z Cedricem wpłynie na niego samego. Tym bardziej że jak czytamy na okładce książki: 
 
 
„Los postawił ich sobie w najlepszym i najgorszym momencie ich życie. Mimo że starali się temu zaprzeczyć, to nie był przypadek”. 
 
Czyż to nie brzmi intrygująco? Koniecznie przeczytajcie tę głęboko poruszającą, piękną i niepozwalającą długo o sobie zapomnieć opowieść. Dawno już nie czytałam książki, którą nie tylko pochłonęłam jednym tchem, ale także od razu, w momencie kiedy, skończyłam ją czytać, miałam ochotę zacząć od początku. A to dlatego, że bardzo nie chciałam rozstawać się z jej bohaterami, a ponadto mam wrażenie, że niezależnie od tego, ile razy ją przeczytam, za każdym razem odkryję w niej coś nowego. Mimo że jestem kobietą, to cieszę się, że Pani Karolina głównym bohaterem książki uczyniła mężczyznę, przypominając nam, że nie tylko mężczyźni potrafią zdradzać i krzywdzić. 
 
Nie zatrzymuję Was dłużej, abyście i Wy mogli, jak najszybciej przystąpić do czytania książki. Macie moje słowo, że zajmująca fabuła w połączeniu z całym wachlarzem emocji, które zapewne sprawią, że łezka zakręci się w oku oraz z przystępnym i bardzo swobodnym stylem, jak również językiem, którym posługuje się autorka, sprawi, że nie będziecie mogli oderwać się od lektury. Dodatkowo nawet na moment nie opuści Was rosnąca z każdą przeczytaną stroną ciekawość tajemnicy Letty oraz potrzeba jak najszybszego jej odkrycia. Oczywiście nie zdradzę Wam jej, ale powiem tylko tyle, że kiedy ja już ją odkryłam, wzbudziła ona we mnie silny sprzeciw i niezgodę na to, co przeczytałam. Pani Karolino dlaczego?
Musicie sami sprawdzić, czy miłość wystarczy, aby połączyć dwa różne światy.

 

 

 

 

Dodaj komentarz

"Solo Anna Dan (wyd. Jaguar)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: poniedziałek, 18, styczeń 2021 19:14
Autor: Katarzyna Pessel

Podobno przeciwieństwa się przyciągają. Podobno podobieństwa się przyciągają. Podobno … Prawdziwe życie nie lubi tego, co mogłoby być, lecz nie jest, za to kocha wprost zaskakiwać, popychać do zrobienia pierwszych kroków i karać za przegapienie szans. Czasem również tak splata przeszłość i teraźniejszość, dając niepowtarzalną okazję by zdobyć przyszłość o jakiej nawet nie marzyło się. Pozostaje jedno małe „ale” trzeba postawić wszystko na jedną kartę …

 

Dziewczyna po przejściach, chłopak z przeszłością albo raczej młodzi ludzie, którzy mają wiele za sobą, lecz kiedy spotykają się ani Datka, ani Solo nie wiedzą tego. Każde z nich jest mistrzem w ukrywaniu tego, co ich boli oraz pokazywaniu światu twarzy takiej jakiej się po nich większość spodziewa. Wojowniczka i wojownik, skoncentrowani by nie pokazać swojej słabości, która wcale nią jest. Czy tych dwoje ma przyszłość przed sobą? Do tej pory jedynie ufali przyjaciołom, lecz to, co pomiędzy nimi zaczyna się dziać przekraczać ramy przyjaźni. Nie tak łatwo odsłonić się przed drugim człowiekiem, zwłaszcza gdy włożyło się sporo wysiłku by mrok, który rzuca wciąż na nich swój cień, był niezauważalny dla innych. Problem, w tym, iż on wciąż jest i zaczyna przypominać o sobie gdy Datka i Solo zbliżają się do siebie. Sekrety czasem są niczym kłamstwa, bo tam gdzie prawda jest ukrywana dochodzą do głosu lęki budzą się demony. Czy dadzą sobie szansę? A może zrobią krok w tył i uciekną przed tą drugą osobą i samym sobą?

 

To, co dzieje się pomiędzy dwojgiem ludzi wcale nie tak łatwo opisać gdy chce się pokazać coś więcej niż tylko, co jest widoczne na pierwszy rzut oka. Anna Dan postawiła na przedstawienie czytelnikom swoich bohaterów, nie odkrywa od razu kim są, co czują, czego nie mówią. Krok po kroku odsłania fragmenty, z których wyłania się prawdziwy do szpiku kości człowiek, a to, co zauważyliśmy na początku nabiera całkiem nowych barw. W „Solo” ważne są emocje, od nich wszystko się zaczyna, one nadają tempa temu co dzieje się pomiędzy postaciami i w końcu są kluczem do wszystkiego co ma miejsce. Ta książka jest czymś więcej niż historią dwojga ludzi, jej oraz jego, i miłości, to opowieść o ludziach, jacy wydają się silni, odporni na ból i ciosy, doskonale radzącymi sobie z problemami. Tak naprawdę prawda o nich kryje się pod maskami, pozami, jakich nie zawsze do końca są nawet świadomi. Wielkie brawa należą się autorce za połączenie w całość urywków życiorysów bohaterów w niesztampowy sposób czyli tak jak jest w rzeczywistości, gdzie rzadko co jest oczywiste, a życie pisze scenariusze, w których przeszłość, teraźniejszość i przyszłość bywają gordyjskim węzłem. "Solo" nie jest prostą opowieścią jakich wiele, to wielowarstwowa historia o dwojgu ludzi, z przeszłością i po przejściach, różnych od siebie i jednocześnie niezwykle do siebie podobnych. Wchodząc w świat bohaterów przygotujcie się na emocjonalną huśtawkę, która nie pozwoli na odłożenie książki dopóki nie poznacie jej zakończenia. Nie ma w tej historii nic oczywistego, szablonowego, za to jest lektura, długo pozostająca w waszej pamięci. "Solo" to czytelnicza petarda, jaką po prostu trzeba odpalić i dać się jej porwać.

Dodaj komentarz

"Daj nam jeszcze szansę" Sylwia Trojanowska (wyd. Czwarta Strona)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: poniedziałek, 18, styczeń 2021 19:05
Autor: Agnieszka Kaniuk

Wszyscy wiemy, że najlepszym, ale i najbardziej surowym nauczycielem dla każdego z nas jest samo życie. To ono pokazuje nam, jak pięknym uczuciem jest miłość i jak wiele znaczy dla nas bliskość oraz obecność kogoś, kogo kochamy i kto kocha nas. Wszyscy bowiem pragniemy być szczęśliwi i z tego życia gromadzić jak najwięcej dobrych chwil. Jednocześnie jednak to właśnie życie uświadamia nam nierzadko bardzo dotkliwie, że o dane nam szczęście trzeba dbać i pielęgnować je, bo w przeciwnym razie dopiero strata pozwoli nam zrozumieć, jak wiele mieliśmy, a o co nie starczyło nam czasu, aby się zatroszczyć. 

 
Nie bez powodu użyłam określenia „nie starczyło nam czasu”. Problem nie leży bowiem w tym, że będąc w związku, czy małżeństwie nie zdajemy sobie sprawy z tego, że każdy nawet najlepszy związek, w którym w pewnym momencie, zabraknie wzajemnie spędzanych chwil, bliskości, rozmów może się wypalić. Problemem natomiast jest to, że przez codzienny bieg życia, który powiedzmy sobie to wprost, stał się wyścigiem szczurów, bardzo mocno zmieniła nam się piramida priorytetów życiowych. W dzisiejszym świecie ludzie w pierwszej kolejności stawiają na karierę i rozwój. Chcemy mierzyć, coraz wyżej i osiągać coraz więcej. Oczywiście nie jest to nic złego, do momentu, kiedy nie zatracamy się w tym pędzie. Tymczasem niestety zadając sobie pytanie: "mieć, czy być?”, coraz częściej odpowiadamy mieć. Bo przecież musimy jeszcze tylko przeczekać ten trudny dla naszego związku czas. Kupimy nowe mieszkanie, nowy samochód, rozwiniemy biznes, dostaniemy awans, a potem zwolnimy i będziemy szczęśliwi. 
 
Nic bardziej mylnego. Potem może się okazać, że niestety zostaliśmy z niczym. Zapomnieliśmy bowiem, że jak mówi cytat z książki Sylwii Trojanowskiej „Daj nam jeszcze szansę”, o której chcę Wam dziś opowiedzieć: 
 
"To, co dobre, dzieje się teraz. Nie wczoraj ani nie jutro, ale teraz”. 
 
 
O ogromnej prawdziwości tych słów przekonali się bohaterowie powieści Olgierd, Marta i Kamila. Wszyscy oni są dla siebie zupełnie obcy, ale, jak wiadomo, człowiek z człowiekiem zawsze się zejdzie. Nie wiedzą jeszcze jednak, że okoliczności, w jakich los niejako splecie ich drogi, zupełnie odmienią ich życia, a przede wszystkim ich samych. Od tej pory już nic nie będzie takie samo i miejmy nadzieję, że otworzy im oczy na to, co w życiu jest naprawdę ważne. Tylko czy na wszystko nie jest już za późno? Przecież czas nie stoi w miejscu, a oni wszyscy popełnili błędy brzemienne w skutkach. My czytelnicy trzymamy za nich kciuki. Chcemy, aby odnaleźli w sobie odwagę, by dać sobie jeszcze jedną szansę i będąc bogatszymi o doświadczenia trudnych przeżyć, przez które przeszli, wybaczyć sobie i innym złe wybory oraz decyzję przeszłości i podjąć jeszcze raz te lepsze. Zawalczyć o to, co jest gwarancją prawdziwego szczęścia i najcenniejszą wartością w życiu. O tym, czy im się uda, musicie oczywiście przekonać się sami? Ja mogę powiedzieć tylko tyle, że nie będzie to łatwe. 
 
To, co jest niezwykłym atutem książki to fakt, że poznając koleje życia trójki jej bohaterów, przez cały czas stawiamy siebie na ich miejscu i zadajemy sobie pytanie, jak my sami zachowalibyśmy się, będąc w podobnej sytuacji. A to dlatego, że wszystko to, co dzieje się w ich życiu i  związkach to, obraz życia, jaki jestem pewna, możemy spotkać i na pewno spotykamy gdzieś blisko obok nas, a może nawet odzwierciedla on koleje losu nas samych. 
 
Żebyście mogli sami już teraz poznać każdego z nich trochę bliżej i mocno w to wierzę, jeszcze bardziej nabrali ochoty na lekturę tej wyjątkowej i mądrej powieści, która macie moje słowo na pewno pomoże wielu jej czytelnikom uczynić ich życie lepszym, pozwolę sobie opowiedzieć Wam kilka słów o każdym z nich. Zanim jednak to zrobię, musicie wiedzieć, że Pani Sylwia Trojanowska skonstruowała fabułę książki tak, aby stopniować i podsycać nasze emocje coraz bardziej z każdą przeczytaną jej stroną. Już w opisie na okładce książki wiemy, że nadejdzie dzień, w którym jedna chwila odmieni życie całej trójki na zawsze. To sprawia, że czekamy na ten moment w napięciu i oczekiwaniu tego, co ma nastąpić. Nic nie jest nam jednak podane na tacy. Nim poznamy odpowiedź na to jedno najważniejsze nurtujące nas pytanie, musimy cofnąć się do początku i przekonać kim naprawdę są i jak wyglądało życie Olgierda, Kamili i Marty za nim, stało się to, co się stało. A co najważniejsze, czy wielu zdarzeniom, które miały miejsce można było zapobiec. Wszak nie jest odkryciem, że każda decyzja i wybór, jakiego dokonujemy, zawsze ma swoje konsekwencje. 
 
Olgierd to mężczyzna, któremu życie zaplanował, ktoś inny, choć on miał na nie zupełnie inny scenariusz. Z biegiem czasu jednak los daje mu wszystko, czego wielu z nas mogłoby mu pozazdrościć. Ma wspaniałą mądrą żonę, która podobnie jak on oddana jest swojej pracy, wspaniałą córkę i matkę, która jest dobrym duchem tej rodziny. Mogliby być szczęśliwi, gdyby tylko nie zboczyli z drogi, która powinna być dla nich najważniejsza. Drogi ku sobie. 
 
Marta jest kobieta, która zniszczyła swoje małżeństwo. To była chwila, impuls. Winą za to, co zrobiła, obarcza tylko siebie, ale kiedy sięgając po książkę i przekonacie się, dlaczego doszło do tego, co się stało, to wtedy, macie moje słowo, jej odpowiedzialności za tamtejsze wydarzenia nie będzie już tak bezdyskusyjna i jednoznaczna. Nasza bohaterka nie przypuszczała nawet, że koniec pewnego etapu w życiu, będzie początkiem czegoś nowego, jeśli tylko da temu szansę. 
 
No i wreszcie Kamila. Kobieta sukcesu, która chce piąć się na coraz to wyższe szczeble kariery. Kiedy czytelnik zaczyna ją poznawać, ma przed oczami portret kobiety silnej i niezależnej, która poradzi sobie z wszelkimi przeciwnościami losu. Z biegiem lektury przekonujemy się, że jest to tylko pancerz, w którego wnętrzu skrywa się krucha osoba, która nie może zapomnieć o pewnym mężczyźnie. Ułożyła sobie życie, tak jak chciała, ale nie wzięła pod uwagę, że decyzje, które podjęła, wpłyną na życie bliskiej jej osoby. 
 
Myślę, że już nikt z Was nie ma wątpliwości, że „Daj nam jeszcze szansę” to książka bardzo życiowa i refleksyjna, która może być pomocna dla każdego z nas, a szczególnie dla osób pragnących stworzyć szczęśliwe związki i rodziny. Z pełną odpowiedzialnością swoich słów uważam, że jest to książka, która może być swego rodzaju terapią dla par. Pani Sylwia Trojanowska, pisząc o uczuciach w piękny przejmujący i trafiający wprost do serca sposób przypomina nam, co w życiu warto najmocniej cenić i nad czym pracować. Czemu poświęcać uwagę i nasze zaangażowanie. Jakich błędów nie popełniać, by nie musieć płacić za nie najwyższej ceny, która zawsze odciska swoje piętno na tych, którzy są nam bliscy. Autorka nie boi się podjąć trudnych tematów od, których nigdy nie da się uciec, ale też daje nam nadzieję i wiarę w to, że nigdy nie jest za późno na zmiany na lepsze. Zawsze warto dać sobie drugą szansę. 
 
Tą piękną i pozytywną myślą zakończę swoją recenzję gorąco, zachęcając Was do tego, abyście sięgnęli po ten tytuł i czerpali z niego, jak najwięcej dobrego dla siebie i swojego życia u boku kogoś, kogo wybrało Wasze serce. Czyta się ją bardzo szybko, a jej bohaterowie dzięki swojej autentyczności stają się nam bardzo bliscy. Kiedy poznałam już całą historię opisaną na kartach książki i odłożyłam książkę na półkę, jeszcze bardzo długo czułam się wypełniona całym wachlarzem emocji, które pozwoliły mi docenić i dziękować za wszystko, co mam.
Dodaj komentarz

"Tamta kobieta" Anna H. Niemczycow, wyd. Filia

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: czwartek, 07, styczeń 2021 17:49
Autor: Agnieszka Kaniuk

Młodość ma to do siebie, że bardzo spieszy jej się do dorosłości i samodzielności. Zapewne wielu z nas pamięta ten etap swojego życia, kiedy nadszedł czas, aby wyfrunąć z gniazda i opuścić dom rodzinny. Pełni obaw, ale i nadziei z wiarą patrzyliśmy w przyszłość. Wierząc we własne siły oraz przychylność losu wkraczaliśmy w nowy etap swojego życia, pragnąc spełniać swoje marzenia. Gdybyśmy wtedy wiedzieli o życiu tyle, ile nauczyło nas ono potem, doświadczając niejednokrotnie bardzo mocno, zapewne chcielibyśmy na dłużej zatrzymać czas beztroskiego dzieciństwa. Wtedy jeszcze wszystko wydawało się takie proste. Przekonała się o tym główna bohaterka powieści Anny H. Nimczynow „Tamta kobieta”, z której recenzją dziś do Was przychodzę. 

 
Zanim jednak przejdę do samej książki, warto podkreślić, że jej prolog mógłby być równie epilogiem, co w moim odczuciu jest bardzo ciekawym zabiegiem ze strony autorki. Jest on tak bardzo intrygujący, iż mimo że, wiemy, w jakim momencie swojego życia znajduje się obecnie główna bohaterka, to, jesteśmy niezmiernie ciekawi, co też wydarzyło się w jej przeszłości, że potoczyło się ono tak, a nie inaczej. Bo jak wiadomo, wszystko w życiu ma swoje konsekwencje. 
 
I tak oto trafiamy do niewielkiej miejscowości Mała Wieś, w której poznajemy czteroosobową rodzinę Jasieńskich. W momencie, kiedy my czytelnicy zostajemy niejako zaproszeni w skromne progi ich domu, wspólne z nimi przeżywamy bardzo ważne chwile w życiu całej rodziny. Oto właśnie jedyna córka Haliny i Romana, a nasza główna bohaterka Roma spełnia swoje największe marzenie i rozpoczyna studia medyczne w Krakowie. Zarówno rodziców Romy, jak i jej dziadka przepełnia nieopisana duma, gdyż to właśnie ich jedyne dziecko, córka rolnika i fryzjerki skończy studia i to jakie studia. 
 
Sama dziewczyna również bardzo się cieszy, gdyż wie, jak ciężko pracowała na to, aby jej marzenie mogło się spełnić. Nie chce zawieść rodziców. Moglibyśmy powiedzieć, że los jej sprzyja, ale niestety do czasu. Rzeczywistość, której musi stawić czoła przyszła pani doktor, nie wygląda już tak obiecująco, jak sobie to wyobrażała. Owszem zdawała sobie sprawę, że nowe życie w Krakowie w połączeniu z pracą i studiami na pewno nie będzie łatwe, ale to, co czekało ją już tam na miejscu, ma się nijak do tego, o czym ją zapewniano. O tym jednak musicie przeczytać już sami. Ja mogę Was tylko zapewnić, że łatwo nie będzie. 
 
Ramona jest jednak ambitną dziewczyną i chce wyrwać się z tego koszmaru, w jakim się znalazła. I właśnie wtedy, pojawia się ktoś, kto oferuje jej pracę i życie, o jakim nigdy nawet nie śniła. Pracę, która ma nie tylko zapewnić Ramonie dostatnie życie, ale także pozwolić jej spokojnie studiować. Dziewczyna czuje, że znalazła się w swoim prywatnym niebie, ale za jaką cenę? Jeśli jesteście ciekawi, czy to niebo, po chmurach, którego teraz stąpa nasza bohaterka, nie jest tylko pozorne, a upadek nie okaże się bardzo bolesny, to serdecznie zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę, bo ja już niczego więcej nie zdradzę. 
 
Gdybym miała powiedzieć Wam w kilku słowach, o czym jest ta książka, powiedziałabym, że o dziewczynie, którą w pewnym momencie życia przerosły ambicje. W konsekwencji czego popełniła wiele błędów młodości, zatracając w pewien sposób siebie i tracąc z oczu swój cel. Podczas lektury książki, trafiamy na moment, w którym sama bohaterka zadaje sobie pytanie, czy w tym wszystkim, co teraz robi i dokąd zmierza jej życie, na pewno chodzi ciągle tylko o marzenia, a może już zupełnie o coś innego. Sprawdźcie to koniecznie kochani, bo macie moje słowo, że to, o czym przeczytacie, zaskoczy Was, a już na pewno skłoni do głębokich refleksji i przemyśleń. 
 
Jednak to nie wszystko, na co chciałabym zwrócić Waszą uwagę w tej książce. Autorka bowiem w całą tę wspaniałą opowieść, od której wręcz nie mogłam się oderwać, wplotła piękny wątek przyjaźni Romy z Joanną, dziewczyną po przejściach, która przeżywa piekło, choć tak bardzo pragnie miłości i spokoju. Wydawać by się mogło, że obie są od siebie tak bardzo różne, jednak łączy je więcej, niż moglibyśmy przypuszczać. Bohaterki mają swoje demony, tajemnice i pragnienie, aby wieść spokojne, szczęśliwe życie. Ten wątek jest dla mnie bardzo wyjątkowy, ponieważ autorka uświadamia nam, że drugi człowiek i pomoc, jaką mu ofiarujemy, może stać się również nową szansą dla nas samych. 
 
Jeśli szukacie książki, z którą nie tylko spędzicie wyjątkowy czas, ale także, a może przede wszystkim wyniesiecie z niej wiele dla siebie, a także dla dobra własnego życia, to jest to książka idealna dla Was. Czyta się ją niezwykle lekko i przyjemnie. Fabuła dostarcza nam wielu emocji, a chwilami nawet wzruszeń. Swoboda, i przystępność języka oraz stylu, którym posługuje się autorka, sprawia, że tę książkę czyta się bardzo szybko i zdecydowanie z ogromnym zaangażowaniem w następujące po sobie wydarzenia. 
Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to początkowo dość irytujące zachowanie głównej bohaterki, ale myślę, że mógł być to celowy zabieg mający na celu podkreślenie tego, jak postrzegamy świat jako młodzi ludzie. 
 
„Tamta kobieta” to bardzo życiowa, mądra i wartościowa książka, o której długo nie zapomnimy i do której na pewno będziemy chcieli niejednokrotnie wrócić, wówczas, kiedy po raz kolejny upadniemy na trudnej drodze, jaką jest życie. Historia opisana na kartach tej książki uświadamia nam, że miarą zwycięstwa każdego z nas nie jest ilość porażek i upadków, jakie poniesiemy przez całe życie, ale to, ile razy się z tych upadków podniesiemy, po to, aby mądrzejsi i silniejsi o nowe doświadczenia wyciągnąć wnioski i iść dalej z podniesioną głową. Z tą myślą Was zostawiam i całym sercem zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł.
Dodaj komentarz

"Ojej, Murzynka" Wanda Szymanowska

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: czwartek, 07, styczeń 2021 17:40
Autor: Agnieszka Kaniuk

 Główną bohaterką powieści jest Zuzanna Zakrzewska młoda, Polka o egzotycznej urodzie. Dziewczyna jest owocem związku Polki i Kenijczyka. To właśnie genom ojca zawdzięcza swój ciemny kolor skóry, przez który spotyka ją wiele przykrości i upokorzeń. Choć urodziła się i wychowała w Polsce, nigdy nie poczuła się tu w pełni akceptowana. Ona sama z dumą mówi o tym, że jest Polką, lecz ludzie wokół niejednokrotnie w bardzo bolesny i dobitny sposób dają jej odczuć, że nigdy nie uznali jej za swoją. 

 
W momencie, kiedy my czytelnicy przystępujemy do lektury książki, nasza bohaterka odbiera dyplom doktora nauk humanistycznych. Wypełnia ją ogromna radość, ponieważ tylko ona wie, jak wiele starań, wysiłku i pracy włożyła w to, aby teraz móc cieszyć się tą wyjątkową chwilą. To nie koniec punktów na liście jej osiągnięć. Jest bowiem również właścicielką szkoły językowej dla cudzoziemców. Niestety nie ma nikogo, z kim mogłaby dzielić satysfakcję ze swoich osiągnięć i w oczach kogo mogłaby zobaczyć uznanie dla tego, co robi. Ludzie nie dostrzegają nic poza kolorem jej skóry, który to według społeczeństwa sam w sobie kwalifikuje ją jako tą gorszą. 
Wszystko, co spotyka Zuzannę, jest powodem rodzących się w jej sercu wielu pytań dotyczących tego, kim tak naprawdę jest. 
 
Nie ma lepszego miejsca, aby uzyskać odpowiedź na tak postawione pytanie, niż kraj taty, gdzie udaje się na zasłużone wakacje. Czytelnik wspólnie z Zuzanną poznaje prawdziwe, codzienne życie tamtejszej ludności. Życie zupełnie inne od tego, które możemy dostrzec jako zwykli turyści. Trudne, wymagające wielu wyrzeczeń i ciężkiej pracy, ale też odznaczające się wielką serdecznością i otwartością. Musicie koniecznie sięgnąć po książkę i przekonać się, czy ojczyzna ojca dziewczyny pozwoli jej zyskać pewność tego, gdzie jest jej miejsce na ziemi. 
 
Niezwykłym atutem książki jest fakt, że autorce wspaniale udało się pokazać czytelnikowi klimat i realia życia w Kenii. Nieustannie miałam wrażenie, że wspólnie z bohaterką biorę udział w tej niezwykłej wycieczce, której nigdy nie zapomnę i na pewno będę chciała jeszcze powtórzyć. Jeśli Wy również macie ochotę wybrać się na wyjątkową wyprawę bez wychodzenia z domu, do czego gorąco Was zachęcam, będzie to idealna lektura dla Was. 
 
Jak widzicie, książka porusza bardzo ważny i z przykrością muszę to powiedzieć, ponadczasowy temat. Postać samej Zuzanny i jej perypetie stały mi się w pewien sposób bardzo bliskie. Było mi bardzo przykro kiedy tak wiele razy musiała stoczyć nierówną walkę niczym z wiatrakami, aby za każdym razem udowadniać wszystkim wokół, kim jest i skąd pochodzi. Ja również wiele razy musiałam udowadniać światu, że moja swego rodzaju odmienność nie jest przeszkodą do tego, aby móc się rozwijać i coś w życiu osiągnąć. Sama podziwiałam Zuzannę za jej serdeczność, ogromną cierpliwość i wewnętrzny spokój mimo spotykających ją przykrości. Mnie często tych cech brakowało. Mnie jednak było łatwiej, bo jak wspomniałam na początku recenzji mam obok siebie bliskich, którzy mnie wspierają i są ze mną zawsze bez względu na wszystko. Zuzanna niestety takiego szczęścia nie miała. 
 
W tym miejscu dochodzimy do kolejnego wątku, o którym nie mogłabym nie wspomnieć. Otóż dziewczyna ma matkę, ale niestety ich relacje nie należą do najlepszych. Mówiąc wprost, są toksyczne. Matka nieustannie podcina skrzydła córce, umniejszając jej sukcesom. Co więcej, bywają chwile, kiedy dziewczyna czuje, że rodzicielka chce wmówić jej, że sama jest winna temu, przez co przechodzi. 
 
Przez to, że poczułam z nią swego rodzaju więź, bardzo chciałam, aby zaznała wreszcie szczęścia, na które tak bardzo zasługuje. Jeśli jesteście ciekawi, czy tak się stało, a wierzę, że tak, to nie wahajcie się ani chwili i sięgnijcie po tę pozycję. 
 
„Ojej Murzynka!” to bardzo wartościowa książka o poszukiwaniu siebie, własnej tożsamości i miejsca na ziemi. Ona skłania do przemyśleń i refleksji na temat tolerancji i potrzeby akceptacji. Na jej kartach odnajdziecie wiele przykrych zdarzeń, ale nie zabraknie także humoru, wzruszeń i oczywiście uczuć, które często bywają bardzo zwodnicze i złudne. 
 
Myślę, że nikt z Was nie ma wątpliwości, że książkę warto przeczytać i że ja oczywiście serdecznie ją polecam i zachęcam do spędzenia z nią jednego z długich wieczorów. Choć książka jest niewielka objętościowo i czyta ją się bardzo szybko, to jednak skrywa w sobie wartości, o których długo się nie zapomina. Jeśli chodzi o mnie, cieszę się ogromnie, że Pani Wanda zdecydowała się podjąć tak ważnego tematu. Nawet jeśli, lektura tej książki zmieni myślenie chociaż jednej osoby, która ją przeczyta, to było warto. I za to z całego serca autorce dziękuję.
Dodaj komentarz

"Prosto w serce" Jolanta Kosowska wyd.Novae Res

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: niedziela, 20, grudzień 2020 20:04
Autor: Agnieszka Kaniuk

Miłość to uczucie, którego pragnie doświadczyć każdy z nas. Marzymy o tym, aby los splótł nasze życiowe drogi z osobą, dla której nasze serce zabije mocniej. Przy której będziemy czuli się kochani i wyjątkowi. Jednak nie zapominajmy o tym, że jest to także uczucie, którego wartość i trwałość najlepiej zweryfikuje samo życie. Nie sztuką bowiem jest mówić piękne słówka, mamić i czarować, kiedy wszystko układa się po naszej myśli niczym w bajce. W przysiędze małżeńskiej przysięgamy sobie miłość na dobre i na złe, ale to właśnie to złe jest najważniejszym sprawdzianem dla związku. To właśnie wtedy, kiedy musimy wspólnie zmierzyć się z trudnymi doświadczeniami, których przecież nie da się zupełnie uniknąć, bardzo szybko może okazać się, że osoba, która była dla nas najważniejsza  i czuliśmy się prawdziwymi szczęściarami, mogąc właśnie z nią spędzić resztę swoich dni, to zwykły tchórz, a wszystkie pięknie wypowiadane przez nią słowa są puste i rzucane na wiatr. 

 
Bólu i goryczy tej trudnej prawdy, o której nie chcemy nawet myśleć, ciesząc się pięknem wzniosłych chwil spędzanych z ukochaną osobą, zaznała niestety główna bohaterka powieści Jolanty Kosowskiej „Prosto w serce”, o której chcę Wam dziś opowiedzieć. 
 
Hania jest piękną młodą kobietą, która właśnie kończy studia i przygotowuje się do najpiękniejszej chwili w życiu każdej z nas. Już za dwa tygodnie ma wkroczyć na nową drogę swojego życia u boku wyjątkowego mężczyzny. Ślub pochłania ją zupełnie, ale nie wie jeszcze, że za chwilę czar pryśnie. Bajkowe życie dobiegnie końca, a książę zamieni się w żabę. 
 
Nagłe omdlenie dziewczyny staje się początkiem lawiny cierpienia, która spada na nią niespodziewanie i bez ostrzeżenia. Diagnoza ciężkiej przewlekłej choroby sprawiła, że w jej sercu zagościł lęk i obawa tego, co przyniesie przyszłość. W tym miejscu chciałabym napisać, że Bartek, przyszły mąż Hani stanął na wysokości zadania i służąc wsparciem dla wybranki swego serca, pomógł jej przetrwać trudne chwile i uwierzyć, że razem wszystko przetrwają. Bo przecież na tym właśnie polega prawdziwa miłość. Chciałabym, ale niestety nie mogę, ponieważ Bartek okazał się zwykłym egoistą, który myśląc tylko o sobie, porzuca naszą bohaterkę. 
 
Na szczęście Hania nie została sama z tym, co ją spotkało. Ma wokół siebie wspaniałe osoby, które okazują się cudownymi przyjaciółmi. Niczym anioły ciągną ją ku górze, kiedy ona spada w dół. Dzięki nim ma możliwość wyjazdu do pięknej malowniczej Prowansji, gdzie ciesząc się wyjątkowym klimatem tego niezwykłego miejsca, próbuje odciąć się od tego, co tak bardzo boli. Tutaj też stanie przed trudnymi wyborami i decyzjami, ponieważ otrzymuje jeszcze jedną szansę, by być szczęśliwą, jednak czy będzie umiała zaufać na nowo skoro, jak sama twierdzi, słowo zaufanie dla niej jest już zdezaktualizowane? O tym musicie już przeczytać sami, do czego gorąco zachęcam. Nie bądźcie jednak niczego pewni, gdyż musicie wiedzieć, że mężczyzna, który sprawia, że motyle w jej brzuchu zaczynają tańczyć, ma za sobą trudną przeszłość, a i sama Hania nie jest skora do zwierzeń. Oboje tak niewiele o sobie wiedzą. Przekonajcie się sami, czy prawda, którą poznają o sobie wzajemnie, po raz kolejny nie przerośnie siły rodzącego się uczucia.
 
„Prosto w serce” to tytuł idealny dla historii, którą poznajemy na kartach książki. W moim odczuciu, odnosząc się do tego, o czym czytamy, możemy interpretować go na dwa sposoby. Można bowiem, zranić kogoś prosto w serce, jak zrobił to Bartek, porzucając Hanię w najtrudniejszym dla niej momencie, kiedy najbardziej go potrzebowała, a tym samym pokazał, że nie potrafi kochać i nie zna prawdziwej istoty tego uczucia. Ale miłość może także w najmniej spodziewanym dla nas momencie trafić nas prosto w serce. Pani Jolanta Kosowska w bardzo piękny i ujmujący, ale zarazem refleksyjny i skłaniający nas do wielu przemyśleń sposób ukazała oba te oblicza miłości. 
 
Jeśli szukacie książki poruszającej i pięknej, która pokaże Wam, czym winno być prawdziwe uczucie i miłość, która uleczy nawet najgłębsze rany, to musicie sięgnąć po ten tytuł. Lektura ta wywoła w Was całą gamę emocji od wzruszenia, poprzez złość, współczucie, ale poczujecie także niemalże odczuwalną na własnej skórze namiętność, zmysłowość i wyjątkowość tego, co może zrodzić się między dwojgiem ludzi. Jeśli Wasze serce również zostało zranione i czujecie, że już nigdy nie będziecie w stanie nikogo pokochać, to możecie mi wierzyć, że ta książka przywróci Wam nadzieję i wiarę w to, że jeszcze możecie być szczęśliwi. Kochać i być kochanym przez kogoś, kto na Was zasługuje. Wszak podobnie, jak jedna jaskółka wiosny nie czyni, tak samo jeden palant, który Was skrzywdził, nie świadczy, o tym, że wszyscy mężczyźni, czy kobiety są tacy sami. Musicie tylko na nowo otworzyć się na miłość. 
 
Sama autorka twierdzi, że „Prosto w serce” to najbardziej romantyczna z napisanych przez nią powieści i ja się z tym zgadzam. To piękna opowieść, której wyjątkowość i subtelność czytelnik niemalże chłonie. Nie mogłabym również nie wspomnieć o wyjątkowej umiejętności Pani Joli do malowania słowem pięknych obrazów Prowansji. Nigdy tam nie byłam, a po zamknięciu książki czułam się tak, jakbym wróciła z cudownej wycieczki, z której wcale nie chce się wracać. Co więcej, we wszystkich tych miejscach chce się być. 
 
Cóż więcej mogłabym o tej książce powiedzieć? Trafiając wspólnie z Hanią do Prowansji, zapomnicie o reszcie otaczającego Was świata. Odetniecie się od zmartwień, problemów i trosk. Dzięki temu, że autorce doskonale udało się oddać serdeczność Włochów i ich otwartość poczujecie się niemalże, jak w gronie najlepszych przyjaciół, bądź rodziny, która jest dla nich najważniejsza, a za  samą Hanię będziecie mocno trzymać kciuki, chcąc, aby gorycz rozczarowania w jej życiu zastąpiła słodycz szczerej miłości. 
 
Jeśli mogę Wam coś doradzić to, nie czytajcie tej książki, tak jak czyta się większość innych. Pozwólcie sobie na emocje. Chłońcie ją wszystkimi zmysłami, wówczas poczujecie, że czas  z nią spędzony był wyjątkowym przeżyciem, którego nigdy się nie zapomina i które chce się przeżywać wielokrotnie. Ja na pewno jeszcze do tej książki wrócę, a Was całym sercem zachęcam do jej przeczytania, najlepiej przy lampce włoskiego wina. 
Dodaj komentarz

"Wstrzymując oddech" Małgorzata Mikos (wyd. Novae Res)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: sobota, 12, grudzień 2020 18:58
Autor: Agnieszka Kaniuk

Od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas Panie. To słowa jednej z modlitw, którą my osoby wierzące odmawiamy niemal każdego dnia przez całe życie. Dziś zadamy sobie pytanie, czy śmierć jest przypadkiem, czy może przeznaczeniem? Czy już w momencie narodzin każdy z nas ma z góry zapisany czas i sposób, w jaki zakończy swoje ziemskie życie? Wiele razy kiedy dowiadujemy się, że ktoś zginął na przykład w wypadku samochodowym, czy też odszedł nagle z innych niezrozumiałych dla nas przyczyn, padają słowa „Tak widocznie miało być, tak było mu pisane”. Pójdźmy jednak o krok dalej i poszukajmy odpowiedzi na te wszystkie pytania w kontekście przeżywania żałoby przez bliskich osoby zmarłej, którzy pogrążeni w smutku i rozpaczy nie mogą uwierzyć, w to co się stało. Przecież jeszcze kilka godzin temu, a czasami nawet chwil rozmawiali z najbliższą swemu sercu osobom, czuli jej bliskość i wystarczyła jedna chwila, która zabrała im ją na zawsze.

Nie będę jednak odpowiadać na te wszystkie pytania na podstawie moich własnych doświadczeń, choć w ostatnim czasie niestety również musiałam się z nimi zmierzyć. Do tego rodzaju bolesnych przemyśleń skłoniła mnie najnowsza książka Małgorzaty Mikos „Wstrzymując oddech”, z której recenzją do Was przychodzę.

Na kartach powieści poznajemy zakochane w sobie bez pamięci narzeczeństwo. Oliwia i Jakub są parą, która w swojej miłości odnajduje największe szczęście i bezpieczeństwo. Młodzi ludzie snują piękne plany na wspólną przyszłość. Mimo lepszych i gorszych dni w życiu chcą razem iść przez nie wspólną drogą i spełniać swoje marzenia. W momencie, kiedy my czytelnicy przystępujemy do lektury książki, Jakub postanawia spełnić jedno z największych pragnień swojej ukochanej i sprawić, by mogła spełniać się w czymś, o czym marzyła od dawna. Sama dziewczyna nie potrafi jednak w pełni cieszyć się urodzinowym prezentem. Gdzieś w głębi serca czuje niezrozumiały dla siebie lęk, który nie chce jej opuścić i zaciska swoje macki wokół jej serca. Oczywiście nikt z najbliższego otoczenia Oliwii nie przypisuje zbyt dużego znaczenia jej złym przeczuciom. Niestety wkrótce urzeczywistniają się one w najbardziej bolesny dla głównej bohaterki sposób. Traci swojego ukochanego na zawsze i bezpowrotnie. Dla niej świat się zatrzymał, a cierpienie wciąga ją w otchłań mroku. Jedyne czego pragnie to, aby to wszystko, co się teraz dzieje okazało się tylko koszmarnym snem. Tak bardzo pragnie, aby Jakub wrócił, by mogła poczuć jego dotyk, zapach, obecność. Tak wiele jeszcze chciałaby mu powiedzieć.

Pewnego dnia doświadcza czegoś niemożliwego. Pięknego, ale jednocześnie bolesnego i trudnego, co może dać jej siłę, do tego, aby na nowo żyć pełnią życia. Wykorzystując każdą jego chwilę najlepiej, jak to możliwe, albo wręcz przeciwnie, jeszcze raz rozdrapie dopiero lekko zabliźnione rany i już na zawsze pozbawi ją możliwości rozpoczęcia kolejnego jego etapu. O tym jednak musicie przeczytać już sami, sięgając po książkę, ponieważ ja nie zdradzę już nic więcej.

„Wstrzymując oddech” to bardzo piękna i poruszająca do głębi historia niezwykłej miłości dwojga ludzi, dla których słowo wieczność nabiera zupełnie nowego wymiaru i znaczenia. Autorka oddała w nasze ręce trudną i mocno emocjonalną opowieść będącą zapisem przeżywania żałoby, w sytuacji, kiedy żyjemy w przeświadczeniu, że czeka nas długie i szczęśliwe życie z osobą, której oddaliśmy nasze serce, a los niczym na pstryknięcie palców uświadamia nam, jak bardzo nieprzewidywalne bywa życie.

Jakże często zdarza nam się odkładać na potem swoje plany i marzenia, Tymczasem brutalną prawdą, którą spychamy gdzieś w najdalsze zakamarki naszej świadomości, jest fakt, że to potem może nigdy nie nadejść. Małgorzata Mikos dzięki swojej książce przypomina nam, aby żyć tu i teraz najpełniej, jak się da. Gromadzić wspomnienia i wspólnie przeżyte z bliskimi piękne chwile, bo niestety życie zawsze będzie zbyt krótkie, a śmierć niesprawiedliwa. Jedynym, co nam wówczas zostanie, będą właśnie wspomnienia, dzięki którym kochana przez nas osoba będzie z nami, aż do chwili, w co mocno wierzę kiedy spotkamy się w po drugiej stronie.

Ważnym aspektem, na który została w tej książce zwrócona nasza uwaga, jest to, aby pozwolić osobie pogrążonej w żałobie przeżyć ją we własnym tempie i na własnych zasadach. Nie powinniśmy niczego na niej wymuszać, ani czegokolwiek jej narzucać. Rodzina i przyjaciele Oliwii nie mogli zrozumieć, że dziewczyna nie jest gotowa, aby pogodzić się ze stratą Kuby i zakończyć ten tak ważny dla niej etap życia. Jak wspomniałam wcześniej, dla niej życie się zatrzymało, podczas gdy dla nich płynęło ono dalej, przez co patrzyli na to, co dzieje się z dziewczyną z własnej perspektywy. Pamiętajmy, że każdy z nas jest inny i przeżywa tak ogromną stratę na swój sposób, a nasi bliscy powinni to uszanować. W przeciwnym razie mogą tylko zaszkodzić, choć nie wątpię, że zawsze mają na sercu nasze dobro.

Moi drodzy jest mi bardzo trudno znaleźć słowa, które w pełni oddadzą to, co chciałabym Wam o tej książce napisać. Nie mogę powiedzieć , że jest niezwykła, bo jest bardzo życiowa i to, o czym w niej czytamy, może spotkać niestety każdego z nas, czego nikomu oczywiście nie życzę. Natomiast z pełnym przekonaniem uważam, że jest wyjątkowa pod względem tego, co ze sobą niesie. Skłoni Was bowiem do wielu wzruszeń, silnych emocji i refleksji. Na pewno popłyną łzy, ale także wierzę, że po jej przeczytaniu będziecie bardziej doceniać czas spędzany z tymi, których kochacie. Ja sama wiele razy w trakcie poznawania tej historii czułam potrzebę, aby powiedzieć bliskim mi osobom, kocham, przytulić się i po prostu być blisko nich. I za to, właśnie autorce z całego serca dziękuję.

Jednak to nie wszystko, co zostało dla nas przygotowane na kartach tej książki. Zostaniemy bowiem zaskoczeni wpleceniem w jej fabułę wątku fantastycznego. Oliwie ma możliwość przeżycia czegoś pięknego, czego z pewnością pragnie wiele osób, których duszę i serce trawi tak ogromny i nieopisany ból ostatecznego pożegnania, ale co w realnym życiu niestety nie jest możliwe. Ci z Was, którzy znają już choć trochę moje upodobania czytelnicze doskonale wiedzą, że nie jestem wielbicielką tego rodzaju zabiegów, ale tym razem w żaden sposób mi on nie przeszkadzał. Książka nie straciła w moich oczach, a wręcz przeciwnie, dała siłę i wiarę w to, że moi bliscy, którzy odeszli czekają na mnie i będą przy mnie, kiedy nadejdzie mój czas.

Pozostawmy jednak na chwilę stronę odczuć i emocji, a skupmy się na stronie technicznej książki. Fabuła wciąga od pierwszej strony i nie sposób oderwać się od lektury. Dzięki temu, że przez cały czas nie opuszcza nas świadomość, iż niestety w każdej chwili każdy z nas może znaleźć się w podobnej sytuacji, w jakiej znalazła się Oliwia, sama ona staje się nam bardzo bliska i trzymamy kciuki za to, aby znalazła w sobie siłę, by podnieść się z kolan po brutalnym ciosie od życia. Mimo że bez wątpienia ze względu na tematykę nie jest to łatwa książka, to lekkość stylu i języka, którym posługuje się autorka, zdecydowanie ułatwia jej przeczytanie.

Na zakończenie pozwolę sobie na odrobinę prywaty. Jak mogliście przeczytać we wcześniejszej części recenzji, ja ostatnio również musiałam zmierzyć się z dokładnie takimi samymi doświadczeniami jak Oliwia, Dosłownie, kilkanaście dni temu w wypadku samochodowym zginął mój wujek. Było mi bardzo ciężko przeżywać wszystko od początku i przywoływać w pamięci te wszystkie rozrywające serce obrazy. Choć książka ma teraz na sobie liczne ślady moich łez, bo nie był to odpowiedni dla mnie czas na to, aby po nią sięgnąć, to jednak w jakimś stopniu mi pomogła, dając nadzieję i wlewając w serce choć trochę tak bardzo potrzebnego mi teraz ukojenia i spokoju.

Zdecydowanie zachęcam Was do przeczytania tej książki, jednak chcę zaznaczyć, że dla każdego jej czytelnika musi przyjść na nią odpowiedni moment, kiedy będzie czuł, że jest na to gotowy. Mam nadzieję, że udało mi się przekonać Was, iż warto tę książkę przeczytać, a jeśli nie to niech najlepszą rekomendacją dla niej będzie to, że znajdzie się ona w gronie najlepszych książek przeczytanych przeze mnie tego roku.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

"W paszczy lwa" Melisa Bel

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: niedziela, 29, listopad 2020 11:55
Autor: Agnieszka Kaniuk

 Być damą w pięknej sukni, za którą tęsknie wodziliby wzrokiem szlachetnie urodzeni dżentelmeni. Nie ukrywam, że jestem romantyczką i często, czuję, że nie pasuję do czasów, w których przyszło mi żyć. Teraz więc pozostaje pytanie, czy odnalazłabym się w wieku dziewiętnastym? Oczywiście sama nie mam możliwości tego sprawdzić, ale na szczęście dzięki książkom wszystko jest możliwe. Dlatego też tym razem na to pytanie postaram się odpowiedzieć sobie i Wam dzięki najnowszej książce Melisy Bel „W paszczy lwa”, z której recenzją dziś do Was przychodzę.

 
Już teraz mogę Wam zdradzić, że owa odpowiedź nie będzie tak oczywista, jak może się to wydawać, bowiem bycie kobietą tamtych czasów wcale nie jest łatwe. Ograniczane przez konwenanse oraz obowiązującą etykietę zmuszone są znieść naprawdę wiele, aby móc zaznać szczęścia i prawdziwej miłości. Bardzo dobitnie przekonała się główna bohaterka powieści - Catherine Williams.
Młoda dziewczyna od zawsze żyje w cieniu swojej starszej siostry Helen, która jest oczkiem w głowie swojej matki. To właśnie do niej lady Amelia nieustannie porównuje młodszą córkę. To właśnie Helen jest tą piękną i dystyngowaną młodą damą, która wzbudza zainteresowanie wielu panów na salonach. Tymczasem Catherine z ust rodzicielki słyszy tylko kąśliwe reprymendy i ubolewania nad jej dziecięcą nieporadnością, mimo że właśnie debiutuje na balu. W budowaniu wizerunku idealnej kandydatki na żonę nie pomagają również bujne kształty naszej bohaterki, które żadną miarą nie wpisują się w obowiązujące kanony urody. Los nie obchodzi się z dziewczyną łaskawie, dając jej także niepożądany dar wpadania w kłopoty i krępujące sytuacje. Ona sama jednak marzy o dobrym i miłym mężu.
 
Pewnego dnia na drodze dziewczyny staje mężczyzna, dla którego jej serce zabiło mocniej. Nicolas Devon właśnie wrócił z frontu i jest uznany za bohatera. Niestety zdobycie serca mężczyzny nie jest łatwe, ponieważ jest on lwem salonowym rozchwytywanym przez wiele pań, które zabiegają o jego uwagę i względy. Taka szara myszka, jak panna Williams nie ma u takiego mężczyzny najmniejszych szans. Można by przypuszczać, że odpuści i zrezygnuje ze swojej szansy na miłość, gdyby nie pewne upokarzające ją zdarzenie, które paradoksalnie stało się początkiem jej spektakularnej metamorfozy i determinacji w walce o tego, na którym jej zależy.
 
Samemu Nicolasowi skrycie Catherine podobała się od dawna, ale dzieli ich znaczna różnica wieku i przecież ona jest tylko dzieckiem. Nie wie jednak jeszcze, że ta słodka jaskółeczka, jak zwykł o niej mówić i myśleć ma już przygotowany swój plan zapolowania na salonowego lwa. Podejmie z nim grę, która udowodni, że po tamtym dziecku, którego widział w niej wybranek jej serca, nie ma już śladu. Grę, na którą nie będzie przygotowany. Sprawdźcie koniecznie, czy da się usidlić, a może pozostanie odporny na uroki swojej wiernej dręczycielki.
 
Jeśli zdecydujecie się sięgnąć po tę książkę, do czego gorąco Was zachęcam, otrzymacie pełen namiętności i humoru romans historyczny, od którego nie będziecie mogli się oderwać. Niesamowity londyński klimat oraz różnorodność i barwność każdego z bohaterów tej historii sprawi, że zapomnicie o otaczającej Was rzeczywistości, chcąc jak najdłużej pozostać pod jej urokiem. Niemalże na własnej skórze poczujecie subtelność, ale także pasję rozkwitającego uczucia, okraszonego zabawnymi utarczkami słownymi.
 
Miłość to jednak nie jedyny aspekt, na którym opiera się fabuła książki. Poznajemy również trudną historię rodzinną Nicolasa, który żyje w poczuciu winy za tragedię, która zniszczyła jego rodzinę, a także siłę plotki i starania, aby odbudować majątek rodzinny. Ponadto jesteśmy świadkami tego, jak główna bohaterka robi wszystko, aby wyrwać się z ucisku wywołanego rolą matki i żony przypisywanej kobiecie. Pragnie mieć u swojego boku mężczyznę, który będzie traktował ją jak równą sobie i przy którym będzie mogła czuć się wolna.
 
Nie mogłabym również nie wspomnieć o wątku wyjątkowej przyjaźni między Catherine i jej damą do towarzystwa. Charlotte pochodzi z zupełnie innego z perspektywy życia nowej przyjaciółki świata. Wychowywana w przytułku, wie, czym jest bieda i uciemiężenie. Dzięki niej Catherine pozna trudy prawdziwego życia, o którym dotychczas nie miała pojęcia, żyjąc pod kloszem.
 
Myślę, że już teraz sami widzicie, iż naprawdę warto spędzić czas z tą pozycją. Czyta się ją z niezwykłą lekkością i swobodą. Melisa Bel ma wspaniałą umiejętność odzwierciedlania realiów tamtejszych czasów, jak również kreślenia słowem wspaniałych obrazów, które czytelnik może niemalże widzieć, zamykając oczy.

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Więcej artykułów…

  1. "Zośka. Dopóki biło serce" Anna Stryjewska wyd. Szara Godzina
  2. „Niegrzeczne Święta” Meg Adams, Robert Ziębiński, Anna Langner, Emilia Szelest, Kinga Litkowiec, Beata Majewska,Agnieszka Lingas-Łoniewska, Justyna Chrobak, Ewelina Dobosz, Katarzyna Berenika Miszczuk, wyd. Kobiece
  3. "Miała umrzeć" Ewa Przydryga wyd. Muza
  4. „Molly” Agnieszka Lingas-Łoniewska wyd. Burda Książki

Strona 19 z 129

  • Start
  • poprz.
  • 14
  • 15
  • 16
  • 17
  • 18
  • 19
  • 20
  • 21
  • 22
  • 23
  • nast.
  • Zakończenie

Copyright © 2012 Polscy autorzy. Wszelkie prawa zastrzeżone.

biuro rachunkowe opole - tłumacz przysięgły włoskiego Wrocław - masaz Walbrzych - kontenery Strzegom - Płyty polerowane granitowe Strzegom

profesjonalny dobry hosting

Ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
ZAMKNIJ
Polityka Plików Cookies

Serwis nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies.
Pliki cookies (tzw. "ciasteczka") stanowią dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i przeznaczone są do korzystania ze stron internetowych Serwisu. Cookies zazwyczaj zawierają nazwę strony internetowej, z której pochodzą, czas przechowywania ich na urządzeniu końcowym oraz unikalny numer.

Pliki cookies wykorzystywane są w celu:
  1. dostosowania zawartości stron internetowych Serwisu do preferencji Użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych; w szczególności pliki te pozwalają rozpoznać urządzenie Użytkownika Serwisu i odpowiednio wyświetlić stronę internetową, dostosowaną do jego indywidualnych potrzeb;
  2. tworzenia statystyk, które pomagają zrozumieć, w jaki sposób Użytkownicy Serwisu korzystają ze stron internetowych, co umożliwia ulepszanie ich struktury i zawartości;
  3. utrzymanie sesji Użytkownika Serwisu (po zalogowaniu), dzięki której Użytkownik nie musi na każdej podstronie Serwisu ponownie wpisywać loginu i hasła;
W ramach Serwisu stosowane są dwa zasadnicze rodzaje plików cookies: "sesyjne" (session cookies) oraz "stałe" (persistent cookies). Cookies "sesyjne" są plikami tymczasowymi, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika do czasu wylogowania, opuszczenia strony internetowej lub wyłączenia oprogramowania (przeglądarki internetowej). "Stałe" pliki cookies przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika przez czas określony w parametrach plików cookies lub do czasu ich usunięcia przez Użytkownika.

W ramach Serwisu stosowane są następujące rodzaje plików cookies:
  1. "niezbędne" pliki cookies, umożliwiające korzystanie z usług dostępnych w ramach Serwisu, np. uwierzytelniające pliki cookies wykorzystywane do usług wymagających uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  2. pliki cookies służące do zapewnienia bezpieczeństwa, np. wykorzystywane do wykrywania nadużyć w zakresie uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  3. "wydajnościowe" pliki cookies, umożliwiające zbieranie informacji o sposobie korzystania ze stron internetowych Serwisu;
  4. "funkcjonalne" pliki cookies, umożliwiające "zapamiętanie" wybranych przez Użytkownika ustawień i personalizację interfejsu Użytkownika, np. w zakresie wybranego języka lub regionu, z którego pochodzi Użytkownik, rozmiaru czcionki, wyglądu strony internetowej itp.;
  5. "reklamowe" pliki cookies, umożliwiające dostarczanie Użytkownikom treści reklamowych bardziej dostosowanych do ich zainteresowań.
W wielu przypadkach oprogramowanie służące do przeglądania stron internetowych (przeglądarka internetowa) domyślnie dopuszcza przechowywanie plików cookies w urządzeniu końcowym Użytkownika. Użytkownicy Serwisu mogą dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących plików cookies. Ustawienia te mogą zostać zmienione w szczególności w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym zamieszczeniu w urządzeniu Użytkownika Serwisu. Szczegółowe informacje o możliwości i sposobach obsługi plików cookies dostępne są w ustawieniach oprogramowania (przeglądarki internetowej).
Operator Serwisu informuje, że ograniczenia stosowania plików cookies mogą wpłynąć na niektóre funkcjonalności dostępne na stronach internetowych Serwisu.
Pliki cookies zamieszczane w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i wykorzystywane mogą być również przez współpracujących z operatorem Serwisu reklamodawców oraz partnerów.