• Skocz do głównej treści strony
  • Skocz do menu nawigacyjnego i logowania

Nawigacja i wyszukiwanie

Nawigacja

  • Wywiady
  • Recenzje
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Redakcja

Szukaj

Click for: Promotional Hats
Jesteś tutaj: Home

Filmowe CPA

Przeglądaj

  • Aktualności
  • Recenzje
  • Wywiady
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Konkursy
  • Blog
  • Partnerzy
  • Pliki do pobrania
  • Redakcja
  • Wasza twórczość
  • Mapa strony
  • Polityka prywatności

Ostatnio komentowane

  • Patronat naszego portalu - "Wspomnienia w kolorze sepii" Anny J. Szepielak. Wydawnictwo Nasza Księgarnia. (15)
  • Wywiad z Karoliną Wilczyńską, autorką m.in. "Anielskiego kokonu" (46)
  • Wywiad z Marią Ulatowską, autorką m.in. "Kamienicy przy Kruczej" (48)

Odwiedza nas

Odwiedza nas 77 gości oraz 0 użytkowników.

Manula Kalicka "Szczęście za progiem" (Szara Godzina)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: czwartek, 08, maj 2014 09:31
Autor: Kamila Walendowska

Plotka głosi, że jeśli chcemy osiągnąć w życiu sukces to pierwszy milion należy ukraść, a do celu iść po trupach.

Małgosia ma już dość życia bez perspektyw w małej zapomnianej wsi. Obserwując walczącą o życie muchę w kałuży piwa, dociera do niej, że jeśli nie zmieni czegoś w swojej egzystencji, przepadnie na zawsze. Chce być kowalem własnego losu, napisać samodzielnie swój życiorys. Jedyną osobą, która rozumie Gosię jest jej babcia. Staruszka pożycza wnuczce małą sumę pieniędzy na podróż. Dwudziestolatka stawia sobie odważny cel. Jedzie do Warszawy, by tam znaleźć mieszkanie i pracę. Wie, że do domu już nigdy nie wróci, no chyba, że na krótkie odwiedziny. Zaraz po dotarciu do metropolii wynajmuje w obskurnej dzielnicy pokój, dzięki czemu nie musi nocować na dworcu. Przez kolejne dni nieustannie poszukuje pracy. Niestety nie jest to łatwa sprawa. Brak umiejętności obsługi komputera, porozumiewania się w jakimkolwiek języku obcym czy też napisania profesjonalnego CV sprawia, iż Małgosia jest nieustannie wyśmiewana przez potencjalnych pracodawców. Kiedy zatem sąsiad Remek sugeruje jej pracę, jako tancerka topless, nie waha się. 

Dziewczyna żyje bardzo oszczędnie, liczy każdy grosz. Pewnej nocy, kiedy wraca z pracy do domu na jej drodze leży pijany mężczyzna. Gdy zamierzała go ominąć, dostrzegła wystający z płaszcza portfel i powtarzając sobie w duchu babcine ulubione powiedzonko: „nie złapiesz myszy w rękawiczkach” ukradła własność pijaczka i uciekła.  Przypadkowo zdobyte pieniądze postanawia zainwestować w kurs komputerowy, bo przecież wiecznie nie ma zamiaru kręcić tyłkiem przy rurze. Instruktorem kursu jest student informatyki Marek, któremu Małgosia wpada w oko. Dziewczyna szybko odkrywa dodatkowe zalety Mareczka, dzięki niemu uczy się języka angielskiego. Tylko czy motywy działania w tym przypadku są szczere? 

W życiu Małgosi parokrotnie zadziałało „prawo przyciągania”. Cóż to takiego? Jeśli o czymś intensywnie myślisz, to w końcu to dostajesz. I za sprawą właśnie takiego przyciągania Małgosi udaje się wynająć inny pokój w dużo lepszej dzielnicy, w kawiarni otrzymuje od fotografa ofertę pracy jako modelka, poznaje nieprzyzwoicie bogatego Marcela, ale nie, nie myślcie, że nagle spadł jej królewicz z nieba. Tak łatwo to jednak w życiu nie jest. Marcel ma swój chytry plan odnośnie Małgosi, który nie spodobałby się żadnej kobiecie. A jaki? No cóż, zapraszam do lektury. 

Manuli Kalickiej udało się wykreować świetne postaci, z niezwykle mocnymi charakterami. Mnie osobiście najbardziej zaciekawiła bohaterka drugoplanowa – pani Irena, od której Małgosia wynajmuje mieszkanie. Jej tajemniczość, a jednocześnie akceptacja jest dla mnie urzekająca. 

Książka może być inspiracją jak odważnie stawiać sobie życiowe cele i uparcie do nich dążyć. Co najciekawsze, można polemizować jak zakończy się historia Małgosi. Odpowiedź uzależniona jest od tego czy dokładnie czytało się książkę i jak określiło motywy działania głównej bohaterki. W życiu każdego człowieka może być czas, w którym jest naprawdę źle, ale każdy z nas ma wybór jak w danej sytuacji się zachowamy, czy w ogóle odważymy się coś zrobić/zmienić, czy jednak powiemy „nie” i będziemy dalej siedzieć na stołku i biadolić nad swym losem. Jeśli nie obce są ci zagadnienia z dziedziny „rozwoju osobistego” z czystym sumieniem polecam ci tę książkę, jako małą odskocznię, by mieć motywację do walki o własny pozytywny życiorys.

 

 

 

Dodaj komentarz

Maja Strzebońska "Czarownica i kot" (Wydawnictwo Skrzat)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: środa, 07, maj 2014 08:30
Autor: Kamila Walendowska

„Czarownica i kot” to bardzo ciekawa opowieść o tym jak to pewna czarownica znajduje niedaleko swego domu maleńkiego kotka. Czarownica wbrew pozorom ma dobre serduszko i postanawia się zaopiekować ślicznym malcem. 

Książeczka jest ozdobiona ślicznymi ilustracjami. Pisana dużą czcionką, co zachęci dzieci, które dopiero zaczynają swoją naukę czytania do spróbowania własnych sił w czytaniu lektury. Młodszym malcom polecam czytanie tej książeczki przed snem. Jej objętość jest w sam raz na jednorazowe czytanie do poduszki. Przy okazji przekazujemy dzieciom wiedzę, iż nie wszystko co straszne z nazwy, musi być takie w rzeczywistości i np. nie trzeba bać się czarownic, bo są też takie, które można szybko polubić. 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Piosenki dla przedszkolaka 7. Przyjaciele Skrzata (Wydawnictwo Skrzat)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: środa, 07, maj 2014 08:22
Autor: Kamila Walendowska

Wydawnictwo Skrzat przygotowało kilka ciekawych pozycji książkowych dla dzieci i rodziców. Wszystkie są bardzo przemyślane i w odpowiedni sposób skomponowane. 

W książeczce pt.: „Piosenki dla przedszkolaka 7 – Przyjaciele Skrzata” zebrano melodie, które na długo zajmą uwagę małych, jak i większych pociech. Całości dodają uroku barwne, wesołe ilustracje, które wraz z piosenkami mogą uczynić z tej pozycji ulubiony śpiewnik każdego dziecka.  

Książka rozbudza wyobraźnię dziecka, wprowadza w świat nowych przyjaciół. Pozwala zorganizować wolne chwile, jak również rozwijać pasje muzyczne. Może służyć jako pomoc dydaktyczna dla przedszkola w celu uatrakcyjnienia zajęć muzyczno – ruchowych. Rodzice muzycznie uzdolnieni mogą skorzystać z nut i samemu spróbować swych sił w zagraniu melodii. 

Rymowanki muzyczne stworzone przez Danutę Zawadzką wzbogacone są w różne trudniejsze wyrazy, które mogą pomóc w nauce wymowy dzieciom z problemami logopedycznymi. Książeczka wraz z płytą CD to pozycja warta uwagi. Polecam.

 

Dodaj komentarz

Anna Fryczkowska "Z grubsza Wenus" (Wydawnictwo Prószyński i S-ka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: wtorek, 06, maj 2014 10:14

Najnowsza powieść Anny Fryczkowskiej to nie kryminał, na który poniekąd liczyłam i czekałam. „Z grubsza Wenus” to zdecydowanie inna bajka, lecz nie zawiedzie się ten, kto po nią sięgnie. Laureatka nagrody głównej Festiwalu „Pióro i Pazur” w 2013 roku funduje nam błyskotliwą historię, przy której będziemy się śmiać, ale nie tylko.

Turnus odchudzający. Polskie morze po sezonie i dwie kobiety, już nie takie idealne, choć to pojęcie względne, prawda? Janina Rydel, pięćdziesiąt dwa lata, ponad sto kilo wagi oraz Baśka, trochę mniejsza, odrobinę młodsza. Są współlokatorkami w ośrodku, w którym pod okiem instruktorki dzielnie zrzucają swoje kilogramy, jedzą mało smaczne warzywa, chodzą na marszobiegi, pozbywają się celulitu i walczą ze swoimi ułomnościami. Janina – gwiazda kulinarnego programu „Gotuj z Jasią” – pod dużym ciałem skrywa jeszcze więcej problemów. Baśka – zamknięta w sobie i niezbyt sympatyczna właścicielka nie za bardzo ciekawego życia, z wyznaczoną datą rozwodu na koncie. Bohaterki, początkowo łączy jeden cel: chcą rozprawić się ze swoją nadwagą, a potem… walczą ze swoją przeszłością.

„Z grubsza Wenus” to odświeżona wersja „Strasznych historii o otyłości i pożądaniu” wydanych w 2007 roku. Powieść, po zabiegach odmładzających, korekcie i modernizacji. Cóż za zbieżność, podobnie jak jej bohaterki. Dodatkowo tytuł lektury! Wenus od wieków kojarzona jest z boginią. Rzymska bogini utożsamiana była z mitologiczną Afrodytą. Zmysłową oraz uwodzicielską. Astrologowie zaś twierdzą, że Wenus sprzyja kochankom i miłości. To symbol płodności. Ale to nie wszystko: jej mniej znana strona to obżarstwo. Czyż nie pasuje to do bohaterek najnowszej powieści Anny Fryczkowskiej? Skądinąd tak, lecz nie do końca. Obie panie, uczestniczki wczasów, zmagają się ze swoją tuszą. Baśka chce ratować swoje małżeństwo, w którym działo się dobrze, dopóki była szczupła, a przynajmniej jej się tak wydawało. Stąd niemal żołnierski rygor na wczasach. Janina, przeciwieństwo współlokatorki, wcina wieczorami sezamki i zdaje się nie przejmować swoją wielkością, wszystkimi fałdkami, opadającym biustem, wielkimi ciuchami czy gaciami. Po co więc przyjechała do ośrodka? Z czym tak naprawdę borykają się Janina i Baśka? Przed czym uciekły na wczasy odchudzające?

Anna Fryczkowska po raz kolejny prezentuje bardzo trafne spostrzeżenia dotyczące naszego społeczeństwa. Tak celne, iż momentami czytelnik będzie miał ubaw po pachy, miejscami ściśnie go żal, by za chwilę zastanawiać się nad swoim losem i losem bohaterek. Cięta riposta, świetna ironia, dużo humoru, to przede wszystkim powinniśmy dostrzec i wynieść po lekturze „Z grubsza Wenus”. Niewątpliwie czyta się ją szybko, lekko i z uśmiechem na ustach. Lecz mam wrażenie, że między wierszami, między setkami tych wybitnych poniekąd komentarzy o nas samych, wplecione zostało przesłanie. Jakie? Sądzę, że każdy musi dostrzec je sam, a ja zachęcam do tego, aby zbyt powierzchownie nie czytać tej powieści.

Dodaj komentarz

Renata Kosin "Tajemnice Luizy Bein" (Nasza Księgarnia)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: poniedziałek, 05, maj 2014 11:54

„Tajemnice Luziy Bein” to trzecia powieść Renaty Kosin, książka tym razem ukazała się nakładem Wydawnictwa Nasza Księgarnia. Lektura już na pierwszy rzut oka wyróżnia się ilością stron – pond 500, co na powieść w swoim gatunku jest zdecydowanie ponad normę. Autorka serwuje czytelnikowi zagadkę, która swój prapoczątek miała na warmińskich ziemiach. Nie przez przypadek pojawia się przedrostek „pra”, bowiem scenariusz jaki przygotowała, właśnie z nim ma wiele wspólnego.

Klara Figel, studentka dziennikarstwa, wywodząca się z małego warmińskiego miasteczka Wartembork (pruska nazwa dzisiejszego Barczewa), dzięki stypendium udaje się do Szwajcarii. Tam spotyka się oko w oko z niejakim Alexandrem Bein. Przekonuje go do aktywnego włączenia się w rozwiązanie jego rodzinnej zagadki. Polscy archeolodzy bowiem odnajdują szczątki praprababki Alexandra, Luizy, z dzieckiem w objęciach. Jak się później okazuje, Luiza bezspornie jest matką dziecka, z którym ja pochowano, i nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że  zgodnie z drzewem genealogicznym rodu Bein, Luiza miała tylko jednego syna, który przeżył swoją rodzicielkę. Kim więc jest maleństwo w objęciach Luizy? I tu, wraz z obojgiem bohaterów zaczynamy małe prywatne śledztwo.

Renata Kosin wręcz perfekcyjnie wykreowała postać przylizanego i sztywnego Alexandra, który jest skrajnym, konserwatywnym przypadkiem, celebrującym picie zwykłej herbaty, koniecznie w filiżance ze spodkiem! Dla pedantycznego Alexa nawet rozpięcie guzika w kołnierzyku koszuli jest sporym problemem, niszczy bowiem jego ład i porządek. Wszystko w jego życiu ma swoje miejsce. Jest uporządkowane, prawie skatalogowane jak księgozbiór w bibliotece, czego nie można powiedzieć o Klarze, która jak się dłużej zastanowić niezbyt wyróżnia się z tłumu. Jest ciekawa, poprawna, ale jest jedną z wielu, mimo, że to główna bohaterka, a jej największym plusem są słowne potyczki z purystą Alexem. Wiele atrakcyjniejszą personą, mimo, że drugoplanową, jest wesoła, kolorowa Iwonka, z brokatowymi paznokciami, poszukująca miłości oraz bliskości. Wzbudza  sympatię i może chwilami drwiący uśmiech, a nawet litość. Przez swoją chęć zaprzyjaźnienia się z Klarą lub z kimkolwiek, udowadnia jak trudno w dzisiejszych czasach o ludzi szczerych, o prawdziwych przyjaciół, a nie znajomych, którzy podczas naszej nieobecności zajmą się kotem, bo i takowy ma swoje miejsce w lekturze.

W powieści miejscami przytłacza zbyt duża ilość nazwisk czy podobnych imion w drzewie genealogicznym rodziny Bein. Renata Kosin również nie pożałowała czytelnikowi tytułowych tajemnic, mamy więc dużo wątków i jeszcze więcej zagadek. Śmiem twierdzić, że istnieje prawdopodobieństwo zaplątania się w labiryncie fabuły, zagubienia wątku, zepchnięcia w głąb pamięci kto jest kim w rodzinnej sadze. Jednak, finiszując, odnajdujemy sens każdego rozdziału i niemalże każdej strony w książce. Nawet kamizelka, którą nosi bohater, ma swoje znaczenie.

 Autorka „Mimo wszystko Wiktoria” oraz „Bluszczu prowincjonalnego” sprawnie poprowadziła fabułę swojej najnowszej powieści. Skonstruowała ją, niczym najlepszą kryminalną intrygę, której nie powstydziłby się miłośnik tego gatunku. „Tajemnice Liuzy Bein” można bez cienia wątpliwości polecić wielbicielom powieści obyczajowych z wątkami historycznymi, detektywistycznymi. Ocieramy się również o religię, w tle mamy także morderstwo, potrącenie, napad, włamania oraz wiele innych trzymających w napięciu wydarzeń, które nie pozwalają oderwać się od lektury. Zaś smaczku może dodawać fakt, że w 2011 roku, przy rewitalizacji starówki w Barczewie (pruski Wartembork) faktycznie odnaleziono szczątki braci zakonnych oraz kobiety z dzieckiem.

1 komentarz

Agnieszka Lingas-Łoniewska "Przebudzenie. Łatwopalni II" (Wydawnictwo Filia)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: niedziela, 04, maj 2014 16:07
Autor: Katarzyna Pessel

O miłości pisano, pisze się i na pewno będzie się pisać dużo. Powstawały o niej piękne poematy i sonety, śpiewano o niej w różnych tonacjach, wielu pisarzy uczyniło z niej motyw przewodni swoich opowieści. Przynosi ona niewyobrażalne szczęście, ale niekiedy również wielki ból. Czasami przychodzi w wiośnie życia i pozostaje w niej dziesiątki lat, a czasem pojawia się dopiero w jego jesieni. Bywa i niedoceniana i przeceniana. Bez niej żyć trudno, z nią też nie łatwo. Po prostu miłość… 

Nie każdemu autorowi udaje się oddać to, co w niej najważniejsze - prawdziwe uczucia, dla których wyrazy to za mało, ponieważ liczy się o wiele bardziej nawet najmniejszy gest, niewypowiedziane słowa, a nawet pojedyncze spojrzenie. "Przebudzenie"  Agnieszki Lingas-Łoniewskiej to niejedna z wielu książek o miłości, lecz historia o kobietach i mężczyznach stojących u progu szansy danej przez los, czy tej jednej jedynej. Tego nie wiedzą, są jedynie świadomi, że krok dzieli ich od czegoś pięknego i niepowtarzalnego.

Monika zna smak miłości, tej prawdziwej, przed jaką nie ma ucieczki, zresztą czy ktoś odwróciłby się gdy ziszczają się jego najskrytsze sny? Jednak ona już wie, że szczęściu towarzyszy też cierpienie, takie z rodzaju obezwładniającego ciało i oplatającego stalowymi mackami serce. W takich chwilach każdy oddech, myśl, ruch sprawia ból, a to, co jeszcze przed momentem dawało nadludzką siłę, teraz odbiera człowiekowi wszystko co najlepsze. Łatwo mogłaby oskarżyć Jego - Jarka o swoje łzy, lecz prawda przecież jest całkiem inna - niełatwa i bolesna i dla niej i dla niego. Czy mężczyzna będzie umiał wybaczyć samemu sobie i spróbuje wybrać przyszłość zamiast teraźniejszości pozbawionej nadziei na lepsze jutro? Jeszcze niedawno wydawało im się, że wybrali siebie i miłość, lecz czy po tym co powiedzieli, pomyśleli oraz poczuli będą w stanie przyznać się do błędów i być ze sobą na dobre i złe? Nie oni jedynie muszą zdecydować w jakim kierunku potoczy się ich życie i czy będzie ono przebiegało samotnie czy też z ukochaną osobą u boku. 

Berni nie zamierza wplątywać się w jakiekolwiek problemy uczuciowe, a już na pewno nie z tą konkretną kobietą. Z każdą inną raczej długo by się nie zastanawiał, lecz Sylwia to całkiem inna historia, taka z kategorii niespodziewanych, spadających na człowieka nagle i bez uprzedzenia i to z wzajemnością. Jednak rzeczywistość to nie komedia romantyczna gdzie wiadomo, że uczucie zwycięży wszystkie trudności. Zresztą żadne z nich nie myśli o tym co pojawiło się między nimi w tych kategoriach. Nie są nastolatkami, mają za sobą wiele, a przed sobą? Łatwo dać się ponieść emocjom, lecz potem nastaje kolejny dzień i rodzi się pytanie co dalej?

Tytuł drugiej książki "Przebudzenie", z cyklu "Łatwopalni", Agnieszki Lingas-Łoniewskiej jest jak najbardziej adekwatny do fabuły kryjącej się tuż za okładką. Jej bohaterowie to nie papierowe postacie, lecz pełnokrwiści ludzie, którym nieobce są błędne decyzje i porażki, nie wstydzą się łez, ale umieją również dostrzec szansę na uczucie. Każdy z nich przeżywa swoje własne "przebudzenie" z dotychczasowego życia i staje przed okazją by wszystko w nim zmienić oraz odkryć, że czasem marzenia się spełniają. Pisać o miłości można na wiele sposobów, ale Agnieszka Lingas-Łoniewska po raz kolejny pokazuje, że w opowieściach jej autorstwa nie ma nic z banalności czy też oczywistości. Autorka daje czytelnikom w prezencie dojrzałą lekturę z niejedną nutą pikanterii, wysmakowaną i ukazującą prawdziwy wachlarz uczuć - od miłości do nienawiści oraz siłę przyjaźni. "Przebudzenie" to historia nie jedyna z wielu, lecz taka, do jakiej wraca się niejednokrotnie i poleca innym.

Dodaj komentarz

Anna Fryczkowska "Z grubsza Wenus" (Prószyński i S-ka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: środa, 30, kwiecień 2014 11:42
Anna Fryczkowska to autorka, która do tej pory dała się poznać raczej od nieco kryminalnej strony. Tymczasem na półki księgarskie trafiła jej najnowsza powieść, pod przewrotnym tytułem „Z grubsza Wenus”, która to jest poszerzonym i wzbogaconym wydaniem wcześniejszej publikacji. Książka nieco przewrotna w swej wymowie i sprawiająca często problem z odbiorem przekazanych w niej treści. Tylko uważny czytelnik może uchwycić delikatny niuans, że to nie tylko opowieść o grubaskach pragnących szczęścia, ale to coś o wiele więcej, a i problem nie dotyczy jedynie nadwagi i w ogóle to nie o tym jest ta powieść.
 
„Z grubsza Wenus” opowiada o dwóch kobietach: Janinie i Baśce, które spotykają się w jednym pokoju hotelowym, podczas turnusu na wczasach odchudzających. Jasia jest całkiem sympatyczną kobietą, znaną z prowadzenia w telewizji programu kulinarnego, mimo monstrualnych rozmiarów potrafi nawiązać kontakt z innymi uczestnikami wczasów. Baśka to dziewczyna zamknięta w sobie, niesympatyczna, gnębiona sennymi koszmarami, krytyczna wobec wszystkich, nie zapominając oczywiście przy tym o sobie. Obie panie nie pałają do siebie wielką sympatią, chociaż to Janina stara się wciąż i wciąż nawiązać jakiś kontakt z nieprzystępną towarzyszką. A przecież Jasia też ma swoje własne zmartwienia, sekrety i skomplikowaną sytuację uczuciową. Tak samo Baśka, która przez lata utrzymywała idealną figurę dla swojego małżonka, sama już nie wie czego właściwie oczekiwał i potrzebował mąż. Kobiety walczą nie tylko z nadprogramowymi kilogramami, starają się uporać jednocześnie z własną przeszłością, sięgając do najdalszych zakamarków umysłu, uwalniają wszystkie demony z dawnych lat, które doprowadziły je do tego pokoju hotelowego. Co tak naprawdę łączy Janinę i Baśkę? Czym dla Jasi jest ukochana wytarta koszula nocna? Kto nawiedza Baśkę w snach? Podczas lektury czytelnik może zamęczyć się pytaniami, a szukając odpowiedzi, będzie starał się zrozumieć przedstawioną w powieści symbolikę.
 
Jeśli ktoś spodziewa się żartobliwej powieści o grubasach, to w sumie się nie zawiedzie, bo olbrzymią zaletą tej książki jest ironiczny, złośliwy i inteligentny humor, który uwielbiam. Ale to jedynie cząstka prezentowanej fabuły, która, jak na początku wspomniałam, ma na celu ukazać nam coś więcej, niż tylko historię zmagania się z własnymi cielesnymi słabościami. Bo tu o słabości chodzi, rzec jasna, ale raczej te duchowe. Zastałe w człowieku od lat, definiujące to, czym się staje, wskutek działań innych ludzi i niemożności odparcia tego wewnętrznego ataku i postępowania wedle własnych reguł, które mogą się stać gwarancją normalnego życia. Bo jeśli żyjemy wedle planów i wytycznych kogoś drugiego, to marne szanse na to, aby w spokoju spoglądać na własną twarz w lustrze i ze swobodą witać każdy nowy dzień.
 
„Z grubsza Wenus” to dla mnie psychologiczne studium człowieka zagubionego i to nie tylko w świecie, ale we własnym umyśle, nastawionego na zaspokajanie potrzeb i oczekiwań innych ludzi. Doskonale napisana książka, z pazurem, z humorem i przesłaniem. Polecam uważnym i oczekującym czegoś więcej czytelnikom. Warto!
 
„- Wykonałaś dwanaście niepotrzebnych ruchów - dodał jeszcze, obserwując ją ze swojego fotela i siorbiąc kawę.
- A ty dwanaście niepotrzebnych dźwięków - wymamrotała pod nosem.
 - Słucham? - spytał zaskoczony, ale nie powtórzyła. Na twarzy miała wymalowany bunt. Zauważył i zmilczał”. 1
 
1. str. 97, Z grubsza Wenus, Anna Fryczkowska, Prószyński i S-ka, Warszawa 2014.
Dodaj komentarz

Iwona Bińczycka-Kołacz "Znak ostrzegawczy" (Wydawnictwo Novae Res)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: wtorek, 29, kwiecień 2014 12:29
Autor: Kamila Walendowska

Po kilku latach małżeństwa, kiedy w związek dwojga ludzi wkrada się rutyna, niejedna z pań, bo na nich się raczej skupię, zaczyna się zastanawiać czy wybrany przed laty małżonek był najlepszym życiowym wyborem? Czy gdy dałoby się cofnąć czas i znaleźć inne rozwiązanie z sytuacji, pójść inną drogą, czy byłaby ona lepsza? A skoro nie można cofać czasu to czy trwać w nudnym związku, czy też odważyć się i spróbować coś nowego? Tylko ,jakby się tak głębiej zastanowić, to przecież coś was kiedyś przecież łączyło. Coś sprawiało, że serce zaczynało szybciej bić, chciało się uśmiechać, a organizm tryskał energią. To wszystko odeszło w niepamięć? Są też sprawy, które nadal łączą i nie da się ich podzielić, bo ktoś zawsze będzie cierpiał. Może jest jeszcze jakaś nadzieja, światełko w tunelu, które pozwoli wierzyć, że wszystko można poskładać na nowo? Może stoi gdzieś znak ostrzegawczy, że to właśnie ten moment, który mówi nam: Walcz! Jeśli zadawałaś sobie kiedykolwiek takie pytania, książka Iwony Bińczyckiej – Kołacz „Znak ostrzegawczy” przypadnie ci do gustu. 

Kamila i Jarek Michalscy, wraz z synkiem Jasiem, tworzą pozornie szczęśliwe małżeństwo. Żyją razem, a mimo to osobno. Na co dzień wszystko podporządkowane pod komendę wiecznie niezadowolonego Jarka, uważającego się za pępek świata. Mężczyzna jest do przesady nudny i przewidywalny. Dużo czasu spędza w pracy, a po powrocie do domu, w przerwach, kiedy nie krytykuje dosadnie żony, każdą wolną chwilę spędza przed telewizorem lub komputerem. Kamili doskwiera samotność, brak zrozumienia, czuje się niedoceniana. Żyje z dnia na dzień. Telemężulek nic nie rozumie lub rozumieć nie chce. Kamila pocieszenie odnajduje jedynie w opiece nad Jasiem i podczas ulubionego biegania. Przygotowuje się do udziału w maratonie. Życiem Kamili w przeszłości rządziły w głównej mierze przypadki, niejasności i niedopowiedzenia. Podczas weekendowego pobytu z synkiem w Krynicy, spotyka swoją dawną miłość Gerarda. Rozstali się w dość niejasnych okolicznościach podczas głupiej sprzeczki. Krótko po tym fakcie Kamila poznała Jarka i zaszła w ciążę. W Krynicy Gerard wyznaje Kamili prawdę, odnośnie swojego zachowania z przeszłości. Kamilę dopadają wątpliwości na temat ojcostwa Jasia. 

Agata i Szymon Bralscy, małżeństwo pełne gorącego uczucia, starające się od paru lat o potomstwo, niestety bez rezultatów, co spędza Agacie sen z powiek. Kiedy w końcu zachodzi w ciążę, emocje sięgają zenitu. Niestety, radość nie trwa długo. Wydawać by się mogło, iż Boże Narodzenie to czas cudów, ale nie dla Bralskich. Jednak nie poddają się. Postanawiają walczyć dalej. Stają na ringu do nierównej walki. Po jednej stronie Agata z wielkim pragnieniem, po drugiej stronie wyczerpujące psychicznie i finansowo badania lekarskie, częste delegacje męża i kolejne próby zapłodnienia. Ile może wytrzymać kobieta? Ile może wytrzymać małżeństwo, gdzie seks nie jest już uprawiany dla przyjemności? Czy znalezione przez Kamilę zdjęcia, na których są… no właśnie, kto? przyczynią się do rozpadu obu małżeństw?

Poruszająca opowieść, którą należy przeczytać! Dająca wiele do myślenia. Zapewne każda czytelniczka zamykając ostatnią stronę powieści zastanowi się nad własnym życiem i rozejrzy się za jej indywidualnym znakiem ostrzegawczym. Polecam gorąco!!!

1 komentarz

Więcej artykułów…

  1. Iwona Bińczycka-Kołacz "Znak ostrzegawczy" (Novae Res)
  2. Irena Szafrańska-Nowakowa "Dociekanki małej Janki" (Novae Res)
  3. Radek Rak "Kocham cię Lilith" (Prószyński i S-ka)
  4. Mariusz Kotowski "Pola Negri. Własnymi słowami" (Prószyński i S-ka)

Strona 86 z 129

  • Start
  • poprz.
  • 81
  • 82
  • 83
  • 84
  • 85
  • 86
  • 87
  • 88
  • 89
  • 90
  • nast.
  • Zakończenie

Copyright © 2012 Polscy autorzy. Wszelkie prawa zastrzeżone.

biuro rachunkowe opole - tłumacz przysięgły włoskiego Wrocław - masaz Walbrzych - kontenery Strzegom - Płyty polerowane granitowe Strzegom

profesjonalny dobry hosting

Ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
ZAMKNIJ
Polityka Plików Cookies

Serwis nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies.
Pliki cookies (tzw. "ciasteczka") stanowią dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i przeznaczone są do korzystania ze stron internetowych Serwisu. Cookies zazwyczaj zawierają nazwę strony internetowej, z której pochodzą, czas przechowywania ich na urządzeniu końcowym oraz unikalny numer.

Pliki cookies wykorzystywane są w celu:
  1. dostosowania zawartości stron internetowych Serwisu do preferencji Użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych; w szczególności pliki te pozwalają rozpoznać urządzenie Użytkownika Serwisu i odpowiednio wyświetlić stronę internetową, dostosowaną do jego indywidualnych potrzeb;
  2. tworzenia statystyk, które pomagają zrozumieć, w jaki sposób Użytkownicy Serwisu korzystają ze stron internetowych, co umożliwia ulepszanie ich struktury i zawartości;
  3. utrzymanie sesji Użytkownika Serwisu (po zalogowaniu), dzięki której Użytkownik nie musi na każdej podstronie Serwisu ponownie wpisywać loginu i hasła;
W ramach Serwisu stosowane są dwa zasadnicze rodzaje plików cookies: "sesyjne" (session cookies) oraz "stałe" (persistent cookies). Cookies "sesyjne" są plikami tymczasowymi, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika do czasu wylogowania, opuszczenia strony internetowej lub wyłączenia oprogramowania (przeglądarki internetowej). "Stałe" pliki cookies przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika przez czas określony w parametrach plików cookies lub do czasu ich usunięcia przez Użytkownika.

W ramach Serwisu stosowane są następujące rodzaje plików cookies:
  1. "niezbędne" pliki cookies, umożliwiające korzystanie z usług dostępnych w ramach Serwisu, np. uwierzytelniające pliki cookies wykorzystywane do usług wymagających uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  2. pliki cookies służące do zapewnienia bezpieczeństwa, np. wykorzystywane do wykrywania nadużyć w zakresie uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  3. "wydajnościowe" pliki cookies, umożliwiające zbieranie informacji o sposobie korzystania ze stron internetowych Serwisu;
  4. "funkcjonalne" pliki cookies, umożliwiające "zapamiętanie" wybranych przez Użytkownika ustawień i personalizację interfejsu Użytkownika, np. w zakresie wybranego języka lub regionu, z którego pochodzi Użytkownik, rozmiaru czcionki, wyglądu strony internetowej itp.;
  5. "reklamowe" pliki cookies, umożliwiające dostarczanie Użytkownikom treści reklamowych bardziej dostosowanych do ich zainteresowań.
W wielu przypadkach oprogramowanie służące do przeglądania stron internetowych (przeglądarka internetowa) domyślnie dopuszcza przechowywanie plików cookies w urządzeniu końcowym Użytkownika. Użytkownicy Serwisu mogą dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących plików cookies. Ustawienia te mogą zostać zmienione w szczególności w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym zamieszczeniu w urządzeniu Użytkownika Serwisu. Szczegółowe informacje o możliwości i sposobach obsługi plików cookies dostępne są w ustawieniach oprogramowania (przeglądarki internetowej).
Operator Serwisu informuje, że ograniczenia stosowania plików cookies mogą wpłynąć na niektóre funkcjonalności dostępne na stronach internetowych Serwisu.
Pliki cookies zamieszczane w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i wykorzystywane mogą być również przez współpracujących z operatorem Serwisu reklamodawców oraz partnerów.