Aktualności
Marta Galewska-Kustra "Z muchą na luzie ćwiczymy buzie" (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: poniedziałek, 24, sierpień 2015 09:12
Książeczka „Z muchą na luzie ćwiczymy buzie, czyli zabawy logopedyczne dla dzieci” ukazała się w ramach serii „Uczę się: mówić, wymawiać, opowiadać”, której koncepcja oraz opracowanie logopedyczne i pedagogiczne są zasługą d. n. hum. Marty Galewskiej-Kustry. Autorka jest logopedą, pedagogiem dziecięcym, pedagogiem twórczości, adiunktem w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. M. Grzegorzewskiej w Warszawie. Specjalizuje się przede wszystkim w terapii opóźnionego rozwoju mowy i zaburzeń artykulacji. Jest współtwórczynią publikacji „Wierszyki ćwiczące języki” oraz członkinią Polskiego Towarzystwa Logopedycznego.
W opowieści o perypetiach muchy Fefe zawarte zostały zadania do wykonania dla dzieci i wskazówki dla rodziców. Ćwiczenia logopedyczne „oprawione” w zabawną fabułę, szkoda jednak, że nie wierszowaną, nabrały atrakcyjniejszej formy. O wiele przyjemniej gimnastykować aparat artykulacyjny, gdy trzeba np. wydawać odgłos zachwytu nad samochodem owada (”Oooo!”), uciekać ze strachu przed psem („Aaaa!”), naśladować jedzenie krówek „mordoklejek”, czy „cmokać” zastanawiając się jednocześnie, dokąd mucha mogłaby wybrać się na randkę ze swoim adoratorem. Ćwiczenia są proste i znane, ale bez nich trenowanie popranej wymowy byłoby niemożliwe. Dzięki Fefe staje się to łatwiejsze i przestaje być nudne. Jej przygody, choć dość absurdalne, są dla dzieci ciekawe i zabawne. Odtąd nikt już na widok muchy nie powie „a, fe!”, bo może to właśnie bohaterka niniejszej historyjki…
„Z muchą na luzie…” to dobra pomoc dla rodziców, dbających o rozwój mowy swojego dziecka. To kolejna pozycja do wspólnego czytania i wspólnej zabawy. Litery są dość duże, niektóre zwroty, zdania pogrubiono. W dymkach zamieszczono polecenia dla dzieci i wyjaśnienia dla dorosłych odnośnie celu danego ćwiczenia i sposobu poprawnego wykonania. Są to treści podane przejrzyście i przystępnie.
Książeczka jako pomoc logopedyczna przyda się także w przedszkolach i poradniach pedagogicznych. Oprócz walorów edukacyjnych ma także estetyczne. Została ładnie i starannie wydana, w twardej oprawie. Zilustrowała ją Joanna Kłos, która studiowała na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, dyplom obroniła w Pracowni Projektowania Plakatu, kilkanaście lat pracowała jako grafik, prowadzi pracownię lalek Romaszop. Ilustracje w jej wykonaniu są delikatne, jasne, akwarelowe, namalowanym postaciom nie można odmówić uroku.
„Z muchą na luzie ćwiczymy buzie” to znakomita publikacja edukacyjna zachęcająca do rodzinnego treningu logopedycznego, do wspólnego czytania, opowiadania, oglądania i odpowiadania na pytania. Przeznaczono ją dla dzieci w wieku przedszkolnym.
Anita Graboś "Wyspy" (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 21, sierpień 2015 10:22
„A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź...” – do tej prośby słowami wiersza Gałczyńskiego dołączam następującą uwagę: tylko nie zapomnij zabrać z sobą kredek i flamastrów. Przydadzą się bardzo, ponieważ Anita Graboś przygotowała książkę do kolorowania dla wszystkich od lat 5 do 105, a jej głównym motywem uczyniła archipelag na Bardzo Spokojnym Oceanie, zamieszkany przez ludzi, którzy uwielbiają spędzać czas w bibliotekach popijając różaną herbatę. Każda przeczytana książka sprawia, że powstaje nowa wyspa-marzenie.
Na kolejnych kartach poznajemy tajemnice wysp, oglądamy tamtejszą roślinność, sposoby podróżowania mieszkańców, świąteczne dekoracje, plan miasteczka, czy wnętrza mieszkań. Autorka wykreowała fantastyczny świat, nieco oniryczny, bajkowy. Zaprosiła nas do współtworzenia „Wysp” poprzez nadawanie barw poszczególnym obrazkom. Zachęciła do rozwijania wyobraźni, wymyślania opowieści na podstawie rysunków.
Zestaw liczy ok. 30 prac i ma postać bloku rysunkowego o dość sztywnych kartkach, z dodatkową tekturką, służącą jako podkładka do kolorowania. Naprawdę, stół czy biurko nie są już konieczne. Rysunki składają się z bardzo dużej ilości detali, często wręcz mikroskopijnych rozmiarów. Toteż wymagają precyzji kolorowania oraz dobrze zaostrzonej kredki, czy cienkopisu. Trzeba wykazać się dokładnością i cierpliwością, więc niekoniecznie jest to publikacja dla maluchów. Za to dla starszaków, dorosłych, wszystkich marzycieli, pasjonatów kolorowania będzie jak znalazł. Dodatkowo można wykorzystać białe „rewersy” i namalować tam coś według własnych pomysłów, bądź dorysować obok „ciąg dalszy” gotowego obrazka.
Anita Graboś jest absolwentką Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, współpracuje z Galerią Zapiecek. Tworzy oryginalną grafikę ubraniową. Zajmuje się linorytem, rysunkiem, ilustracją książkową, ma w dorobku ok. 30 okładek. Jej twórczość charakteryzują prostota, subtelność, baśniowość.
Kolorowanki dla dorosłych są ostatnio bardzo popularne, wręcz modne. Przez niektórych niesłusznie wyśmiewane, niosą radość i relaks coraz większej liczbie osób. Dobrze, że powstają nowe publikacje, a stoją za nimi polscy autorzy.
„Wyspy” Anity Graboś to fantastyczna podróż do niezwykłej krainy, przynosząca wspaniałą zabawę i odprężające zajęcie. Chwyćmy więc za kredki i temperówki. Do dzieła!
Emilia Padoł "Dżentelmeni PRL-u" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 14, sierpień 2015 10:59
W kolorowych czasopismach dużą popularnością cieszą się rubryki „z życia gwiazd”, artykuły na temat znanych aktorów, piosenkarzy, sławnych osób ze świata sceny i estrady. Ze sporym zainteresowaniem czytelników spotykają się też biografie, zbiory wspomnień, listów. Literatura faktu świeci triumfy obok wciąż mocno trzymającej się beletrystyki.
W ten „modny” – w dobrym tego słowa znaczeniu - nurt wpisuje się książka Emilii Padoł- dziennikarki i antropolożki literatury. „Dżentelmeni PRL–u” to bliźniacza publikacja odnośnie do „Dam PRL-u”. Tym razem autorka skupiła się na dziwięciu postaciach polskiej kultury, mężczyznach, których charyzma, atrakcyjność, talent, ambicje budziły i chyba nadal budzą podziw. To ikony tamtych czasów. Każdy z nich był dżentelmenem, choć niekoniecznie w tym podstawowym, słownikowym znaczeniu tego słowa. Każdy tkwił w jakiejś sytuacji. Oto mamy zatem barwne portrety dżentelmenów w modzie, opałach, kostiumie, objęciach. A w tych ramach poczytamy o takich znakomitościach jak: Leopold Tyrmand, Zbigniew Cybulski, Marek Hłasko, Leon Niemczyk, Daniel Olbrychski, Stanisław Mikulski, Jerzy Zelnik, Andrzej Łapicki i Jan Nowicki.
Sporo już o nich wiemy, albowiem wiele na ich temat napisano, o czym świadczą bogate przypisy. Nie każdy jednak dysponuje aż tak pełną wiedzą o ulubionych aktorach, czy pisarzach. Z tej książki może się wiele dowiedzieć, znaleźć fakty, ciekawostki, które go zaskoczą. Np. o tym, dlaczego twarz Hłaski na zdjęciach wykrzywiona jest grymasem, czyj pradziadek był bratem dziadka gen. Jaruzelskiego, kogo szkolili Amerykanie na komandosa, i co się działo w „miasteczku walecznych Asteriksów”. Anegdot jest tu mnóstwo.
Trzeba przyznać, że Emilia Padół niezwykle skrupulatnie przygotowała materiał do swojej książki, którą opatrzyła ponad 700 przypisami, odnosząc się do wywiadów, artykułów prasowych, internetowych, biografii itp. Dla czytelnika będzie to nie tylko źródło wielu informacji o znanych aktorach i pisarzach, ale i przyczynek do rozszerzania ich poprzez sięgnięcie do innych publikacji.
„Dżentelmeni PRL-u” to zbiór napisanych w lekkim stylu szkiców biograficznych, w których nie znajdziemy sensacji, czy kontrowersyjnych opinii. Autorka opowiada z wyczuciem, humorem, bez oceny i krytyki. Czyni to z klasą, przybliżając czytelnikom osobowości bohaterów, nie przytłaczając zbędną ilością dat i szczegółów. Udało jej się połączyć 9 tak różnych postaci w jednej książce, przedstawić w przyjętym przez siebie aspekcie i pokazać, że są między nimi punkty wspólne. Lektura warta uwagi, pozwalająca spędzić czas w przyjemny i ciekawy sposób.
Jerzy Besala "Alkoholowe dzieje Polski. Czasy Piastów i Rzeczypospolitej Szlacheckiej" (Zysk i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 12, sierpień 2015 09:44
Istnieje wiele efektywnych (a czasem nawet efektownych) sposobów na naukę historii - archeologia eksperymentalna, grupy odtwórstwa historycznego, gry komputerowe, jarmarki. W porównaniu z obecnym stylem przekazywania wiedzy o przeszłości (sprowadzającym się do zestawiania władców i bitew), prawie każda inna metoda będzie czymś ożywczym i ciekawym. W taki nurt mogłyby wpisać się "Alkoholowe dzieje Polski" Jerzego Besali, który w liczącym około 900 stron dziele przedstawił dzieje naszego kraju z perspektywy najpopularniejszej używki świata - alkoholu.
Trudno jednoznacznie sklasyfikować książkę Besali. Z jednej strony przypomina klasyczny felieton historyczny (skojarzenia z Pawłem Jasienicą bardzo na miejscu), z drugiej - solidną pracę naukową, wspartą wykazanymi w przypisach źródłami. Autor z łatwością przechodzi od opisów karczemnych pijatyk do spraw wagi międzynarodowej, mieszając styl popularnonaukowy z akademickim. Moim zdaniem to ogromna zaleta ułatwiająca odbiór całości - obawiam się jednak, że specyficzna mieszanka gatunków może zostać potraktowana zupełnie inaczej. Środowisko naukowe łajać pewnie będzie Besalę za zbyt luźne podejście do tematu, a zwykły czytelnik za zbytnią szczegółowość, natłok informacji i efekt psychologiczny wywoływany przez pojawiające się w pracy przypisy.
Zakres czasowy książki obejmuje okres panowania Piastów (a także na wpół legendarne początki naszego państwa), złoty wiek Jagiellonów, wolne elekcje, czasy sarmackie i wiek XVIII zakończony rozbiorami Rzeczpospolitej. Autor nie skupia się przy tym na osi czasu znanej z podręczników - często wywód snuje w oparciu o ewolucję konkretnych zjawisk cofając się nawet o kilkadziesiąt lat. To chyba największa zaleta "Alkoholowych dziejów Polski" - konstrukcja uciekająca od bezmyślnego wałkowania historii rok po roku (choć oczywiście ogólne ramy czasowe zostały zachowane), za to oferująca wiedzę skupioną wokół głównych idei omówionych w rozdziałach.
Ważną cechą dzieła Besali jest również jego różnorodność. Autor w poszczególnych częściach "Alkoholowych dziejów Polski" opisuje nie tylko drogę danego typu alkoholu na polskie stoły, ale także losy historycznych postaci z perspektywy ich uzależnienia (tutaj polecam świetny fragment poświęcony Bohdanowi Chmielnickiemu) czy regulacje prawne związane z głównym tematem książki (raz są to statuty żołnierskie mające utrzymać trzeźwość w armii, innym razem rozwój norm związanych z wyszynkiem i prawem ważenia piwa). Uwagę zwraca także dobór źródeł - od pamiętników, przez kroniki, wiersze, felietony, aż po bardziej oczekiwane artykuły i monografie naukowe.
"Alkoholowe dzieje Polski" czyta się w mgnieniu oka, ponieważ Jerzy Besala posiada wyjątkowy talent do snucia opowieści. Wspominałem już, że potrafi bardzo łato przeskakiwać z tematu na temat - zawsze jednak robi to zachowując odpowiedni związek przyczynowo-skutkowy, dzięki czemu do książki nie wkrada się chaos. Barwne opisy historycznych wydarzeń przeplatane sporą dawką poezji i własnych spostrzeżeń autora w połączeniu z plastycznym językiem i niełatwą umiejętnością twórczego wykorzystania dygresji sprawiają, że dzieło Besali może być pochłaniane w tempie nieosiągalnym dla "zwykłej" pracy naukowej.
Zalecałbym jednak odpowiednie przerwy między poszczególnymi rozdziałami, ponieważ natężenie informacji obejmujących około 800 lat naszej historii łatwo może nas oszołomić. Problemem jest także bibliografia - podzielona co prawda na źródła i opracowania, ale ciągle bezużyteczna w sytuacji, gdy chciałbym sprawdzić na przykład pamiętniki przywołane w pracy (teraz niestety muszę przekopać się przez całą listę, aż znajdę interesującą mnie pozycję). Nie są to jednak wady, które w jakikolwiek sposób dyskwalifikowałyby pracę Besali - "Alkoholowe dzieje Polski" są znakomitą lekturą, która do tej dziedziny nauki może przekonać niezdecydowanych, a historykom umożliwi spojrzenie na wiele wydarzeń i postaci z zupełnie nowej perspektywy.