• Skocz do głównej treści strony
  • Skocz do menu nawigacyjnego i logowania

Nawigacja i wyszukiwanie

Nawigacja

  • Wywiady
  • Recenzje
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Redakcja

Szukaj

Click for: Promotional Hats
Jesteś tutaj: Home

Filmowe CPA

Przeglądaj

  • Aktualności
  • Recenzje
  • Wywiady
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Konkursy
  • Blog
  • Partnerzy
  • Pliki do pobrania
  • Redakcja
  • Wasza twórczość
  • Mapa strony
  • Polityka prywatności

Ostatnio komentowane

  • Patronat naszego portalu - "Wspomnienia w kolorze sepii" Anny J. Szepielak. Wydawnictwo Nasza Księgarnia. (15)
  • Wywiad z Karoliną Wilczyńską, autorką m.in. "Anielskiego kokonu" (46)
  • Wywiad z Marią Ulatowską, autorką m.in. "Kamienicy przy Kruczej" (48)

Odwiedza nas

Odwiedza nas 76 gości oraz 0 użytkowników.

Agnieszka Lingas-Łoniewska "Przebudzenie" (Filia)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: czwartek, 10, kwiecień 2014 09:21
Autor: Kamila Walendowska

Mówiąc krótko i bez owijania w bawełnę „Przebudzenie” to książka, która najgorszego śpiocha wyprowadzi z rutyny i sprawi, że porzuci on swój senny nałóg na rzecz przeczytania książki kosztem zarwanej nocy. 

Agnieszka Lingas – Łoniewska, kończąc bestsellerową powieść „Łatwopalni”, pozostawia czytelnika z małą zagadką: kto jest ojcem dziecka Moniki? Dziewczyna pozostaje sama, zatrzaskując drzwi przed nosem Jarkowi Mincowi. Co daje do myślenia, że pewnie szczęśliwym tatusiem będzie Grzesiek.

W „Przebudzeniu” Czarniewski jest w trakcie rozwodu ze swoją żoną Roksaną, która utrudnia mu widzenia z synkiem. Grzesiek wykorzystuje nieobecność Minca i postanawia zawalczyć o Monikę i miłość, jaką ją darzy. 

Kiedy pojawiają się pierwsze krągłości na brzuszku, Monika decyduje się na rozmowę i spotkanie z Jarkiem. Ten nie mogąc się doczekać wyznaczonego terminu natychmiast przyjeżdża do ukochanej. Ciąża Moniki jest dla niego zaskoczeniem. Przypuszczam, że obaj panowie i Jarek, i Grzesiek byliby skłonni uznać dziecko za swoje, na rzecz spędzenia reszty życia z Moniką.

W fabule nadchodzi też pora, aby zainteresować czytelników bohaterami z dalszego planu. Sylwia, przyjaciółka Moniki, ma dość życia z mężem alkoholikiem, występuje o separację. W rutynie dnia codziennego decyduje się przeprowadzić remont w domu. Jarek Minc poleca jej ekipę remontową pod dyrekcją jego przyjaciela, Berniego Korczaka. Między motocyklistą a fryzjerką niespodziewanie zaczyna iskrzyć. Czas na gorące uczucie w życiu Sylwii nie jest najlepszy. Berni wzbrania się jak może, ale jak wiadomo, krew nie woda. Mistrzyni scen erotycznych Lingas – Łoniewska znów rozpieści swoich czytelników. Drobniutka Sylwia i ogromny Berni z wielkim… sercem. 

Mogłoby już tak pozostać, miło, sielsko i romantycznie, ale jak to u autorki w zwyczaju musi być jakiś gwóźdź tasakiem wbijany. Nie należy ignorować porzuconej kobiety. Jej gniew mógłby być obliczany w skali Richtera. Roksana winą za swoje nieudane małżeństwo obarcza Monikę.

„Dlatego teraz nie miała żadnych skrupułów, żadnych wyrzutów, wszystko postawiła na jedna kartę. Kartę zemsty.”

To nie jedyny gwóźdź w tej całej historii. Ciśnienie podniesie jeszcze powrót pewnej osoby zza morza i … jeszcze nie powiedziałam, kto jest ojcem dziecka Moniki! Ale jeśli myślicie, że wam to zdradzę tu i teraz to… jesteście naiwni ;) 

Drodzy czytelnicy, fani Lingas – Łoniewskiej, co miałam powiedzieć, to już powiedziałam na samym początku, powtarzać się nie ma co. Bestseller, (bo na pewno nim będzie) pt.: „Przebudzenie” po prostu musicie przeczytać. Wielkim wstydem będzie przyznanie się, że ktoś tego nie czytał!!! Polecam gorąco. 

 

 

Dodaj komentarz

Joanna Marat "Monogram" (Prószyński i S-ka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: środa, 09, kwiecień 2014 09:10

Laureatka konkursu na opowiadanie kryminalne Międzynarodowego Festiwalu Kryminałów (2010r), oraz autorka powieści obyczajowej „Grzechy Joanny” (2011r), tym razem prezentuje nam kryminał pod tytułem „Monogram”.

Bohaterowie książki Joanny Marat to Komisarz Ernest Malinowski oraz Nadkomisarz Marek Kos. Swoją ksywkę – Koszmarek – zyskał nie tylko w połączeniu imienia z nazwiskiem, ale również, a może przede wszystkim, to zasługa wyglądu pana Nadkomisarza. Niechlujne włosy, śmierdzący alkoholem oddech, marmurkowa katana, pamiętająca jeszcze czasy Pewexu. Jego przeciwieństwem jest Malinowski, młody, wykształcony, schludny czterdziestolatek. Zabieg zastosowany przez autorkę jest czytelnikom znany nie od dziś. Oglądamy to w serialach, filmach, czytamy w wielu innych kryminałach. Schemat dobry glina – zły glina niewątpliwie się sprawdza. Pozostali bohaterowie „Monogramu” również nie są bezbarwnymi postaciami, o czym mogę zapewnić. Tłusta pani prokurator nadużywająca słowa „jo”, ambitna postać policjantki w czerwonych szpilkach, pani patolog bez stanika, z biustem po pas itd. Wróćmy jednak do wątku głównego, czyli zagadki śmierci Marzeny Kroczek (tak, KROCZEK!) gdyż nie przez przypadek „Monogram” został zakwalifikowany przez wydawnictwo jako powieść kryminalna. Wspólnie z bohaterami ścigamy mordercę makabrycznej zbrodni. Nie przypadkowy również jest czas, w którym dzieje się akcja. Polacy dowiadują się o katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku. Mamy kilka smacznych scen z udziałem zapłakanych, pogrążonych w żałobie,  przeżywających i węszących spisek obywateli.

Okładka „Monogramu” przyciąga hasłem „bardziej komedia czy kryminał?”, co zaintrygowało mnie, gdyż lubię takie połączenia. Sprawdziłam. Dziś już mogę potwierdzić, początkowo po każdej scenie umieszczonej w powieści moja twarz przybierała postać promiennego słońca. Jednak idąc dalej, słońce gasło. Schematy zastosowane na początku lektury powielały się w dalszej części, a charakterystyczny styl autorki osłuchał mi się na tyle, że przestał mnie śmieszyć. Dalej więc pozostało skupić się na wątku kryminalnym, co też z wielką radością zrobiłam.

Joanna Marat zastosowała ciekawy zabieg w swojej drugiej powieści. Nazwiska bohaterów, ich pseudonimy, tło wszystkich scen, zostały przedstawione groteskowo, z sarkazmem, czy może nawet karykaturalnie. Marat zrobiła parodię, której może pozazdrościć niejeden kabaret. Ale żeby nie było tak słodko, momentami, zarówno postacie jak i świat, w którym autorka ich umiejscowiła jest przerysowany, a nawet chwilami denerwujący. Jednak śmiem twierdzić, że „Monogram” jest na tyle oryginalną powieścią, że zdecydowanie obroni się w oczach krytyków literackich.

„Monogram” przypomina kultowe filmy z serii „Naga broń” parodiujące kasowe hity światowego kina. Autorka wyśmiewa polską rzeczywistość, jej podwójną moralność, krętactwo i zakłamanie. Jeżeli ktoś liczy na komedię, to niech kupi inną książkę, jednak niewątpliwie fanów kryminału nie zawiedzie, gdyż wątek kryminalny wiedzie prym.

2 komentarze

Waldemar Szwoch "Leśnego zwierza morskie opowieści" (Novae Res)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: wtorek, 08, kwiecień 2014 08:52

„Kiedy rum zaszumi w głowie,
Cały świat nabiera treści,
Wtedy chętniej słucha człowiek
Morskich opowieści”. 

Zanim wzniesiemy kielichy i zanucimy popularną szantę, sięgnijmy po niepozorną, aczkolwiek interesującą książeczkę, sygnowaną nazwiskiem kapitana Waldemara Szwocha. Inicjatorem jej powstania był Marek Szymański (pseud. „Gargamel”), redaktor internetowej gazetki dla marynarzy, w której publikował teksty nadsyłane przez „Leśnego Zwierza”. Namówił autora do poszukania wydawcy i oto mamy przed sobą zbiorek opowieści, anegdot, wspomnień spisywanych latami przez  „wilka morskiego”. Dzięki niemu posmakujemy prawdziwego życia na morzu!

„Kto chce, ten niechaj słucha,
Kto nie chce, niech nie słucha,
Jak balsam są dla ucha
Morskie opowieści.”


Waldemar Szwoch przedstawił różne oblicza pracy na okręcie i funkcjonowania marynarskiej społeczności. Opisał  zarówno trudy i znoje, jak też przyjemne chwile, hece i przygody. Przybliżył sytuacje, w których uczestniczył oraz te zasłyszane, poważne i wesołe. Teksty zostały pogrupowane chronologicznie – od rejsów szkoleniowych na „Darze Pomorza”, poprzez pływanie na swoim pierwszym po Szkole Morskiej statku 'Stefan Batory”, następnie na okrętach Polskich Linii Oceanicznych, wreszcie jako kapitan pod różnymi banderami. Nie trzeba wcale mieć marynistycznej pasji, by z zainteresowaniem, a często i uśmiechem, poczytać, m.in. co to jest gulgulator, kiedy podaje się owoce południowe, gdzie trafia poczta równikowa, jak przewozi się zwłoki, co się stało drzewku Cyrankiewicza i jak obcokrajowcy szybko uczą się języka polskiego...

„Pływał raz marynarz, który
żywił się wyłącznie pieprzem.
Sypał pieprz do konfitury
i do zupy mlecznej. „

 Wszystkie anegdoty i historyjki są autentyczne, soczyste, surowe i szczere. Nie ma tu miejsca na przesłodzenie, czy uwznioślenie  życia i pracy marynarzy, nie ma cienia patosu i apoteozowania. Szwoch jest literackim „naturszczykiem”, pisze prosto, żywo, dosadnie,  nie owija w bawełnę. 

 Przy tym nie można mu odmówić zmysłu gawędziarskiego i umiejętności stawiania puent. 

 

 

„Może ktoś się będzie zżymał

Mówiąc, że to zdrożne wieści,

Ale to jest właśnie klimat

Morskich opowieści.”

Literatura marynistyczna współcześnie nie cieszy się dużą popularnością. Młode pokolenie przeważnie już nie ma pojęcia co znaczył „Znaczy Kapitan” K. O. Borchardta.  Literatura faktu, reportaże, wspomnienia, anegdoty i zapiski z podróży bywają jednak czytane dość chętnie, toteż istnieje nadzieja, że dzięki takim książkom jak omawiana, rozwinie się choć w małym zakresie zainteresowanie marynistyką.  Bez względu na branżę, o jakiej opowiadają teksty, zbiorek stanowi miłą odmianę wśród literackich propozycji i zapewnia porcję dobrego humoru. „Leśnego Zwierza morskie opowieści” polecam wszystkim ”szczurom lądowym”!

 

Dodaj komentarz

Izabela Frączyk "Koniec świata" (Prószyński i S-ka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: poniedziałek, 07, kwiecień 2014 08:45
Autor: Kamila Walendowska

Całkiem dawno Majowie straszyli nas widmem końca świata, który łaskawie nie nadszedł. Założę się jednak, że niejeden z nas zaczął się zastanawiać, co by było, gdyby przepowiednia faktycznie okazała się prawdziwa. Odważę się nawet stwierdzić, że sporo osób jednak w nią uwierzyło, choć się do tego nie przyznaje.

W książce pt. „Koniec świata” Izabelli Frączyk, poznajemy Marylkę. Kobieta ma 28 lat i nieudany związek za sobą. Porzucona zostaje przez narzeczonego, gdy ten dowiaduje się o bezpłodności dziewczyny.  Na co dzień bohaterka pracuje w agencji reklamowej, jest zdolną copywriterką z widokami na oszałamiającą karierę. Atrakcyjna singielka, która twardo i odważnie stąpa po ziemi. Nie boi się posiadać własnego zdania, nie jest też osobą, którą można kupić!

Wyjeżdża z kolegą z pracy na służbowy wyjazd do Sopotu. Marcel ma opinię bawidamka i podrywacza, któremu bozia nie poskąpiła urody. Jednak podczas podróży okazuje się być miłym i kulturalnym mężczyzną. Na skutek zdradzieckiego działania Johnny Walkera para spędza upojną noc w swoim towarzystwie. Marylka zakochuje się! Nie wie jednak, że mężczyzna nie do końca jest z nią szczery, a strzała miłości, jaka wydawać by się mogło szczęśliwie połączy parę, nie była własnością Amora, lecz podstępną intrygą.  Po powrocie do domu Marcel jedzie na kilkutygodniowe szkolenie do Madrytu, nie informując o tym fakcie Marylki. Dziewczyna pozostaje sama z nawałem pracy na głowie i upierdliwym, a zarazem najważniejszym klientem agencji Tadeuszem Gawłowiczem, dla znajomych zwanym Krzyśkiem. Jakby tego było mało, opiekuje się też bratankiem, który w przerwie, kiedy to przypala garnki lub topi się w wannie, przeżywa swoją pierwszą młodzieńczą miłość. 

Marylka otrzymuje niespodziewanie zaproszenie na służbowy wyjazd do Szwajcarii. Ku zaskoczeniu dowiaduje się, że ma tam spędzić kilka dni w towarzystwie wspomnianego już upierdliwego klienta Krzyśka. Nie wie jednak, iż od dłuższego czasu wpadła w oko biznesmenowi, który o zgrozo jest niezwykle atrakcyjnym mężczyzną, a prawa natury nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Tylko tyle i aż tyle, a przecież jeszcze nie wspomniałam o najważniejszym, tzn. zbliżającej się zagładzie przepowiedzianej przez Majów.

Czy faktycznie będzie koniec? Czy może początek! Początek nowego życia. Tylko, z którym mężczyzną? A może pojawi się trzeci? Oj, tego nie zdradzę. Zachęcę za to was do przeczytania książki, bo naprawdę warto. Już sama okładka ma bardzo apetyczny wygląd i założę się, że będzie sporo osób, które nie przejdą obok niej obojętnie.

Kiedy zaczynałam czytać książkę, odkrywając, że główna bohaterka pracuje w agencji reklamowej pomyślałam sobie: rety, czy już nie ma innych atrakcyjnych zawodów dla kobiet w kobiecej literaturze? Czy pisarze nie mogą wybrać innego tematu jak pracoholiczki lub odwrotnie, rzucające właśnie pracę i wyjeżdżające na wieś, by odkryć siebie. Postanowiłam jednak dać szansę pisarce i grzecznie czytałam dalej. Założę się, że sporo osób zamykając ostatnią stronę książki stwierdzi coś w stylu: eee, wiedziałam/łem, że tak to się skończy! Ale!!! Na pewno te same osoby nie ominie pewna refleksja na temat ludzkich zachowań, ocena charakteru i ich tchórzostwo lub odwaga sprawią, że powiemy krótko: fajna książka! 

 „Koniec świata” Izabelli Frączyk to lekka i niezwykle wciągająca powieść w szczególności dla Pań. Ma bardzo ciekawy klimat, jest idealna do poczytania przy kawusi. Polecam gorąco. Kolejna powieść autorki „Jak u siebie” ukaże się już jesienią 2014 i na pewno ją kupię.

 

Dodaj komentarz

"Kokaina" Arkadiusz Siedlecki (2 piętro)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: niedziela, 06, kwiecień 2014 08:53

„Kokaina” to debiutancka powieść Arkadiusza Siedleckiego, który sam siebie nazywa „marzycielem i oderwanym od rzeczywistości nihilistą”. Jednakże jego powieść jest do cna prawdziwa, realna i ukazująca człowieka stojącego na skraju przepaści. 

Głównym bohaterem „Kokainy” jest trzydziestoletni Krzysiek, który tak jak duża grupa młodych Polaków postanowił poszukać szczęścia, a właściwie finansowej stabilizacji na wyspach brytyjskich. Obserwujemy jego życie, poznajemy jego żonę Jagodę, z którą ma syna, Mikołaja. Jednocześnie, dzięki licznym retrospekcjom, możemy uzyskać pełen obraz jego dzieciństwa i po części zrozumieć powody, które doprowadzają go do momentu, z którego nie ma odwrotu. Autor z realistyczną dokładnością ukazał sytuację przełomu lat osiemdziesiątych i walkę rodziców Krzysztofa o lepsze jutro dla syna. Wówczas rodziły się pierwsze biznesy, za które przyszło niektórym płacić olbrzymią cenę. Taką też cenę zapłacili rodzice bohatera, a także on sam. W czasach, kiedy większość nie miała nic, on miał zbyt dużo, aby sobie z tym poradzić. Pojawiają się pierwsze eksperymenty z narkotykami i to wszystko sprawia, że Krzysiek zostaje naznaczony na całe życie. Z pomocą rodziców wychodzi z nałogu, ale cholerny ćpun zamieszkuje w nim na zawsze, sprawiając, że życie staje się ulotne i niepewne, bo wprawdzie z nałogu można wyjść, ale narkomanem zostaje się już na zawsze.

Oprócz historii człowieka pozostającego w mackach nałogu, autor ukazuje także trudną sytuację Polaków na emigracji, ich okrutne i i czasami niesprawiedliwe postrzeganie przez Anglików, rasizm, represje, nietolerancja. To wszystko stanowi idealne tło prezentowanych wydarzeń. Bo bohater musi nie tylko uporać się z własnymi demonami przeszłości, ale także odnaleźć w obcym i z reguły wrogo, a co najmniej niechętnie nastawionym środowisku w obcym kraju. To wszystko sprawia, że Krzysiek zaczyna szukać drogi ucieczki i ta ścieżka prowadzi właśnie do, nomen omen, ścieżki białego proszku, dającego złudne uczucie wolności, swobody i niezależności.

 

Debiut Arkadiusza Siedleckiego to bardzo udana pozycja we współczesnej literaturze, opisująca studium człowieka wraz z jego szukaniem własnej drogi w życiu i z ukazaniem, jak łatwo z tej trasy zejść i po prostu, najzwyczajniej w świecie zabłądzić. To nie jest lektura lekka, łatwa i przyjemna, bohater raczy nas swoimi licznymi przemyśleniami, w książce jest mnóstwo powrotów do przeszłości, dlatego należy czytać ją uważnie i zwracać uwagę na każdy szczegół. Zdecydowanie lektura godna polecenia, jednak z góry należy nastawić się na trudny odbiór i nieco nawet destrukcyjny w swym końcowym ujęciu. 

 

„A kiedy przyjdzie także po mnie

Zegarmistrz światła purpurowy,

By mi zabełtać błękit w głowie,

To będę jasny i gotowy.

 

Spłyną przeze mnie dni na przestrzał,

Zgasną podłogi i powietrza,

Na wszystko jeszcze raz popatrzę,

I pójdę nie wiem gdzie-…”

Dodaj komentarz

"Tam, gdzie twój dom" Iwona Żytkowiak (Prószyński i S-ka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: sobota, 05, kwiecień 2014 08:54
Autor: Kamila Walendowska

Bohaterki powieści Iwony Żytkowiak pt. „Tam, gdzie twój dom” to trzy kobiety – matka Ewa, córka Aniela i wnuczka Róża. Ich losy nie są przedstawione „po kolei”, ale przeplatają się. Wszystkie nie potrafią żyć szczęśliwie, ponieważ - „widać ich dom nie lubi mężczyzn”.

Kobiety te mieszkały w Mieście między Gorzowem Wielkopolskim a Szczecinem. Miejscowość ta nie ma jednostkowej nazwy, ale dałoby się ją zlokalizować, gdyż podane są nazwy sąsiednich miast (Choszczno, Myślibórz). Ale nie o to w tej powieści chodzi, lecz o pokazanie pewnych zjawisk ponadczasowych – miłości, cierpienia, wojny. Można rzec, iż Miasto to dom, mieszkanie, rodzina, życie. Miasto leży na terenach poniemieckich, przyznanych Polsce w 1945 roku. Jego pierwotni mieszkańcy musieli je opuścić, a w ich miejsce przybyli z różnych stron kraju Polacy. Być może dlatego, że są to tzw. ziemie odzyskane, czyli niezamieszkane w przeszłości przez Polaków, żadna z kobiet nie potrafi znaleźć swego miejsca na ziemi. Każda z nich ma bliskiego sobie mężczyznę, rodzi dziecko lub dzieci, ale ich związki okazują się nietrwałe. Matkę i córkę opuszczają ich mężowie, a wnuczka porzuca mężczyznę, który ją kocha. 

Opuszczenie Miasta przez Niemców przedstawione zostało bardzo pobieżnie. Z licznych prac historycznych wiadomo, że z chwilą wkroczenia wojsk radzieckich na tereny Rzeszy Niemieckiej rozpoczęła się seria gwałtów i grabieży. W książce nie ma o tym mowy. A byłoby to wskazane dla zobrazowania całokształtu ówczesnych wydarzeń. 

Ciekawi są bohaterowie drugoplanowi. Jednym z nich jest Gustaw Kanenberg – pozostawione przez matkę niemieckie dziecko, którym zaopiekowała się Polka. Wychowała chłopca, nauczyła go polskiego języka, a jej córka wyszła za niego za mąż. Z tego związku urodziły się bliźnięta – Róża i Stefania. Dziewczynki były jednak krańcowo odmienne - jedna soliła tę samą potrawę, druga słodziła. Gustaw odbył służbę w polskim wojsku, ale ostatecznie porzucił rodzinę i wyjechał do Niemiec, gdzie koniec swego życia spędził w przytułku. Na poszukiwanie ojca w RFN wyruszyła Stefania. Odnalazła go, ale zamieszkała oddzielnie.

Autorka dba o tło i realia historyczne. Dlatego często odwołuje się do nazw zespołów muzycznych czy audycji telewizyjnych z lat siedemdziesiątych XX wieku. Bohaterowie słuchają na magnetofonach kasetowych zespołów Smokie, ABBA Led Zeppelin. Oglądają programy telewizyjne – np. „Studio Gama” - za pomocą odbiornika „Beryl.” Ta dbałość o realizm warta jest podkreślenia.

Pojawiające się dość często słownictwo typu „zza winkla” (zza rogu domu), „story” (zasłony okienne), „tip-top” (odmierzanie odległości za pomocą stóp)„jeny!” (o rany!) „guła” (łamaga) jest dowodem, że osoba mówiąca wywodzi się z Wielkopolski, bo są to regionalizmy typowe dla tej dzielnicy

W powieści I. Żytkowiak zbyt często pojawiają się schematy i stereotypy. Tak, więc ginekolog dokonujący aborcji musi być niedobrym człowiekiem, bo dokonuje złych czynów. Gabinet tego lekarza też musi wyglądać fatalnie – podobnie zresztą jak jego żona. Innym przykładem schematyzmu jest informacja, że bohaterka dowiadywała w kościele o złu komunizmu. Owszem, część Kościoła poparła demokratyczną opozycję, ale stało się to dopiero w latach osiemdziesiątych. Stereotypem jest też przekonanie, że w latach siedemdziesiątych dostatek dziewczyna mogła sobie zapewnić tylko poprzez wejście świat, w którym „nikt się nie szanuje”. Banalne jest przeciwstawienie tego świata pragnieniu posiadania męża, dzieci, domu. Tego typu opozycja jest zbyt prosta i zbyt łatwa. Oczekiwania kobiet były i są dużo bardziej zróżnicowane.

Ponadto wydaje się, że bohaterowie powieści patrzą na tamte czasy z dzisiejszej perspektywy. W latach 70. czy 80. nie mogli mieć takiej świadomości. Przewidywanie, że w związku z wyborem Karola Wojtyły na papieża komunizm upadnie, jest ahistoryczne. W 1978 roku nic na to nie wskazywało. Katolicyzm polski pokazał swą siłę dopiero w czasie pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny w czerwcu 1979 roku, a nie jesienią 1978 r. Mało prawdopodobne jest także wyrażenie zgody przez wykładowcę na odwołanie zajęć, żeby studenci mogli pójść do katedry pomodlić się za nowego papieża. Podobnie jest z niektórymi zdarzeniami. W latach 80 nie było rozwydrzonych uczniów, których baliby się nauczyciele. To w XXI wieku obserwowaliśmy wkładanie nauczycielowi kosza na głowę. Tak więc Róża, rozpoczynając pracę w liceum, nie mogła się obawiać tego typu zachowań, bo ich wtedy nie było. A na pewno nie w liceach. 

W utworze niewiele jest dialogów. Bo rzecz się dzieje głównie w psychice bohaterek, więc mówi o niej narrator. Często są to myśli kobiet (mowa pozornie zależna). Narrator posługuje się krótkimi zdaniami, co nadaje opowieści dynamikę i sprawia jednak, że tekst dobrze się czyta.

Książkę polecam wytrwałym czytelnikom, niemalże koneserom. Dlaczego? Temat książki i losy bohaterek są bardzo ciekawe, jednak nadmierne opisy miejsc, w jakich toczy się akcja, sprawia, że czytelnik może się lekko nudzić. Nie znam drugiego współczesnego pisarza, który posługiwałby się takim językiem. Moim zdaniem, w dobie nowoczesnej techniki takiej jak telewizja czy Internet, które zasypują nas obrazami, nie trzeba aż tak nadwyrężać wyobraźni czytelnikowi. 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

"Prawie siostry" Maria Ulatowska (Prószyński i S-ka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: piątek, 04, kwiecień 2014 10:01
Czasami człowiek potrzebuje oddechu, wyciszenia myśli, pragnie spokoju, ciszy, tęskni za przepastnym fotelem, w którym będzie mógł się zanurzyć, niezauważony przez nikogo. I wówczas najlepiej sięgnąć po lekturę, która pomoże w osiągnięciu tego stanu swoistej błogości, stagnacji i tak potrzebnego relaksu. Jeśli znajdziecie się w takim właśnie momencie swego życia, to polecam wam najnowszą książkę Marii Ulatowskiej, zatytułowaną „Prawie siostry”, bo ta właśnie powieść będzie doskonałym uzupełnieniem, a właściwie towarzyszem waszej chwili wyciszenia i oderwania od trudnych rzeczywistych spraw.
 
W tejże powieści, która przenosi nas na kilka lat a to do Bydgoszczy, a to do Gdańska, czy do Gdyni-Orłowo, kobiety są siłą wiodącą i motorem wszelkich zdarzeń. Trzy przyjaciółki z bydgoskiej szkoły, „Te Trzy”, jak zwykli o nich mówić znajomi i one same, pokazują, że czasami nawet wbrew przeciwnościom losu przyjaźń jest silniejsza niż cokolwiek innego i daje radę w sytuacjach, które na pierwszy rzut oka wydają się być bez wyjścia.
 
Aleksandra, czyli Leksi, Jolanta, czyli Luśka i Teodora, czyli Teo. Wielka trójca. Dziewczyny, a potem kobiety. Tak inne, różnorodne, z odmiennymi charakterami i sposobem na życie, czasami daleko od siebie, a jednak ciągle razem. Szukają rozwiązań, radzą, krytykują, doradzają. Są dla siebie podporą, chociaż czasami wydawać by się mogło, że może coś zagrozić ich przyjaźni. W końcu w każdym związku są gorsze i złe chwile, a w takim związku na całe życie może się zdarzyć wszystko. I w życiu tych trzech kobiet dzieje się naprawdę wiele. Jesteśmy świadkami ich wzlotów i upadków, śledzimy dramatyczny związek Teo, kiedy zaraz na początku drogi zostaje postawiona twarzą w twarz z niewyobrażalną tragedią, która naznaczy ją na wiele kolejnych lat. Widzimy trudną miłość Jolanty, które to uczucie na początku wcale nie wygląda jak miłość, ale w zamian za wiele przepłakanych nocy Luśka dostaje od losu naprawdę cudowny podarek. Śledzimy losy Leksi, która także szuka swojej drogi w życiu, los rzuca ją do Gdańska, zaraz po tym, gdy zwabiona fałszywym uczuciem prawie utraciła to co dla niej najważniejsze. Wędrując wraz z trzema „prawie siostrami” zwiedzamy Bydgoszcz, Pomorze, a także spotykamy na swej drodze bohaterów znanych z wcześniejszych powieści warszawskiej pisarki.
 
Maria Ulatowska przenosi nas w świat tak bliski, znajomy, a przez to przyjemny, beztroski, chociaż czasami denerwujący, tak jak to w życiu bywa. Opowieść o przyjaźni, miłości, ludziach, troskach, historia kilku miłości, a także wielu kłamstw i sprzeniewierzeń. Kalejdoskop wrażeń, emocji i ludzkich charakterów. Może dlatego książkę czyta się tak, jakby oglądało się ulubiony serial o losach ludzi mieszkających tuż obok, znajomych i mających problemy niemal identyczne jak my sami. Polecam, ciepła historia o przyjaźni trzech kobiet, z losami których może utożsamić się prawie każdy.

 

 
 
Dodaj komentarz

"Na Pragę nie wrócę" Elżbieta Wichrowska (MG)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: środa, 02, kwiecień 2014 23:16

Na Pragę nie wrócę Elżbiety Wichrowskiej jest jedną z tych książek, w których miejsce akcji wydaje się równie ważne, jak bohaterowie. Ważniejsze nawet, albowiem to właśnie przestrzeń definiuje postaci, wpływa na ich zachowanie, kształtuje postawy, wyznacza granice znanego im – bądź nieznanego – świata. Wichrowska pisze głównie o Warszawie, ale nie tylko. Znajdziemy tu również literackie obrazy Wenecji, Rzymu, Nancy, a także... Nowego Dworu Mazowieckiego. Portrety miast niekiedy estetycznie wysublimowane, malownicze, poetyckie, a niekiedy zaskakujące, ocierające się o naturalizm i turpizm. Jedno jest pewne – Wichrowska przypomina czytelnikom o istocie i potędze genius loci. I czyni to z wielką pompą.

 Magdalena jest pisarką i historykiem. Przekroczyła magiczną i nieco demonizowaną „czterdziestkę”, pracuje na uczelni i stara się napisać książkę o Warszawie, jednak wciąż brakuje jej weny, skupienia, chęci... Ma dorosłą córkę, z którą łączy ją dziwna więź, niedawno wyzwoliła się z mocno toksycznego związku, przyjaźni się z nieco starszawym gejem i dwiema kobietami „po przejściach”. Oprócz tego Magdalena lubi podróżować, oglądać filmy o Jamesie Bondzie, pić wino, czytać książki i rozmawiać o Warszawie, a raczej opowiadać o niej. O metamorfozach miasta, jego znanych i nieznanych bohaterach – władcach, politykach, poetach i damach lekkich obyczajów, o uliczkach, teatrach i kamienicach, które przetrwały wojnę i widziały, jak tworzy się historia. To właśnie największa pasja Magdy. Warszawa. Choć, jak sama przyznaje, stolica nie jest jej miastem rodzinnym, małą ojczyzną i swoistą Doliną Issy, którą wciąż usiłuje odnaleźć. A jednak to właśnie Warszawa najsilniej kobietę definiuje, nie pozwala o sobie zapomnieć i stwarza wciąż na nowo. Plac Zamkowy, Mokotów, Plac Bankowy, Wilanów, Brudno, Saska Kępa i wreszcie Praga, gdzie bohaterka spędziła wczesną młodość. Praga jest tutaj szczególnie ważna i postrzegana na dwa sposoby. Po pierwsze jako miejsce owiane złą sławą, widziane przez pryzmat stereotypów i miejskich legend, a zarazem powoli wyrastające ponad uprzedzenia, poddawane rewitalizacji, piękniejące i unowocześniające się z każdym dniem. Po drugie Praga staje się tutaj symbolem utraconej młodości, przeszłości, do której niekiedy nie można, nie warto i nie trzeba nawet wracać. Bo człowiek się zmienia, tak samo jak przestrzeń wokół niego, i to, co odpowiadało nam dawniej, należy poddać reinterpretacji, zobaczyć na nowo i od zera zdefiniować. A tego właśnie Magdalena boi się najbardziej. Nie potrafi stać się w pełni samodzielna, nie może zrobić kroku do przodu. Nie umie pogodzić się z tym, że młodość odeszła. Że to już za nią. Że nie da się zwyczajnie cofnąć czasu...

 Na Pragę nie wrócę to przepięknie napisana powieść, pełna poezji i ciepła, radości i bólu, pasji i humoru, trudnych do odmalowania egzystencjalnych lęków i nadziei na lepsze jutro, którą nosi w sercu każdy człowiek. Wichrowska nie przywiązuje się mocno do fabuły, snuje dygresje, przetyka wątek główny pojedynczymi historyjkami, z których każda ma pretensję do osobnej opowieści, wplata retrospekcje, portrety drugoplanowych bohaterów i ciekawe refleksje dotyczące funkcjonowania świata w ogóle. To również książka o przyjaźni, silnej i trwałej, ale nie zawsze pięknej, a także o różnych formach miłości, która bywa niekiedy tak trudna, że staje się dla człowieka niemożliwa do zniesienia. Przede wszystkim jednak powieść Wichrowskiej traktuje o emocjonalnej niedojrzałości, o lęku przed dorosłością, starością, przed odpowiedzialnością, samodzielnością i przed oglądaniem rzeczywistości przez racjonalny filtr. Autorka zwraca ponadto uwagę na genius loci – na słynny „geniusz miejsca”, przestrzeń, która człowieka określa, dopełnia, która kształtuje jego charakter, wyznacza ścieżki, inspiruje, a niekiedy narzuca styl życia i wyznawane wartości. Jednostka ludzka nigdy nie jest w stanie oddzielić się od tego, co na zewnątrz – od tła, z jakim tworzy integralną całość. I dlatego właśnie Magdalenie na każdym kroku towarzyszą duchy miasta – cienie dawnych mieszkańców Warszawy i przeszłość przeżywana wciąż na nowo.  

 Elżbieta Wichrowska po mistrzowsku operuje słowem, ma znakomite wyczucie stylu i przede wszystkim potrafi bez reszty wciągnąć czytelnika w swoją opowieść. A później z wprawą, niczym niewidzialny cicerone, prowadzi nas przez podwójny labirynt – labirynt warszawskich ulic i labirynt emocji doświadczanych przez bohaterów. To bardzo dojrzała powieść, mądra, wzruszająca i pełna celnych spostrzeżeń. Mnie szczególnie przypadła do gustu również z uwagi na niecodzienny i niebanalny obraz Warszawy – tego dziwnego starego-nowego miasta, w którym człowiek zakochuje się powoli i z trudem, ale na zawsze.      

 

Dodaj komentarz

Więcej artykułów…

  1. "Z jednej gliny" Liliana Fabisińska (Nasza Księgarnia)
  2. „Motylek” – Katarzyna Puzyńska (Prószyński i S-ka)
  3. "Grecka mozaika" Hanna Cygler (Rebis)
  4. „Cztery pory roku Heleny Horn” Wanda Majer-Pietraszak (Novae Res)

Strona 88 z 129

  • Start
  • poprz.
  • 83
  • 84
  • 85
  • 86
  • 87
  • 88
  • 89
  • 90
  • 91
  • 92
  • nast.
  • Zakończenie

Copyright © 2012 Polscy autorzy. Wszelkie prawa zastrzeżone.

biuro rachunkowe opole - tłumacz przysięgły włoskiego Wrocław - masaz Walbrzych - kontenery Strzegom - Płyty polerowane granitowe Strzegom

profesjonalny dobry hosting

Ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
ZAMKNIJ
Polityka Plików Cookies

Serwis nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies.
Pliki cookies (tzw. "ciasteczka") stanowią dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i przeznaczone są do korzystania ze stron internetowych Serwisu. Cookies zazwyczaj zawierają nazwę strony internetowej, z której pochodzą, czas przechowywania ich na urządzeniu końcowym oraz unikalny numer.

Pliki cookies wykorzystywane są w celu:
  1. dostosowania zawartości stron internetowych Serwisu do preferencji Użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych; w szczególności pliki te pozwalają rozpoznać urządzenie Użytkownika Serwisu i odpowiednio wyświetlić stronę internetową, dostosowaną do jego indywidualnych potrzeb;
  2. tworzenia statystyk, które pomagają zrozumieć, w jaki sposób Użytkownicy Serwisu korzystają ze stron internetowych, co umożliwia ulepszanie ich struktury i zawartości;
  3. utrzymanie sesji Użytkownika Serwisu (po zalogowaniu), dzięki której Użytkownik nie musi na każdej podstronie Serwisu ponownie wpisywać loginu i hasła;
W ramach Serwisu stosowane są dwa zasadnicze rodzaje plików cookies: "sesyjne" (session cookies) oraz "stałe" (persistent cookies). Cookies "sesyjne" są plikami tymczasowymi, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika do czasu wylogowania, opuszczenia strony internetowej lub wyłączenia oprogramowania (przeglądarki internetowej). "Stałe" pliki cookies przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika przez czas określony w parametrach plików cookies lub do czasu ich usunięcia przez Użytkownika.

W ramach Serwisu stosowane są następujące rodzaje plików cookies:
  1. "niezbędne" pliki cookies, umożliwiające korzystanie z usług dostępnych w ramach Serwisu, np. uwierzytelniające pliki cookies wykorzystywane do usług wymagających uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  2. pliki cookies służące do zapewnienia bezpieczeństwa, np. wykorzystywane do wykrywania nadużyć w zakresie uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  3. "wydajnościowe" pliki cookies, umożliwiające zbieranie informacji o sposobie korzystania ze stron internetowych Serwisu;
  4. "funkcjonalne" pliki cookies, umożliwiające "zapamiętanie" wybranych przez Użytkownika ustawień i personalizację interfejsu Użytkownika, np. w zakresie wybranego języka lub regionu, z którego pochodzi Użytkownik, rozmiaru czcionki, wyglądu strony internetowej itp.;
  5. "reklamowe" pliki cookies, umożliwiające dostarczanie Użytkownikom treści reklamowych bardziej dostosowanych do ich zainteresowań.
W wielu przypadkach oprogramowanie służące do przeglądania stron internetowych (przeglądarka internetowa) domyślnie dopuszcza przechowywanie plików cookies w urządzeniu końcowym Użytkownika. Użytkownicy Serwisu mogą dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących plików cookies. Ustawienia te mogą zostać zmienione w szczególności w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym zamieszczeniu w urządzeniu Użytkownika Serwisu. Szczegółowe informacje o możliwości i sposobach obsługi plików cookies dostępne są w ustawieniach oprogramowania (przeglądarki internetowej).
Operator Serwisu informuje, że ograniczenia stosowania plików cookies mogą wpłynąć na niektóre funkcjonalności dostępne na stronach internetowych Serwisu.
Pliki cookies zamieszczane w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i wykorzystywane mogą być również przez współpracujących z operatorem Serwisu reklamodawców oraz partnerów.