Anna Klejzerowicz "Sąd ostateczny" (Replika)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: czwartek, 22, maj 2014 10:36
- Autor: Kamila Walendowska
Natchnienie. Próżno go szukać, gdy żołądek pusty. W kieszeni ostatnie kilkadziesiąt złotych, a nałóg tytoniowo – alkoholowy ssie do reszty. Emil Żądło, gdańszczanin, niegdyś policjant, dziś dziennikarz, „wolny strzelec” w fazie wielkiego kryzysu - to główny bohater powieści „Sąd ostateczny” pióra Anny Klejzerowicz. Brak weny na atrakcyjny artykuł nie jest jedynym problemem mężczyzny. Ex żona dopomina się o zaległe alimenty.
Po niekorzystnej rozmowie z redaktorem naczelnym, Emil udaje się do pubu, gdzie spotyka swoją dawną sąsiadkę Dorotę z narzeczonym Damianem. Para rozkręca właśnie własny mały biznes gazetowy. Po kilku piwach dobijają targu i postanawiają współpracować, po czym rozchodzą się do domów. Następnego dnia, kiedy Emil próbuję się skontaktować z Damianem dowiaduje się, że para została w nocy zamordowana.
Żądło przez wzgląd na Dorotę, czuję się zobowiązany i oferuje policji swą pomoc w odszukaniu sprawcy. Wyjątkowa spostrzegawczość Emila sprzyja odnalezieniu pierwszego tropu. Dziennikarz odkrywa, iż ciała zamordowanych zostały celowo ułożone przez sprawcę w identyczny sposób jak postaci na obrazie Hansa Memlinga „Sąd ostateczny”, który jest chlubą i wizytówką Gdańska od setek lat. Morderca, jak na psychopatę przystało, zbiera kolejne żniwo. Ofiary, poza charakterystycznym ułożeniu ciał po śmierci, nic ze sobą nie łączy. Trudno przewidzieć, w jaki sposób zwyrodnialec wybiera swoje cele. Żołnierz Chrystusa, bo tak mówi o sobie przestępca, staje się coraz bardziej zuchwały. Jedyne pocieszenie to to, że na swój cel nie bierze dzieci, ale i ten fakt nie do końca jest pewny, gdyż właśnie przez syna Emila morderca przekazuje wiadomość dziennikarzowi.
Książka nie jest rasowym kryminałem, gdyż została okraszona przez autorkę licznymi wątkami romantycznymi, co sprawia, że w pewnym momencie zatraca się lekko dreszczyk emocji. Trudno uwierzyć by taki zbiorowy happy and bohaterów drugiego planu miał możliwość bytu. Jednak jest to tak mało istotny detal, na który można bez wahania przymknąć oko.
Anna Klejzerowicz w bardzo ciekawy sposób przedstawia faktyczną historię samego płótna Memlinga. Opisy postaci z tryptyku są tak bogate, iż bez problemu można sobie wyobrazić sposób działania perfidnego mordercy. Intrygująco wykreowana przez pisarkę sylwetka Emila Żądło sprawia, że z miłą chęcią zapoznam się z kolejnymi przygodami charyzmatycznego dziennikarza, jak i innymi publikacjami pani Klejzerowicz. Zachęcam gorąco do zapoznania się z lekturą.
Michał Gołkowski "Drugi brzeg" (Fabryka Słów)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 21, maj 2014 10:00
- Autor: Kamila Walendowska
Zona to wymarły i raczej wyludniony obszar o promieniu około 30 km wokół elektrowni w Czarnobylu, charakteryzujący się występowaniem licznych anomalii o różnym charakterze oraz licznych mutacji zwierząt, roślin jak również i ludzi. Zona zabija, zmienia albo niszczy wszystko, co wchodzi w jej obszar. Wbrew pozorom w Zonie najtrudniejsze do zdobycia są artefakty, nie amunicja, a jedzenie i czysta woda.
„Ja i tak przepuszczę to jeszcze trzy razy przez filtr węglowy, ot tak, dla pewności. Tyle tylko, że woda przepuszczona przez aktywny węgiel staje się jałowa – nie destylowana, a jałowa. Macie tam niby komplet minerałów, ale są… no martwe, no. Pijesz wodę, a ona nie daje ci energii – jest wilgoć, jest płyn, ale nic poza tym. Bierzesz z rzeki wodę brudną, ale żywą i zabijasz ją, żeby móc się napić…”
Po prawie trzydziestu latach zapuszczenia i grabieży trudno się czasem rozeznać, co było czym. W Zonie nic nie jest twoje, wszędzie jesteś tylko gościem, złodziejaszkiem, ukradkowym skradaczem – stalkerem właśnie. Tu nie ma „regularności” – regularnie to się tylko ginie od głupoty i pewności siebie.
Stalker to jest człowiek, który wchodzi do strefy zakazanej, który przekracza granicę, ale granicę wewnętrzną nie zewnętrzną. Jest swego rodzaju poszukiwaczem skarbów - artefaktów, który chce dostać się do strefy i co najważniejsze, bezpiecznie wrócić.
„Drugi brzeg” jest drugą częścią bestsellerowej powieści „Ołowiany świt”. Niestety nie miałam okazji czytać tej pierwszej i pewnie dlatego niektóre fakty w „Drugim brzegu” były dla mnie trochę niejasne. Brakowało mi na końcu książki słownika terminów, który na szybko wyjaśniałby mi to, co niezrozumiałe. Jednak, od czego mamy Internet. Ciekawość moja zwyciężyła, zaczęłam szukać informacji i po trochu sama stałam się stalkerem, choć wirtualnym. Bardzo pomocna dla mnie stała się strona poświęcona grze S.T.A.L.K.E.R http://pl.stalker.wikia.com/wiki/Zona oraz krótkie filmiki stworzone przez wydawnictwo Fabryka Słów na YouTube w których sam autor opowiada o swych książkach. Polecam obejrzeć je wszystkie https://www.youtube.com/watch?v=a2gpWMWe8oQ https://www.youtube.com/watch?v=21G4FyEZkm8
Główny bohater stalker Misza idzie samotnie na drugi brzeg by znaleźć coś, co nawet nie wie czy tam jest. Na jego trasie Prypeć, CzAES, Czarnobyl, Horno. Ma nadzieje dojść na Agroprom, gdzie prawdopodobnie trafi na ślad eksperymentów i laboratoriów profesora Łabotkina. Przemieszczając się jest bardzo ostrożny, omija asfaltowe drogi, woli iść trudniejszą trasą, brnąć często przez krzaki i grzęzawiska, ale przeżyć, niż zginąć maszerując rzekomo prostą trasą. Bardzo oszczędnie używa broni palnej, skrupulatnie przeliczając każdy nabój amunicji. Strzały oddaje tylko w ostateczności, bo wie, że każdy huk ściąga kolejnych mutantów, z którymi nie łatwo wygrać. Samotność daje mu się we znaki, nie traci jednak czujności, kiedy spotyka monolitowców, bardzo przypominających stalkerów. Szybko jednak się z nimi rozprawia. Udaje mu się także ujść z życiem, kiedy na jego drodze staje najgroźniejszy mutant – chimera. Jednak nie do końca ma pewność czy unicestwił stwora, bo przecież chimery nie da się ot tak zobaczyć. Misza wie, że stwór go obserwuje, nie przepuści okazji do wyrównania rachunków i to z nawiązką. Poszukiwacz przemieszcza się w dzień, w nocy próbuje zregenerować siły, niestety nawiedzające go koszmary senne nie dają wytchnienia. Dotarłszy do Czarnobyla widzi jak bandyci atakują dwóch stalkerów. Przyłącza się do jatki i ratuje jednego z nich, dzięki temu zyskuje przewodnika na Horno.
Michał Gołkowski doskonale opisuje klimat Czarnobylskiej strefy. W przyjemny sposób wplata bardzo istotne historyczne fakty. Podróż Miszki, choć czasem monotonna i przewidywalna, potrafi jednak w momentach zagrożenia życia zrosić czytelnika ciarkami na plecach. Fascynująca książka, polecam i z miłą chęcią czekam na kolejne pozycje autora.
Beata Gołembiowska "Żółta sukienka" (Novae Res)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 20, maj 2014 09:02
- Autor: Kamila Walendowska
W życiu ludziom przytrafiają się różne trudne sytuacje, niejedna bardziej przykra od drugiej. Każda z nich jednak pozostawia po sobie ślad, ranę, zostaje w pamięci. Chcąc zapomnieć odcinamy się od tego, co było, nie przepracowując emocji, złudnie sądząc, że czas leczy rany i jakoś to będzie. Czy oby na pewno?
„Okazuje się, że każda forma ucieczki od życia jest drogą do utraty szczęścia”
Anna, jako sześcioletnia dziewczynka zostaje ofiarą gwałtu. Nie rozumie tego, co się stało, boi się toksycznej matki i zataja przed całym światem okrucieństwo, jakie ją spotkało. Trauma jednak towarzyszy jej przez całe życie. Jako dorosła kobieta porzuca męża, pracę dziennikarki i emigruje z córką do Kanady. Tam zatrudnia się jako pomoc domowa. Niestety w żadnym miejscu nie może zagrzać miejsca na dłużej. Często zmienia pracodawców. Żyje w biedzie. Ubrania kupuje używane, meble do domu otrzymała z Armii Zbawienia. Nieustannie jednak marzy o pisaniu. Wszędzie zabiera ze sobą portfolio z opowiadaniami i wierszami swojego autorstwa.
Pewnego dnia Anna zatrudnia się jako gosposia w domu Paula. Pięćdziesięciolatek jest inwalidą. W dzieciństwie stracił nogi podczas wypadku samochodowego. W katastrofie zginęli rodzice, chłopcu matkowała czternastoletnia siostra. Mężczyzna nie znosi współczucia, często bywa grubiański, ale tak jak Anna ukrywa swoją drugą twarz pod dość odważnym strojem i przerysowanym makijażem. Lecz w głębi serca jest wrażliwy, mądry i oczytany. Kanadyjczyk zakochuje się w Polce od pierwszego wejrzenia. Jednak nie okazuje jej tego. Za to posuwa się nawet do nieco szalonych rzeczy, aby mieć wgląd w życie ukochanej.
Podczas sprzątania biblioteki, Anna w bogatym księgozbiorze znajduje ciekawy album z lalkami. Jedna z nich przykuwa jej szczególną uwagę. Gdy Paul to odkrywa, zamierza zrobić przyjemność kobiecie i kupuje identyczną kukiełkę. Niestety nie wie, że efekt końcowy podarunku będzie zupełnie inny niż zamierzony. Zabawka przywraca demony z dawnego życia Anny.
Kiedy Anna otrzymuje tragiczną wiadomość z Polski, początkowo nie zamierza jechać. Jednak za namową córki wybiera się w podróż. Czy Annie uda się uwolnić od nękających ją koszmarów? A co jeśli jej oprawca nadal żyje? Czy go spotka?
Książka „Żółta sukienka” jest debiutem literackim Beaty Gołębiowskiej. Ze skrzydełek okładki dowiadujemy się, iż autorka jest poznanianką, obecnie mieszkającą w Montrealu. Ukończyła studia fotograficzne na Dawson College. Jej prace prezentowane były w kilku galeriach montrealskich, m.in. w Galerii Muzeum Sztuk Pięknych. Pracowała, jako malarka dekoracyjna w programach Debbie Travis – Painted House i Facelift. W tym czasie zaczęła pisać opowiadania i scenariusze oraz artykuły o fotografii, malarstwie i przyrodzie. Obecnie pracuje dla Queen Art. Films, gdzie zadebiutowała, jako reżyser filmu dokumentalnego „Raj utracony, raj odzyskany” o polskim ziemiaństwie i arystokracji w Kanadzie.
Książka, choć nie jest imponującej grubości, czyta się ją wolno, ale nie dlatego, że jest nudna, wręcz przeciwnie, ma swój magnetyzm, atmosfera sprawia, iż chce się ją czytać właśnie spokojnym rytmem. By tak jak Anna przezywać wspomnienia. Polecam.
"Opowieści biblijne" (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: sobota, 17, maj 2014 09:10
Maj to tradycyjnie miesiąc I Komunii Świętych. W związku z reformą do ceremonii będą przystępować dzieci nie w II lecz III klasie szkoły podstawowej. Tak czy inaczej, warto podkreślać duchowy wymiar tej uroczystości. Toteż znakomitym upominkiem z tej (ale nie tylko tej) okazji będą „Opowieści biblijne” wydane w twardej oprawie przez Naszą Księgarnię.
Jest to zbiór kilkunastu historii rodem ze Starego i Nowego Testamentu opracowanych przez ośmioro znanych i lubianych autorów. Najważniejsze i najciekawsze biblijne treści w uwspółcześniony sposób przedstawili: Grzegorz Gortat, Grzegorz Kasdepke, Maria Ewa Letki, Jarosław Mikołajewski, Joanna Papuzińska, Eliza Piotrowska, Wojciech Widłak i Marcin Wroński (tak, to ten od kryminałów). Zadbali oni o to, aby teksty były zrozumiałe i atrakcyjne dla młodego czytelnika (przedział wiekowy 0-14 lat), a także odpowiadały dziecięcej wrażliwości i postrzeganiu. Jedne opowiadania są dość klasyczne w sposobie narracji, inne – bardziej nowatorskie. Autorzy potraktowali biblijne treści swobodnie, indywidualnie, pomysłowo, ale nie zatracili ich wymowy i wartości.
Niby znane, ale inaczej pokazane - „Opowieści biblijne” w tej wersji ujmują i wzruszają. Na pewno pomogą dziecku zrozumieć wiele zagadnień omawianych podczas katechezy, czy treści słyszanych w trakcie mszy. Mnie osobiście wyjątkowo urzekło w tekście J. Mikołajewskiego o Narodzeniu Jezusa, gdy Św. Józef pyta z troską „Jesteś zmęczona, Marysiu?” (s. 142). Dzięki tego typu zabiegom biblijne historie stają się nam bliższe, mniej „monumentalne”, a bardziej „ludzkie”.
Publikację zilustrowała Anna Gensler - młoda graficzka współpracująca m.in. ze Świerszczykiem. W swych pracach wykorzystuje różnorodne techniki, bawi się kolorem i kompozycją. Mnie jej geometryczne, kanciaste ilustracje akurat niezbyt przypadły do gustu, ale ze względu na wyrazistą kreskę i zdecydowaną kolorystykę na pewno przyciągną oko wielu odbiorców.
„Opowieści biblijne” to księga mądra i wartościowa. Stanowi idealny prezent dla dziecka oraz ważny element domowej biblioteczki, który pozwala na wprowadzenie małego czytelnika w krąg kulturowy Biblii.
Piotr Dutkiewicz "Legenda nieświętego Marcina" (Novae Res)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 14, maj 2014 11:08
„Legenda nieświętego Marcina” to debiutancka powieść Piotra Dutkiewicza, opublikowana przez wydawnictwo Novae Res. Autor zaprasza czytelnika w świat pradawnych Słowian i bóstw, gdzie dawne wierzenia przenikają codzienność, a bogowie i ludzie prowadzą niezwykle barwne życie. Piotr Dutkiewicz wykreował wizję słowiańskiej rzeczywistości opierając się na bogatym bestiariuszu bóstw i dziejów kształtującego się państwa. Głównym bohaterem jest Marcin Igła, tajemniczy przybysz z południa. Kim jest ta postać, która odgrywa tak ważną rolę w znaczących wydarzeniach? To bohater o wielu twarzach, doradca wodza, dowódca specjalnego oddziału, szpieg i handlarz. Jak to w powieściach fantastyczno-historycznych bywa, bohater nie jest człowiekiem o szczerozłotym sercu i czystym sumieniu. Marcin Igła oszukuje, rozkochuje, manipuluje i korzysta z nadarzających się okazji do napełnienia sakiewki.
Czasy, w których żyje bohater wyróżniają się ciągłymi walkami, rywalizacją o ziemie i wpływy. Kto nie jest dostatecznie sprytny i pomysłowy, ten najczęściej ginie lub traci. Marcin Igła odznacza się pożądanymi cechami, które bardzo często ratują go przed konsekwencjami jego uczynków. Jednak bohater skrywa tajemnicę, która za nim uparcie podąża aż do państwa Lecha. I tu, na północy, bohater być może spotka się z własnym przeznaczeniem. Autor operuje humorem kreując świat pierwszych Słowian, przedstawiając alternatywne wizje wydarzeń wyznaczających bieg historii. Na kartach powieści czytelnik spotka się z druidami i smokiem wawelskim, pozna sąsiadów państwa Lecha i będzie musiał rozstrzygnąć, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. A może wróg stanie się przyjacielem?
Po zapoznaniu się z lekturą, odniosłam wrażenie, że książka przeznaczona jest dla osób, które nie przywiązują wagi do historycznych faktów, ale preferują tak zwane poplątanie z pomieszaniem fantastyki i prawdziwych wydarzeń. Postacie powieści nawiązują do bardzo odległej przyszłości, czasami gubią wątki i może to moje subiektywne odczucie, ale autor próbował zmieścić nadmiar treści w jednej książce. Uważam, że Piotr Dutkiewicz dalej szlifując swój warsztat pisarski, mógłby pokusić się o podzielenie powieści na dwie części i rozbudowanie niektórych wątków, które mogą ożywić przygody bohatera.
Jak już wcześniej wspomniałam, „Legenda nieświętego Marcina” to książka czytana z przymrużeniem oka i może warto spojrzeć na historię państwa Lecha z innej perspektywy, bez zbędnego patosu, ale z wyobraźnią oraz dawką humoru.
Wanda Szymanowska "Zielone kalosze" (Novae Res)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: sobota, 10, maj 2014 12:26
- Autor: Katarzyna Pessel
Wolność, taka zwykła, codzienna, w jakiej nie ogląda się za siebie z obawą. Jej smak nie zawsze jest słodki, bywa ostry, czasem gorzki, lecz to, co najważniejsze w nim - każdy jego odcień wybrany jest osobiście, z wszystkimi zaletami i wadami własnych decyzji. Klatka, nie zawsze złota, ale zbudowana z lęku, nakazów, zakazów, społecznych opinii i własnych przyzwyczajeń, ma równie mocne kraty jak jej stalowe odpowiedniki. Ucieczka z niej nie jest łatwa, chociaż z zewnątrz wydaje się prostym krokiem, lecz gdy w końcu następuje, świat zmienia się nie do poznania. Banalne, lecz prawdziwe.
Antonina i Stenia, niepodobne do siebie w ogóle, różne jak dzień i noc. Ich spotkanie jest czysto przypadkowe, lecz jak to bywa właśnie wtedy, kiedy człowiek się niczego nie spodziewa zaczyna się coś ważnego. Pierwsza z nich pokonuje kolejny życiowy zakręt - po trzydziestu latach zdecydowała się na rozstanie z mężem i właśnie odkrywa uroki nowego życia. Druga wydaje się zwyczajną sprzedawczynią z prowincjonalnego sklepiku. Jednak coś łączy nową mieszkankę Ruczaja Dolnego z jej stałą obywatelką, ale to okaże się ciut później. Wcześniej jest odkrywanie przez Antoninę otoczenia tak różnego od wielkomiejskiego życia, gdzie była kimś zupełnie innym niż chciała. Ruczaj Dolny, mały punkt na mapie jest dla niej miejscem gdzie wreszcie może być sobą, robić dokładnie to, co chce, kiedy chce i z kim chce. Mała chatka przy błotnistej drodze okazuje się czymś więcej niż tylko tymczasowym schronieniem przed przeszłością. Po pierwsze wymaga stawienia czoła rzeczywistości, tak różnej od tej, do której była przyzwyczajona Tosia. Od teraz musi liczyć tylko na siebie i jak się okazuje szybko, inni zaczynają również liczyć na nią. Ruczaj Dolny to nie bajka, zaginiona oaza spokoju, szczególnie gdy mija się budkę z piwem lub spotyka sołtysa. Jednak paradoksalnie dzięki nim Tosia odkrywa na co stać ją i mieszkańców. No i jest jeszcze Stenia, nie dobry duch, lecz prawdziwy człowiek, pomagający rozgościć się w niewielkiej chatce, miastowej. Przychodząca z pomocą w odpowiednim momencie i nie oczekująca podziękowań. Obie łączy podobne doświadczenie życiowe, jedna z nich dokonała rozrachunku, a druga? Co może zrobić kiedy wiadomo, że przecież taki już jej los, a tak w ogóle nie ona pierwsza i nie ostatnia znalazła się w takiej sytuacji? Ale gdzieś tam, w głębi serca jest jeszcze dawne wspomnienie i szansa kiedyś odrzucona. Może i ona mogłaby, chociaż co ludzie powiedzą?
Zielone kalosze zamiast markowych balerin, błotnista droga w miejsce wybrukowanego chodnika i zaniedbana chatka mająca zastąpić wypielęgnowane mieszkanie oraz Antonina i Ruczaj Dolny. Taka składanka nie powinna do siebie pasować, a okazuje się, po wzajemnym dotarciu, barwną i harmonijną mozaiką. Czasem pewne elementy są aż nazbyt kontrastowe, lecz dzięki tym różnicom opowieść ma swój klimat. Wanda Szymanowska opowiedziała w swojej książce o dwóch kobietach, całkowicie różnych, tak samo jak środowiska z jakich pochodzą. Jednak to jedynie pozory, pod nimi kryje się ciepła historia w jakiej są gorzkie tony i słodki smak. Nie ma w niej uogólnień, schematów, podziału na lepszych i gorszych, za to są bohaterowie, a raczej bohaterki - bo to opowieść o nich. Banalnie jest powiedzieć, że są z krwi i kości, lecz taka jest prawda, czasem bywają symboliczne, czasem im się kibicuje, a niekiedy chce się powiedzieć, że przecież to było wiadome. Ale właśnie w tym wszystkim tkwi urok "Zielonych kaloszy", opowieści mogącej wydawać się przewidywalną, bo przecież jest kobieta uciekająca od dotychczasowej egzystencji w roli głównej, do tego prowincja jako tło. Jednak z wydających się znanych składników da się wyczarować ciekawą historię, gdzie jest miejsce i na humor i na rzeczywistość nieupiększoną. Szczególnie ta ostatnia skłania do refleksji, Tosie i Stenie wcale nie są rzadkością, ale te pierwsze doszły do perfekcji w kamuflowaniu prawdy, a te drugie trafiają na mur milczącej zgody, bo przecież tak musi być. Obie łączą te same doświadczenia - przemoc, alkohol i lata zaciskania zębów, czasem któraś powie w końcu NIE i DOSYĆ TEGO oraz wyciągnie pomocną dłoń do innej, znajdującej się w tej samej sytuacji.
"Wyobraź to sobie" (wydawnictwo Skrzat)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 09, maj 2014 09:32
- Autor: Kamila Walendowska
„Wyobraź to sobie” to książeczka, która pomaga rozwijać kreatywność u dzieci. Jest swego rodzaju kolorowanką, ale nie ma w niej gotowych obrazków do kolorowania. Znajdujemy w niej tylko fragment obrazka. Drugą część należy dorysować samemu. Sprawa nie jest od razu taka jasna. Dziecko często musi wymyślić dużą część rysunku, która wcale nie musi być z góry oczywista.
W książeczce znajduje się zestaw dwóch takich samych rysunków, które można wykorzystać na dwa sposoby. Na jednym można spróbować odtworzyć to, co prezentuje kolorowa naklejka. Na drugim zestawie można wymyślić coś własnego. Bo przecież nikt nie powiedział, że fragment, który przypomina sukienkę aniołka musi nią faktycznie być, można z tego np. zrobić dzwoneczek lub inną ciekawą kompozycję.
Książeczka pobudza wyobraźnię u dzieci i daje wiele pomysłów rodzicom na ciekawe wspólne zabawy. Polecam.
(zdjęcia pochodzą z archiwum autorki recenzji)
Sylwia Chojecka "Mój przyjaciel piesek" (wydawnictwo Skrzat)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 09, maj 2014 09:23
- Autor: Kamila Walendowska
Oto prawdziwa gratka dla miłośników psów! Z książką "Mój przyjaciel piesek" poznasz najpopularniejsze rasy, przeczytasz mnóstwo porad dotyczących opieki nad tymi zwierzętami, a ponadto miło spędzisz czas, wklejając, kolorując i rozwiązując ćwiczenia.
W środku znajdziesz:
- zdjęcia psów,
- ciekawe ćwiczenia,
- kolorowanki,
- szlaczki,
- zestaw naklejek,
- dwie zakładki w prezencie.
„Mój przyjaciel – Piesek”, Jeśli twoje dziecko marzy o czworonożnym przyjacielu, zanim zdecydujecie się na zakup pupila, warto sięgnąć po tę książeczkę. W ciekawy sposób wprowadza naszą pociechę w psi światek. Dzieci znajdą tu wiele przydatnych informacji o psich rasach i ich pochodzeniu. Dowiedzą się wielu ciekawostek na temat zmysłów, jak rozumieć typowe zachowania psiaków. Znaleźć tu też można szczegółowe zalecenia jak karmić czworonoga i czego zdecydowanie nie podawać do jedzenia.
Oprócz kopalni informacji można też rozwiązywać rebusy, trenować pisanie szlaczków, kolorować obrazki. Książeczka posiada też komplet ciekawych naklejek z wizerunkami piesków. Jak dla mnie, a raczej moich dzieci, „Mój przyjaciel – Piesek” to bardzo kreatywna książeczka. Spędzanie z nią czasu było dla nas bardzo fajną zabawą. Polecam.
(zdjęcie pochodzi z archiwum autorki recenzji)