Anna Dutkiewicz "Szeptane opowieści" (Zysk i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 21, marzec 2017 21:27
Być może, gdybym wiedziała, że to jest debiut literacki blogerki kulinarnej, nie sięgnęłabym po tę powieść. Nie dlatego, że jestem jakoś wyjątkowo uprzedzona, tylko, że mając ograniczone możliwości czasowe na czytanie, staram się rozważnie wybierać lektury, muszę dokonywać selekcji i choć zdarza mi się zaryzykować z książką debiutanta, to wolę jednak pozostawać przy sprawdzonych autorach. Na szczęście - takiej wiedzy nie miałam, a opis "Szeptanych opowieści" i utrzymana w ciepłych, jesiennych barwach, pogodna okładka skusiły mnie skutecznie. Tym razem intuicja mnie nie zawiodła, bo powieść, choć dotykająca trudnych spraw, okazała się całkiem przyjemna, pełna uroku, pogody ducha i dobrej energii.
Anna Dutkiewicz z wykształcenia jest pedagogiem, z zamiłowania instruktorką szachów, prowadzi blogi kulinarne, fascynuje ją fotografia i rękodzielnictwo. Można powiedzieć, że nic co kreatywne, nie jest jej obce. Sądząc natomiast po debiutanckiej powieści, na niwie literatury także sobie poradzi.
"Szeptane opowieści" należą do takiego typu książek, które zaczynają się średnio, rozkręcają powoli, ale gdy już "ruszą z kopyta", to nie można się od nich oderwać. Osobiście czytałam je do drugiej w nocy. Po prostu musiałam poznać, jak potoczą się losy bohaterów.
Magda jeszcze mieszka ze swoim "przyszłym eks- mężem", ale układa sobie życie z Piotrem, z którym pracuje, prowadząc wyjątkowy sklep z rękodziełem. Wyjątkowy, bo w "Szeptanych Opowieściach", zwanych w skrócie "Szopem", można nie tylko kupić oryginalne wyroby rękodzielnicze z całego kraju, ale poznać historię ich twórców, obejrzeć ich portrety, zjeść kawałek domowego ciasta, napić się kawy, herbaty, tudzież nalewki. O atmosferę tego lokalu dba przemiła Bogusia, Piotr potrafi oczarować każdego klienta, w dodatku ma smykałkę do handlu i umie wyszukać artystyczne perełki. Szefowa zaś czuwa nad wszystkim, choć osobiste sprawy chmurzą jej czoło. Musi się w końcu rozwieść, znaleźć mieszkanie, a najlepiej domek z ogrodem, bo uwielbia pracę na działce, własnoręczne hodowanie kwiatów, warzyw i owoców.
Przypadkiem odkrywa coś, co sprawia, że traci zaufanie do ukochanego. Wszystko wywraca się do góry do nogami. Na miejscu są oddani i gotowi do wszelkiej pomocy przyjaciele, w tym mąż Grzegorz. Magdę czekają nowe wyzwania, nowe znajomości, zagmatwane sytuacje.
Czytelnik wraz z bohaterami odwiedzi malowniczy Kazimierz Dolny, gdzie mieszka staruszka Eugenia wyrabiająca szydełkowe cudeńka, Władysławowo, gdzie mieszkają Leszek - artysta malarz po traumatycznych przejściach i wspaniały bursztynnik, pan Józef. Spędzi miłe chwile przy wigilijnym stole w pensjonacie u Marysi i przeżyje chwile grozy, gdy do sklepiku zawita podejrzany młodzieniec. Podczas lektury nie zabraknie oburzenia nad zachowaniem niektórych postaci i podziwu nad postawą innych.
Pojawią się także pytania - co by było, gdyby wcześniej Grzegorz wszystko szczerze opowiedział, gdyby Magda dała Piotrowi szansę wytłumaczenia, a gdyby... Cóż, na pewno wtedy życie bohaterów byłoby prostsze, ale bez tych zawirowań losu, zakrętów i emocji, powieść wypadłaby blado.
W "Szeptanych opowieściach" smutek przeplata się z uśmiechem. Perypetie Magdy może nie byłyby tak wciągające, gdyby nie to, że towarzyszący im wątek sklepiku z rękodziełem jest oryginalny, nowy, ciekawy. Na uwagę zasługuje indywidualne podejście właścicielki firmy do współpracujących z nią twórców, budowanie życzliwych, przyjacielskich relacji, chęć pomocy, a nie tylko zysku.
Autorce udało się uniknąć przewidywalności. Założę się, że niejedna osoba czytająca tę powieść "pożeni" po swojemu postaci, a potem się zdziwi. Zakończenie i epilog również okażą się zaskakujące.
Dodatkowym atutem powieści jest kilka przepisów na ciasta i dania, jakimi raczą się bohaterowie.
"Szeptane opowieści" Anny Dutkiewicz to bardzo sympatyczna powieść obyczajowa, z ciekawym wątkiem, emanująca pozytywną energią, przywracająca wiarę w ludzi. Przyjemnie się ją czyta przy kawie, herbacie i kawałku ciasta, tylko się proszę nie dziwić, jeśli się tak zaczytacie, że zapomniany napój w filiżance całkiem wystygnie...