Eliza Orzeszkowa "Pamiętnik Wacławy. Ze wspomnień młodej panny ułożony" (Wydawnictwo MG)

W zalewie książkowych nowości czytelnik czasem nabiera ochoty na coś innego i mając dosyć współczesnych powieści szuka na półkach ze „starociami” sprzed lat, a nawet wieków. Wydawnictwo MG „odkurza” klasykę, także tę nieco mniej znaną. Przypomniało również jeden z wczesnych utworów Elizy Orzeszkowej - pisarki epoki pozytywizmu, znanej głównie z nowel oraz „Nad Niemnem”, które zagościło na ekranach i w kanonie lektur szkolnych.
Książka, a raczej księga, zachwyca delikatną okładką w jasnych barwach z kwiatowym motywem. Ten przepiękny projekt wykonała graficzka Elżbieta Chojna. Warto o tym wspomnieć, gdyż o ile o ilustratorach czasem jest mowa, to autorzy okładek często pozostają zupełnie w cieniu. 

Skuszeni śliczną oprawą czytelnicy, muszą jednak wziąć pod uwagę, że „Pamiętnik Wacławy. Ze wspomnień młodej panny ułożony” to tzw. powieść tendencyjna, „z tezą”, opartą na kontrastach, ukazująca dość czarno-biały świat, z wyraźną do odczytania naganą jednych zachowań a pochwałą drugich. Muszą też wiedzieć, że przyjdzie im zmierzyć się z kwiecistym, niekiedy egzaltowanym stylem pamiętnika panienki z XIX w. oraz być gotowym na nadmierną ilość sentymentalnych marzeń, opisów, przemyśleń, rozterek głównej bohaterki.

Siedemnastoletnia Wacława po kilku latach nauki na pensji wkracza w dorosły świat. Udaje się do wiejskiego dworku matki, która zamierza wprowadzić ją „na salony” i wydać za mąż. Kolejny rok ma spędzić w mieście w swojego ojca, profesora. Rodzice Wacławy rozstali się, ich małżeństwo stanowiło mezalians. Reprezentują dwa przeciwne światy. W jednym liczą się bogactwo, pozycja społeczna, blichtr, bale, konwenanse, w drugim - cenne są nauka i praca, wartość własnego rozumu i rąk. Wacława jest idealistką, marzycielką. I może nawet nie tyle naiwną, ile niedoświadczoną i nieobytą w realnym świecie, jakże różnym od wyobrażeń jej wcale niegłupiej główki. Analizuje i próbuje zrozumieć to, co wpaja jej matka. Nie boi się wygłaszać własnych sądów. Nie jest pospolitą panienką. Rażą ją konwenanse, udawanie, niesprawiedliwość, darzenie fałszywą sympatią osób z majątkiem i wysoką pozycją, a obojętność wobec ludzi o niskim statusie materialnym. Nie godzi się na postępowanie według zwyczajów obowiązujących w jej sferach. Buzują w niej myśli i emocje. W sprawach uczuciowych stąpa po kruchym szkle. Afekt dalekiego kuzyna budzi w niej sympatię dla młodzieńca, ale to nie jest dla niej dobra partia. Cioteczna babka Hortensja zaplanowała już dla niej męża, niejakiego Agenora ze znakomitego rodu. Wacława nie chce małżeństwa z rozsądku, zwłaszcza, że dowiaduje się, że tym sposobem skrzywdzone zostałyby trzy osoby. Niestety, w tym świecie ważniejszy jest rodowy majątek niż szczerość serc. Na płaszczyźnie relacji damsko-męskich oraz spraw majątkowych wybuchnie cała „afera”…

Czy Rozalia wywalczy „swoje”? Kogo Wacława obdarzy wzajemnością uczuć? Komu ciotka zapisze pokaźny majątek? Te wątki nieco kojarzą się z brazylijskimi telenowelami, ale te przecież, mimo wszystko, potrafią wciągnąć po uszy. Z „Pamiętnikiem…” jest podobnie.
Gdy przymkniemy oko na pozytywistyczną tendencyjność, schematyczność, dydaktyzm, ówczesne teorie, to otrzymamy nieskomplikowaną, w sumie przyjemną fabułę, całkiem zajmujący romans na tle realiów XIX w., opowieść o ideałach i straconych złudzeniach. 

Powieść tę można czytać właśnie tak - jako staroświecki romans i chyba to będzie najbliższe zwykłemu czytelnikowi, który nie ma zwyczaju wywracać książki na lewą stronę, szukając innych znaczeń, kontekstów. Można też czytać ją jako wzorowy przykład utworu tendencyjnego lub przez pryzmat biografii autorki. Ta lektura stawia przed nami wiele wymagań i poświęcenia sporej ilości czasu, wszak to 736 stron gęstej prozy. Gdy uda się czytelnikowi jednak wczuć w klimat XIX w. i „wgryźć” w świat emocji, rozterek, ówczesnych konwenansów, to może w tym zasmakować. Co więcej, dojdzie do radosnej, jak mniemam, konstatacji, iż to prawdziwe szczęście, że ów świat konwenansów przeminął i nie mamy ograniczeń, jeśli chodzi o wybór partnera/partnerki, nie musimy poślubiać „dobrej partii” ani wnosić posagu. 

Zatem, gdy lubisz sięgać po staroświecką prozę, nie unikasz romansów, nie boisz się wyzwań i nie przeraża cię pojęcie „powieść tendencyjna” - „Pamiętnik Wacławy” czeka aż odsłonisz jego karty. Jest to jednak powieść specyficzna i nie każdy się w niej odnajdzie, może bowiem go nużyć, czy irytować. Warto jednak spróbować zmierzyć się z tym dziełem, choćby dla porównania z innymi książkami Elizy Orzeszkowej, czy po prostu dla poznania takiego typu literatury. 

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież