"Polowanie na motyle" Marika Cobbold (Muza)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 30, listopad 2012 19:54
Marika Cobbold to urodzona w Szwecji polska pisarka, mieszkająca na stałe w Londynie. Polowanie na motyle jest jej pierwszą książką, która została przetłumaczona na język polski.
Główna bohaterka jest utalentowanym fotografem. Jej zdjęcia zachwycają, wywołując jednocześnie kontrowersję i odrazę. Za serię zdjęć swojego umierającego partnera otrzymuje prestiżową nagrodę, która kończy świetnie zapowiadającą się karierę kobiety. Poznajemy Grace w dniu jej urodzin. Ten szczególny dzień zakłóca pewien prezent. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nadawcą tajemniczej przesyłki jest zmarły przed dwoma laty Jefferson. Obraz tajemniczego autora wywołuje u kobiety burzę uczuć.
Kierowana instynktem pragnie odkryć, kim jest Forbes. Odbywa sentymentalną podróż przez swoje życie, bolesne wspomnienia powracają.
Polowanie na motyle jest książką dla każdego z nas. Mogę śmiało stwierdzić, że jej nie przeczytałam, tylko pochłonęłam. Już od pierwszych stron zostałam wciągnięta w życie głównej bohaterki, pełne bólu, nadziei, miłości i dramatów. Nic w życiu nie przychodzi łatwo. Wydaje się, że właśnie te słowa przyświecają całej powieści. Życie każdego z nas przepełnione jest różnego rodzaju niespodziankami, niekoniecznie tymi dobrymi. Niesie ze sobą również nadzieję. Nadzieję na to, że miłość, ta prawdziwa, choćby została zniszczona albo wydawała się tylko ułudą i tak znajdzie swoje spełnienie. Tak jest w przypadku Grace, która jako nastolatka traci swojego ukochanego, by później, będąc dojrzałą kobietą po przejściach, na powrót go odzyskać. Ale los ponownie ma plany wobec bohaterki.
Zapewne każdy po przeczytaniu książki będzie miał swoje indywidualne odczucia. Jedni nazwą ją dobrą, drudzy beznadziejną. Jednak dla mnie jest ona świetna. Pokazuje to, o czym niektórzy z nas zapominają. Jest jakby przypomnieniem, że do bycia w pełni szczęśliwym nie potrzebujemy tylko miłości, ale również spełnienia, rozwijania swoich pasji. Musimy znaleźć balans między tymi, których kochamy i tym, co kochamy. Nie zawsze jest łatwo, pokazuje to chociażby przykład Louisy, żony sławnego malarza - Arthura Blackstaff. Kobieta żyje w cieniu własnego męża. Za namową przyjaciółki zaczyna malować. Pragnie, aby ukochany, zajęty tylko swoim własnym ego, dostrzegł jej obrazy i je docenił. Tak się jednak nigdy nie dzieje. Zarówno on jak i reszta towarzystwa nazywają płótna pani Blackstaff zwykłymi bohomazami, a ją beztalenciem. Dopiero po latach odkrywamy, kto w tym małżeństwie był prawdziwym, choć niedocenionym, talentem. Jednak Louisa świadomie, po kolejnej porażce w oczach swego męża, odsuwa pasję na bok. Zajmuje się tym, czego oczekują od niej inni, domem i rodziną. Czy można nazwać ją kobietą nieszczęśliwą? Tak, bo chociaż ma męża i dzieci, których kocha nad życie, brakuje jej tego, co kocha równie mocno, czyli malarstwa. Zostaje ono zastąpione szpitalem psychiatrycznym i schematem, w którym Louisa powinna się odnaleźć, jako przykładna żona i matka. Czy nie dzieje się tak w życiu każdego z nas? Przecież niemal codziennie przywdziewamy na swoje twarze maski. Nie zachowujemy się tak samo będąc w domu, na uczelni czy w pracy. W każdym miejscu poddajemy się pewnemu schematowi, z góry ustalonym zasadom. Niewielu z nas ma tyle odwagi, by to przełamać. Polowanie na motyle prezentuje również siłę. Tą wewnętrzną część nas, dzięki której, pomimo porażek, wstajemy codziennie rano i walczymy z przeciwnościami losu. Nie poddajemy się, chociaż wiatr wieje nam w oczy, a życie rzuca kłody pod nogi. Jednocześnie zatracamy się, zwłaszcza wtedy, gdy podążamy za czymś, co jedynie powierzchownie wydaje się nam proste i piękne, a prawdziwe motyle wraz ze szczęściem uciekają bezpowrotnie. Warto ich szukać, choćby przez większą część życia, tak jak to zrobiła Grace.
Książka z pewnością godna polecenia. Dzięki prostemu językowi czyta się ją łatwo i przyjemnie. Jedynym minusem są błędy, które niestety w powieści występują.