"Miasteczko" Waldemar Mierzwa (Oficyna Retman)

... Jadąc do Iławy na spotkanie autorskie historyka, redaktora i pisarza Waldemara Mierzwy kierowała mną ciekawość poznania kulis pisania Miasteczka, książki o dziejach regionu w którym obecnie mieszkam.

Przed laty poznając okolicę natrafiłem na Starą Wieś. Wieś tylko z nazwy bowiem wtedy zamieszkiwała tam tylko jedna rodzina. Przez przypadek poznałem jej mieszkankę starszą wiekiem kobietę, która opowiedziała mi losy tej niegdyś dużej miejscowości.

To co usłyszałem wstrząsnęło mną bowiem zdałem sobie sprawę, że nic nie wiem o mieszkańcach tych ziem. Tego, że mnie o tym nie uczono w szkole to potrafiłem zrozumieć. Ówczesnym władzom nie zależało na prawdzie historycznej.

 

Nie mogąc znaleźć żadnej recenzji Miasteczka na łamach naszych ogólnopolskiej prasy zastanowiłem się dlaczego czołowi recenzenci nie trąbili o tej nietuzinkowej pozycji. A może się mylę i takie recenzje powstały?

„Miasteczko” zmierzyło się z historią tego regionu pisząc o trudnych dziejach Warmii i Mazur. I z tego zderzenia z „czarną dziurą” w pamięci obecnych mieszkańców tych ziem wyszło zwycięsko.

Nie będę pisał o historycznym spojrzeniu na książkę tylko o zwykłych uczuciach jakie mną targały podczas czytania Miasteczka.

W książce nie dominuje żadna postać, żadne pojedyncze wydarzenie nie wypełnia jej całej treści. To losy poszczególnych ludzi tworzą fabułę książki. Historie ich życia zawirowania wojenne i tragiczne wydarzenia nadają ton książce. Wypalone przez ból słowa jej poszczególnych bohaterów ukazują nam prawdziwe historie jakie przeżyli w latach swojej młodości dla mnie brzmią autentycznie. Opis śmierci bliskich im osób opowieści o nędzy, głodzie, tułaczce i wypędzaniu , bestialstwach wojsk sowieckich wkraczających na tereny miasteczka podane są subtelnie i z wyczuciem. Poskręcane w poniewierce losy rdzennych Warmiaków i Mazurów szukanie własnej powojennej tożsamości i wypalony już żal do losu który im zgotowali Polacy, Niemcy i radzieccy sołdaci każe mi spojrzeć na historię tych ziem z innej strony.

Mrówcza praca autora, szukającego ludzi, którzy niegdyś zamieszkiwali te tereny, spisującego wspomnienia odtwarzającego krok po kroku zapomniane w głębi ich umysłu.. Nie wszyscy chcieli rozmawiać nie wszyscy się otworzyli na ta nową rzeczywistość. Trzykrotna wielka fala wyjazdów do Niemiec przetrzebiła i tak nieliczna rzesze mieszkańców, którzy cudem ocaleli z wojennej pożogi. Większość miast i miasteczek i wsi została zasiedlona przez nowych mieszkańców. I właśnie Oni czytając Miasteczko próbują odgadnąć kto kryje się za podanymi w książce postaciami.

Miasteczko Waldemara Mierzwy daje im szansę poznania historii terenów na której teraz mieszkają. Historii nie tylko liczonej od 1945 roku ale również tej wcześniejszej sięgającej czasów wojen krzyżackich i szwedzkich a potem Prusko rosyjskich, ale i tej współczesnej. A wszystko to opisane językiem ciekawym czasami lekko humorystycznym wyważone i z szacunkiem zarysowane postacie przenoszą nas w tamten nieznany czas. Czas ziemi zniszczonej, domów zrujnowanych, rodzin rozbitych i losów dziecięcych sierot, bez nazwisk, imion i narodowości.

Porażający fakt wynikający z tych wspomnień - dla tych ludzi wojna nie skończy się nigdy pomimo upływu tylu lat od jej zakończenia. To w pamięci tych ludzi jak bolesna zadra tkwią straszne obrazy z ich przeszłości. Nie można jednak oczyścić się z tego bólu nie uciekając się do historii do podzielenia się pamięcią z tymi co zechcieli słuchać. I za to pięknie dziękuję autorowi, że umiał słuchać i przelał to wszystko na papier w formie beletrystycznej zachowując historyczną poprawność.

Polecam gorąco wszystkim ludziom bo historia miasteczka to nie tylko ta jedna miejscowość a jej odpowiedniki ze swoją historią są obok nas i czekają na odkrycie.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież