• Skocz do głównej treści strony
  • Skocz do menu nawigacyjnego i logowania

Nawigacja i wyszukiwanie

Nawigacja

  • Wywiady
  • Recenzje
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Redakcja

Szukaj

Click for: Promotional Hats
Jesteś tutaj: Home

Filmowe CPA

Przeglądaj

  • Aktualności
  • Recenzje
  • Wywiady
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Konkursy
  • Blog
  • Partnerzy
  • Pliki do pobrania
  • Redakcja
  • Wasza twórczość
  • Mapa strony
  • Polityka prywatności

Ostatnio komentowane

  • Patronat naszego portalu - "Wspomnienia w kolorze sepii" Anny J. Szepielak. Wydawnictwo Nasza Księgarnia. (15)
  • Wywiad z Karoliną Wilczyńską, autorką m.in. "Anielskiego kokonu" (46)
  • Wywiad z Marią Ulatowską, autorką m.in. "Kamienicy przy Kruczej" (48)

Odwiedza nas

Odwiedza nas 79 gości oraz 0 użytkowników.

Aleksander Wierny "Krew i strach" (Oficynka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: poniedziałek, 08, czerwiec 2015 10:28

Czasami trzeba przeczytać, żeby uwierzyć. Po lekturze "Drakuli" Brama Stokera niewiele powieści o wampirach było już mnie w stanie zaskoczyć. Ostatnie dwadzieścia lat to jednak wysyp takiej liczby książek poświęconych krwiopijcom, że trudno w ogóle śledzić jakiekolwiek nurty w tym gatunku. Romanse, horrory, komedie - wydaje się, że potomkowie postaci wymyślonej przez Stokera zaszczycili swoją obecnością wszystkie możliwe odsłony opowieści o wampirach. Na tym tle najnowsza pozycja Aleksandra Wiernego, "Krew i strach", stanowi ożywczy powiew świeżości, który może nie zwiastuje burzy, ale pozwala na chwilę wytchnienia od całej rzeszy literatury bardzo wątpliwej jakości.

 

Autor w swojej książce prezentuje historię Ernesta Ewarysta - potężnego tępiciela wampirów, który za cel swojego życia obrał zniszczenie jak największej liczby upiorów. Każdej nocy bohater wyrusza w miasto, by torturować i drwić z przeciwników, którzy nie stanowią dla niego żadnego wyzwania - Ernest bowiem w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach stał się tak szybki i silny, że wampiry nie są w stanie go nawet dotknąć. Monotonne życie bohatera zmienia się, gdy na jego drodze staje Lena - członkini wampirzej społeczności o zdolnościach telepatycznych, która nawiązuje z tępicielem niebezpieczną i nieoczywistą relację.

Zazwyczaj wzbraniam się przed oceną wiarygodności bohaterów występujących w książce z elementami fantastycznymi. W tym jednak wypadku muszę się o to pokusić, ponieważ motywacje, rys charakterologiczny oraz podejmowanie przez bohaterów działania stanowią najsłabszy element powieści Wiernego. Ernest i Lena przechodzą najróżniejsze przemiany, a wraz z rozwojem historii autor prezentuje nam pobudki, którymi się kierują. Niestety, z obrazu wykreowanego na kartach powieści straszą postacie niestabilne (pomijając oczywiście chwianie uzasadnione fabularnie), niekonsekwentne i nieprzewidywalne. Trudno zresztą ocenić, czy był to zabieg celowy - nawet jeśli, w powieści nastawionej na przemianę wewnętrzną bohatera to decyzja bardzo ryzykowna.

No właśnie, przemiana bohatera. Nietrudno się domyślić, że kreując tak jednoznaczny obraz maszyny do zabijania wampirów, Wierny chciał stworzyć fundamenty pod opowieść zmiany, w trakcie snucia której Ernest przejdzie absolutnie nieoczekiwaną drogę. Z każdym kolejnym rozdziałem dowiadujemy się więcej o tym, skąd może pochodzić moc tępiciela i jakie względem niego plany ma Lena. W pewnym momencie zresztą powieść z typowego slashera zmienia się w rasową książkę psychologiczną, za co autorowi należą się gromkie brawa. W "Krwi i strachu" metamorfozie ulega wszystko - to dobre podsumowanie społecznego elementu powieści.

Najlepszą bowiem częścią książki jest satyra na współczesne społeczeństwo konsumpcyjne. Fragmenty historii Ernesta przeplatane są monologiem jakby żywcem wyciętym z "Podziemnego Kręgu". Historie zwykłych ludzi ukazywane są z punktu widzenia skomercjalizowanego molocha, który pozbawia obywateli świata jakości i sensu życia w imię bliżej niezidentyfikowanych wartości. To mocny punkt "Krwi i strachu" umiejscawiający powieść jeśli nie w centrum, to co najmniej na obrzeżach ambitnej literatury. Co więcej, analiza społeczna ma silne uzasadnienie fabularne i wpływa bezpośrednio na pozostawiającą ogromny niedosyt, ale interesującą końcówkę.

Techniczne powieści Wiernego nie można wiele zarzucić. Króciutkie rozdziały, znane chociażby z powieści Dana Browna, usprawniają lekturę i pozwalają snuć autorowi historię w dobrze zaplanowany sposób. Dialogi, choć stosunkowo rzadkie, napisane są z polotem, nawet gdy posiadają pewne braki (bohater stosuje zamiennie tylko dwa wulgaryzmy na określenie wampirów). Największą wadą książki jest wspomniany już brak wiarygodności bohaterów oraz rozczarowująca z perspektywy całego dzieła końcówka.

 

"Krew i strach" powinien przeczytać każdy miłośnik opowieści o wampirach. Aleksandrowi Wiernemu udało się bowiem przedstawić oklepany do granic możliwości temat w sposób przystępny i ciekawy. Nic w tej książce nie jest oczywiste, a jeśli ktoś będzie próbował przewidywać co wydarzy się za chwilę, raczej na pewno mu się nie uda. Oby więcej takich pozycji!

Dodaj komentarz

Maria Terlikowska "Wędrówka pędzla i ołówka" (Nasza Księgarnia)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: środa, 03, czerwiec 2015 09:15

Reprinty są jak mosty łączące kolejne pokolenia. Dzięki nim dzieci mogą obcować z dokładnie taką samą książką, jaką mieli w rękach ich rodzice, czy dziadkowie. I choć papier jest lepszy, kolory żywsze, a wydanie ogólnie solidniejsze, to ilustracje, układ graficzny pozostają bez zmian. Po raz pierwszy „Wędrówka pędzla i ołówka” Marii Terlikowskiej z ilustracjami Janusza Stannego ukazała się w 1970 roku. Jej wznowienie na 45-lecie to wspaniały prezent dla czytelników.

Marię Terlikowską, autorkę literatury dziecięcej, scenarzystkę filmów animowanych, dziennikarkę, twórczynię słuchowisk radiowych i programów telewizyjnych, znamy przede wszystkim z „Kuchni pełnej cudów” (swoją drogą też przydałoby się wznowienie). Współpracowała ze „Świerszczykiem”, popularyzowała głównie wiedzę przyrodniczą i matematyczną. W tej książeczce opowiedziała wierszem perypetie tytułowych przyborów z piórnika, które wyruszyły na wyprawę w świat. Świat, jaki same sobie narysowały i pomalowały, pełen przygód, zwrotów akcji, niebezpieczeństw. Pędzel i ołówek poradziły sobie z czarownicą, uciekły przed tygrysem i podstępem uratowały się przed niedźwiedziem. Przeszkodą okazało się morze z ultramaryny, ale tu o pomoc poprosiły dzieci. Wszystko szczęśliwie się skończyło dla odważnych podróżników.

Opowieść jest ciekawa, rytmiczna (świetnie się ją czyta) i barwna, także w znaczeniu dosłownym. Zilustrował ją, zmarły w ubiegłym roku, Janusz Stanny – historia i legenda sztuki graficznej, współtwórca polskiej szkoły ilustracji, profesor poznańskiej ASP, laureat licznych nagród, w tym Medalem Polskiej Sekcji IBBY za całokształt twórczości (2003) oraz "Złotym Medalem Gloria Artis" (2006). Warto, aby już najmłodsi zapoznawali się ze sztuką ilustratorską na wysokim poziomie, aby kształtowali swój gust i smak artystyczny. Pozwoli to potem dokonywać im słusznych wyborów w zalewie otaczającej nas tandety. Tym, co wyróżnia tę publikację, jest sposób przedstawienia tekstu: nie  drukowanego zwyczajnie czcionką, ale wykonanego za pomocą ołówkowej kreski i śladu pędzla. Inaczej mówiąc, litery są narysowane i namalowane. W dodatku mają bardzo prostą formę, są „drukowane”, tak jak potocznie nazywamy używanie majuskuły w piśmie odręcznym. Niewątpliwe, że  niejednemu  dziecku „Wędrówki pędzla i ołówka” pomogą w nauce czytania, rozpoznawania liter, czy wyrazów metodą globalną. Tu np. słowo „zielony” napisane jest na zielono, „kolory” – na kolorowo, poszczególne wyrazy są wyróżnione albo inną barwą albo wielkością. 

Książka jest przeznaczona dla dzieci w wieku do 6 lat, graficznie zachwyca bez ograniczeń wiekowych. Pobudza wyobraźnię, zachęca do sięgnięcia po ołówki, kredki, pędzle, farby tworzenia własnych rysunkowych opowieści. Uczy, że sami możemy kreować rzeczywistość, nadawać życiu barwy, radzić sobie z przeciwnościami losu, pokonać lęki. A tak praktycznie, że nieudany, „straszny” rysunek da się przemalować na coś innego.

Edukacja plastyczna i literacka w jednym. Przyjemna lektura.

 

Dodaj komentarz

"Moje książeczki. Księga pierwsza" (Nasza Księgarnia)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: piątek, 29, maj 2015 09:15

Zbliża się jedno z najbardziej wyczekiwanych świąt: Dzień Dziecka. Warto, aby wśród atrakcyjnych, kolorowych, kreatywnych, edukacyjnych zabawek oraz słodkich upominków dla naszych pociech znalazło się także coś z działu „literatura”.  Tu bezkonkurencyjna okazuje się Nasza Księgarnia z bogatą ofertą dla małych i dużych czytelników.
Wydawnictwo tym razem przeszło samo siebie! 

Już reedycja serii książeczek „Poczytaj mi, mamo” zebranych w kilku tomach okazała się strzałem w dziesiątkę, zapewniła frajdę dzieciom, a rodzicom i dziadkom -  sentymentalną podróż. Teraz „na warsztat” wzięto serię „Moje książeczki”, z charakterystycznym kotem w czerwonych butach, namalowanym przez Zbigniewa Rychlickiego. Ukazywała się ona w latach 1959-1991 z różną częstotliwością, w różnych nakładach, w twardych bądź miękkich oprawach.  Zawierała teksty wybitnych autorów i znakomitych ilustratorów, nie tylko polskich.

Kot w butach powraca wraz z pierwszym tomem „Moich książeczek” opublikowanych  w niezmienionej szacie graficznej. W tej księdze znalazło się 7 opowiadań, wśród nich m.in. „Złoty koszyczek” Hanny Januszewskiej,  „O wesołej Ludwiczce” Anny Świrszczyńskiej, utwory Heleny Bechlerowej, Adama Bahdaja.  Są to piękne, proste i mądre teksty, nieraz już zapomniane,  takie trochę „retro” w dobrym tego słowa znaczeniu.  To klasyka literatury dziecięcej z kolorowymi, uroczymi ilustracjami, które budzą wspomnienia  typu: „O, miałam tę książeczkę”, „Pamiętam jak mama mi to czytała” itp. Bo chyba jednak  w większości jesteśmy wzrokowcami i to obrazki najbardziej na nas oddziałują. Oczywiście przypominają się  nam też perypetie bohaterów z czytanych w czasach dzieciństwa opowiadań.
Na końcu zamieszczono biogramy autorów i ilustratorów – warto je przypomnieć.

Wspaniale czyta się „Moje książeczki” na głos, będą też idealne dla świeżo upieczonych adeptów sztuki czytania – gwarantuje to bardzo duża czcionka. Księga, choć spora i w twardej oprawie, jest wyjątkowo wygodna, bo choć może trudno w to uwierzyć -  jest zaskakująco lekka. A w dodatku – przyjemna w dotyku. Wbrew pozorom to bardzo ważny szczegół.

Polecam tę publikację na prezent Z okazji Dnia Dziecka, ale nie tylko dla dzieciaków. Kupmy ją samym sobie - dorosłym i wybierzmy się w sentymentalną podróż do świata beztroski, zabawy i radości. Czytajmy razem z dziećmi.

 

Dodaj komentarz

Justyna Wydra "Esesman i Żydówka. Wojna i miłość" (Zysk i S-ka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: czwartek, 28, maj 2015 10:32

Jednym z moich ulubionych tematów wykorzystywanych w literaturze jest wszystko to, co wiąże się z II wojną światową. Przedstawiane jako tło fabularne, nieodmiennie wywołuje ogromne emocje, głównie ze względu na tragizm opisywanych wydarzeń. A jeśli głównym wątkiem staje się miłość, to tym bardziej taka historia jest dla mnie interesująca, bo przecież wiadomo, że uwielbiam powieści o uczuciach. Lecz jeszcze bardziej lubię kontrowersje i zderzanie się dwóch przeciwstawnych osobowości, żyjących w różnych światach. To mój konik, a teraz tym bardziej jestem w tym temacie. Dlatego też sięgnęłam po powieść Justyny Wydry „Esesman i Żydówka. Wojna i miłość”. Nie musiałam nawet czytać opisu książki, sam tytuł sprawił, że zapragnęłam ją mieć.

Główna bohaterka to delikatna młoda Żydówka, Debora Singer, którą poznajemy w bardzo dramatycznych okolicznościach. Zmierza bydlęcym wagonem do Auschwitz i cudem tylko udaje się jej zbiec z transportu. Jednak jest ranna. Chowa się w lesie i tam znajduje ją ponury, wysoki i groźnie wyglądający esesman, Bruno Kramer. Okazuje się, że na początku wojny los zbliżył tych dwoje do siebie w równie tragicznych chwilach. Lecz wtedy role były odwrócone. Ale teraz… sytuacja Debory jest zgoła inna, a esesman w czarnym mundurze wygląda mało przyjaźnie. Od tego momentu rozpoczyna się dziwna znajomość pomiędzy katem a ofiarą. Debora zostaje objęta opieką przez swego oczywistego wroga i niemal przez całą wojnę losy tej dwójki przenikają się, ocierają, aż wreszcie prowadzą do oczywistego faktu, że oboje się pokochali. Wbrew światu, przekonaniom, wierze i rozkazom. Wojna i miłość, podtytuł adekwatny do treści. Wydawać by się mogło, że koniec wojny zwieńczy tę opowieść spodziewanym happy endem, jednak nic tutaj nie jest oczywiste. Do ostatniej chwili śledzimy zagmatwane losy Debory i Bruna i nie tylko ich. Auschwitz, Gliwice, Berlin, Schwarzwald. Podróż w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca, a także w poszukiwaniu siebie nawzajem. Czy okrucieństwa wojny pozwolą im spokojnie żyć? Czy Debora będzie umiała wybaczyć i na nowo pokochać ponurego Niemca? Jak Bruno poradzi sobie ze świadomością, że ideały, które wyznawał i to w co wierzył upadają, jak Tysiącletnia Rzesza?

Pytań jest mnóstwo, a wszystko dąży do zaskakującego i wzruszającego finału w epilogu.

„Esesman i Żydówka” to pełna zawirowań opowieść o dwójce ludzi, których los postawił na swojej drodze, nie zważając na to, że nigdy nie powinni się spotkać, a tym bardziej pokochać. Bo to miłość jest siłą sprawczą, która pokonuje wszelkie bariery, nawet te niemożliwe do przekroczenia. Polecam, bardzo wciągająca lektura. Na uwagę zasługują także oddane realia historyczne i opowieści o losach ludzi, rzuconych w wojenną pożogę. Wszystko to stanowi idealne tło do historii o miłości silniejszej niż nienawiść.

2 komentarze

Sara Magdalena Woźny "Tajemnice kawy" (Zysk i S-ka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: środa, 27, maj 2015 10:55

Kawa – aromatyczny napój sporządzany z palonych, a następnie zmielonych lub poddanych instantyzacji ziaren kawowca. Jedna z najpopularniejszych używek i główne źródło kofeiny. Działa pobudzająco i orzeźwiająco, a wielu z nas nie wyobraża sobie poranka bez jej towarzystwa. Ale  czy zastanawialiście się kiedyś co ona takiego w sobie ma? I czemu zawdzięcza swój triumfalny marsz przez cały świat?

 

„Tajemnice kawy” Sary Magdaleny Woźny to wnikliwa monografia, która w 2011 została nominowana do prestiżowej nagrody Gourmand Word Cookbooks Awards. Poruszająca zagadnienie kawy od momentu jej odkrycia aż po dziś dzień. Uwypuklająca historię jej konsumpcji i czynniki sprzyjające światowej ekspansji. Przybliżająca informacje dotyczące upraw, cyklu produkcyjnego i zdradzająca jej sekrety.

Dla współczesnego konsumenta kawa nie jest niczym nadzwyczajnym, ot jeden z wielu produktów używanych w codziennym życiu. Wybierana z gąszczu ofert producentów ze względu na walory smakowe, konsystencję czy też cenę. Parzona i podawana na różne sposoby i coraz częściej wzbogacana dodatkami. Niektórzy bariści potrafią z filiżanki kawy zrobić dzieło sztuki, ale czy rzeczywiście kawa nie „zagubiła się” w litrach mleka, syropach smakowych i posypkach? A także czy wzrost popytu na ten szlachetny trunek i tworzenie plantacji przemysłowych nie doprowadziły do przedłożenia ilości produkcji nad jej jakość?

Autorka w ciekawy sposób prezentuje drogę kawy od ziarenka aż po aromatyczną filiżankę - długotrwały i skomplikowany proces coraz częściej wyznaczany przez rachunek ekonomiczny. Skupia się na ewolucji tego surowca na przestrzeni dziejów, światowej ekspansji i wpływie na życie ówczesnych społeczeństw. Odkrywa sekrety, a także prezentuje prawdy i obala mity związane z wpływem kawy na ludzkie zdrowie. Dzieli się przepisami nie tylko na oryginalne napoje z dodatkiem małej czarnej, ale również na kosmetyki. Pokazuje domowe sposoby na instantyzację oraz palenie ziaren z owocu kawowca. Ale przede wszystkim udziela wskazówek pomagających ocenić jakość dostępnych na rynku produktów, a tym samym umożliwia dokonywanie bardziej  świadomych decyzji zakupowych. I choć dla wielu to jedynie kawa, to nie każdy wie, że nie tylko gatunek, ale też uprawa, sposób pozyskiwania ziarna, i proces palenia wypływają na jej jakość, właściwości i walory smakowe.

Sara Magdalena Woźny niewątpliwie jest pasjonatką i ma obszerną wiedzę na temat kawy, zna jej tajemnice. Pisze lekko i wie jak zaciekawić czytelnika. Podjęła pozornie banalny temat, ale zrobiła to w tak interesujący, skrupulatny i drobiazgowy sposób, że sprawiła, iż lektura nie tylko dostarcza dużo przyjemności, ale również jest cenną lekcją, z której naukę można wykorzystać w codziennym życiu. Na uwagę zasługuje też wzbogacenie publikacji o fotografie, wykresy, kalendaria oraz estetyczne wydanie na kredowym papierze.

 

„Tajemnice kawy” to kompendium wiedzy o kawie i źródło informacji nie tylko dla smakoszy tego niepowtarzalnego trunku. To także wykład z historii, ekonomii i współczesnych trendów. Jeśli chcecie dowiedzieć się co kryje się małych ziarenkach i dlaczego tak łatwo podbiły świat oraz podniebienie człowieka, to ta lektura jest dla was. Polecam.

 

 

 

Dodaj komentarz

Piotr Schmandt "Fotografia" (Wydawnictwo Oficynka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: wtorek, 26, maj 2015 09:53

Wbrew pojawiającym się regularnie opiniom, kryminał nie jest gatunkiem wyłącznie rozrywkowym. Podobnie jak wszystkie inne rodzaje literatury, powieść detektywistyczna może być udanym komentarzem spraw dawnych, współczesnych lub przyszłych. W takim też kierunku idzie bardzo dobra "Fotografia" autorstwa utalentowanego Piotra Schmandta.

Autor przedstawia losy inspektora cesarskiej policji - Ignaza Brauna, który po kilku latach wrócił w celach towarzyskich do Wejherowa. Jak przystało na klasykę gatunku, akurat podczas pobytu znanego policjanta dochodzi w mieście do morderstwa. Śledztwo prowadzone przez bohatera razem z miejscowymi stróżami prawa zaczyna koncentrować się na przyjęciu, w którym uczestniczyli między innymi ofiara i sam inspektor Braun. Niestety, przez sporą dawkę alkoholu, nie zapamiętał wszystkich szczegółów wydarzenia, które będzie musiał teraz mozolnie odtwarzać szukając sprawcy przestępstwa.

Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy podczas lektury powieści Schmandta, jest znakomite oddanie realiów zaboru pruskiego. Od drobnych smaczków kolejowych, po opisy przewijających się przez cesarstwo nurtów ideologicznych, autor kreśli bardzo wiarygodny obraz czasów, w których osadził swoją powieść. Podobnie zresztą czyni z bohaterami - postacie pojawiające się  w "Fotografii", w zależności od swojego pochodzenia, wieku i charakteru, zachowują się kompletnie inaczej. To wielka sztuka stworzyć tak różnorodną, a jednocześnie rzeczywistą galerię osobowości. Nie mogło być jednak inaczej, skoro Schmandt scenariusz książki oparł zasadniczo na dialogach między postaciami.

Rzadko spotykam się w kryminałach z sytuacją, gdy dowody rzeczowe spychane są na tak daleki plan. Zabity został fotograf - wydawałoby się więc, że jaskinia ze skarbami, którą przypomina jego pracownia, stanie się osią policyjnego śledztwa. Tymczasem Schamndt poszedł w zupełnie innym kierunku - wysiłki Brauna i spółki skoncentrowały się na przesłuchaniach i próbach stworzenia psychologicznych portretów uczestników feralnego przyjęcia. To ciekawy, choć nieco męczący (zwłaszcza pod koniec) sposób prowadzenia narracji.

Największą zaletą, a jednocześnie wadą "Fotografii", jest osadzenie jej w klimacie małego miasteczka. Z jednej bowiem strony zabieg ten bardzo ułatwia prowadzenie fabuły i jej przyjęcie, z drugiej - naraża autora na masę skojarzeń i podejrzeń o mocne wzorowanie się chociażby na kryminałach prowincjonalnych charakterystycznych dla Camilli Läckberg. Sytuacja, w której praktycznie wszyscy aktorzy dramatu się znają została przecież wykorzystana już niezliczoną liczbę razy.

Ostatecznie, "Fotografia" jest sprawnie napisanym, mocnym średniakiem. Piotrowi Schmandtowi nie udało się uniknąć, poprzez wybór miejsca akcji i sposobu narracji, skojarzeń z bardziej popularnymi tytułami, ale nie można też czynić autorowi zarzutu odtwórstwa. W swojej kategorii jest bowiem pisarzem obiecującym, który w najbliższej przyszłości pewnie jeszcze nie raz nas zaskoczy.

Dodaj komentarz

Izabela Pietrzyk "Rodzinny park atrakcji" (Prószyński i S-ka"

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: poniedziałek, 25, maj 2015 11:45
Autor: Katarzyna Pessel

Od nadmiaru podobno głowa nie boli, chociaż niektórzy mają całkiem inne zdanie w tym temacie. Ostatnio Wiktoria ma aż za wiele do przemyślenia, jej rodzina bardzo się stara, by nie zasłużyć na miano zwyczajnej, chociaż może tak jest w każdej familii? Nie, ludzie by nie dali rady z tyloma atrakcjami następującymi po sobie. Najlepiej jednak rozpocząć od początku, czyli od załamującej ręce nad wszystkimi i wszystkim matki oraz ojca, broniącego bliskich od czarnych wizji swej małżonki. Nie można również zapomnieć o pyskatej siostrzenicy i jej bracie, umiejącego zrzucić "bombę" w najmniej spodziewanym momencie oraz ich rodzicach, ale o nich później. W takim towarzystwie człowiekowi nuda nie grozi, a pozostało jeszcze kilka osób, bez których tej opowieści by nie było.

 

Mieć trzydzieści lat i trochę, za to nie posiadać męża oraz dzieci oznacza ogromne kłopoty, przynajmniej tak sądzi rodzicielka Wiktorii. Oczywiście nie omieszka o tym wspomnieć przy każdej nadarzającej się okazji i bez niej zresztą również. Na dodatek starsza siostra to wzór cnót do naśladowania i nie można jej nie lubić - wprost przeciwnie. Wiktoria nie ma lekko, lecz bywało gorzej, teraz tylko należy unikać matczynych zapędów dotyczących zamążpójścia i rozwikłać co dzieje się u Meli, bo na pewno coś jest na rzeczy! W międzyczasie należy jeszcze być ulubioną nauczycielką pewnej klasy i przeżyć przerwy w pokoju nauczycielskim. Jak na jedną kobietę to sporo i co tu dużo ukrywać, los wcale nie zamierza oszczędzać jej niczego. Na pierwszy ogień idą uczucia, te jak zawsze nie mają wcale letniej temperatury i czasem aż wrą. Okazuje się, że miłość to rzeczywiście skomplikowana sprawa, do tego swatów spora liczba, no i jeszcze trzeba poradzić sobie z własnymi emocjami. A to dopiero początek, ponieważ kolejne niespodzianki już czekają, by dać o sobie znać. Chaos zaczyna panoszyć się w życiu Wiktorii, lecz od czego dobrzy przyjaciele? Ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia, chociaż jak do tej pory wolał stać z boku i tylko obserwował ciąg jej życiowych utarczek. Jedyną istotą, jaka zdaje się być odporna na to co się dzieje wokoło, wydaje się Cykoria, jak na szczeniaka przystało ma ważniejsze rzeczy na głowie, należy przecież rozprawić się cudownymi kozaczkami Pani dywan wygląda równie zachęcająco, a każdy dzień przynosi nową okazję by umilić czas sobie i innym. Jak w takich warunkach zachować twarz, ratować obraz siostry w oczach jej dzieci i dostrzec, że to czego szukało się daleko jest tak blisko?

 

Jeżeli od zaraz potrzebna jest spora dawka dobrej rozrywki, poprawa humoru, celne i czasem ciut kąśliwe spostrzeżenia co do otaczającej rzeczywistości oraz niebanalni bohaterowie, to "Rodzinny park atrakcji" jest odpowiednią książką dla was. Trzypokoleniowa rodzina z dodatkiem oddanych przyjaciół stanowi źródło wielu zabawnych sytuacji, ale też ma w zanadrzu kilka problemów, które nie są widoczne od razu i dotyczą poważnych tematów. Pod warstwą śmiechu Izabela Pietrzyk skryła trudniejsze kwestie związane ze związkami damsko-męskimi, uzależnieniem od bliskiej osoby oraz dojrzewaniem. Dobra zabawa i zagmatwany świat uczuć wzajemnie splatają się, by czasem z przymrużeniem oka, a czasem nadzwyczaj realistycznie nakreślić historię Wiktorii i jej bliskich. A w ramach zakończenia autorka zaostrza nam apetyt na więcej perypetii, w jakich czytelnik nie jest obserwatorem, a postacie są dobrymi znajomymi.

 

 

Dodaj komentarz

Beata Krupska "Przygody Euzebiusza" (Prószyński i S-ka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: piątek, 15, maj 2015 15:32

Kultowe „Sceny z życia smoków” to nie jedyna, choć najbardziej znana książka dla dzieci w dorobku literackim Beaty Krupskiej. Wydawnictwo Prószyński i S-ka postanowiło wyciągnąć z zakamarków i przypomnieć „Przygody Euzebiusza”, które ukazały się po raz pierwszy w 1986 roku nakładem Wydawnictwa Radia i Telewizji, z ilustracjami Zygmunta Bobrowskiego, a następnie w 1998 r. - już w Prószyńskim - w oprawie rysunkowej Moniki Bereżeckiej. W nowej edycji szatą graficzną zajął się Zbigniew Larwa. Muszę przyznać, że główny bohater w jego wyobrażeniu i wykonaniu nie jest tak sympatyczny jak tamten ze starej książeczki. To jednak rzecz gustu. 

Euzebiusz to stworzenie, które pojawiło się pod liściem łopianu, podrzucone przez srokę, nie ma rodziców. Jest pierwszym takim Euzebiuszem na świecie. Wkrótce wyruszył na poszukiwanie innych przedstawicieli swojego gatunku. Spotkał zarozumiałego Koguta, troskliwą Kwokę, Lisa, który mówi wielkimi literami, Zwariowanego Niedźwiedzia, który tańczy walca i nie pamięta, co miał przynieść do jedzenia rodzinie, a także Zająca noszącego przy sobie bilet tramwajowy, agrafkę i stokrotkę – tak na wszelki wypadek, bo nigdy nie wiadomo, kiedy coś się przyda. Z Gąsienicą zastanawiał się nad tym, co by było, gdyby ptaki latały bardzo powoli. Pod wpływem rozmowy z Wiewiórką – zbudował sobie dom-dziuplę.  Okazało się, że Euzebiusz doskonale pływa, aż ryby o nim zaśpiewały piosenkę. A choć brak mu „kreciej pięknoty”, to jest nawet dość podobny do zwierzątek drążących podziemne korytarze. Na końcu Euzebiusz urządza przyjęcie urodzinowe, na które zaprasza wszystkich i jego nowi przyjaciele zjawiają się licznie, w dodatku z własnym prowiantem i znakomicie się bawią.

O historyjkach B. Krupskiej można powiedzieć, że są  specyficzne. Znów spotykamy się z dość absurdalnym poczuciem humoru, jak w przypadku „Scen z życia smoków”. Perypetie małego bohatera są urocze, ale bardziej skłaniają do refleksji niż bawią. Są podszyte filozoficzną nutą. To książeczka o poszukiwaniu własnej tożsamości, odnajdywaniu się w otaczającej rzeczywistości, o byciu sobą, o przyjaźni. 

Z Euzebiuszem zaprzyjaźnią się raczej nieco starsze dzieci (6-10 lat), nie jestem pewna, czy ta  książka przypadnie do gustu przedszkolakom. Dzieci jednak mają różne upodobania, nie ma reguły. Trudno też jednoznacznie stwierdzić, czy spodobają się dzieciom ilustracje. Mnie i mojemu małemu ekspertowi od literatury dziecięcej – niespecjalnie. Szczególny minus za postaci kretów – nawet w bajkowym ujęciu nie powinny mieć takich długich ryjków, to nie mrówkojady, proszę pana ilustratora!

Na pewno ta publikacja ucieszy dorosłych, którzy pamiętają „Przygody Euzebiusza” z dzieciństwa i chętnie sobie je przypomną. Książka ma swoje grono fanów. Doczekała się przeniesienia na teatralne deski – w spektaklu dla najmłodszych Olsztyńskiego Teatru Lalek (premiera w 2006 r.). Dobrze, że została wznowiona. Ciekawe, czy pojawią się nowe wydania innych książek Beaty Krupskiej, a może pisarka i scenarzystka napisze coś zupełnie nowego?

 

Dodaj komentarz

Więcej artykułów…

  1. Andrzej Stasiuk w rozmowach z Dorotą Wodecką "Życie to jednak strata jest" (Wydawnictwo Czarne)
  2. Beata Ostrowicka "Poczytam ci, mamo. Elementarz" (Nasza Księgarnia)
  3. Mariola Jarocka "Legendy polskie" (Wydawnictwo Wilga)
  4. Lucyna Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka" (Prószyński i S-ka)

Strona 60 z 129

  • Start
  • poprz.
  • 55
  • 56
  • 57
  • 58
  • 59
  • 60
  • 61
  • 62
  • 63
  • 64
  • nast.
  • Zakończenie

Copyright © 2012 Polscy autorzy. Wszelkie prawa zastrzeżone.

biuro rachunkowe opole - tłumacz przysięgły włoskiego Wrocław - masaz Walbrzych - kontenery Strzegom - Płyty polerowane granitowe Strzegom

profesjonalny dobry hosting

Ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
ZAMKNIJ
Polityka Plików Cookies

Serwis nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies.
Pliki cookies (tzw. "ciasteczka") stanowią dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i przeznaczone są do korzystania ze stron internetowych Serwisu. Cookies zazwyczaj zawierają nazwę strony internetowej, z której pochodzą, czas przechowywania ich na urządzeniu końcowym oraz unikalny numer.

Pliki cookies wykorzystywane są w celu:
  1. dostosowania zawartości stron internetowych Serwisu do preferencji Użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych; w szczególności pliki te pozwalają rozpoznać urządzenie Użytkownika Serwisu i odpowiednio wyświetlić stronę internetową, dostosowaną do jego indywidualnych potrzeb;
  2. tworzenia statystyk, które pomagają zrozumieć, w jaki sposób Użytkownicy Serwisu korzystają ze stron internetowych, co umożliwia ulepszanie ich struktury i zawartości;
  3. utrzymanie sesji Użytkownika Serwisu (po zalogowaniu), dzięki której Użytkownik nie musi na każdej podstronie Serwisu ponownie wpisywać loginu i hasła;
W ramach Serwisu stosowane są dwa zasadnicze rodzaje plików cookies: "sesyjne" (session cookies) oraz "stałe" (persistent cookies). Cookies "sesyjne" są plikami tymczasowymi, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika do czasu wylogowania, opuszczenia strony internetowej lub wyłączenia oprogramowania (przeglądarki internetowej). "Stałe" pliki cookies przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika przez czas określony w parametrach plików cookies lub do czasu ich usunięcia przez Użytkownika.

W ramach Serwisu stosowane są następujące rodzaje plików cookies:
  1. "niezbędne" pliki cookies, umożliwiające korzystanie z usług dostępnych w ramach Serwisu, np. uwierzytelniające pliki cookies wykorzystywane do usług wymagających uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  2. pliki cookies służące do zapewnienia bezpieczeństwa, np. wykorzystywane do wykrywania nadużyć w zakresie uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  3. "wydajnościowe" pliki cookies, umożliwiające zbieranie informacji o sposobie korzystania ze stron internetowych Serwisu;
  4. "funkcjonalne" pliki cookies, umożliwiające "zapamiętanie" wybranych przez Użytkownika ustawień i personalizację interfejsu Użytkownika, np. w zakresie wybranego języka lub regionu, z którego pochodzi Użytkownik, rozmiaru czcionki, wyglądu strony internetowej itp.;
  5. "reklamowe" pliki cookies, umożliwiające dostarczanie Użytkownikom treści reklamowych bardziej dostosowanych do ich zainteresowań.
W wielu przypadkach oprogramowanie służące do przeglądania stron internetowych (przeglądarka internetowa) domyślnie dopuszcza przechowywanie plików cookies w urządzeniu końcowym Użytkownika. Użytkownicy Serwisu mogą dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących plików cookies. Ustawienia te mogą zostać zmienione w szczególności w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym zamieszczeniu w urządzeniu Użytkownika Serwisu. Szczegółowe informacje o możliwości i sposobach obsługi plików cookies dostępne są w ustawieniach oprogramowania (przeglądarki internetowej).
Operator Serwisu informuje, że ograniczenia stosowania plików cookies mogą wpłynąć na niektóre funkcjonalności dostępne na stronach internetowych Serwisu.
Pliki cookies zamieszczane w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i wykorzystywane mogą być również przez współpracujących z operatorem Serwisu reklamodawców oraz partnerów.