Piotr Schmandt "Fotografia" (Wydawnictwo Oficynka)

Wbrew pojawiającym się regularnie opiniom, kryminał nie jest gatunkiem wyłącznie rozrywkowym. Podobnie jak wszystkie inne rodzaje literatury, powieść detektywistyczna może być udanym komentarzem spraw dawnych, współczesnych lub przyszłych. W takim też kierunku idzie bardzo dobra "Fotografia" autorstwa utalentowanego Piotra Schmandta.

Autor przedstawia losy inspektora cesarskiej policji - Ignaza Brauna, który po kilku latach wrócił w celach towarzyskich do Wejherowa. Jak przystało na klasykę gatunku, akurat podczas pobytu znanego policjanta dochodzi w mieście do morderstwa. Śledztwo prowadzone przez bohatera razem z miejscowymi stróżami prawa zaczyna koncentrować się na przyjęciu, w którym uczestniczyli między innymi ofiara i sam inspektor Braun. Niestety, przez sporą dawkę alkoholu, nie zapamiętał wszystkich szczegółów wydarzenia, które będzie musiał teraz mozolnie odtwarzać szukając sprawcy przestępstwa.

Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy podczas lektury powieści Schmandta, jest znakomite oddanie realiów zaboru pruskiego. Od drobnych smaczków kolejowych, po opisy przewijających się przez cesarstwo nurtów ideologicznych, autor kreśli bardzo wiarygodny obraz czasów, w których osadził swoją powieść. Podobnie zresztą czyni z bohaterami - postacie pojawiające się  w "Fotografii", w zależności od swojego pochodzenia, wieku i charakteru, zachowują się kompletnie inaczej. To wielka sztuka stworzyć tak różnorodną, a jednocześnie rzeczywistą galerię osobowości. Nie mogło być jednak inaczej, skoro Schmandt scenariusz książki oparł zasadniczo na dialogach między postaciami.

Rzadko spotykam się w kryminałach z sytuacją, gdy dowody rzeczowe spychane są na tak daleki plan. Zabity został fotograf - wydawałoby się więc, że jaskinia ze skarbami, którą przypomina jego pracownia, stanie się osią policyjnego śledztwa. Tymczasem Schamndt poszedł w zupełnie innym kierunku - wysiłki Brauna i spółki skoncentrowały się na przesłuchaniach i próbach stworzenia psychologicznych portretów uczestników feralnego przyjęcia. To ciekawy, choć nieco męczący (zwłaszcza pod koniec) sposób prowadzenia narracji.

Największą zaletą, a jednocześnie wadą "Fotografii", jest osadzenie jej w klimacie małego miasteczka. Z jednej bowiem strony zabieg ten bardzo ułatwia prowadzenie fabuły i jej przyjęcie, z drugiej - naraża autora na masę skojarzeń i podejrzeń o mocne wzorowanie się chociażby na kryminałach prowincjonalnych charakterystycznych dla Camilli Läckberg. Sytuacja, w której praktycznie wszyscy aktorzy dramatu się znają została przecież wykorzystana już niezliczoną liczbę razy.

Ostatecznie, "Fotografia" jest sprawnie napisanym, mocnym średniakiem. Piotrowi Schmandtowi nie udało się uniknąć, poprzez wybór miejsca akcji i sposobu narracji, skojarzeń z bardziej popularnymi tytułami, ale nie można też czynić autorowi zarzutu odtwórstwa. W swojej kategorii jest bowiem pisarzem obiecującym, który w najbliższej przyszłości pewnie jeszcze nie raz nas zaskoczy.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież