• Skocz do głównej treści strony
  • Skocz do menu nawigacyjnego i logowania

Nawigacja i wyszukiwanie

Nawigacja

  • Wywiady
  • Recenzje
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Redakcja

Szukaj

Click for: Promotional Hats
Jesteś tutaj: Home

Filmowe CPA

Przeglądaj

  • Aktualności
  • Recenzje
  • Wywiady
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Konkursy
  • Blog
  • Partnerzy
  • Pliki do pobrania
  • Redakcja
  • Wasza twórczość
  • Mapa strony
  • Polityka prywatności

Ostatnio komentowane

  • Patronat naszego portalu - "Wspomnienia w kolorze sepii" Anny J. Szepielak. Wydawnictwo Nasza Księgarnia. (15)
  • Wywiad z Karoliną Wilczyńską, autorką m.in. "Anielskiego kokonu" (46)
  • Wywiad z Marią Ulatowską, autorką m.in. "Kamienicy przy Kruczej" (48)

Odwiedza nas

Odwiedza nas 50 gości oraz 0 użytkowników.

Marcin Grygier "Nie patrz w tamtą stronę" (Prószyński i S-ka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: wtorek, 09, luty 2016 09:03

Miłośników powieści kryminalnych Nowy Rok przywitał debiutancką powieścią Marcina Grygiera pod tytułem „Nie patrz w tamtą stronę”. Nowe, rodzime i kolejne w stajni Wydawnictwa Prószyński i spółka, zaraz obok Rudnickiej, Lemberga czy Puzyńskiej nazwisko, które warto, a nawet należy zapamiętać.

Marcin Grygier nie bał się stworzyć, sformułować, a następnie przedstawić czytelnikom niezwykle brutalną zbrodnię, i to już na samym początku powieści. W puszczy Kampinoskiej zostają odkryte zmasakrowane zwłoki nastolatki, która zamiast swojej głowy ma łeb konia. Śledztwo prowadzi czterdziestoletni nadkomisarz Roman Walter, główny bohater powieści. Jak na rasowy kryminał przystało Walter to gliniarz po przejściach, nie stroniący od alkoholu. Jakże by inaczej. Poznajemy go w niedzielne popołudnie, skacowanego po „resecie” poprzedniego dnia, z ciężką głową i jeszcze cięższymi myślami. Wraz z pierwszym otrzymanym od mordercy esemesem nawet nie śmie podejrzewać, w jak misternie utkaną zagadką i niebezpieczną grę zostanie wplątany.

Autor powieści „Nie patrz w tamtą stronę” już od pierwszych jej stron sprawnie kieruje fabułą, powodując, że zapamiętujemy elementy, które podczas rozwiązania zagadki nabierają zupełnie nowego znaczenia. Wszystko pod szyldem „Lubisz patrzeć? Wiem, że lubisz.” i pewnego negatywnego w skutkach wydarzenia w szkolnej toalecie, które zostało zapamiętane w ten sposób: „Ale on stał, bezpieczny w tej kabinie, i patrzył, i patrzył, i patrzył…”. Mistrzostwo! Fenomenalne wręcz powiązanie poszczególnych elementów, zdarzeń i wątków, które na zakończenie eksplodują i łączą się w całość, dając pełny, jakże wyraźny obraz rozwiązania, które autor sprytnie przemycił w lekturze.

Fabuła została podzielona na dwa plany. Teraźniejszość, w której nadkomisarz Walter wraz ze swoim zespołem prowadzą śledztwo. Przeszłość, dzięki której poznajemy mroczną duszę czarnego charakteru oraz podłoże powstania wydarzeń. Pojawiają się również retrospekcje dotyczące traumatycznego przeżycia nadkomisarza. Dodatkowo, całość została podzielona krótkimi oraz bardzo krótkimi rozdziałami. Podobne metody zastosowała Joanna Opiat-Bojarska w „Koneserze” czy w serii o dziennikarce śledczej Annie Rogozińskiej, czy M. J. Arlidge w „Ene, due, śmierć”. Powyższe, plus właściwie skonstruowane sceny powodują, że od książki wręcz nie można się oderwać. Sprawia, że przyspieszamy tempa, biegniemy wspólnie z bohaterami i niemal czujemy oddech mordercy na szyi. Z każdym postawionym przez nas krokiem zastanawiamy się, czy na pewno patrzymy we właściwą stronę?

W powieści nie ma zbędnych opisów, zbędnych dialogów, czy zapełniania na siłę stron. Jest tyle ile potrzeba by zrozumieć. Zwięźle i na temat. Bardzo po męsku. Jednak, nie da się nie zauważyć drobnych wpadek autora, niespójności, czy braku logiki oraz konsekwencji w scenach. No bo jak inaczej wytłumaczyć zgaszone światło w łazience, wewnątrz której nadkomisarz Roman Walter odkrywa samobójstwo Marioli Becker? Mało tego, ten wybitny glina nawet się nie zdziwił. Otwiera drzwi i zapala światło, by dostrzec zwłoki w wannie. To normalne, prawda? Tylko czemu zapala światło? Kilka minut wcześniej zwłoki musiały same wstać, rozlać wodę w łazience i na zewnątrz, tak aby mogła być ona zauważona przez nadkomisarza, następnie zwłoki powinny zgasić światło, zamknąć się w ciemnej łazience i powrócić do wanny, a tam cierpliwie poczekać na znalezienie (strona 324-325)*. Prawda, że nie ma w tym nic nielogicznego? Podobnie z siostrą leśniczego: Gojnego, która panieńskie nazwisko nosi Szuszczyk (strona 162)**. Może i tak się zdarzyć, ale wypadało by wyjaśnić czytelnikom: czy to Gojny zmienił nazwisko, czy Szuszczyk to rodzeństwo cioteczne, stryjeczne, czy przyrodnie itp. Z przykrością stwierdzam, że tego i kilku innych niedoskonałości w fabule nie wyłapała również, a może przede wszystkim redakcja wydawnictwa Prószyński i s-ka. Nie zmienia to jednak faktu, że powieść jest napisana sprawnie, czyta się ją przyjemnie i co najważniejsze jest warta spędzenia z nią każdej minuty.

Z niecierpliwością należy wyczekiwać kolejnych powieści Marcina Grygiera. Fanom kryminałów polecam zaopatrzyć się w miejsce w domowej biblioteczce. „Nie patrz w tamtą stronę” do przeczytania w jeden wieczór. Aż strach spojrzeć w inną stronę!

 

*Strona 311, Grygier Marcin, Nie patrz w tamtą stronę

**Strona 246, Grygier Marcin, Nie patrz w tamtą stronę

Dodaj komentarz

Jolanta Guse "Opowiem o niej" (Prószyński i S-ka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: piątek, 05, luty 2016 10:54
Autor: Agata Piątek

Opowiem o niej to przepiękna opowieść o trzech kobietach – Róży, Helenie i Glorii. Matce, córce, wnuczce. Tłem powieści są wydarzenia jakie miały miejsce w powojennej Polsce – od roku 1946 aż do roku 2009.  Sprawia to, że książka ma niesamowity, niepowtarzalny klimat. 

Róża straciła na wojnie męża, została na świecie sama, z córką Heleną. Nie było im łatwo, ale obydwie kobiety robiły co mogły, aby zapewnić sobie godziwy byt. Helena, młoda kobieta z głową pełną marzeń widziała swoją przyszłość inaczej, jak jej matka. Całym jej życiem był bowiem teatr. I kiedy dowiaduje się, że jest w ciąży, cały jej świat wywraca się do góry nogami. Kiedy na świat przychodzi jej córeczka, maleńka Gloria, Helena nie potrafi przelać swojej miłości na dziecko. Chociaż pragnęła dla Glorii prawdziwego, ciepłego domu, nie potrafiła być matką. Dla Glorii to babcia Róża była najważniejszą osobą w jej życiu, to ona stała się jej matką, przyjaciółką, powierniczką. Czy jednak babcia potrafi zastąpić dziewczynce matkę? 

Na nieco ponad trzystu stronach książki autorka zawarła przepiękną, wzruszającą, czasami bolesną historię. Historię dziewczynki odtrąconej przez matkę, dla której największą miłością był teatr. Opowieść zaczyna się jeszcze przed narodzeniem Glorii,  następnie karty powieści ukazuję dziewczynkę jako dziecko w wieku szkolnym, potem jako studentkę, a na końcu jako dorosłą już kobietę. Czytelnik towarzyszy Glorii przez całe jej życie, widzi jak dziecko staje się nastolatką, później dojrzałą kobietą. 

Róża i Helena diametralnie się od siebie różnią. Dla każdej z nich szczęście ma inny wymiar, co innego jest dla nich ważne, inaczej postrzegają świat. Gloria jest bardziej podobna do swojej babci, niż matki i być może dlatego to z babcią czuje się lepiej. Poznając historię Glorii nie potrafiłam zrozumieć postępowania jej matki, Heleny. Z jednej strony wydawało mi się, że jej poczynania są racjonalne, ale z drugiej strony ciężko było powstrzymać mi się od osądzania. To, co spotkało małą, niczemu niewinną dziewczynkę jest smutne i bolesne. Jak czuje się ktoś, kto jest odrzucony przez własną matkę? Jak taka osoba, dziecko, ma sobie w życiu poradzić, odnaleźć siebie i uwierzyć w swoją wartość? 

Losy kobiet – trzech pokoleń, wplatają się w historię Polski. Autorka przepięknie łączy ze sobą te dwa wątki – ukazuje jak wyglądało życie prostych ludzi po wojnie, a potem w czasie stanu wojennego. Pokazuje, jaki wpływ na psychikę człowieka mają wydarzenia z przeszłości i jak trudno jest zostawić za sobą właśnie ową przeszłość. Oprócz głównego problemu – porzucenia przez matkę, książka porusza też inne kwestie, chociażby alkoholizmu, nietolerancji czy homoseksualizmu. Wydawać by się mogło, że tematyka książki jest ciężka, ale autorka operuje językiem i słowami w taki sposób, że historia przekazana jest lekko, nie męczy czytelnika, absorbuje tak, że trudno jest przestać czytać.  

Opowiem o niej wciąga od samego początku. Rozdziały podzielone na okresy w historii Polski opowiadają historię trzech kobiet z jednej rodziny –Róży, Heleny, Glorii. To właśnie Glorii towarzyszymy przez całe życie, poznajemy jej historię od narodzenia aż do momentu, kiedy jest kobietą w podeszłym wieku.  Historia Glorii jest do bólu realna, bolesna i czytelnikowi towarzyszy szereg emocji – wzruszenie, ból, smutek, czasami złość. Książka zmusza do refleksji i przemyśleń, a zarazem jest lekka i piękna. Porusza do głębi, porywa czytelnika prostotą i szczerością, a jednocześnie emanuje z niej ciepło. Po tę powieść powinna sięgnąć każda kobieta, bez względu na wiek czy upodobania czytelnicze.

Dodaj komentarz

Artur Urbanowicz "Gałęziste" (Novae Res)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: czwartek, 04, luty 2016 13:26

Mitologia dawno temu zakorzeniła się w popkulturze i od tego czasu została przemielona na wszystkie możliwe sposoby. Wierzenia greckie, egipskie, słowiańskie czy - zwłaszcza ostatnio - nordyckie nie tylko przestały dziwić, ale wyczuwalne jest wręcz pewne znużenie spowodowane ich ciągły pojawianiem się w artystycznej przestrzeni. Są na szczęście jeszcze systemy religijne mniej zmaltretowane przez twórców - jeden z nich, w sposób niesłychanie wciągający, wykorzystał Artur Urbanowicz w swojej powieści "Gałęziste".

 

Fabuła koncentruje się wokół wakacyjnego wyjazdu dwójki studentów - Karoliny i Tomka - na Suwalszczyznę. W wyniku pewnego nieporozumienia, po dojechaniu na miejsce zostają zakwaterowani w małej wiosce gdzieś pośród lasów, co już nasuwa czytelnikowi kierunek, w którym będzie zmierzać historia. Tarcia między partnerami, seria nieprzewidywalnych wypadków, pozorowanych zbiegów okoliczności i sieć kontaktów przypominająca mafijną są energią napędzającą scenariusz, rozkręcający się bardzo powoli, ale posiadający zabójczą końcówkę.

Od samego początku autor nastawił mnie negatywnie do swojej powieści tłumacząc, że wszelkie rozbieżności z klasycznym językiem literackim są w książce umieszczone celowo i mają stanowić jeden z poetyckich środków wyrazu. Poczułem się trochę jak widz, któremu komik tłumaczy żart, zanim go opowie, żeby ten pierwszy na pewno zrozumiał. Ten lekki pretensjonalizm unosi się zresztą nad całą historią, co słusznie odstręczało część czytelników. Stąd pewnie bardzo mieszane opinie pojawiające się wśród recenzentów.

Ocena "Gałęzistego" jedynie przez ten pryzmat byłaby jednak bardzo niesprawiedliwa. Artur Urbanowicz stworzył całą plejadę interesujących postaci, z początku miałkich i nieciekawych, z każdą stroną nabierających jednak kolorów i życia. Należy także oddać autorowi to, że mniej więcej od połowy książki fabuła bardzo przyspiesza i ostatnie dwieście stron pochłania się tracąc poczucie czasu. Mam wrażenie, że powieść jest dokładną kopią drogi, jaką przeszedł autor od początkującego, raczej kiepskiego literata po sprawnego pisarza świadomie wykorzystującego dostępne narzędzia.

Atutem opowiedzianej historii jest także łatwość, z jaką autor miesza wątki fantastyczne z rzeczywistymi, gładko przechodząc między tymi światami. Aż do ostatnich stron nie wiemy, czy nienaturalne "przygody" bohaterów są skutkiem działania sił nieczystych, ingerencją istot spoza naszej rzeczywistości, wymysłem studentów lub niezrozumiałą projekcją ich świadomości. Jeśli dodać do tego absolutnie niespodziewaną końcówkę, otrzymamy, niepozbawiony wad, ale trzymający w napięciu, atrakcyjny thriller.

 

"Gałęziste" pełne jest niedoróbek, uproszczeń oraz ścieżek na skróty, przede wszystkim na poziomie języka. Początkowe problemy z nawiązaniem akcji i toporne przedstawienie bohaterów znikają jednak wraz z rozwojem historii Artura Urbanowicza. Gdyby od początku prezentował poziom ostatnich rozdziałów swojej książki, "Gałęziste" z miejsca stałoby się hitem. A tak jest solidnym przeciętniakiem, wartym jednak każdej wydanej złotówki z uwagi na wprawiające w osłupienie zakończenie.

Dodaj komentarz

Małgorzata Karolina Piekarska "Klasa pani Czajki" (Nasza Księgarnia)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: środa, 27, styczeń 2016 09:03

Ostatni weekend spędziłam w… gimnazjum! Nie jako uczestnik zjazdu absolwentów, czy w roli nauczyciela, tylko jako… czytelnik. Za mną bowiem lektura pełnej emocji i wyrazistych postaci powieści młodzieżowej osadzonej w środowisku szkolnym. 

Kiedy w czasach licealnych kupowałam dwutygodnik „Cogito”, moja młodsza siostra czytała „Victora”, a ja też zaglądałam do tego czasopisma. Obie z niecierpliwością czekałyśmy, aby poznać kolejny tekst M. K. Piekarskiej o perypetiach grupy gimnazjalistów. Opowiadania z cyklu „Klasa pani Czajki” publikowano w latach 2002-2004, potem wydano je w wersji książkowej. I to był hit! Powieść doczekała się paru wznowień, ukazała się w formie audiobooka, została przetłumaczona na język ukraiński, fragmenty znalazły się w podręcznikach do języka polskiego. W 2004 roku jako jedyna książka polskiego autora trafiła na listę bestsellerów tygodnika „Wprost” w kategorii "Dla dzieci i młodzieży”. Teraz dzięki wydawnictwu Nasza Księgarnia „Klasa pani Czajki” znów rusza na podbój serc młodych (i nieco starszych też) czytelników. Moje już zawojowała.

Bohaterami są uczniowie jednego z warszawskich gimnazjów, w ich klasie mają miejsce przeróżne animozje, konflikty, problemy, intrygi. Rozkwitają pierwsze miłości, trwające przyjaźnie zostają poddane próbie. Na własnej skórze gimnazjaliści uczą się na czym polega lojalność, uczciwość, odpowiedzialność, ile krzywdy mogą wyrządzić plotka i kłamstwo, ile zamieszania mogą uczynić niedopowiedzenia i domysły, jak łatwo kogoś ocenić po pozorach, albo jak łatwo na kimś się zawieść. Wspólnie uczą się, imprezują, jeżdżą na klasowe wycieczki. Dorastają do właściwego oceniania sytuacji, dokonywania wyborów i podejmowania decyzji. Nie jest to dla nich łatwe, po drodze będzie wiele łez, rozczarowań, porażek. Dla równowagi będą też wesołe chwile, sukcesy i dobre perspektywy.

Autorka stworzyła grupę wyrazistych postaci, każdej z nich poświęciła uwagę, pokazała je tak, że współczesnym nastolatkom nietrudno się z nimi utożsamić. Małgosia jest dość nieśmiałą, mądrą, oczytaną dziewczynką, ze względu na sytuację finansową rodziny nie może sobie na wiele pozwolić. Jej przyjaciółka, Kamila ma kompleks na punkcie swojego koloru włosów, podoba się chłopakom, sama jednak nie wie, czego chce, rani serca i coraz bardziej gubi się w plątaninie uczuć. Maciek nadrabia bogatym słownictwem i poczuciem humoru, uwielbia Harrego Pottera i scrabble. Biały Michał pasjonuje się komiksami. Czarny Michał to zadziorny i niepokorny typ, z sytuacją rodzinną nie do pozazdroszczenia. Kaśka stroi się do szkoły jak na dyskotekę, udaje „dorosłą” i bardziej doświadczoną niż jest. Kinga, kujonka, ma przed sobą sprawdzian ważniejszy niż ten z matematyki. Są jeszcze Ewka, Aleks, Wojtek zwany Nowym i reszta klasy. Ich wychowawczyni, polonistka, pani Czajka przez 3 lata wiele przeszła ze swoimi podopiecznymi, była wobec nich czasem surowa, ale zawsze sprawiedliwa, doceniała kreatywność i to, że młodzi ludzie obdarzali ją zaufaniem. Swoją rolę w fabule odegrali też Olek, który porzucił zajęcia z ceramiki na rzecz sportu, Krzysiek z III b, a także oczywiście rodzice, np. mama Maćka, tata Ewki, czy problematyczna matka Stasia. 

Małgorzata Karolina Piekarska - dziennikarka, reporterka, pisarka, autorka bloga „W świecie absurdów” – trafnie i realistycznie przedstawiła świat uczuć i problemów dorastającej młodzieży. Opisała codzienność nastolatków młodzieżowym językiem, z ich perspektywy, jakby umieściła wśród nich kamerę. W łączących się w całość opowiadaniach, z których każde zakończone jest wyraźną puentą, postawiła na dialogi, wartką akcję, humor słowny i sytuacyjny, pełne emocji opisy przeżyć bohaterów. Żadnych nudnych dłużyzn, to się „samo czyta”!

Być może za kilka lat gimnazja znikną z  mapy polskiej edukacji, czy stanowią dobry, czy zły twór – to kwestia dyskusyjna. Bez względu jednak na to, jak nazywa się placówka oświatowa, ile ma klas i z jakich podręczników w niej się korzysta, to sprawy i problemy nastolatków – niezależnie od miejsca i czasu - pozostaną podobne, wręcz takie same. Zmienia się tylko tło i rekwizyty. W czasach, które obejmuje fabuła „Klasy pani Czajki”, jeszcze nie wszyscy mają telefon komórkowy, ukazał się dopiero piąty tom serii o Harrym Potterze. Dla niektórych młodych czytelników to już niemal „prehistoria”. Ale i dziś są w szkołach takie Małgośki, Kamile, Kaśki, Maćki i Michały… Zakochują się, marzą, obrażają się, dokuczają sobie, uczą się na błędach, snują plany, chcą zaistnieć, zaimponować innym itp. 

Książkę czyta się jednym tchem, z zaangażowaniem w perypetie postaci, z sympatią bądź antypatią dla ich charakterów i postępowania. Odczuwa się nieco podobny klimat jak w powieściach Ewy Nowak, zresztą jej twórczość przywołana jest w treści. Nie znajdziemy tu „morałów” i porad wychowawczych, ale wystarczy tylko śledzić perypetie bohaterów i  wyciągać wnioski. Nie wnikam w temat, czy gimnazjum to „zuo”, ale każdemu uczniowi życzę, aby spotkał taką powieściową panią Czajkę na jakimś etapie swojej edukacji. 

„Klasę pani Czajki” poleciłabym nie tylko gimnazjalistom, czy ogólnie - nastolatkom, ale także rodzicom i nauczycielom, wychowawcom, opiekunom. Może taka lektura pomogłaby im inaczej spojrzeć na swoje dzieci, uczniów, wychowanków, lepiej ich poznać i zrozumieć, docenić wagę ich pozornie błahych rozterek i problemów. Skoro jesteśmy w szkolnej atmosferze, to na koniec wpisuję autorce Małgorzacie Karolinie Piekarskiej oraz Marcie Blachurze, która zaprojektowała okładkę, szóstki do dziennika, a czytelnikom zadaję pracę domową: przeczytać „Klasę pani Czajki”. Obowiązkowo! Będę pytać – o wrażenia. 

 

Dodaj komentarz

"Ksiądz Twardowski dzieciom. Wiersze" (Nasza Księgarnia)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: wtorek, 19, styczeń 2016 14:21

18 stycznia 2016 roku mija dokładnie dziesięć lat od śmierci księdza Jana Twardowskiego, poety, którego twórczość stanowi odrębne zjawisko w nurcie poezji religijnej. W 2015 roku natomiast minęła setna rocznica jego urodzin. Najpiękniejszym upamiętnieniem wyjątkowego twórcy i tych szczególnych dat jest jubileuszowe wydanie jego utworów. Tym razem przygotowano kolejną perłę w kolekcji książek „Z Biblioteki Wydawnictwa Nasza Księgarnia” – zbiór wierszy ks. Twardowskiego dla dzieci. 

Tym razem przyznam, że jestem w kropce. W siódmej kropce biedronki. Albowiem przewracam kolejne strony antologii i spotykam utwory dobrze mi znane, zamieszczane w różnych zbiorach, również te „standardowe” jak „Śpieszmy się”, „Który stwarzasz jagody”, „Kiedy mówisz”. Czy one są dla dzieci? Czy takie było ich przeznaczenie? Niekoniecznie. To jednak są tak proste i szczere wiersze, jakby sercem dziecięcym pisane, uniwersalne w swej wymowie. Ich odbiorca nie ma wieku. To poezja bez ograniczeń wiekowych.

Ksiądz Twardowski tworzył poezję religijną, ale w takim „ludzkim” wydaniu, bliską naturze, pełną humoru, czułości, prostoty, pewnej naiwności, wzruszenia, radości „ni z tego ni z owego”. Zachwycał się tym, co najprostsze, najmniejsze, a przecież najważniejsze. Wyrażał zachwyt i zdziwienie cudami przyrody. Tylko on potrafił „pisać wiersz niczyj dla wszystkich”, patrzeć oczami dziecka na życie i świat. 

W utworach Księdza Jana pełno jest rozmaitych zwierzątek i roślinek. Postaci świętych ukazane są nietypowo, podobnie jak inaczej poeta patrzy na znane z Biblii sceny. To właśnie jest dla niego charakterystyczne. Oto parę przykładów. W wierszu „Chrzest w Jordanie” zastanawia się, czy ludzie, którzy tłumnie przybyli do rzeki „może chcieli bez szamponu, bo taniej, na święta umyć brody”. W utworze „Taka ludzka” zwraca uwagę na to, że Matka Boża była kiedyś dziewczynką „w sukience do kolan, z dowcipnym warkoczykiem i wesołą grzywką”. Poświęca jeden z wierszy trzem królowym, które czekają na mężów z szalikiem, posiłkiem, lekarstwem. W „O maluchach” nie bulwersuje się, że maluchy podczas kazania „pokazywali różowy język / grzeszników drapali po wąsach sznurowadeł / dziwili się, że ksiądz  nosi spodnie (…) liczyli pobożne nogi pań / niuchali co w mszale piszczy / pieniądze na tace odkładali na lody (…)”

Jeszcze wiele razy nas poeta tak zaskoczy, żenam ze zdziwienia i zachwytu niemal szczęka opadnie… Celowo użyłam kolokwializmu, bo twórczość Ks. Twardowskiego nie wymaga nabożności, nie ma w niej za grosz patosu. Za to znajdziemy dużo humoru, ironii oraz ciepłego uśmiechu.

Czy to poezja dla dzieci? A czemu nie, bardzo proszę, na zdrowie. Niech najmłodsi czytelnicy oswajają się z liryką bez rymów, niech wędrują myślą za niezwykłymi konceptami autora, próbują poznać i zrozumieć jego poetycki i religijny świat, pokazany w jasnych, ciepłych barwach. Dzieci zrozumieją te wiersze po swojemu, może nawet lepiej niż niejeden dorosły pojmą ich sens i przesłanie.

Nie sposób nie wspomnieć o przepięknej szacie graficznej, w którą niniejszy tom ubrała Marta Kurczewska, młoda zdolna ilustratorka. Na ilustracje po prostu nie można się napatrzeć! Są zabawne, kolorowe, emanują radością, korelują z treścią. 

„Ksiądz Twardowski dzieciom. Wiersze” to książka uniwersalna, którą można potraktować jako kolorowe kompendium twórczości, bowiem zawiera chyba wszystkie najpiękniejsze, najważniejsze, najbardziej znane utwory tego poety, „Księdza Paradoksa”, zwanego też „Janem od Biedronki”. Polecam tę antologię jako prezent z okazji Chrztu Św. lub I Komunii Świętej, na urodziny, imieniny, bez okazji. To ma większą wartość niż tablety i „ajfony”. Poezja uszlachetnia. 

 

Dodaj komentarz

Tomasz Mackiewicz "Spowiedź" (Wydawnictwo Videograf)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: poniedziałek, 18, styczeń 2016 09:59

Ludzkim życiem rządzi przypadek, wiadomo o tym nie od dziś. Przez przypadek właśnie w ręce redaktorki jednego z warszawskich wydawnictw-Olgi Wagner trafia rękopis, a właściwie wstęp do książki, z prośbą o wyrażenie opinii, czy warto kontynuować podjętą historię. Wśród setek nadesłanych dzieł, otrzymany fragment nie robi na Oldze piorunującego wrażenia, jednak jakiś wewnętrzny głos podpowiada, aby podzielić się swoimi spostrzeżeniami z kolegą z pracy. Ten, bardzo szybko informuje Olgę, że treść książki nawiązuje do niedawnej tragedii jaka miała miejsce w jednej z podwarszawskich miejscowości o nazwie Ogrody. Miejscowość, w której doszło do niecodziennego zdarzenia, jest bardzo dobrze znana redaktorce, ponieważ wiele lat wcześniej mieszkała tam przez chwilę z rodzicami. Główni bohaterowie zdarzenia-ofiara Teresa Krajewska i morderca proboszcz Czarnecki też nie są jej obcy. Skłania to główną bohaterkę do zapoznania się z dramatem jaki rozegrał się w Ogrodach, dodatkowym bodźcem jest fakt, że autorką wspominanego rękopisu jest dawna koleżanka z klasy, która popełniła samobójstwo.

Znając się na swojej robocie, Olga doskonale zdaje sobie sprawę, że nikt, nawet po takiej tragedii jaka dotknęła Edytę Krajewską, nie zaczyna pisać książki i nie wysyła jej do wydawnictwa z prośbą o „recenzję”, jeżeli planuje samobójstwo.  Edyta, w swoim tekście wskazuje, że dotychczasowe ustalenia policji w zakresie niedawnego zabójstwa mijają się z prawdą, tak jak plotki związane z ofiarą i oprawcą. Zaintrygowana całą sprawą Olga, znając realia pracy naszych śledczych, postanawia na własną rękę wyjaśnić co dokładnie wydarzyło się w Ogrodach, zaczynając swoje małe prywatne śledztwo, nota bene na posterunku miejscowej-dotychczas tkwiącej w miejscu z postępowaniem policji. Dla społeczności małego prowincjonalnego miasteczka, gdzie wszyscy  o wszystkich wiedzą dosłownie wszystko, staje się intruzem, który wtrąca się do nie swoich spraw, zadaje za dużo pytań przez co w mniemaniu niektórych „mąci” w śledztwie prowadzonym przez komendanta Walczaka i jego zastępcę Jastrzębskiego. A także wciąga i naraża na niebezpieczeństwo miejscowego redaktora Rafała.  Gdyby jednak nie jej upór w odkryciu prawdy, prawdopodobnie skazane zostałyby niewinne osoby. 

Książka pana Tomasza Mackiewicza o tytule „Spowiedź” jest lekkim kryminałem, który pochłania się w jeden wieczór. O ile w większości kryminałów już w połowie uważny czytelnik jest w stanie wskazać sprawcę zamieszania, tak w Spowiedzi praktycznie do samego końca podejrzanymi pozostaje większość bohaterów związanych z proboszczem i Krajewskimi, co dodatkowo wzmaga chęć jak najszybszego dotarcia do końca. Nie jest to jednak droga przez mękę-autor oszczędza nam rozległych opisów, dając szansę naszej wyobraźni na to, by trochę popracowała, prowadzi fabułę w kilku wątkach z dosyć szybką akcją, nie pozwalając na nawet chwilowe „wyłączenie się”.    

 

Dodaj komentarz

Natalia Brożko "W 16 miesięcy dookoła świata" - recenzja gościnna

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: piątek, 15, styczeń 2016 00:11
Autor: Endru Artos

Natalia Brożkoi jej książka „W 16 miesięcy dookoła świata”.

Tom I – Azja, Australia i Oceania oraz Ameryka Północna (Tajlandia, Malezja, Singapur, Indonezja, Australia, Nowa Zelandia, Fidżi, USA ).

Tom II – Ameryka Łacińska (Kolumbia, Ekwador, Peru, Boliwia, Paragwaj, Argentyna i Chile, Panama, Kostaryka ).

 

 

    Podróż Natalii dookoła świata zaczyna się ciekawym mottem autorki:

  • Chcę zobaczyć żyrafy – mówi do koleżanki z pracy, wpatrując się w jej kalendarz wiszący na ścianie.
  • Jedź! Przez to biuro żyrafy nigdy nie przegalopują.

 

No i pojechała, a chociaż żyrafy jeszcze przed nią, to cały świat już za nią.

Dwutomowa książka Natalii Brożko W 16 miesięcy dookoła świata to dzieło, na które czekałem z niecierpliwością. Śledząc na blogu Natalii całą jej podróż, wiedziałem, że powstanie relacja z tej niezwykłej wyprawy.

Ta wyjątkowa pozycja wydana przez National Geographic cechuje się piękną szatą graficzną, ciekawymi zdjęciami 

i – co jest nie bez znaczenia dla wszystkich, którzy chcieliby skorzystać z doświadczenia tej niezwykłej podróżniczki – 

z każdego kraju, jaki odwiedziła, można czerpać pełnymi garściami praktyczną wiedzę, uzupełnioną krótkim spisem informacji dotyczących cen żywności, noclegów i różnych innych usług.

Sama książka to niezwykle osobisty przekaz Natalii z podróży, pisany bardzo ciekawym stylem. W publikacji znajdziemy wspaniałe zdjęcia i kiedy się na nie patrzy, to od razu chciałoby się tam znaleźć. Inspiruje, zaciekawia, wyjaśnia i przedstawia nam kulturę ludzi we wszystkich odwiedzonych przez autorkę miejscach. Natalia ukazuje ich tradycje i zwyczaje, 

a przede wszystkim jej osobiste relacje w kontaktach z mieszkańcami krajów, które zwiedza.

Czytam i zastanawiam się, czy to osobisty urok, wiara 

w ludzi czy życiowy optymizm pozwoliły jej osiągnąć cel i bez szwanku odbyć tę podróż. 

Autorka, opisując swoją podróż, pokazuje nam różne sytuacje, jakie mogą nas spotkać podczas zwiedzania lokalnych atrakcji, poszukiwaniu noclegu, przemieszczania się po wielkich obszarach Australii czy degustacji nieznanych nam potraw.

Malownicze przedstawianie zwiedzanych miejsc, ciekawe dialogi, zabawny opis dziwnych potraw (dla nas) i ich smaków, a przede wszystkim osobiste przemyślenia autorki tworzą specyficzny klimat. Tak sugestywnie przedstawia nam swoje przygody i ciekawe zdarzenia, że kiedy czasami wpada w tarapaty związane z odmiennymi uwarunkowaniami kulturowymi czy trudnym terenem, po którym wędruje, to jej kibicuję, szybko czytając następne strony i chcąc jak najszybciej razem z nią wyjść z nich obronną ręką. 

Najważniejszą treścią tej książki jest jednak możliwość poznania relacji międzyludzkich w osobistym spotkaniu z odmienną kulturą innych krajów, bardzo różniących się od siebie, a przez to ciekawszych i inspirujących nas do spełniania własnych marzeń.

Należy tutaj zaznaczyć, że podróż Natalii dookoła świata nie jest wycieczką wykupioną w biurze turystycznym, a przemyślaną wyprawą, zorganizowaną własnymi siłami i własnym kosztem, a w tej podroży może polegać jedynie na sobie i na Fabianie, który jej towarzyszy.

Dla mnie, podróżnika z wyboru i zamiłowania, liczy się również możliwość zapoznania się z krajami i miejscami, w których nie byłem. Czytając opisy i oglądając zdjęcia przyrzekam sobie, że kiedy nadarzy się okazja, to i ja tam zawitam. Nie dlatego, żeby sprawdzić to, o czym pisze autorka, ale żeby przeżyć to samo, co ona przeżywała, będąc tam, gdzie ja i każdy z nas chciałby znaleźć. 

A tych, którzy nie mogą wybrać się śladami Natalii zachęcam, żeby wybrali się razem z nią w podróż swego życia, sięgając po jej książkę.

 

Dodaj komentarz

Iwona Banach "Klątwa utopców" (Wydawnictwo Nasza Księgarnia)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: poniedziałek, 11, styczeń 2016 11:03

Wybierając książkę zazwyczaj kierujemy się gustem czy czytelniczymi upodobaniami, czasem dobieramy lektury na podstawie naszego nastroju, czy potrzeby serca. Można powiedzieć, że literatura ma receptę dla każdego i na wszystko, dlatego też nikogo nie dziwi, że dysponuje również publikacjami, które działają niczym pigułki szczęścia, wywołując skurcze mięśni twarzy i brzucha, oraz wzmożenie produkcji endorfin. Takie papierowe antidotum na smutki czy szare pochmurne dni, pomagające wytwarzać pozytywną energię. 

„Klątwa utopców” to kolejna powieść laureatki konkursu literackiego Wydawnictwa Nasza Księgarnia Iwony Banach – tłumaczki, nauczycielki, „pożeraczki” książek, szydełkoholiczki i bałaganiary, którą interesuje wszystko poza ekonomią i motoryzacją. Pisarki lubiącej śmiać się i rozśmieszać innych, dlatego spotkanie z jej powieściami często kończy się niekontrolowanymi wybuchami radości. 

Główną bohaterką książki jest Dagmara – dziewczyna, której wakacyjne plany burzy dziadek  pozbywając się ostatniej gospodyni. Kilka dni opieki nad starszym panem wydaje się łatwym  zadaniem w porównaniu ze znalezieniem kolejnej pomocy domowej, ale młoda kobieta jest gotowa na wiele by rozwiązać ów problem i odzyskać „wolność”. Niestety, bieg wydarzeń sprawia, że zamiast rozwiązać ambaras, ląduje w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym na Roztoczu. I choć to wszystko wydaje się irracjonalne okazuje się, że od jej przyjazdu nic nie działo się bez przyczyny. Ale czy Dagmara jest gotowa na niespodzianki jakie szykuje jej los? 

Autorka zabiera czytelnika do Utopców - jednego z tych uroczych miejsc, gdzie ludzie są mili, życzliwi ale najbłahsze urazy starannie pielęgnuje się, by z czasem urosły do rangi poważnych sąsiedzkich sporów. A chleb powszedni stanowią zabobony i klątwy. To tu w zrujnowanym  szpitalu psychiatrycznym nie tylko straszy, ale też dochodzi do makabrycznych i mrożących krew w żyłach zdarzeń. 

Iwona Banach w intrygujący sposób splata losy bohaterów i prowadzi ich krętą drogą do wytyczonego celu. Stworzyła teatr kłamstw i sprytnie manipulowała postaciami, by dopiero na końcu zdradzić  kto i dlaczego pociąga za sznurki. A wszystko po to, by główna bohaterka poznała prawdę, odkryła tajemnice z przeszłości i mogła dojść do odpowiednich wniosków. Momentami sama czułam się jak w domu wariatów i nie wiedziałam czy autorka kpi ze mnie czy z wykreowanych postaci. I choć sama intryga została opracowana bardzo wiarygodnie to trzeba pisarce przyznać, że do rozwiązania zagadki wiedzie czytelnika w niezwykły sposób.  

"Klątwa utopców" to komedia kryminalna nasycona potężną dawką dobrego humoru, okraszona ciekawymi postaciami, które bardzo dobrze sprawdzają się w swoich rolach, dostarczając czytelnikowi różnorodnych wrażeń i emocji. Idealna na długie zimowe wieczory i relaks po ciężkim dniu. Lekka, wciągająca, ironiczna a przede wszystkim zabawna. Polecam.

Dodaj komentarz

Więcej artykułów…

  1. Jan Brzechwa "Sto bajek" (Wydawnictwo Skrzat)
  2. Tomasz Mackiewicz "Spowiedź" (Videograf)
  3. Ola Makowska, Jerzy Horsten "Tadzik się nudzi" (Wydawnictwo Skrzat)
  4. Arkadiusz Niemirski "Testament bibliofila" (Wydawnictwo Skrzat)

Strona 50 z 129

  • Start
  • poprz.
  • 45
  • 46
  • 47
  • 48
  • 49
  • 50
  • 51
  • 52
  • 53
  • 54
  • nast.
  • Zakończenie

Copyright © 2012 Polscy autorzy. Wszelkie prawa zastrzeżone.

biuro rachunkowe opole - tłumacz przysięgły włoskiego Wrocław - masaz Walbrzych - kontenery Strzegom - Płyty polerowane granitowe Strzegom

profesjonalny dobry hosting

Ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
ZAMKNIJ
Polityka Plików Cookies

Serwis nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies.
Pliki cookies (tzw. "ciasteczka") stanowią dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i przeznaczone są do korzystania ze stron internetowych Serwisu. Cookies zazwyczaj zawierają nazwę strony internetowej, z której pochodzą, czas przechowywania ich na urządzeniu końcowym oraz unikalny numer.

Pliki cookies wykorzystywane są w celu:
  1. dostosowania zawartości stron internetowych Serwisu do preferencji Użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych; w szczególności pliki te pozwalają rozpoznać urządzenie Użytkownika Serwisu i odpowiednio wyświetlić stronę internetową, dostosowaną do jego indywidualnych potrzeb;
  2. tworzenia statystyk, które pomagają zrozumieć, w jaki sposób Użytkownicy Serwisu korzystają ze stron internetowych, co umożliwia ulepszanie ich struktury i zawartości;
  3. utrzymanie sesji Użytkownika Serwisu (po zalogowaniu), dzięki której Użytkownik nie musi na każdej podstronie Serwisu ponownie wpisywać loginu i hasła;
W ramach Serwisu stosowane są dwa zasadnicze rodzaje plików cookies: "sesyjne" (session cookies) oraz "stałe" (persistent cookies). Cookies "sesyjne" są plikami tymczasowymi, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika do czasu wylogowania, opuszczenia strony internetowej lub wyłączenia oprogramowania (przeglądarki internetowej). "Stałe" pliki cookies przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika przez czas określony w parametrach plików cookies lub do czasu ich usunięcia przez Użytkownika.

W ramach Serwisu stosowane są następujące rodzaje plików cookies:
  1. "niezbędne" pliki cookies, umożliwiające korzystanie z usług dostępnych w ramach Serwisu, np. uwierzytelniające pliki cookies wykorzystywane do usług wymagających uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  2. pliki cookies służące do zapewnienia bezpieczeństwa, np. wykorzystywane do wykrywania nadużyć w zakresie uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  3. "wydajnościowe" pliki cookies, umożliwiające zbieranie informacji o sposobie korzystania ze stron internetowych Serwisu;
  4. "funkcjonalne" pliki cookies, umożliwiające "zapamiętanie" wybranych przez Użytkownika ustawień i personalizację interfejsu Użytkownika, np. w zakresie wybranego języka lub regionu, z którego pochodzi Użytkownik, rozmiaru czcionki, wyglądu strony internetowej itp.;
  5. "reklamowe" pliki cookies, umożliwiające dostarczanie Użytkownikom treści reklamowych bardziej dostosowanych do ich zainteresowań.
W wielu przypadkach oprogramowanie służące do przeglądania stron internetowych (przeglądarka internetowa) domyślnie dopuszcza przechowywanie plików cookies w urządzeniu końcowym Użytkownika. Użytkownicy Serwisu mogą dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących plików cookies. Ustawienia te mogą zostać zmienione w szczególności w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym zamieszczeniu w urządzeniu Użytkownika Serwisu. Szczegółowe informacje o możliwości i sposobach obsługi plików cookies dostępne są w ustawieniach oprogramowania (przeglądarki internetowej).
Operator Serwisu informuje, że ograniczenia stosowania plików cookies mogą wpłynąć na niektóre funkcjonalności dostępne na stronach internetowych Serwisu.
Pliki cookies zamieszczane w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i wykorzystywane mogą być również przez współpracujących z operatorem Serwisu reklamodawców oraz partnerów.