"Właśnie tak!" Anna Szafrańska (Novae Res)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 08, czerwiec 2018 19:21
- Autor: Katarzyna Pessel
Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, zwłaszcza kiedy oznacza to powrót bolesnych wspomnień. Jednak czasem coś nas popycha do kroku, jakiego nie chcieliśmy zrobić i obawialiśmy się jego skutków. Pamięć bywa zawodna oraz wybiórcza, nie zawsze pamiętamy to co powinniśmy i zapominamy o szczęśliwych chwilach. Nie jest łatwo stawić czoła temu co wciąż jest zadrą w głowie i przede wszystkim sercu.
Co może czekać dziewczynę w miejscu gdzie będzie musiała się zmierzyć z przeszłością, od której kiedyś uciekła? Stefania od lat stroniła od Drzewicy, ułożyła sobie życie w Warszawie i jest szczęśliwa, przynajmniej przez większość czasu. Jednak coś ją popchnęło, by wbrew danym sobie obietnicom, powrócić do punktu wyjścia. Czy był to błąd? Trudno dziewczynie osądzić swoją decyzję kiedy szaleją w niej emocje, radość miesza się z bólem, no i na dodatek staje się w oko z kimś kogo się nie spodziewała. Jak na tak krótki czas Stefania miała aż nadto wrażeń, a to przecież dopiero początek jej pobytu w Drzewicy i zapowiada się, że kolejne dni mogą być równie obfite w uczuciowe burze. Przyjęcie zaproszenia na wesele wydaje się zbyt dużym wyzwaniem, lecz czy ucieczka da spokój? Rozsądek i serce rzadko kiedy idą w parze, szczególnie kiedy od lat ten pierwszy wiódł prym, a to drugie wciąż starało się by rany się zabliźniły. Nie jest łatwo patrzeć na chwile gdy spełniają się marzenia innych, nawet jeśli są to najbliżsi, wciąż przed oczyma pojawiają się niechciane obrazy, no i pozostaje jeszcze kwestia tego co wydarzyło się niedawno … Czy dać się ponieść chwili czy też lepiej pozostać wiernym bezpiecznym zasadom? Nie tylko Stefania zadaje sobie to pytanie, ktoś także przeżywa uczuciową huśtawkę, rozważania za i przeciw ani nie są łatwe, ani nie przynoszą spokoju. Wątpliwości to jedno, drugą stroną tej samej monety jest tęsknota za tym o czym marzyło się od dawna i teraz jest tak blisko. Pozostaje jedynie podjąć decyzję …
Lubicie niecierpliwe pożerania oczami kolejnych zdań stron by jak najszybciej dowiedzieć się co wydarzy się dalej? Jeśli tak, to koniecznie przeczytajcie najnowszą książkę Anny Szafrańskiej, historia w niej opowiedziana jest z gatunku tych, których nigdy nie ma się dość i gdy kończy się z jej postaciami nie da się szybko pożegnać. "Właśnie tak!" skradnie wasze serca, a bohaterowie staną się przyjaciółmi. Humor i gorąca atmosfera towarzyszą od początku do ostatnich stron, ale to nie wszystko, gdyż autorka po raz kolejny ukryła przed czytelnikami poważniejszą warstwę – pełną emocjonalnych blizn i uczuciowej niepewności. Zaskakujące zwroty akcji, ciekawe dialogi i przede wszystkim fabuła, w jakiej znalazło się miejsce na spotkanie przeszłości z możliwymi scenariuszami przyszłości, stanowi mieszankę czytelniczą gdzie śmiech i drżenie serca idą z sobą w parze. „Właśnie tak!” nie jest w żadnym razie przesłodzoną opowieścią o miłości, wprost przeciwnie – jest w niej niepewność, obawa przed zranieniem, bolesne wspomnienia, ale i nadzieja na zdobycie tego co wydawało się nieosiągalne. Ból i szczęście stoją na przeciwległych biegunach uczuć, jednak czasem dzięki temu pierwszemu uczymy doceniać się to drugie, łączy je dość kręta droga i w „Właśnie tak!” jest ona zauważalna. Wyważenie lżejszych i cięższych elementów nie zawsze służy opowiadanej historii, w tym przypadku sprawia, że czas podczas czytania upływa zdecydowanie zbyt szybko, lecz od czego są powroty do lektury.
"Mateusz i zaginiony skarb" Magdalena Witkiewicz (Od Deski Do Deski)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 05, czerwiec 2018 18:45
- Autor: Katarzyna Pessel
Świat dorosłych bywa skomplikowany, dzieci także, ale ten pierwszy stanowi niezłe źródło zagwozdek dla tych drugich. Wiadomo, życie nie jest proste, nawet kiedy na horyzoncie już widać wakacje. Jeszcze tylko moment, czasem bardzo długi, i będzie można odetchnąć oraz wyruszyć do Amalki na spotkanie z rodziną i przygodą.
Z perspektywy dziecka dorośli są czasem dość niezrozumiali i mówią dziwne rzeczy, bywa i tak, że trudno ich dociec czego właściwie chcą i dlaczego. Oczywiście ma to i swoje dobre strony, o czym Mateusz już wie. Codziennie dochodzi do sytuacji, gdzie trzeba się zastanowić nad słowami rodziców, bo czasem można narazić się - na przykład mamie. Zbliżające się wakacje powodują wiele zabawnych i dziwnych zdarzeń, chociaż rodzice nie zawsze dostrzegają w nich powód do zastanawiania się i zadawania pytań. Jednak Matewka żyje już letnim wyjazdem i Amalką oraz spotkaniem z towarzyszami wspólnych zabaw. Dom w lesie jest miejscem gdzie zawsze się coś dzieje, a w tym roku nawet więcej niż zawsze. Zwłaszcza temat skarbu, pojawiający się bardzo niespodziewanie, zaprząta uwagę urlopowiczów, młodszych oczywiście, starsi w końcu nie wszystko muszą wiedzieć! Co innego młode pokolenie, oni nie zostawią tej sprawy ot tak sobie, nawet kiedy tyle dzieje się wokoło. Zresztą czy sami zapomnielibyście o czymś takim? Na pewno nie, no więc trzeba połączyć siły i rozpocząć poszukiwania. A co z mamą, tatą, ciociami i wujkami? Przed nimi trzeba zachować tajemnicę, oni mają i tak dużo na głowie.
Pamiętacie ze swojego dzieciństwa ten czas w roku gdy czekaliście na koniec roku i wakacyjny wyjazd? Pakowanie i cały ten rozgardiasz z nim związany, a potem podróż i w końcu wakacje, te wspomnienia nawet po latach wywołują śmiech na twarzy. Podobnie jest przy lekturze książki Magdaleny Witkiewicz, skierowanej wbrew pozorom nie tylko do młodszych czytelników. Oni mogą odnaleźć w niej pomysły na zabawę i porównać ze swoimi wrażeniami, dorośli mają okazję do wspomnień oraz przypomnienia sobie tamtych emocji. „Mateusz i zapomniany skarb” jest książką zapewniającą doskonałą rozrywką, inteligentną, zabawną i przede wszystkim interesującą dla wszystkich lubiących przygody i często główkujących nad różnymi zagadnieniami dnia codziennego. Autorka pokazując świat z perspektywy siedmio-ośmiolatka pokazała to o czym tak często zapominamy lub po prostu już nie pamiętamy. Nie tylko w wakacje warto jest poznać Mateusza i Lilkę oraz resztę ich zwyczajnie niezwyczajnej rodzinki, podobnej do tej znanej nam czyli naszej własnej
"Ale historia… Stasiu, co ty robisz?" Grażyna Bąkiewicz (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: piątek, 01, czerwiec 2018 19:41
- Autor: Monika Salamucha
„Cześć, jestem Słoniu, mam dwanaście lat i w przeciwieństwie do dzieciaków z mojej klasy nie mam żadnych problemów.”
Tak zaczyna się książka dla dzieci napisana przez Grażynę Bąkiewicz. Jest to piąta z kolei część serii „Ale historia…” w zabawny i nietuzinkowy sposób, przedstawiająca uczniom historię Polski. W tomie „Stasiu, co ty robisz?” autorka wysyła klasę historyka, pana Cebuli, do osiemnastowiecznej Polski rozdartej przez rozbiory i rządzonej przez liberum veto, którego (prawie) nikt nie chce oddać dobrowolnie. Zadaniem grupy uczniów jest dowiedzenie się kto tak naprawdę odpowiada za upadek Rzeczpospolitej – król, sąsiedzi? Staś wraz z równieśnikami wyrusza w ekscytującą podróż po historii jakiej są nie tylko świadkami, ale też uczestnikami.
Książka napisana przez nauczycielkę, historyczkę i pisarkę to ciekawe połączenie przyszłości i przyszłości, przemawiające do wyobraźni. Lekcje pana Cebuli odbywają się w niedalekiej przyszłości i na pewno nie są takie jak pamięta większość ludzi. Po co siedzieć w ławce skoro można odtworzyć historię na żywo? Po co zapisywać nudne daty w kajecie jeśli można przenieść się w czasie i porozmawiać z samym królem Stanisławem Augustem Poniatowskim? Autorka miała świetny pomysł, który zrealizowała w taki sposób, że nawet dorosła osoba może się bawić przy lekturze. Mnie samej w trakcie czytania przypomniały się czasy kiedy zaczytywałam się w podobnej serii – „Horrible histories” napisanej przez Terry’ego Deary, podobnie przybliżającej młodzieży historię Wielkiej Brytanii.
W książce zostało przemyconych wiele faktów historycznych, które na lekcjach zazwyczaj występują w formie suchych informacji. Autorka wyjaśnia co to liberum veto, jak doszło do rozbiorów, w jaki sposób ówczesny król rządził krajem i dlaczego wśród ludu panowały gniewne nastroje. Wyjaśnia również jaką rolę w upadku Rzeczpospolitej mogła mieć szlachta, która za nic nie chciała zostać pozbawiona przywilejów. Dodatkowo są one ubarwione zabawnymi ilustracjami Artura Nowickiego. Jego ilustracje dekorują każdą stronę, dodając uroku historii. Niektóre fakty nie zostały nawet opisane tylko przedstawione w formie przystępnych komiksów, szybko wyjaśniających co ciekawsze zagadnienia.
Główną zaletą tej pozycji jest humor. Dzieci pakują się w wiele sytuacji, wydających się być bez wyjścia, ale dziełem przypadku zawsze jakoś z nich wychodza obronną ręką. Humor pomaga najczęściej; w końcu opowiadanie w osiemnastowiecznej Polsce o przyszłości to świetny przepis na bycie zatrudnionym jako nadworny błazen!
„Stasiu, co ty robisz” to idealna pozycja dla rodziców, pragnących sprezentować mądrą książkę swoim pociechom. Po książkę mogą też spokojnie sięgnąć nastolatkowie, czy nawet dorośli. Lektura ta jest odpowiednia dla każdego kto interesuje się historią Polski i chce w przystępny sposób odświeżyć swoją wiedzę lub dowiedzieć się czegoś nowego.
"Jaksa" Jacek Komuda (Fabryka Słów)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 29, maj 2018 18:59
- Autor: Monika Salamucha
Jacek Komuda do tej pory pisał książki historyczne, jednak tym razem postanowił zerwać z przyzwyczajeniami i napisał książkę fantasy. Nie byle jakie fantasy. Nie ma w „Jaksie” elfów, trolli, czy innych czarowników władających pradawną magią. Autor zastąpił to wszystko nową wiarą próbującą wyprzeć dawnych bogów złudnie podobnych do tych Słowiańskich oraz wojną toczoną między Hungarami, a mieszkańcami Królestwa Lendii. Wszystko zaczyna się od małego chłopca, który jako jedyny z rodu ucieka przed gniewem najeźdzcy i całe życie musi się ukrywać, czekając na moment kiedy będzie mógł zemsty na katach jego bliskich …
Autor niezwykle sprawnie i wiarygodnie przedstawia stworzony przez siebie świat, jego kulturę i wierzenia. Z każdej strony bije jego zamiłowanie do historii, ponieważ czuje się jakby czytało się o prawdziwych wydarzeniach. Bohaterowie, przewijający się przez kartki są równie przekonujący i wyraźnie zarysowani. Jacek Komuda w mowie Hungurów oddał ich dzikość, nieokrzesanie i żądzę władania jak największym obszarem, natomiast mieszkańcy Lendii są przedstawieni jako zastraszeni ludzie, wśród których status w pewnym momencie przestaje mieć znaczenie – zostaje tylko zwierzęcy strach przed najeźdzcą. Zauroczyły mnie dialogi. Jestem wielką fanką powieści dziejących się w przeszłości, gdzie autor stylizuje mowę na tamtejsze czasy. W przypadku „Jaksy” nie tylko dialogi są poddane temu zabiegowi, ale również narracja, co potęguje poczucie „inności”.
Nastrój to najważniejszy element, sprawiający, że książkę czyta się z zapartym tchem. Jacek Komuda za pomocą słów nakreślił brutalny świat, w którym należy się bać nie tylko katów ze stepu, lecz również potworów i bogów, dających o sobie znać nocami. Posiłkował się mitologią Słowian, co zaowocowało dopracowanym systemem wierzeń, nie tylko pod względem mitologii, ale również obrzędów, których w książce jest niemało. Czytelnik wraz z postaciami podróżuje przez Królestwo Lendii ze strachem wyczekując nocy, pochłaniającej niewinne ofiary.
Siegając po „Jaksę” przygotujcie się na krwawą i mądrą opowieść o zwaśnionych narodach, które są zaślepione żądzą zemsty. Można ją polecić miłośnikom historii i polskiej literatury fantasy, a także fanom autora, chcących sprawdzić jak poradził sobie ze stworzeniem świata od podstaw. Książka gwarantuje kilka godzin emocjonującej lektury, która nie daje ani chwili na wzięcie oddechu. „Jaksa” wbija w fotel i sprawia, że autor, u niejednego czytelnika, na stałe zagości w repertuarze czytelniczym.
"Kopia doskonała" Małgorzata Rogala (Czwarta Strona)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: niedziela, 27, maj 2018 16:45
- Autor: Katarzyna Pessel
Sztuka i przestępstwo nie pasują do siebie, lecz niestety nie tak rzadko stają się awersem i rewersem tej samej monety – pragnienia posiadania tego co zachwyca wielu, a może należeć do nielicznych. Kopię od oryginału wcale nie tak łatwo odróżnić, czasem diabeł tkwi w szczegółach, dotyczy to także ludzkich intencji. Czasem wystarczy detal by całość nabrała całkiem innego charakteru.
Zawód prywatnego detektywa nie jest taki prosty jak by się wydawało oglądając telewizję lub czytając kryminały. Niestety bywa niewdzięczny i wymaga od człowieka stawienia czoła temu czego starannie się unika. Celina Stefańska właśnie jest w takiej sytuacji, przyjmując sprawę odnalezienia Dominiki Wojtowicz musi nie tylko poprowadzić profesjonalnie dochodzenie, ale i pokonać swoje fobie. Śledztwo wymaga wyruszeniem śladami młodej kobiety, które urywają się w Lyonie, gdzie zdolna artystka miała namalować kopię słynnego obrazu. Ona i skopiowane płótno zapadają się pod ziemię, a okoliczności nie wróżą niczego dobrego. Z Polski wyrusza więc Stefańska by na miejscu rozeznać się w szczegółach, musi także rozszyfrować pewne zdjęcie, mogące być kluczem do tego co zaszło. Piękne francuskie krajobrazy kontrastują z wynikami pracy Celiny, powoli detale uzupełniają niepokojący obraz wydarzeń. Sprawa okazuje się być nie tylko skomplikowana, lecz przede wszystkim niebezpieczna i dla pani detektyw i dla zaginionej. Czas ucieka, ktoś starannie planuje każdy swój krok i pozostaje bardzo blisko, ale stara się nie ujawnić swej obecności. Jakie ma plany? To się dopiero okaże, ufać nie powinno się nikomu, bo błąd w ocenie kto wróg, a kto przyjaciel może kosztować dużo, czasem cena jest najwyższa …
Po pierwsza oryginalna, po drugie napisana lekkim piórem, a po trzecie i najważniejsze wspaniały początek cyklu kryminalnego, podnoszący polskiej pisarce poprzeczkę literacką. O kim i o czym mowa? O „Kopii doskonałej”, najnowszej książce autorstwa Małgorzaty Rogali, inicjującej nową serię z bohaterami równie interesującymi jak ich poprzednicy oraz perypetiami godnymi kontynuacji. Jednak ogóły ogółami, a w kryminałach to detale składają się na motyw, od którego zależy czy zaintryguje on czytelnika i wciągnie go w wir rozwiązywania zagadek. „Kopia doskonała” ma dopracowane szczegóły w każdym calu, współgrają one z sobą i dopełniają się tak, by historia jakiej są podstawą zaskakiwała, jej kolejne sceny przechodziły płynnie jedna w drugą oraz atmosfera napięcia i zagadkowości wciąż była obecna. Czytając książkę Małgorzaty Rogali, oprócz dobrze przemyślanej kanwy, dostajemy także wspaniale oddany drugi plan w postaci francuskich miast i miasteczek, opisanych na tyle drobiazgowo by czytelnik mógł przenieść się w swej wyobraźni do tych punktów. Niezwykle obrazowy język powieści sprzyja literacko-sensacyjnej podróży podczas lektury. Jednakże najważniejsi są bohaterowie oraz wątki, w które zostali uwikłani, trzeba przyznać, że autorka postawiła tych pierwszych wobec wyzwań nie tylko kryminalnych, nieraz wikłając ich w niezłe tarapaty. Fabuła „Kopii doskonałej” zawiera w sobie także zapowiedź, że jeszcze przed czytającymi wiele zagadek do rozwiązania i sekretów do odkrycia, co zostało wplecione w teraźniejszą akcję książki i pobudza apetyt na dalszy ciąg. Na pewno nie da im się odmówić dużej dozy tajemniczości, poczucia humoru oraz po prostu czaru, warto z nimi się zapoznać i zapamiętać, gdyż dopiero są na początku pewnej drogi. Jakiej? To dopiero się okaże, lecz na pewno nie będzie ona nudna dla nikogo. Podczas czytania najnowszej książki Małgorzaty Rogali odnalazłam klimat znany mi z twórczości Joanny Chmielewskiej, mistrzyni polskiego kryminału, który w tym przypadku nie jest kopią, a oryginałem i to doskonałym.
,,To jest futbol. Krótka historia piłki nożnej" (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: czwartek, 24, maj 2018 18:45
- Autor: Daria Lizoń
Tym razem pod lupę wezmę książkę ,,To jest futbol! Krótka historia piłki nożnej ’’ Zaczniemy od wizualnej strony tej pozycji, by płynnie przejść do jej treści. Książka jest w twardej oprawie, a kartki są szyte, jest to dla mnie jak najbardziej na plus, bowiem książka nie zniszczy się tak szybko, no i ładnie prezentuje się na półce. Czcionka bardzo przyjemna dla oka, nie za duża, nie za mała. Kolorowe strony, okraszone licznymi pięknymi ilustracjami, obrazują tekst, który zamieszczony jest na danej kartce. Chociaż jest wymiarowo duża, to o dziwo jest bardzo lekka, 240 stron wydaje się być na pierwszy rzut oka pozycją cienką, ale niech Cię to nie zwiedzie, bowiem są to strony bogate w wiedzę i obrazki. Mamy spis treści, oraz tabelki do notowania wyników meczy na tegoroczne Mistrzostwa, odbywające się w Rosji. Kibice wiedzą co mam na myśli. Jak dla mnie, na tzw. pierwszy rzut oka, pozycja ta zapowiada się bardzo ciekawie.
Przejdźmy teraz do samej treści. Książka posiada cztery główne rozdziały oraz liczne podrozdziały. Zaczynamy więc od historii powstania tego sportu, kończąc na współczesności, pucharach i tym jaką ewolucję przeszła Piłka Nożna. Muszę przyznać, że z zaciekawieniem czytałam o różnych ciekawostkach i informacjach jakie serwuje nam autor. Czy jest to książka dla dzieci? Powiem Ci, że jest tak uniwersalna, iż nie jeden dorosły z przyjemnością przeczyta i dowie się o różnych smaczkach związanych z tym słynnym sporcie. Język jest prosty, lekki i każdy kibic czy to mały, czy dorosły będzie czerpać przyjemność z czytania. Autor we wspaniały sposób zebrał w jeden wielki zbiór, różne ciekawostki związane z piłką nożną. Jedne są fascynujące, inne zaskakujące i śmiesznie. Dodatkowo podkreślono nazwiska najsłynniejszych piłkarzy, co ułatwia sprawę, jeśli chcesz poznać tylko historie danej osoby. Nie boję się stwierdzić, że jest to jakby kompendium wiedzy napisane w taki sposób byś odkrył piękno tego sportu.
Podsumowując to bardzo ciekawa pozycja dla fanów oraz tych, którzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej o Futbolu. Bardzo spodobało mi się spolszczenie nazwy, jaką zastosował autor. Ilustracje, znaczniki, ramki, tabelki, dodają tylko uroku tej pozycji i w sposób przejrzysty przedstawiają historię futbolu. Uważam, iż książka ta jest tak uniwersalna, że spokojnie można polecić ją każdemu nie tylko dzieciom. Język jest lekki, a historie zawarte w tej pozycji nie pozwalają czytelnikowi oderwać się od niej nawet na chwilę. Moja ulubiona historia? Mam kilka, ale te, które utkwiły mi w pamięci to te o ,,Pechowych koszulkach” i o ,,Psie Bi”, śmieszne, a zarazem urocze. Jeśli jesteś fanem lub interesuje się historią powstania tego sportu to polecam serdecznie tę książkę. Niech Cię nie zmyli dziecięcia okładka, bo w środku znajdziesz istną skarbnicę wiedzy jak zachwyci nie jednego dojrzałego czytelnika.
,,Gdzie są różowe okulary detektywa Pozytywki?” Piotr Rychel (Nasza Księgarnia)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 22, maj 2018 19:18
- Autor: Daria Lizoń
Książka ,,Gdzie są różowe okulary detektywa Pozytywki?” - zadania z bohaterami książek Grzegorza Kasdepke to nie lada grata dla fanów serii o słynnym detektywie, który poruszył serca dzieci. Przyjrzyjmy się bliżej tej pozycji, a więc lupy w dłoń i ruszajmy!
Zaczniemy od tzw. wizualnych odczuć. Książka ma ciekawy format, jest szeroka ale nie wysoka. Okładka jest miękka, więc przy częstym używaniu na pewno się trochę podniszczy. Kolorowa i bardzo miękka w dotyku zachęca już na starcie do jej otwarcia. Co znajdziesz w środku? Czarno-białe rysunki, które są według mnie bardzo mocną stroną tej kreatywnej książki. Spotkasz tu wszystkich słynnych bohaterów jakich poznałeś już wcześniej. Do tego znajdziesz tu mnóstwo świetnych zadań, umożliwiających wczucie się w rolę detektywa Pozytywki, co według mnie sprawi największą frajdę dzieciom. Mamy bowiem ćwiczenia manualne, które uczą np. rysowania postaci, łączenia kropek, czy odkodowywania obrazków. Znajdziesz tutaj również zadania związane z rozwijaniem wyobraźni, matematyki, geografii czy projektowania. Co była dla mnie ogromnym zaskoczeniem, jest tutaj bardzo dużo zadań rozwijających logiczne myślenie, w sposób zabawowy ucząc rozwiązywania problemów w sposób kreatywny. W sumie mamy 55 mądrych, a zarazem ciekawych zagadek, na końcu książki dla tych, którzy rozwiązali wszystkie zadania czeka miła niespodzianka.
Podsumowując książka ta jest znakomitym pomysłem na prezent czy alternatywą dla komputera lub telefonu. Dziecko nie tylko miło spędzi czas ze swoimi ulubionymi bohaterami z serii o Detektywie Pozytywce, ale samo będzie miało możliwość zostać właśnie takim detektywem, rozwiązującym trudne zagadki. Główną zagadką tej pozycji są tytułowe różowe okulary. Mamy podejrzanych, a dziecko używając sprytu oraz wskazówek ukrytych na stronach, musi odnaleźć złodzieja. Książka rozwija różne umiejętności, takie jak logiczne myślenie, porządkowanie zdarzeń, manualne, przestrzenne, czytanie ze zrozumieniem. Według mnie, drogi rodzicu, jest to godna Twej uwagi pozycja dla dzieci w wieku szkolnym. Jeśli ja, będąc dorosłym, bawiłam się świetnie to co dopiero dziecko, a uwierz mi nie ma lepszej rekomendacji dla książki dziecięcej niż ta, która zachwyciła dojrzałego czytelnika .
"Na dnie duszy" Anna Sakowicz (Edipresse Książki)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: niedziela, 20, maj 2018 17:16
- Autor: Katarzyna Pessel
Często oceniamy innych po pozorach, a emocje również mają wpływ na to jak postrzegamy innych. Dostrzec to co skrywają w sercu bądź w głowie nie jest ani prosto ani łatwo, a maski jakie noszą czasem aż nazbyt skutecznie bronią dostępu do prawdy. To co najważniejsze czasem nie zostaje dostrzeżone lub po prostu wydaje się iluzją …
Życie nie jest prostą układanką, Inga wie o tym doskonale, jednakże śmierć babci wprowadza do jej egzystencji coś czego wolałaby uniknąć. Przez lata udawało się jej jakoś odsuwać na bok to co było gorzkie i skupiać się na tym co było istotniejsze – rodzinie. Jednak śmierć babci Rozalii stała się momentem kiedy trzeba było stawić czoła wszystkiemu temu co uwierało, raniło i było niezbyt przyjemne. Staruszka zadbała by bliscy po jej odejściu zastanowili się nad pewnymi sprawami. Donatę z matką łączyły skomplikowane więzy, ale czy tak nie mówi większość córek? Przeszłości nie da się zmienić, lecz czy tak samo jest z tym co po sobie pozostawiła? Na to pytanie nie tylko ona musi sobie odpowiedzieć, niektóre sprawy łączą kolejne generacje, nawet gdy należą do kategorii spraw, które przez lata starano się omijać szerokim łukiem. Wydawałoby się, że Rozalia niczym nie może zaskoczyć swojej rodziny, nie była przecież skomplikowaną kobietą i niczego raczej nie ukrywała. Postępowała tak, a nie inaczej gdyż … no właśnie co skłoniło ją by była właśnie taka jak widziała ją córka i zapamiętała wnuczka? Jej historia to po również ich historia, zwłaszcza Donaty, obie przez lata zmagały się z wspólną codziennością i tym co przynosiła. Wydawało się, iż żadna tajemnica nie istniała pomiędzy nimi, chociaż czy możemy być pewni, że wiemy co znajduje się na dnie serca drugiej osoby? Inga nie przypuszczała jaki ciąg wydarzeń nastąpi gdy ona rozpocznie podróż do to co miało już miejsce i zdawało się nie kryć żadnych niespodzianek. Czasem życie zaskakuje mocniej niż można było sobie wyobrazić. Szok niektórym daje siłę do stawienia czoła wspomnieniom, jakie do tej pory sprawiały ból …
Trzy pokolenia kobiet, kilkadziesiąt lat rodzinnych więzi, czasem dosłownych. „Na dnie duszy” to historia obok jakiej nie przechodzi się obojętnie, cokolwiek wcześniej myśli się o niej, przypuszcza lub zakłada nie ma w niej pokrycia. Anna Sakowicz zadbała by czytelnicy nie mogli oderwać się od niej, a nawet po zakończeniu trudno nie zastanawiać się nad tym co zostało przeczytane. Niby schemat znany, lecz czy na pewno? To co najważniejsze nie jest tak łatwo dostrzec, zdarza się, że nie dane jest zauważyć najistotniejszy element. „Na dnie duszy” jest lekturą gdzie czytelnik odnajdzie przeszłość widzianą oczami z więcej niż z jednej perspektywy, zmagania się z dziedzictwem poczynań wcześniejszych pokoleń i przede wszystkim spojrzeniem na najbliższych z nowego punktu widzenia. Frustracje, mniej lub bardziej zapomniane, żale i dzieje rodziny wpisane w rzeczywistość pełną pułapek. Pomiędzy miłością i nienawiścią jest morze przemilczeń oraz pustynia marzeń jakim nie dano szansy spełnić się. W końcu trzeba stawić jednym i drugim czoło, nie ma na to dobrego momentu, ale ktoś decyduje za nas, nie wprost, lecz na jego warunkach. Anna Sakowicz dała czytelnikom do rąk historię w jakiej nie ma prostych pytań i odpowiedzi, są za to sekrety, niedopowiedzenia oraz doskonale skrywane rany i blizny, nawet zauważane, ale starannie omijane.