"Post Scriptum" Milena Wójtowicz (Jaguar)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: sobota, 05, maj 2018 19:11
- Autor: Katarzyna Pessel
Jeżeli wydaje ci się, że otaczająca Cię rzeczywistość jest zwyczajna to poobserwuj ją trochę, może okazać się, że zauważysz pewne niuanse niezbyt pasującego do twojej wcześniejszej oceny … A jeśli już wcześniej coś zwróciło Twoją uwagę to zamiast swoją wiedzę „wzbogacać” w sieci lepiej zwróć się do fachowców, oni pomogą i w razie kłopotów służą nawet odpowiednią terapią.
Praca na własny rachunek ma wiele zalet, pewne wady również, jedne i drugie Piotr Strzelecki zna doskonale, tak samo zresztą dobrze jak i swoją wspólniczkę Sabinę Piechotę. Firma PS Professional Consulting okazała się ich prawie doskonałą spółką, w dzisiejszych czasach popyt na dobrych BHP-owców oraz coachów i psychologów jest ogromny, zwłaszcza na rynku gdzie klientami są istoty nienormatywne. Tak, nie są oni legendą, mitem czy też postaciami z horrorów, oczywiście nikt się nie chwali, iż nie jest taki sam jak sąsiad czy sąsiadka, lecz przecież nie takie rzeczy dzieją się na świecie. No więc biznesowa inicjatywa Piotrka i Binki ma się dobrze lub raczej jeszcze lepiej, wiadomo, ich usługi trafiają w potrzeby klienteli, przedsiębiorstwo przynosi zyski, tylko czasem nadnaturalne cechy dają się we znaki – zwłaszcza Piechoty, akceptującej siebie w więcej niż stu procentach. Jednakże sielska egzystencję, z domieszka troszkę cierpkiego smaku, ktoś właśnie postanowił bezczelnie naruszyć i rozpoczął polowanie na nie do końca ludzkich mieszkańców Brzegu (tak tego koło Opola) oraz podobnych im przyjezdnych. Kiedyś zdarzały się jakieś nadziania na widły i takie tam, lecz były to przypadki wcale nie tak częste jak mówią legendy, ale to co teraz ma miejsce za bardzo zbliża się do przyjacielsko-biznesowego duetu, chcąc – Piotrek i nie chcąc – Sabinka angażują się w dochodzenie. Niestety ich zawodowe kompetencje nie do końca sprawdzają się jako metody śledcze, lecz od czego znajomości! Problem w tym, że wydarzenia nabierają tempa, zagrożenie wzrasta, strach zaczyna padać na nienormatywnych, a zbrodniarz nadal hula po Brzegu i jego okolicach. Komu zachciało się naruszać spokój i dlaczego? Na to pytanie na pewno znajdzie się odpowiedź, nawet po trupach, przecież one także mają interes w tym by przestępca został przykładnie ukarany!
Gatunek Urban fantasy najczęściej za tło ma metropolię, jak zresztą też i nazwa wskazuje, pełną mrocznych zakamarków oraz mieszkańców z mniej lub bardziej nadnaturalnymi cechami. Taki entourage sprawdza się także w bardziej swojskich warunkach, zwłaszcza gdy autor, w tym przypadku autorka, ma doskonały pomysł na książkę i co równie istotnie konsekwentnie przekłada go na słowa. „Post Scriptum” powinno mieć na okładce ostrzeżenie – uwaga grozi niekontrolowanym śmiechem, przydatne zwłaszcza kiedy czytamy w środkach komunikacji oraz na przykład na przystankach gdy współpasażerowie lub przechodnie patrzą na czytelnika ciut podejrzliwie. Milena Wójtowicz przygotowała lekturą idealną dla spragnionych ogromnej dawki humoru – niekiedy bardzo przewrotnego, wątku kryminalnego i … istot nienormatywnych, zresztą jeśli ci ostatni Wam się przejedli to postacie z tej książki okazują się doskonałą odtrutką na znane schematy. Pisarka dopracowała detale i ogólną kanwę, wplatając w nie perypetię bohaterów, nie zawsze o nieludzkich „właściwościach”, ale za to nieustannie przyciągających do siebie zdarzenia o dość morderczo-zbrodniczych źródłach. W „Post Scriptum” fabuła intryguje na każdym kroku, a osoby będące jej pierwszo i drugoplanowymi aktorami okazują się mieć wiele twarzy, jedne poznajemy od razu, inne dopiero po czasie, oczywiście są obdarzone poczuciem humoru, niekiedy o dość krwiożerczym odcieniu. Chętnie spotkałam bym się jeszcze z Sabinką, Piotrkiem i Ewą oraz pozostałymi ich nienormatywnymi i normatywnymi znajomymi, gwarantującymi świetna zabawę i bardzo dobrą lekturę.