Magdalena Knedler rozmawia z Katarzyną Puzyńską.

Wywiad z Katarzyną Puzyńską, autorką „Motylka” i „Więcej czerwieni”

 

Drodzy Czytelnicy, 

Czy macie za sobą lekturę Motylka? Podobało Wam się w Lipowie? Polubiliście Daniela Podgórskiego i Klementynę Kopp? Jeśli tak, to pakujcie walizki i wybierzcie się w kolejną podróż do Lipowa, gdzie zło znów czai się wszędzie. Będzie się działo! Czeka Was... Więcej czerwieni!

 

Z Katarzyną Puzyńską, autorką Motylka i Więcej czerwieni,rozmawiamy o Agacie Christie, Klementynie Kopp, inspiracjach i planach na przyszłość, a także o czytelniczych upodobaniach i... jeszcze o tym, jaka (być może) byłaby panna Marple, gdyby Agata Christie mieszkała w Londynie za czasów Sex Pistols...

 

Magdalena Knedler: Twoja debiutancka powieść – "Motylek" – okazała się sukcesem wydawniczym i została świetnie przyjęta przez czytelników. Druga część serii o policjantach z Lipowa ukazała się na księgarskich półkach wkrótce po pierwszej. Spodziewałaś się sukcesu?

Katarzyna Puzyńska: Tak naprawdę to nie wiedziałam, czego się spodziewać. Miałam oczywiście wielką nadzieję, że Czytelnikom i krytykom literackim spodoba się Motylek. Bardzo się cieszę, że tak się właśnie stało. To jest cudowne uczucie, kiedy Czytelnicy piszą do mnie, żeby opowiedzieć o swoich odczuciach związanych z lekturą. Czuję się bardzo wyróżniona tym zainteresowaniem i bliskością z Czytelnikami. 

 

M.K.: Mailujesz z wielbicielami historii z dreszczykiem? :)

K.P.: Kontaktowały się ze mną również osoby, które zazwyczaj nie czytają kryminałów, ale Motylkiem i Więcej czerwieni były zachwycone. Już to samo w sobie jest wielkim komplementem. Pisały też do mnie panie, które, jak Weronika Nowakowska w Motylku, były świeżo po rozwodzie i chciały zacząć nowe życie. Miło mi, że właśnie z moimi książkami w ręku. Kryminał bywa, co prawda, gatunkiem trudnym psychologicznie. Zwłaszcza jeżeli oprócz opowieści o ściganiu zabójcy, porusza problematyczne kwestie społeczne i obyczajowe. Z drugiej strony, poprzez zainteresowanie lekturą, możemy chociaż na chwilę oderwać się od własnych codziennych problemów. 

 

M.K.: Od początku planowałaś stworzyć serię?

K.P.: Tak. Od początku miałam nadzieję, że będę miała taką możliwość. Sama, jako czytelnik, uwielbiam serie wydawnicze, więc bardzo mi zależało, żeby stworzyć własną. Bardzo się cieszę, że wydawnictwo Prószyński i S-ka mi to umożliwiło! 

 

M.K.: Co skłoniło Cię do napisania pierwszego tekstu? Niekoniecznie mam tu na myśli Motylka. Chodzi mi o taki tekst, który – Twoim zdaniem – uczynił z Ciebie pisarkę. Pamiętasz jakiś szczególny moment? Impuls, który kazał Ci usiąść do klawiatury?

K.P.: Odkąd tylko pamiętam, marzyłam, żeby zostać pisarką. Już jako mała dziewczynka, kiedy moja Mama czytała mi wieczorami, chciałam, żeby kiedyś moje imię pojawiło się na okładce jakiejś książki. W szkole pisałam rozmaite teksty. Oczywiście nie były to powieści, raczej opowiadania i takie dziecięce wprawki. Miałam wielkie szczęście trafić na wspaniałe nauczycielki języka polskiego, zarówno w szkole podstawowej jak i średniej, które potrafiły zachęcić do dalszego czytania i tworzenia. Potem przyszły studia, praca i proza życia… 

 

M.K.: I...? Przestałaś pisać? Marzyć?

K.P.: Przez wiele lat niczego nie pisałam. Tylko czytałam. Marzenie z dzieciństwa jednak we mnie pozostało. Bałam się tylko spróbować. Pewnego dnia natrafiłam na wywiad z moją ulubioną współczesną pisarką Camillą Läckberg, w którym szwedzka autorka opisywała, jak sama zajęła się pisaniem. Namawiała, żeby każdy, kto tego pragnie, spróbował swoich sił. Jej historia była podobna do mojej. Może to do mnie przemówiło. W każdym razie postanowiłam, że nie ma co zwlekać, tylko trzeba działać. W ten sposób zasiadłam do pisania Motylka

 

M.K.: To właśnie literaturę kryminalną miałaś od początku na celowniku? Czy może próbowałaś też swoich sił w innych gatunkach?

K.P.: Zdecydowanie zawsze byłam nastawiona na tworzenie literatury kryminalnej. Głównym powodem jest niewątpliwie fakt, że sama czytam nałogowo kryminały. W tej sytuacji próbowanie swoich sił właśnie w tym gatunku wydawało się naturalne.

 

M.K.: W wywiadach wielokrotnie podkreślasz, że jesteś wielbicielką powieści Agaty Christie i cenisz sobie kryminał skandynawski. Jeśli chodzi o Christie to... Herkules Poirot czy panna Marple? 

K.P.: Trudne pytanie! 

 

M.K.: Dlaczego?:) Starsza pani w bluzce z kołnierzykiem czy zabawny Belg z wąsikiem? :)

K.P.: Chyba w tej kwestii nie jestem stała w uczuciach. Co jakiś czas czytam powieści Agaty Christie w kolejności chronologicznej. Najpierw wszystkie, w których występuje Herkules Poirot, a potem wszystkie, w których występuje panna Marple. Kiedy czytam powieści z Herkulesem w roli głównej, moje serce trwa przy małym Belgu. Kiedy sięgam po książki z panną Marple, zarzekam się, że to ona jest moją ukochaną bohaterką.

 

M.K.: A zatem... można powiedzieć, że za każdym razem zdradzasz jedno z nich:)

K.P.: Jak widzisz, powiedzenie „kobieta zmienną jest” – w tym przypadku jest jak najbardziej prawdziwe ;-). Jedno jest jednak pewne. Zawsze najbardziej lubiłam te powieści Christie, w których pojawiało się jedno z tych dwojga. Mniej na przykład lubię Tommiego i Tuppence. Może dlatego, że powieści z nimi są w moim odczuciu bardziej przygodowe niż kryminalne. 

 

M.K.: Zostańmy na chwilę przy Królowej Kryminału. Z pewnością oglądałaś filmowe adaptacje jej powieści. Herkules Poirot to dla Ciebie... David Suchet czy Peter Ustinov? A może jeszcze ktoś inny? Albert Finney, na przykład...

K.P.: To chyba będzie zaskakujące, ale nigdy nie miałam okazji oglądać żadnego z tych filmów!

 

M.K.: Ż-a-r-t-u-j-e-s-z?!

K.P.: :) Widziałam je oczywiście na sklepowych półkach, ale… nigdy nie miałam odwagi żadnego z nich kupić! Nie wiem właściwie, dlaczego. To prawda, różnie przecież bywa z adaptacjami filmowymi książek, ale wiele z nich jest przecież bardzo dobrych. Zobaczymy, może w przyszłości się odważę… Jeżeli zaś chodzi o aparycję, to najbardziej do tej roli pasuje mi zdecydowanie David Suchet. Jest najbliższy mojemu wyobrażeniu o Herkulesie. 

 

M.K.: Marta Guzowska porównała postać komisarz Klementyny Kopp do panny Marple. A ja, choć bardzo lubię Martę Guzowską, od razu pomyślałam sobie: „Iiiiii tam...”. Siłą panny Marple jest to, że nie rzuca się w oczy. Wtapia się w tłum, jest niewidoczna. To po prostu zwykła starsza pani, której nikt o nic nie podejrzewa. Nikt na nią nie zwraca uwagi. Klementyna Kopp zaś... No cóż, ma wytatuowane ramiona, nosi skórę, pije colę i zażera się słodkimi batonami, mówi tak, że przydałby się jej logopeda, a kolega „po fachu” określa ją wdzięcznym mianem „lesby”... Jak to z nią jest? 

K.P.: Rzeczywiście w kwestii „rzucania się w oczy” panna Marple i Klementyna Kopp zdecydowanie się różnią. Klementynę na pewno trudno przeoczyć. Z drugiej strony, jak zauważyła Marta Guzowska, obie są wytworami swoich czasów. Kto wie, jaka byłaby panna Marple, gdyby Agata Christie mieszkała w Londynie czasów Sex Pistols? ;-). 

 

M.K.: Panna Marple w skórze i z tatuażami? Jak Klementyna? I jeszcze z colą?:)

K.P.: Klementyna w pewnym stopniu także używa swojego niecodziennego wyglądu, jako kamuflażu. Nie będę jednak zdradzać zbyt wiele, żeby nie psuć lektury Czytelnikom, którzy nie mieli jeszcze szansy sięgnąć po Więcej czerwieni. Na pewno punktem wspólnym obu pań jest fakt, że są bardzo skuteczne w tym, co robią. 

 

M.K.: Niebawem ukaże się trzecia część serii o policjantach z Lipowa. Masz w głowie jakiś limit? Daniel Podgórski i spółka pozostaną z nami na dłużej?

K.P.: Mam nadzieję! Jak już gdzieś kiedyś wspomniałam, chciałabym pisać o Lipowie tak długo, jak będę czerpała z tego radość i, oczywiście, jak długo Czytelnicy będą mieli ochotę śledzić losy Daniela i spółki. 

 

M.K.: A jeśli będą chcieli bardzo długo? Póki co, chyba sobie nie odpoczniesz... Ja już chcę wrócić do Lipowa, moi znajomi chcą i... sąsiedzi... 

K.P.: Oby jak najdłużej! Ponieważ ja również ciągle tęsknię za mieszkańcami Lipowa :-).

 

M.K.: Jeśli nie czytasz literatury kryminalnej, to sięgasz po...?

K.P.: Przez wiele lat czytałam tylko kryminały. Nałogowo, jak już wspomniałam wcześniej ;-). Ostatnio poczułam pewien przesyt, więc sięgnęłam też po lżejsze powieści obyczajowe. Kiedyś zaczytywałam się również w klasykach literatury i fantastyce. 

 

M.K.: W swoich pisarskich zmaganiach pozostaniesz wierna kryminałowi? Czy może spróbujesz swoich sił w innym gatunku? 

K.P.: Na pewno chciałabym kontynuować serię o Lipowie. Co będzie oprócz tego, zobaczymy. Nie zamykam się na inne gatunki :-)

 

Dziękujemy Ci bardzo za rozmowę, życzymy powodzenia i... do zobaczenia w Lipowie!

Ja również bardzo dziękuję za rozmowę.  

 

 

PRZYPOMINAMY O KONKURSIE NA NASZYM PORTALU, W KTÓRYM MOŻNA WYGRAĆ NAJNOWSZĄ POWIEŚĆ PISARKI, "WIĘCEJ CZERWIENI".

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież