Monika Madejek "Wakacje Kajtka" (Zysk i S-ka)

Kontynuacja „Zeszytu z aniołami” Moniki Madejek to wakacyjna opowieść o trójce przyjaciół. Opowieść, którą przyrównałabym do tej kultowej, z Francji, której nie trzeba przedstawiać. Mowa oczywiście o Mikołajku.

Jedenastoletni Kajtek, po uczciwie wykonanej pracy domowej (przypomnę, że było to pisanie dziennika) i otrzymaniu od sąsiadki nowego zeszytu, postanawia kontynuować swoją przygodę z pamiętnikiem. W taki oto sposób powstają „Wakacje Kajtka”. Kajtek, rezolutny narrator, Adaś artysta przez wielkie A i Beata zwana Sławkiem, która wciąż nie lubi wszystkiego co dziewczęce. Cała trójka nadal się przyjaźni. Wspólnie spędzają czas i na przykład w asyście taty głównego bohatera budują domek na krzewie. Tak, tak na krzewie, nie na drzewie, bo akurat drzewa w ogrodzie Kajtka nie urosły. Pomysł całkiem przedni, tylko gdy się ma dwie lewe ręce, mogą wyniknąć z tego tylko same problemy. Ale czego się nie robi, by zrealizować swoje dziecięce marzenia, a przy okazji marzenia swoich dzieci. Uwierzcie, ubaw po pachy! Nasi mali bohaterowie również podczas wakacji, po raz pierwszy w życiu wspólnie jadą na obóz przetrwania. Nie ma mowy o tym, aby dziennik został w domu. I chyba dobrze, bo jest o czym pisać. Na obozie… cóż, tego nie da się opisać. To trzeba przeczytać!

Monika Madejek lekkim piórem kreśli kolejne wakacyjne dni, a w nich przygody dzieciaków. Niejednokrotnie opisywane historię rozśmieszają: jak chociażby ta z domkiem na krzewie, druhem z obozu przetrwania, czy kotami ciotki Adasia. Wegetariańskimi kotami, oczywiście: Mandarynem, Mleczakiem, Meduzą, Mintajem, Mufinkiem, Melonem i tym ostatnim Mitkiem (od „meat” czyli mięso), najbardziej opornym na wegetarianizm kotem, który z lodówki sąsiadów wyżera kotlety.

„Wakacje Kajtka” przedstawiają świat z punktu widzenia dziecka. Świat przyjazny i serdeczny, w którym wszyscy sąsiedzi są mili i uczynni. Lektura uczy i pokazuje dzieciom, że życie poza własnym pokojem istnieje i wcale nie potrzeba do tego wiele. Wystarczą przyjaciele, a tych ma każdy, i dużo pomysłów. Książka aż kipi humorem. Przepełniona jest zwyczajnymi, ale dobrymi pomysłami, które w dzisiejszym cyfrowym świecie zaginęły.

Wykonanie powieści niewątpliwie zasługuje na uwagę. Jest bardzo porządne i przeżyje niejeden upadek, czy przypadkowy kataklizm. Ma sztywną okładkę, zaś kartki są szyte, nie klejone. Co najciekawsze, w książce dla dzieci brak jest ilustracji. Zastosowany ten zabieg początkowo dziwi, ale po dłuższym zastanowieniu może okazać się strzałem w dziesiątkę, choć niekoniecznie. Na pewno daje duże pole do popisu czytelnikowi, który przecież wyobraźnię ma, co więcej może samodzielnie wykonać i przesłać autorce ilustracje, do czego zachęcam. Podobnie jak w „Zeszycie z aniołami” tak i w „Wakacjach…” na końcu książki zamieszczone zostały przepisy. Wszak mama Kajtka prowadzi rubrykę kulinarną w lokalnej gazecie i wszystkie dania spod jej palców, czy kuchni, smakują wyśmienicie.

Zachęcam do wspólnego czytania z dziećmi tej rodzinnej lektury oraz brania przykładu z bohatera. Korzystajmy i zarażajmy śmiechem oraz pomysłami innych. Niewątpliwie książeczka „Wakacje Kajtka” dedykowana jest dzieciom w wieku szkolnym. Jednak polecam ją również dorosłym, wszak w każdym z nas nadal drzemie dziecko ☺

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież