Anna Grzyb "Życie z drugiej ręki" (Szara Godzina)

Jeździmy używanymi samochodami, odgrzewamy w mikrofalówce gotowe dania ze sklepu, kupujemy ubrania w „ciucholandach”, dokonujemy recyklingu, słuchamy coverów, oglądamy programy oparte na zagranicznych formatach, a w internetowym świecie nagminnie używamy opcji „kopiuj wklej”. Tymczasem  życie… otóż: „Życie powinno być odręczne, autentyczne - żadną fotokopią cudzych marzeń” (cyt. M. Gretkowska „Namiętnik”). Rzeczywistość jednak brutalnie weryfikuje nasze pragnienia i zamiary. Nie zawsze możemy żyć po swojemu, jesteśmy wtłoczeni w pewne „ramki”, zależni od innych osób, od szeregu czynników zewnętrznych. Warto jednak próbować.

Bohaterkę „Życia z drugiej ręki” poznajemy tuż po wyjściu z kliniki. W jej odczuciu zawalił jej się świat, ale przecież jeszcze nic nie jest przesądzone… Trzydziestoletnia Anita dokonuje retrospekcji własnego życia, próbuje lepiej zrozumieć siebie i sytuację, w jakiej się znalazła: „Miała to być moja spowiedź. Wyznanie kobiety normalnej, zwyczajnej, bez górnolotnych słów i bez zbędnych przekłamań. Chciałam szczerze i otwarcie opowiedzieć o sobie, o tym, co myślałam, co mnie martwiło i smuciło. Czułam się tak, jakbym cofnęła się w czasie, jakbym oglądała film, w którym grałam główną rolę”. (s.9)

 Anita wiedzie monotonną egzystencję, wypełnioną domowymi obowiązkami i rodzinnymi sprawami, wychowuje dwie córki, pomaga w fundacji. Zawsze dla innych, nigdy dla siebie. Może z wyjątkiem chwil spędzanych nad książkami, które ukazując wyidealizowany świat przynoszą ukojenie, stanowią odskocznię od codziennego kieratu na wcale nie sielankowej prowincji. Bohaterka zdaje sobie sprawę, że sama często chowa głowę w piasek. Czasem wystarczy jeden impuls, by pójść w stronę zmian. Założenie wspólnie z koleżanką własnego biznesu to krok ku lepszemu. Pojawiają się nowe znajomości, nowe perspektywy i wyzwania. Czasem można jednak „przekombinować”, a wystarczyłaby szczera rozmowa i więcej empatii. Postawienie się w położeniu drugiej osoby, dostrzeżenie jej starań, porzucenie domysłów na rzecz prawdy. Docenienie tego, co się ma, bo tak naprawdę, niewiele potrzeba do szczęścia. A tak często sami nie wiemy, czego chcemy i nie dostrzegamy tego, co najważniejsze, tego, co mamy tuż przed oczami.

Niespełna 200 stron to za mało, aby zbudować wielowątkową powieść z pogłębionymi psychologicznie postaciami, plastycznymi opisami, toteż mamy tu tylko taki jakby „obrazek” ze zwyczajnego życia, prostą historię, opowiedzianą prostym językiem, ujętą w formie monologu bohaterki, wspominającej własne losy. Jest w tym wszystkim chaos, ale czyż nie tak płyną nasze myśli? Czy nie przypominamy sobie czegoś, by za chwilę zadumać się nad czymś zupełnie innym? Paradoksalnie, uporządkowanie tej opowieści oraz pozbawienie jej dygresji, refleksji, wniosków z obserwacji otoczenia nie byłoby dobrym pomysłem. Chaotyczność czy niespójność dla dyktowanego emocjami wyznania są typowe, toteż nie można z tego powodu czynić wymówek. 

Można było tę historię napisać inaczej, lepiej, gorzej, krócej, dłużej. Ale nie o to tak naprawdę tu chodzi, bo ilu autorów tyle sposobów, a każdy odbiorca ma inne oczekiwania, inne wynosi wrażenia. Nie chodzi tu o schematy powieści obyczajowej nurtu „babskiej” literatury. „Życie z drugiej ręki” to opowieść prosta i zwyczajna, odbiegająca na przykład od tych, których bohaterki, supersingielki, pracują w agencjach reklamowych i bywają na salonach, czy budują dom nad malowniczym jeziorem. Pokazuje słono-gorzką egzystencję mieszkańców małych miasteczek, takich o których Andrzej Bursa pisał, że ma je wiecie gdzie… Niektóre czytelniczki znajdą w tej historii coś „swojego” a nawet i „siebie” w postaci Anity, Joanny, czy Moniki, znają „z własnego podwórka” wspomniane sytuacje, mają swoje lokalne plotkary Dominikowe, czy pomocne panie Basie, a także Tych Mężów, którzy często oceniani są  zbyt pochopnie i niesłusznie.

Na dobrą sprawę o perypetiach Anity można szybko zapomnieć, w sumie nie dzieje się tu nic szczególnego, ot, po prostu życie… Tylko nauczmy się wreszcie je doceniać! I siebie samych też. Nie bójmy się ze sobą rozmawiać, dbajmy o związki, o rodziny, szanujmy się wzajemnie. Taką lekcję przyjmijmy od Anny Grzyb, prowadzącej popularny blog z opiniami o książkach „Pisaninka”, debiutującej na książkowym poletku.

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież