Olga Podolska-Schmandt, Piotr Schmandt "Bóg zasnął?" (Oficynka)

Zawsze podziwiałem autorów, którzy postanowili w swoich książkach oddać realia czasów innych niż te, w jakich sami żyją. Wymaga to nie tylko ogromnej pracy związanej z wyszukiwaniem i analizą źródeł, ale także bardzo plastycznej wyobraźni, która umożliwi wiarygodne wypełnianie luk w zaprezentowanym obrazie świata. Piotr Schmandt w swoich kryminałach pokazał już, że z zadaniem tym radzi sobie znakomicie. Nie inaczej jest w przypadku powieści "Bóg zasnął?" napisanej wspólnie z żoną, Olgą Podolską-Schmandt.

Książka opowiada dalsze losy części postaci z "Gdańskiego depozytu". Akcja toczy się wokół Wandy, Marii i Marty, która jest, na swój sposób, córką obu tych kobiet. Bohaterki muszą nie tylko poradzić sobie z mrokiem zalegającym w powojennych duszach, ale przede wszystkim odnaleźć się w zupełnie nowej rzeczywistości Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Poprzez niewłaściwe wybory i brak wzajemnego zrozumienia skomplikują swoje relacje, co odbije się zwłaszcza na poszukującej własnej tożsamości Marcie.

Jak wspomniałem, "Bóg zasnął?" jest dobrym przykładem rzetelnej historycznej roboty. Autorzy wiarygodnie zaprezentowali powojenną Polskę, umiejętnie dawkując informacje polityczne, gospodarcze i społeczne. Realia PRL poznajemy jakby mimochodem, obok historii kobiet, dzięki czemu całość czyta się szybko i z przyjemnością. Gdy trzeba, twórcy wdają się w szczegóły (wykonawcy muzyczni na potańcówce!), by zaraz potem przejść na poziom ogólnopolskich wydarzeń politycznych. Nie każdemu odpowiada zabawa skalą, ale w moim odczuciu to najlepsze wyjście przy powieściach tego typu.

Problem z „Bogiem...” polega na tym, że posiada wiele cech, których odbiór zależy praktycznie wyłącznie od preferencji czytelnika. Częsta zmiana perspektywy w narracji, wyraziste, a przez to dosyć irytujące charaktery postaci, brak wzajemnego zbalansowania różnych wątków, wyjątkowe zbiegi okoliczności mające uatrakcyjnić fabułę, wreszcie wspomniane już przeskoki między szczegółem i ogółem - wszystko to samo w sobie nie jest ani dobre, ani złe. Odbiór poszczególnych części tej układanki może być przez to diametralnie różny.

Rzecz, na którą zwróciłem szczególną uwagę (i zawsze zwracam w przypadku powieści pisanych w duecie) to różnice w charakterze narracji poszczególnych części książki. Fabuła jest prezentowana z perspektywy wielu postaci, przez co traci może nieco spójność, ale z pewnością zyskuje tempo akcji. Nie wiem jak z technicznego punktu widzenia wyglądało wspólne pisanie "Boga...", ale nie zdziwiłbym się, gdyby każdy ze współautorów odpowiadał za relację konkretnych postaci - tak różne, a przez to fascynujące, są poszczególne perspektywy bohaterów.

Dzieło Piotra i Olgi Schmandt z pewnością trafi do każdego miłośnika obyczajowych opowieści z historycznym tłem. To solidna próba przedstawienia psychiki osób, które przeżyły wojnę i chcą odnaleźć się w nowym świecie, rządzonym przez zupełnie inne prawa. Choć momentami irytuje, zwłaszcza powolną akcją, "Bóg zasnął?" potrafi skłonić do refleksji, co jest chyba najlepszą rekomendacją dla książki chcącej mierzyć się z meandrami ludzkiej duszy.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież