Katarzyna Misiołek "Niekochana" (Muza)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: środa, 17, grudzień 2014 08:57
- Autor: Katarzyna Stec
Książka "Niekochana" nie stanowi żadnego novum ani pod względem tematyki, ani konstrukcji literackiej.
Samotność w związku, poczucie odrzucenia, pewne uzależnienie emocjonalne i finansowe - wszystko to przewinęło się już przez literaturę kobiecą. Być może wątki te nie są jeszcze do końca wyeksploatowane, ale w przypadku Katarzyny Misiołek nie udało się im nadać innowacyjności. Cały czas miałam wrażenie, że brnę przez to, co już gdzieś czytałam.
"Niekochana" to historia jakich wiele. Pozornie szczęśliwa mężatka udaje przed wszystkimi, że ma idealne małżeństwo. Tymczasem w rzeczywistości to jedna wielka farsa, która prawdziwą twarz ma jedynie za zamkniętymi drzwiami. To właśnie w czterech ścianach rośnie samotność głównej bohaterki, liczne podejrzenia, a także kompleksy. Wydarzenia, które po sobie następują nie są zaskakujące, przez co też cała fabuła wydaje się nieco banalna. Ot, wieczne domysły, próba dialogu bez szansy na kontynuację, osobne sypialnie i rosnąca irytacja. Do tego wszystkiego wierne grono niby przyjaciółek, którym nie ma się odwagi zwierzyć z fikcyjności swojego związku. Wówczas upadłby bowiem misternie zbudowany mit o jego doskonałości.
Kompletnie nie przekonała mnie kreacja nieszczęśliwej żony, która zaczyna żebrać o uwagę, miłość, seks i zwykłe zainteresowanie. Szuka winy w mężu, ale czy sama jest jej pozbawiona? To nie jest bohaterka, którą da się polubić. Im dalej w książkę, tym bardziej zaczyna być irytująca. Najbardziej zabrakło mi w "Niekochanej" perspektywy mężczyzny. Katarzyna Misiołek nie pozwoliła przemówić swojemu bohaterowi. Dostajemy zaledwie jakieś fabularne okruchy. Widzimy go oczami żony i jak nie trudno się domyśleć, wizerunek ten jest mocno subiektywny. Jego głos byłby tu naprawdę cenny, bo być może okazałoby się, że wina leży po obu stronach. A tak dostajemy złego, winnego mężczyznę i skrzywdzoną kobietę. I gdzie tu element zaskoczenia?
Krótko mówiąc, jest zbyt zwyczajnie, by oczarować, poruszyć i zachęcić do kolejnego spotkania z twórczością autorki.
Komentarze