Łukasz Stec "Psychoanioł w Dublinie" (Muza)

Jeśli nie macie wśród rodziny lub znajomych emigranta, przespaliście najprawdopodobniej ostatnie 10 lat. Według szacunkowych danych poza terytorium Polski żyje około 20 milionów Polaków, co stanowi grubo ponad połowę osób zamieszkałych w naszym kraju. Tym bardziej więc dziwi mnie fakt, że tak mało (w porównaniu ze skalą zjawiska) pojawia się literatury pięknej traktującej o szeroko rozumianej emigracji. Łukasz Stec - solidny dziennikarz młodego pokolenia - postanowił zmierzyć się z tematem Polaków migrujących do Irlandii za chlebem, za co już na starcie należą mu się solidne gratulacje.

"Psychoanioł w Dublinie" to historia Wowy - niezbyt obiecującego artysty nowoczesnego, który wyjeżdża do Dublina by spełnić marzenia, a zostaje przodującym sprzedawcą polskich pierogów. Wowa nie pamięta swojego ostatniego tygodnia ponieważ, no cóż, został zamordowany. Uświadamia mu to Alfred - psychoanioł ateistów, wyglądający jak krzyżówka Indianina, lekarza i sprzedawcy ziemniaków. Zgodnie z regułami rządzącymi światem, zamordowany może ponownie przeżyć ostatni tydzień swojego życia. Jeśli uda mu się odnaleźć i powstrzymać mordercę, oszuka przeznaczenie. Dla Wowy rozpoczyna się więc wyścig z czasem, który zakończy się w sposób bardzo, ale to bardzo nieoczekiwany.

"Psychoanioł" jest mieszanką kryminału, akcji, komedii i fantastyki, przyprawioną sosem z powieści obyczajowej i paradokumentu. Przede wszystkim jednak jest polską próbą zmierzenia się z realizmem magicznym. Stec poprzez wprowadzenie elementów fantastycznych (psychoanioł, gadający kot) kreśli specyficzny kontekst drogi, jaką Wowa musi przebyć, by uchronić się przed grożącym mu losem. Chociaż chaotycznie wykonane, połączenie światów baśniowego i rzeczywistego ułatwia autorowi stawianie ważnych pytań. Czasami nawet, głównie w końcówce, Stec proponuje odpowiedzi na część z nich.

Nie bez przyczyny wspomniałem o chaosie wylewającym się z dosyć dobrze przemyślanej fabuły. Ogromna liczba postaci, mająca zapewne być plusem powieści i jej specyficznym środkiem wyrazu, stała się największej obciążeniem "Psychoanioła". Masa współlokatorów Wowy, byłych i potencjalnych miłości, fanów, współpracowników, prywatny detektyw, pałający żądzą mordu Arabowie czy skompromitowani niemieccy biznesmeni to zaledwie część panteonu istot, w którym zbyt łatwo się zgubić. W tym aspekcie autor chyba trochę przedobrzył - gdyby zrezygnował z części bohaterów, reszta z pewnością zyskałaby na głębi, a tym samym wiarygodności.

Gdybym miał opisać powieść jednym zdaniem, stwierdziłbym, że "Psychoanioł" to książka napisana z przekąsem, która serwuje nam dodatkowo sarkazm i sporą porcję czarnego humoru. Stec świetnie radzi sobie w krótkich, kąśliwych kwestiach, po równo rozkładając ciosy między bohatera i jego towarzyszy. Tym bardziej szkoda, że trochę na siłę próbował wpleść w historię elementy kryminału i akcji. "Psychoanioł" mógłby być kapitalnym, humorystycznym urban fantasy, a tak jest powieścią solidną, ale nie wybijającą się na żadnym, oprócz dowcipnego dialogu, polu. Jedno wypada jednak przyznać autorowi - w tak sugestywny sposób opisuje irlandzkie puby, że podczas podróży na Zieloną Wyspę zahaczę pewnie o niejeden z nich.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież