Jacek Caban "Chabrowe pola" (Novae Res)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: wtorek, 27, maj 2014 09:43
James Bond z Włocławka bohaterem utworu Jacka Cabana, pt. „Chabrowe pola”; pracownik Wojskowych Służb Informacyjnych – czyli agent kontrwywiadu. Uczestniczył w wielu akcjach – także poza granicami kraju. To człowiek wyjątkowo sprawny fizycznie i wybitnie inteligentny. Zna mnóstwo języków, w tym tak trudny jak węgierski. Poza tym w jego życiu ważną rolę odgrywają alkohole i wspaniałe samochody. Jemu też – jak Bondowi – kobiety nie potrafią się oprzeć. Czyli szpieg - stereotypowy.
Jednak najważniejsza jest dla niego walka z obcym wywiadem – bułgarskim. W latach komunizmu były to służby „sojusznicze”, ale cudzysłów mówi o tym, że ów sojusz był pozorny. Bułgaria pojawia się w powieści Cabana nieprzypadkowo. Nazwa tego kraju kojarzy się z tzw. „bułgarskim śladem”, czyli przypuszczeniem, że za zamachem na Jana Pawła II, dokonanym 13 maja 1981 roku, stał wywiad tego kraju. Że tak było, przekonany jest główny bohater utworu. Śledząc przemyt złota, odkrywa przygotowania do tego zamachu. Stara się nawet powiadomić o tym Watykan, ale jego rewelacji nie przyjmuje do wiadomości „szef wywiadu” – arcybiskup Luigi Poggi.
Nawiasem mówiąc - Poggi to postać historyczna i autor książki za wspomniane „rewelacje” może spodziewać się procesu, który z pewnością przegra. Nie wiem czy warto do fikcyjnej historii wplatać prawdziwych ludzi, bo można słono za to zapłacić…
Agent Marcel nie potrafi powstrzymać Ali Agcy i do zamachu dochodzi. Doceniając jego działanie, papież przyjmuje go w klinice Gemelli i każe mu się wyspowiadać. Co też ten - niezłomny i nieustraszony człowiek - czyni potulnie, pokornie i posłusznie.
Tekst stara się pokazywać aktualne, „modne” problemy. Widzimy, więc polskich lekarzy emigrujących do Anglii, życie dwojga młodych ludzi bez ślubu pod jednym dachem („teraz młodzi muszą się wypróbować, zanim się pobiorą”), pedofilię, przemoc wobec kobiet, homoseksualizm, łapownictwo, przestępczość, narkomanię, podkulturę więzienną, prostytucję.
Każdy rozdział powieści zaczyna się od wiersza. Właściwie - nie wiadomo, po co. Bo ani to motto, ani dobra poezja. Rymy częstochowskie i banalne „poetyzmy” nie przyczyniają się do uatrakcyjnienia utworu. Wręcz przeciwnie – przeszkadzają czytelnikowi zainteresowanemu sensacyjną intrygą.
Sporo w tekście błędów językowych. Nie są to wypowiedzi bohaterów, posługujących się językiem kryminalistów, tzw. grypserą, ale wypowiedzi narratora, mówiącego językiem ogólnopolskim. „Druga szabla do sukcesji” oznaczać ma drugą osobę w kolejce do tronu cygańskiego. Tyle tylko, że „szabla” oznacza szeregowego żołnierza, a nie pretendenta do królewskiej godności. Nieprawidłowo używane jest słowo „przysłowiowe”. Otóż - nie istnieje „przysłowiowy system naczyń połączonych” jest tylko „system naczyń połączonych”. Sformułowanie to nosi nazwę frazeologizmu, a nie – przysłowia. Podobnie potraktować należy zwrot „spaliła na przysłowiowej panewce”. Usterki ortograficzne też się przytrafiają.
Niemniej jednak książkę dobrze się czyta – ze względu na wartką akcję i nietypową fabułę (połączenie świata przestępców i świata tajnych służb). Zachęcam do jej przeczytania.